niedziela, 23 grudnia 2018

Hura, hura

Są wyniki Funi. To są tłuszczaki i nie muszą być operowane. Jaka ulga. Dopiero teraz czuję te emocje i oczekiwanie.Mam wrażenie jakby  czołg po mnie przejechał.
 W domu wielka radość. święta przed nami. Wspólny czas który moje sunie wprost uwielbiają.
Życzę wszystkim zdrowych świat

środa, 19 grudnia 2018

I etap za nami

Funia miała dzisiaj ostatni zastrzyk. Wczoraj do przychodni wzięłam obie. Zupełnie jakbym prowadziła dwoje nieznośnych dzieci albo raczej jedno. Maksi szła grzecznie, natomiast Funia zaglądała przez każda witrynę sklepową upatrując zabawek które ewentualnie by chciała mieć. Powrót do domu był koszmarny.
W domu posiłek, potem prezenty tzn piłeczka na która się uparła w przychodni. Maksi tez dostała coś a dokładnie sznurek do gryzienia, bo to lubi najbardziej
Teraz do piątku, czekamy na wynik.

sobota, 15 grudnia 2018

Trudny dzień

Byłam z Funią w przychodni. Bałam się, że mnie znienawidzi. Najpierw okazało się, że jest przeziębiona. Nasz wet ma święta cierpliwość do niej, najpierw ja dokładnie zbadał, Wynik trzy zastrzyki dzisiaj i jutro, co dalej okaże się jutro.
Potem był horror. Zgięta w pałąk trzymałam ja na stole, wet trzymał resztę, zgolił kawałek futerka i wykonał biopsję.
Teraz czekamy na wynik do piątku. To będzie trudny tydzień.
Damy radę , trzymajcie kciuki proszę.

czwartek, 13 grudnia 2018

Złe wieści, chyba

Jesteśmy po wizycie u weta. W sobotę idziemy z Funią na biopsję. Potem oczekiwanie na wynik.
Zmartwienia idą parami. Nasz weterynarz, wspaniały chirurg jest tylko do końca roku, co dalej? on sam jeszcze nie wie. Ta informacja ścięła mnie z nóg.Tak jak dla człowieka dobry lekarz to podstawa, podobnie jest ze zwierzakami. Muszę myśleć, że wszystko jakoś się ułoży.
W naszej przychodni w poczekalni jest przeszklona gablota a w niej zabawki dla psów.
Tuż przy podłodze leży piłeczka taka jaką ma Funia. Gdy ja zobaczyła, reakcja zupełnie jak u dziecka, nos do szyby i ona ja chce. W sobotę kupię ją jeśli jeszcze będzie.
Trzymamy kciuki. Bardzo się boję.

środa, 12 grudnia 2018

czas, czas, czas..

Na wszystko potrzeba czasu. Minęło 6 lat do kiedy sunie  są ze  mną. Dopiero po tak długim czasie, udało się podciąć pazurki Funi. Od niedawna, sunie potrafią spać obok siebie. I chyba najbardziej dla mnie nie wiarygodna sytuacja gdy Funia śpi a ja kładę się obok niej na tapczanie.
Bardzo długo czekałam na takie zmiany.
Teraz przed nami trudny czas, niedługo sylwester. Jutro wizyta u weta. trzeba podciąć Maksi pazurki i pokazać gulki które zrobiły się Funi. Nie widać po niej żądnych objawów, ale martwię się. Trzymajcie kciuki.

niedziela, 25 listopada 2018

Zaskoczona

Moja Funisia znów mnie zaskoczyła. Kilka dni temu, pod wieczór, cichutko gra muzyka, siedzę w fotelu , moje sunie śpią. Maksi rozciągnięta na tapczanie, Funia na posłaniu,  grzbietem do mnie.
 Cudna chwila, spokój, popijam kawkę i nagle czuję smrodek. Do siebie, pod nosem powiedziałam :ktoś puścił bąka. Nagle Funia wyciągnęła się, spojrzała na mnie i wyszła z pokoju pod drzwi wejściowe. Minęło  ok 5 minut wraca do pokoju i wącha, popatrzyła na mnie z wyrzutem  : przesadziłaś.
Obserwowana sytuacją była śmieszna.

piątek, 9 listopada 2018

Nocna kontrola

Co robi pies w nocy? Czasem zmienia miejsce ale przy okazji robi kontrolę otoczenia. Trudno uwierzyć? A jednak.  Od kilku dni Maksi śpi ze mną wciśnięta w poduszki. Funia zmieniając miejsce spania obszukała mieszkanie ale nie znalazła Maksi.
Obudził mnie odgłos wchodzenia na jedno z posłań. Zapaliłam światło i  zobaczyłam rozpaczliwy widok. Funia siedziała po środku dużego posłania i trzęsła się ze strachu. Nie znalazła swojej kumpeli.
Gdy wyjaśniłam jej że Maksi śpi spokojnie za mną, dopiero spokojnie zasnęła.

niedziela, 4 listopada 2018

Jakie to zwierze?




To Funia. Nie mam wątpliwości , że to pies.
Sunia jest ciut inna to prawda. Uwielbia głośno ziewać szczególnie na klatce schodowej. Kilka dni temu czekałam z nimi na windę, mijał nas ok 12 letni chłopiec z mamą, Funia wydala z siebie głośne ziewnięcie. Zauważyłam , że chłopiec bał się spojrzeć w nasza stronę. Gdy nas minął spytał mamę : co to był za zwierz? Pies- padła odpowiedź.
Roześmiałam się i mówię do suni: widzisz nie wiadomo kim jesteś, na co ona zrobiła takie bbbbbbbb zupełnie jakby wyraziła swoje niezadowolenie. Jak można  wątpić, że jest psem, kochanym psem.

niedziela, 28 października 2018

Tęsknota

Moje sunie już się przyzwyczaiły do tego, że nie ma mnie w domu. Na początku coś tam przerabiały, potem był spokój.
Przez dwa dni jednak z pracy wróciłam później niż zwykle. Początkowo znalazłam tylko odgryzione dwa guziki od pościeli, potem w prześcieradle znalazłam dwie wygryzione dziury.
Hm łóżko było zakryte kapą, jednak którejś zęby dostały się pod nią i zemściły się na prześcieradle za moja nieobecność
Moja reakcja? Spytałam jak kiedyś Maksi kto to zrobił. Wzrok suni"mówił" sam za siebie: nie było ciebie tak długo tęskniłyśmy.
Westchnęłam i poszłam spać. Jutro poszukam w necie mocnych prześcieradeł.
I tak je kocham.

czwartek, 25 października 2018

Pierwszy raz :(

Szczekanie jest różne. Moje szczekają głownie z radości, jednak wczoraj to co usłyszałam nie brzmiało łagodnie. Nic nie dzieje się bez powodu. Wczoraj mijałyśmy szalonego dziadka z mojego bloku, tego który jakiś czas temu tak na wszelki wypadek kopał moje sunie. Żeby przestał ,  musiałam kopnąć jego. Wczoraj gdyby nie mocne smycze moje psy chyba by jego zaatakowały.
Na szczęście udało mi się odsunąć na bezpieczną odległość i dopiero gdy facet nas minął, powiedziałam do dziewczyn: spokojnie już żaden dupek was nie kopnie. Spokojnie wyszłyśmy na spacer.
Zamiast świętować dzień kundelka, miałyśmy za sobą ogromny stres.

poniedziałek, 22 października 2018

Kocham ten wrzask

Dziwne?nie. Gdy moje psy milkną tzn ze któraś jest chora. Wczoraj Maksi wymiotowała, przegłodziłam ją i z bolącym sercem poszłam do pracy.
Funia milczała, lizała Makusię po pyszczku a mnie serce pękało.
W pracy nie mogłam się skupić. Wracałam na drżących nogach.
Po włożeniu klucza do zamku usłyszałam wrzask, taki jak zwykle. Powitały mnie dwa radosne pieski, choroba pokonana.
Potem spacer, posiłek i mała "żebranina" podczas mojej kolacji tzn , że już jest wszystko dobrze.
To cudowna wiadomość na dobranoc. Kocham je obie.

sobota, 20 października 2018

Intuicja, mądrość?

Noc z piątku na sobotę jest zawsze dość nerwowa. Po pracowitym tygodniu, padam jak kawka i drżę czy aby się obudzę o czasie. Wczoraj zaczynałam żałować, że kiedyś Funia budziła mnie sama, lecz od kilku lat już tego nie robi.
Podczas snu usłyszałam kwilenie suni, pierwsza myśl:pewnie potrzebuje na dwór. Szybko się wyszykowałam i wyszłyśmy. A jednak to była  pobudka nie potrzeba, moje kochane maleństwo.
Po drodze zaczepił nas pijany obcokrajowiec. Zaczął o coś pytać, ja milczałam i znów Funia stanęła na wysokości zadania. Hau, hau zabrzmiało groźnie, facet szybko wytrzeźwiał, wyprostował się
 i ominął nas łukiem.To zabrzmiało:ty uważaj . Usłyszałam ciche sorry i poszedł dalej. Funia
z dumnie podniesionym łepkiem poszła dalej.
Obie z Maksi czuły, że jestem zmęczona na maksa i na jakiś czas przejęła funkcję opiekuna stada.
Po powrocie z pracy, odzyskałam swoją dawna pozycję przewodnika.
To są najcudowniejsze relacje zwierzaka z człowiekiem.

sobota, 13 października 2018

Spojrzenie

W naszym bloku pojawiła się lokatorka z trzema  psami rasowymi, chyba teriery. Nienagannie ostrzyżone zupełnie jakby uciekły ze zdjęcia. Mijałyśmy się kilka razy, mina tej kobiety była "bezcenna".Widząc moje dwie kundelki, rozradowane, pojawił się grymas na jej twarzy. Czuło się w jej wzroku dezaprobatę, zniesmaczenie i ogromną niechęć do moich piesków.
Dlaczego? bo są zwykłymi kundelkami, po wielkich przejściach jakie zafundowali im ludzie. Nasze kundelki maja wielkie serduszka i potrafią kochać równie mocno jak psy rasowe.
To, że każdy wielorasowiec jest jedyny w swoim rodzaju dodaje im urody. Swoim sprytem i mądrością nie ustępują rasowym psom. Za dwa tygodnie tj 27 października będziemy obchodzić dzień kundelka.
 Wszystkim kundelkom życzę wspaniałych domów, pełnych miseczek i brzuszków oraz dużo, dużo ciepła i miłości, gdyż zasługują na wszystko co najlepsze.

czwartek, 11 października 2018

Czyż nie jak dzieci?

Wczoraj przyniosłam do domu, nowy sweterek dla Funi. Już rok temu miałam kupić, stary zrobił się zbyt mały tzn za krótki. Nie mogłam dostać, a mała miała nerki i pupę na wierzchu. nareszcie jest taki jak poprzedni czerwony tylko większy. Wiem pogoda jeszcze nie na ubranko ale gotowym trzeba być.
Najbardziej obawiałam się przymiarki, lecz gdy zawołałam sunię i przygotowałam golfik  ona sama wsunęła łepek do środka.  Po chwili zdjęła, ale Makusia też nastawiła łepek. Przykro mi ona będzie w tym samym sweterku co w ubiegłym roku. Była zawiedziona. Cóż obie dostały po smaczku i tak musiało zostać. Gdy zrobi się zimno Funia włoży nowy sweterek, natomiast Maksi żeby nie było jej przykro dostanie nowe szelki, które co prawda miały być zapasowe ale niech się cieszy. Stare  wypiorę i odłożę tak gdyby była awaria.
Od kiedy są u mnie zawsze tak jest gdy jedna coś dostaje to druga też. Cieszą się wtedy obie i żądnej nie jest przykro.

sobota, 6 października 2018

Nocne pogaduchy

Moje sunie są dość hałaśliwe. Robię wszystko aby zachowywały się przyzwoicie. Trudno jednak zakazać psu szczekania. Gdy mają potrzebę "pogadania" wtedy nie przeszkadza im nawet to, że śpią
To nie pierwszy raz , gdy w nocy obudził mnie szczek suczek, każda po kolei  wyrażała swoje emocje. Zapaliłam lampkę i okazało się, że Maksi śpi jak zabita pod drzwiami wejściowymi, Funia na posłaniu w łazience. Mimo iż wstałam, obie spały nadal i na zmianę szczekały przez sen.
Komiczna była ta ich nocna"rozmowa". Czy zwierzaki nie są śmieszne?

poniedziałek, 1 października 2018

Każdego to czeka

Co takiego? starość. Nieubłaganie, lecą lata a u nas rosną dolegliwości. Dotyczy to tak samo ludzi jak i zwierząt. Wczoraj mnie tak bolał kręgosłup , że trudno mi było oddychać. Powód śmieszny źle spałam bo Maksi zajmowała połowę łóżka. Dzisiaj już jest ok. Maksi natomiast wraca kontuzja łapki. Już rozmawiałam z naszym wetem i za kilka dni sunia będzie dostawać tabletki. Na duża poprawę trudno liczyć bo to są już sprawy zwyrodnieniowe, ale ulgę jej przyniosą i to jest ważne.
Gdy patrzy na mnie swoimi maślanymi oczkami, mówię Maksi będzie dobrze kochanie. Głaszczę, przytulam.
Moja poprzednia sunia Aga gdy ja coś bolało chowała się w kąt, Funia zachowuje się dokładnie tak samo. Natomiast Maksi wtula się we mnie, bardzo potrzebuje wtedy czułości.
Będzie dobrze.

czwartek, 27 września 2018

Moja brygada rrr

Moje dziewczyny niezawodne kumpele a raczej przyjaciółki.
Nawet wśród ludzi, problemy zbliżają w w naszych relacjach? tzn człowiek zwierzę? Oczywiście.
Gdy Maksi podsłuchuje moja rozmowę przez telefon, widzę strach w jej oczach. Biorę jej łepek w dłonie całuję w czółko i powtarzam :Makusiu trudniejsza sytuacja nic nie zmieni w naszych relacjach, nie martw się.
Gdy ja się źle czuję, obie są poważne, nawet smutne gdy wracam do domu, patrzą z troską na mnie.
Wczoraj położyłam się za Maksi na tapczanie, oparłam głowę na poduszce. Minęła zaledwie chwila i Maksi dala mi buziaka w nos i swoim maślanym noskiem popchnęła moja głowę na poduszce i położyła się obok. Przypomniała, że jest ze mną. Funia pociesza inaczej. Nie przytula się ale wystawia brzuszek do głaskania albo znosi swoje zabawki.
Czy może być coś cudowniejszego niż psia przyjaźń i miłość. Przy takiej brygadzie od razu mi lepiej.

piątek, 21 września 2018

Wrrrrrrrrrrrr

Nigdy nie zrozumiem, dlaczego ludzie nie myślą. To powinno boleć tak jak każda głupota.
Spacer z psem powinien być relaksem , przyjemnością dla opiekuna i zwierzęcia. Kto psuje to? INNI LUDZIE. Wracamy dzisiaj ze spacer, szukam w torebce klucze, za nami pojawia się sąsiadka, otwiera drzwi domofonu i nie oglądając się za siebie pędzi do windy. Zna nas, widzi psy, puszczając drzwi nawet się nie obejrzy, drzwi  -metalowe uderzając Funię w łapkę, sunia piszczy, kobieta nawet się nie obejrzała, miała to w nosie. Malucha zabolało, zapiszczała, zero reakcji.Szczęście nam dopisało, łapka cała. Wiem, że takie uderzenie może skończyć się serią zastrzyków. Nie wspomnę o kosztach ale jaki ból ma pies. Próbuję zrozumieć, ze ktoś się spieszy, nie pomyśli, jest zmęczony ale słysząc skowyt psa  wypadałoby się obejrzeć i przynajmniej powiedzieć przepraszam.
Nieraz widziałam jak pies przepraszał człowieka bo coś źle zrobił a człowiek często jest tępy.

środa, 19 września 2018

Groźna awaria

Mając psy trzeba się liczyć z awarią smyczy. Przeżyłyśmy chwile grozy.
Wracając ze spacerku w towarzystwie kumpla suczek -Aresa, w pewnym momencie tuż pod domem, Funia tak pociągnęła, że urwały się szelki. Mała z tradycyjnym jazgotem podbiegła do wyżła , którego pan trzymał na smyczy. Duże psy wyjątkowo nie lubią małych jazgotów, a taka właśnie jest moja Funia Próbowałam ją odwołać ale mała nie dała się złapać. Opiekun wyżła skomentował: proszę ja zabrać bo mój pies ja pogryzie. Trudno jest łapać psa trzymając jednocześnie drugiego na smyczy. Wielkie szczęście w całej sytuacji polegało na tym ,że wyżeł ze zdumieniem patrzył, a drącego się malucha.
 Chwilę to trwało zanim cieplutko mówiąc do Funisi udało się ją chwycić za szelki. Ona z przyjemnością by sobie pobiegała. Gdy dotarłyśmy już na klatkę schodową, zobaczyłam przekrwione oczka mojej malutkiej suni. Dokładnie takie miała gdy ją zabierałam ze schroniska. Wygłaskałam , przytuliłam i wróciłyśmy do domu. Niestety takich awarii miałyśmy już kilka, raz urwała się smycz Maksi.Nieważne.. dobrze, że całe i zdrowe dotarłyśmy do domu. One smacznie śpią już od dwóch godzin, a ja nadal nie mogę. bardzo to przeżyłam.
Wyciągnęłam cale szelki z szafki, przygotowałam na jutro.

sobota, 15 września 2018

Recepta na uśmiech

To bardzo proste, chociaż wymagające. Obserwacja psa kota czy nawet ptaka często wywołuje u nas uśmiech. Smiech to zdrowie.
Gdy obowiązki zmuszają nas np do wczesnego wstania, zachowanie naszych pupili prowokuje do śmiechu. Od razu lepiej się człowiek wybudza i z uśmiechem zaczyna kolejny dzień.
Najpierw dzwoni budzik, zapalam światło i Funia natychmiast szuka swojej ukochanej zabawki. Gdy jestem gotowa do wyjścia, biorę smycze do ręki i szeptem wołam obie sunie. Funia natychmiast jest tuż obok, Maksi myśli, iść? czy nie iść. Zawsze wtedy proszę Funię aby poszła ją zawołać .W dzień po prostu zaczyna szczekać ale o 4 rano wie, że nie wolno. Szybciutko drepcze do Maksi, zatacza kółko i wraca do mnie.
Zakładając szelki muszę uważać które biorę do ręki gdyż żadna z nich nie da się ubrać w inne niż swoje, pomijając fakt, że szelki maja inne rozmiary.
Kilka dni temu podczas pierwszego spaceru padał deszcz. Po powrocie do domu, zawsze tak samo, najpierw Makusi zdejmuję smycz, wycieram łapki,  potem Funi.
Funia zawsze się niecierpliwi jak czeka, czasem nawet popycha Maksi. Po spacerku gdy wracają mokre jest dodatkowa czynność wycieranie grzbietu, brzuszka. Tego dnia zanim  powiedziałam cokolwiek, wzięłam ręcznik aby wytrzeć większa sunie, Funia szybciutko cofnęła się i usiadła grzecznie czekając na swoja kolejkę. Wspominałam już kiedyś, że wycierając muszę mniej więcej tyle samo ruchów zrobić przy jednej i drugiej, inaczej ta która uzna , ze za szybko ja wytarłam sama wraca do poprawki i czeka. Uwielbiam te moje dwa szkraby.

czwartek, 13 września 2018

Noc pełna strachu

W nocy lało, nie było burzy ale migały neony . W połączeniu dudniącego deszczu i chwil gdy w pokoju robiło się jasno ,narastał strach. Znów moja Funia. Maksi wtuliła się w podusię i spała.
Mniejszy mój "strachulec" usiadł w drzwiach do pokoju i przeraźliwie dyszał.
Tak mi się dobrze spało, cóż wstałam i poszłam do małej do łazienki. Nadal dyszała ale zapalone światło i moja obecność pomagały. Wygłaskałam, pogadałam i całkiem się wybudziłam. Na zegarku godzina 2 .Niewiele nam zostało do pobudki. Najważniejsze było jednak aby Funia przestała  się bać
Zarwana noc jak przy dziecku. Czy mam żal? Oczywiście, że nie, przecież mają nas.

poniedziałek, 10 września 2018

Dlaczego pies?

Powtórzę stary slogan , że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Kilka dni temu, miałam kłopoty. Byłam tak zdruzgotana, że po pracy i spacerku z suniami zasnęłam jak kamień. Spałam kilka godzin, gdy wstałam okazało się, że moje psy też spały. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że poszłam spać i zapomniałam im dać jeść. Jedzą bardzo regularnie, więc gdy przesunęłam posiłek nic się nie stało. Funia zawsze upomina się o wszystko. tym razem czekała aż się obudzę.
One czuły moje ogromne zdenerwowanie, tym bardziej gdy rozmawiałam przez telefon o moich kłopotach. Zanim cokolwiek zrobiłam zawołałam moje sunie i wytłumaczyłam:moje kłopoty między nami nic nie zmienią, żadnej nie oddam. Zauważyłam ulgę w ich wzroku. Na brodzie Funi pojawiła się siwizna a maksi zmatowiało futerko. Na razie jest dobrze, pozbierałam się dzięki moim dziewczynom. Okazały mi więcej serca niż najlepsza koleżanka. Samo życie.

piątek, 7 września 2018

Cała prawda

Mija czas, jednak nie o wszystkim piesek po przejściach zapomina.
Podczas mojej kolacji, obie siedziały czekając na mały kąsek. Na odczepnego dałam po kawałku skórki od chleba. Maksi zjadła swoją cząstkę, Funia nie. Po jakimś czasie Maksi zabrała niezjedzony kawałek chlebka. Chwilę trzymała go w łapkach i widać było, że się zamyśliła. Wyglądała dokładnie tak samo jak na początku tuż po adopcji gdy widziała wyrzucany ogryzek od jabłka.
Wczoraj kurier przyniósł jedzonko dla moich dziewczyn. Spory karton pełen puszek, smakołyki i nowe szelki dla Maksi.  One czuły, że to dla nich. Każda z nich inaczej reaguje. Funia chowa się za Makusią, która z wielką radością zagląda do pudła i promienieje ze szczęścia. Uwielbiam te chwile.

poniedziałek, 3 września 2018

Coś się jednak mi udało

To nie jest pierwszy raz, gdy są cudne relacje miedzy moimi zwierzakami.Nie twierdzę, że tylko mnie się to udaje.
 Moje dwie sunie, każda ma inne potrzeby, każda ma inny temperament, jednak nie czują zagrożenia między sobą. Każda jest dla mnie tak samo ważna i każda kocham tak samo. Gdy poczuły to, okazało się, że między nimi nie ma rywalizacji, bo nie ma takiej potrzeby. Dbają o siebie co jest widoczne dla mnie, może dlatego iż cały czas obserwuję ich reakcje. Gdy chorą Maksi prowadziłam do weta, Funia wyprzedzała i  i zanim dotknęłam klamki przychodni, mała ze szczekiem już drapała w drzwi.
Podczas tego rocznych upałów, gdy Maksi utykała na łapkę i szła wolniej, Funia co chwilę zawracała i wąchała jej pyszczek, sprawdzając jak się czuje.
 Gdy Funia kiedyś nabroiła, ja nakrzyczałam , Maksi obrażała się na mnie dając mi do zrozumienia,, że przesadziłam. Gdy zbliżający pies warknie na Funię, Maksi tylko kłapnie zębami, pies odchodzi a Funia dziękując liże ja po pysiu.
Karcąc Funie gdy wyjadła po drodze na klatce frytki z ziemi, zagroziłam że nie dostanie śniadania.
 Maksi oddała jej swoja porcję, odwracając jednocześnie moja uwagę.
 One się po prostu kochają. Dlaczego piszę o tym właśnie dzisiaj? Znajoma ma  pieski a właściwie teraz jednego. Jedna z suczek odeszła za TM. gdy spytałam czy ta tęskni, usłyszałam:NIE.
U mnie sunie przeżywały nawet odejście żółwia, co będzie jak jedna z nich odejdzie pierwsza? aż boję się myśleć.

Złe uczucie

To prawda najgorzej jest chcieć a nie móc. Serce mi się  rozpada na kawałki gdy widzę psie albo kocie bidulki ale nie mogę nic zrobić. W miarę możliwości wspieram tych co ratują, jednak do domu nie mogę już przyjąć. Mam troje podopiecznych i wiem, że końcówka miesiąca bywa bardzo trudna.
Wprawdzie fundacje obiecują czasem że pokryją weterynarza i karmę aleja w to nie wierzę. Nieraz się przejechałam na ludzkich obietnicach. Stara dobra zasada umiesz liczyć licz na siebie.

piątek, 31 sierpnia 2018

Niechcący

Moje sunie przeszły test posłuszeństwa. Niechcący? owszem gdyż tego nie planowałam.
Wyszłyśmy na kolejny spacer. Maksi robi "kangurka" , wkładam rękę po torebkę i ...... pusto.
Jedyna torebka jaka miałam przy sobie była pełna smakołyków. Przełożyłam szybko smakołyki do kieszeni i poszłyśmy dalej. Po drodze miłe spotkanie z Łatkiem i jego Panią. Długo nam zajęło aby psy się polubiły, jednak udało się. Później, kolejny" kangurek", tym razem Funi. Pomimo braku torebki udało się sprzątnąć.
Szczęśliwe wracamy do domu, po drodze jakieś małe wiadomości "czytane" przez dziewczyny i nagle w trawie widzę smakołyk. Musiał wypaść podczas opróżniania torebki.
Sunie uwielbiają te psie ciasteczka. Powąchały, lecz poskutkowała komenda zostaw.
Przez 6 lat uczę moje sunie aby nie zjadały niczego z ziemi. Przypadkiem zgubiony ich smakołyk , potwierdził, że są posłuszne.
Moje kochane słodziaki.

wtorek, 28 sierpnia 2018

Hm

Coś chyba ze mną jest nie tak. Wczoraj na spacerku spotykam panią z Aresem, słyszę niepokój w jej głosie, gdyż co godzinę pies wywołuje ja na spacer bo musi się załatwić. Najpierw zastanawia się co ma zrobić, żartując jednocześnie, że przywiąże go na podwórku do drzewa. Wiem, że tego nie zrobi, kończąc rozmowę dodaje, w październiku będzie go szczepić to go odrobaczy bo to pewnie dlatego.
Zapowietrzyłam się. Z biegunką czekać do października? Od samego początku gdy adoptowali Aresa, jeśli się o coś radzili to i tak robili po swojemu. Pies jest u nich prawie rok a nadal ciągle chodzi sikać, co dwie godziny. Nieraz mówiłam, że to kwalifikuje się do weterynarza ale jak grochem o ścianę. Sugerowałam kiedyś poszukanie bliżej weterynarza, bo ich pani weterynarz przeniosła się na drugi koniec miasta. Starszej osobie jazda autobusem z chorym psem jest trudna ale nie przeskoczę tego. Kiedyś z poprzednią sunia jeździłam daleko i przy okazji przeniosłam się bliżej i jest super. Gdy mój pies coś robi nie tak natychmiast biegnę do weta, czasem nawet z drobiazgiem . Przyjmuję zasadę, lepiej  gdy okaże się, że nie potrzebnie niż zbyt późno.
Szkoda mi pieska:(

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Ja to mam szczęście

Mam ogromna grupę wsparcia w domu. Powrót do pracy, i zmiany temperatur zrobiły swoje. Padłam ale pierw wyprowadziłam sunie, nakarmiłam całe stadko i zasnęłam. całe przedpołudnie marzyłam o kawie a w rezultacie nie miałam siły jej zrobić.
 Dziewczyny już na spacerze wyczuły moja kiepską kondycję. W szybkim tempie przybrały postawę "kangurka"jak niektórzy mówią, jedna tuz obok drugiej. Zawsze tak robią gdy czują że wyszłam ostatkiem sił.
W domu były cały czas blisko mnie, gdy zbliżał się kolejny spacer, poczułam na twarzy maślany nosek Maksi i powiew ogonka. Funia z natury bardziej jazgotliwa, swoim cichutkim łałała przywołała mnie do porządku. Ktoś się do mnie próbował dodzwonić, wiec oddzwoniłam i dałam hasło, idziemy. Obie szczęśliwe natychmiast pojawiły się obok mnie. Jakiś godzinę wcześniej z nogi leciała mi krew, nic wielkiego . Moje psie opiekunki obie musiały ocenić nogę. Najpierw maksi dotknęła lodowatym noskiem, potem delikatnie polizała, Funia zrobiła dokładnie tak samo.
 Maksi pofalowała ogonkiem, Funia wydała z siebie swoje łałała. Czyli diagnoza postawiona: przeżyje i da rade wyjść hurra.
Gdy coś im dolega, ja troszczę się o nie i odwrotnie, gdy ja nie domagam, one wspierają mnie.
I jak nie kochać?

niedziela, 26 sierpnia 2018

Tak trudno to zrozumieć?

Nie rozumiem dlaczego dorośli ludzie uważają, że winda jest z gumy?
Głupio brzmi, wiem ale taka jest prawda. U mnie w bloku windy są małe, gdy wejdę z suniami to zajęta jest połowa powierzchni podłogi. Często ktoś się do nas dosiada i jest ok.
Niektórzy jednak przeginają. Dużym utrudnieniem dla mieszkańców są mieszkania wynajmowane jako apartamenty hotelowe. Te osoby uważają, że winda jest z gumy i zmieści wszystko .
Ostatni jadąc na pierwszy spacer po drodze próbowały wejść dwie osoby z ogromnymi walizami.
Gdyby byli sami, oczywiście, że wszyscy pomieścilibyśmy się w środku ale te walizy?
No sorry moje psy to nie bagaże które mogę ugnieść aby oni się dosiedli. Zaprotestowałam, mówiąc sorry i widziałam,że się wściekli. W bloku są 3 windy trudno.

sobota, 25 sierpnia 2018

Moje sunie "zawiodły"

Oczywiście żartuję, one są najwspanialsze. Czemu taki tytuł? Zaspałyśmy, budzik się wydzwonił a u nas wszyscy w głębokim śnie. Tuż po adopcji Funia robiła głośną pobudkę tuż przed budzikiem.
Od jakiegoś roku już tak nie robi. Na szczęście dzisiaj niedziela i nic się nie stało, lecz w tygodniu zaspanie i to prawie 1,5 godziny to masakra.
Gdy z przerażeniem otworzyłam oczy i okazało się, że już jest po 5, zamarłam. Funia podeszła z miną "wyluzuj" głośno przy tym ziewając. Maksi spała tak mocno, że nawet oka nie otworzyła. Przeraziłam się czy coś jej nie jest. Jest ok oko otworzyła dopiero gdy Funia skakała jej tuż przed pysiem.
Za oknem jesienny chłodek przywołuje relaks i sen. Czasem dobrze porządnie się wyspać.

czwartek, 23 sierpnia 2018

Czy te oczy mogą kłamać?

Moja kochana Makusia, fotka zrobiona godzinę temu. Kocham te maślane oczka i łepek wtulony w podusię. Patrzy na mnie tak gdy czuje się szczęśliwa. Brzuszek pełny, mięciutko pod łepkiem i ja siedząca obok.
Dostała buziaka w czółko i natychmiast usłyszałam tupot małych łapek Funi, Pojawiła się przy mnie z miną , w jej oczach było pytanie:a mnie nie kochasz?. Gdyby Funia tak pozowała do zdjęć jak Maksi wstawiłabym tu fotkę. Niestety Funia nie lubi być gwiazdą.
Moje dwa największe skarby.

środa, 22 sierpnia 2018

Jak to nazwać?

Kiedyś wspominałam, że na mojej klatce kobieta ok 40 letnia założyła hodowlę psów. Aktualnie ma 7 albo nawet 8 psów rasy Mops.
Niedawno wsiadłam do windy podczas jej relacji o tym, że nie może znaleźć osoby do wyprowadzania swoich psów. Powód? bo wszyscy są amatorami i nikt nie chce bo ona jest zbyt profesjonalna.
Słuchałam i uwierzyć nie mogłam w to co słyszę.
 Czy profesjonalna hodowla  jest prowadzona w mieszkaniu o 20 metrach kwadratowych?
Czy osoba profesjonalna powoduje konflikty wszędzie gdzie się pojawi, sama lub z psami?
 Czy ucząc ich czegokolwiek profesjonalista śpiewa psom na spacerach?
Prawie każdy amator  według tej pani mówi do swojego psa? owszem ludzie rozmawiają ze zwierzakami, ja zresztą też. czasem powiem coś zdrobniale ale to co słyszę jak ona mówi do tych czworonogów? to jakieś szaleństwo. Cyt łapcia, łapcia idzie tup, tup......jednocześnie wyprowadza ich czasem 5 czasem 6 sztuk.  Psy warczą na każdego psa. Dzisiaj wyjątkowo jechałam z nimi windą, bo jedna jest w remoncie. Szybciutko sprowadziła je na ziemie , bo mordki wyciągają się do ludzi aby powąchać-. nie wolno im tego robić. jeden maluch warknął i próbował mnie złapać  za nogę. Szybko go odwróciła i pochwaliła.
Kurcze to zwykły amator z dwiema kundelkami na smyczach i spokojnie mogę z każdym wejść do windy bo one nie warczą i nie próbują nikogo łapać za nogę zębami.
Ta kobieta nie jest osoba do dyskusji, wiec udałam , ze nie zauważyłam ze pies próbował mnie złapać za nogawkę. Obawiam się jednak, że kiedyś poniosą mnie nerwy.
 Ta sytuacja jest nazwałabym patowa, jest jakieś wyjście?

sobota, 18 sierpnia 2018

Nareszcie urlopik..

Urlopik, nie urlop bo potrwa tylko 7 dni. Mimo wszystko cieszę się. Cały tydzień bez pośpiechu, bez słowa muszę, hm to fajne odczucie.Wprawdzie wolne nie zmienia faktu, że o 4 jest pobudka, na pierwszy spacerek. One kochają moje wolne dni, powoli wąchają roślinki na spacerku, dosłownie cm za cm. Wczoraj gdy wychodziłam do pracy, obie miały miny jak dosłownie zbite psy.
Po powrocie witały mnie z radością, dostały smakołyki i już było im lepiej.
 Gdy jestem bardzo zmęczona marze o wyjeździe na bezludną wyspę, na którą oczywiście zabiorę moje zwierzaki.

niedziela, 12 sierpnia 2018

Drażliwy temat

W mojej głupiej naiwności myślałam, że jedynym drażliwym tematem jest polityka. Otóż nie, podobnie jest  ze zwierzętami. Przez nie można stracić znajomych. Trudno skoro tak ma być.
 Kiedyś dobra koleżanka, teraz raczej tylko znajoma nie potrafi zrozumieć, że chwilę po jedzeniu nie zabiorę psa na spacer, bo wyciąga nas na spacer. Tuż po zjedzeniu piesek musi poleżeć inaczej może mieć problemy z jelitami ( skręt jelit). Na szczęście to znam tylko z opisów, gdyż żaden z moich zwierzaków na to nie cierpiał.
Co powiedzieć osobie która mówi, że pies kocha mnie za to, że daje mu jeść, wodę, chodzę na spacery. Przecież to jest oczywiste ,  to należy do opieki nad nim.
Wielkie zdziwienie wywołuje moja reakcja na zostawianie psa pod sklepem idąc na zakupy. "Ojej, przecież nic mu nie będzie" słyszę. Po upływie dwóch lat, dzwoni znajoma i wyciąga mnie po pracy na spacer. Wielkie zdziwienie wywołuje moja reakcja gdy mówię ;wpadnij do nas, najpierw muszą iść na spacer, potem dostać jeść itd. Mam wrażenie, że rozmawiam z osobą w obcym języku. Bez celu jest wyciąganie mnie do kawiarni z psem, gdy wiem , że do środka mu wejść nie wolno.
I w taki oto sposób "sypie się kolejna znajomość. Każda sytuację można zmienić, ale nie- osoba musi to zrobić według swojego planu. Trudno  wybiorę zwierzaka.

sobota, 11 sierpnia 2018

Żeby kózka...

Hm, moje sunie wyczuły nadchodzące chłody i nie maja umiaru w cieszeniu się. Maksi jakieś trzy lata temu nadwyrężyła sobie łapkę i problem wraca. Wtedy w upał źle zeskoczyła, oszczędzając łapkę wszystko wróciło do normy. Oczywiście nie zabrakło wtedy wizyt u weta.
Moje duże szczęście zapomniało, że mając troszkę nadwagi, nie można pląsać jak rusałka.
Znów do moich suczek dociera co mówię, niestety w upały, miały obłęd  w oczach. To był trudny czas i dla nich i dla mnie.
Funia jest zazdrosna o komputer. Gdy stukam w klawiaturę, staje obok mnie, łapka skrobie po nodze, muszę wtedy chociaż jedną ręka pogłaskać. I kto by pomyślał.. mała krzyczała ze strachu gdy chciało się ja pogłaskać. Czasem myślę, że gdyby była dłużej w schronisku, nie poradziłaby sobie.
Jest śliczniutka, wiec chętnych pewnie było wielu do adopcji, tylko pytanie ilu osobom chciałoby się pracować z nią , wyciszać (tym bardziej, ze trwało to dość długo).
 Trudny czas mamy za sobą, kocham obie i decyzja o adopcji była najlepsza jaką mogłam podjąć.

czwartek, 9 sierpnia 2018

Niby nic a ile radości

Nie spodziewałam się, takiej reakcji.
 Wracając z pracy tą sama drogą co zwykle, nagle poczułam drobny deszczyk po rękach. Najpierw zaczęłam nerwowo wycierać, gdyż mijałam budowę i skojarzyło mi się ze to od nich. Wiadomo żar z nieba więc i gorzej się myśli. Przystanęłam co znalazłam? hm moje miasto postawiło małą kurtynę wodną. Na jednym spacerku zupełnie o tym zapomniałam ale przed chwilą, na kolejnym postanowiłam pokazać to moim dziewczynom.
Zaczekałam aż młodzi ludzie nasyła się wodną mgiełką, i podeszłam z suniami. Kto by pomyślał, gdy pada nawet mały deszczyk, one uciekają do domu. Tym razem gdy poczuły delikatne muśnięcia wodą, stały i widać było rozkosz na pyszczkach, nawet kilka osób nie mogło oderwać oczu od nich.
Po chwili otrzepały się i poszłyśmy dalej. Obiecałam im , że dopóki będzie kurtynka, będziemy chodzić się schładzać.

sobota, 4 sierpnia 2018

Upał..okropny........

Wczorajszy wolny dzień był koszmarny hihi Pomimo upału, pewnie sprawy trzeba było pozałatwiać.Najpierw wizyta u p.weterynarz. Najpierw miałam sama iść po tabletki  na odrobaczenie i na kleszcze, musiałam jednak zabrać moje sunie.. Maksi bardzo łzawiły oczka.
Kilka dni temu maksi wymiotowała, Funia złapała biegunkę. Okazało się to typowe objawy zbyt dużego upału. I to zapalenie spojówek również wynik upału. Dostałyśmy receptę do oczu i zlecono kupno czegoś na biegunkę (od razu dostałam dawkowanie).Poszłyśmy niby przed upałem ale mimo wszystko..łatwo nie było.W gabinecie sunie były grzeczne jak zwykle, lecz podczas wychodzenia do domu już tradycyjnie. W poczekalni była kobieta z chorym jamnikiem, przeprosiłam i powiedziałam że one nie ugryzą, lecz kobieta wydarła się , że ona jest nienormalna -czyli moja sunia. Odwrzeszczałam , ze sama jest nienormalna.
Po powrocie zostawiłam małe w domu i wyruszyłam do apteki. Upał zrobił swoje, trzy razy wracałam do apteki, która w sobotę jest tylko do 13. Potem sklep spożywczy i do domu.
Dzisiejszy dzień zapowiada się ciut lżejszy, mamy za sobą burzę. Dopiję kawę i zmykam na pocztę.
Ważne że maść już działa

poniedziałek, 30 lipca 2018

Eh te poradniki..:(

Mamy za sobą koszmarną noc,Wieczór był ciut chłodniejszy więc liczyłam, ze spokojnie odeśpimy upał. Radość trwała zaledwie 2 godziny. Burza.....przerwała nasz wypoczynek. Gdy usłyszałam przeraźliwe dyszenie Funi, zapaliłam światło i tak jak polecają poradniki o psach, próbowałam udawać , że wszystko jest ok i  dałam hasło, Funi: śpimy.Dyszenie nie ustało.Zaczęłam udawać, że smacznie śpię aż na policzku poczułam wilgotny nos Maksi. Znów zapaliłam światło i spytałam co się dzieje Makuniu. Maksi pofalowała ogonkiem i zaczęła sapać jak Funia. Maksi nie boi się burzy a to chwilowe ziajanie, miało mi zwrócić uwagę na Funię. Chwilę zajęłam się Funią, pogadałam do niej i wg mojej metody uspokajania psów, odtworzyłam melodie, piosenki, które one lubią i ja również czyli naszą kochana Grupę Pod Budą. Domowy koncert trwał ok pół godziny i mimo burzy obie dziewczyny zasnęły głębokim snem. Znów moja wypracowana metoda zadziałała ( metoda zdradzona kiedyś przez tresera lwów)

sobota, 28 lipca 2018

Egoizm

Ludzie są większymi egoistami niż zwierzęta. Jest upał, poszłam do sklepu i co widzę?. Mały starszy piesek przywiązany pod sklepem. To głupota czy brak wyobraźni opiekuna. Całe życie w moim domu były psy. jednak nigdy nikt z członków rodziny nie zostawiał ich pod sklepem.
 Zawsze była zasada, najpierw spacer, piesek do domu, potem zakupy. Moja poprzednia sunia kochała chodzić po zakupy, ale zabierałam ja tam gdzie mogłyśmy razem wejść do środka. najczęściej był to warzywniak, kiosk ruchu, albo szewc.
 Mając dwa psy można dużo zaobserwować i dowiedzieć się o relacjach między zwierzętami.
Jeden pies potrafi drugiemu ustąpić swoje posłanie, bo tamten je polubił, oddaje mu swój ukochany fotel, dzieli się wodą w misce. Człowiek nie potrafi najpierw wyprowadzić psa na spacer potem zrobić zakupy, straszne. Pod sklepem żar, przechodzący ludzie mogą zrobić mu krzywdę ale co to obchodzi "dobrego" opiekuna.

piątek, 27 lipca 2018

Uf

To prawda z upału cierpimy prawie wszyscy. Są noce, że sunie i ja nie możemy zasnąć. Podczas spacerów, w ich oczach pojawia się obłęd. Ale czemu się dziwić, temperatura nas "rozkłada".
Ostanie spacery - ok 20 są nawet śmieszne. Psy  nie maja siły się kłócić. Maksi ledwo chodząca z powodu temperatury, pod  wieczór gdy widzi swojego kolegę zaczyna tańczyć, podskakiwać. Czyli jakoś dajemy radę.
Ostatni spacer za nami. Funia idąca pierwsza , co chwilę tylnymi łapkami wyrywała trawę, która spadała na grzbiet Maksi. Stawałam i strzepywałam  z futerka, to co spadło. .Przy trzecim razie zażartowałam , mówiąc jaka to niedobra jest Funia bo ciągle coś na ciebie sypie. Po chwili Funisia zbliżyła się do pyszczka Maksi i polizała ją. Zawsze tak robiła  gdy coś nabroiła, np wszczęła awanturę, albo gdy Maksi ja obroniła przed psem. Jestem z nich dumna, moje kochane dwa szczęścia.

sobota, 21 lipca 2018

Serce pęka

Po przeczytaniu informacji od pracownika schroniska, pęka serce. Jeśli pęka moje, co muszą czuć wolontariusze, pracownicy i nie mówiąc już bo to jest niewyobrażalne - co przeżywa sam pies.
Po 10 latach, duży czarny pies zostaje zwrócony do schronu, bo?... ludzie zmieniają mieszkanie.
Same brzydkie słowa cisną się na usta... jak można. Oddać jak stary mebel bo nie pasuje do nowego domu? Bo co? Bo stary?

czwartek, 19 lipca 2018

I co miałam zrobić?

Nie jestem osobą która wstaje w nocy aby coś zjeść. W dzień jadłam dużo owoców i było mi z tym dobrze.
O 23 obudził mnie głód. Cichutko wstałam. Maksi spała pod drzwiami, Funia wtulona w posłanie w łazience. Zaczęłam od wizyty w toalecie. Korzystanie z niej w nocy to czasem jest karkołomnym wyczynem. Najpierw trzeba tak otworzyć szerzej drzwi do łazienki aby nie uderzyć Maksi, potem z samej łazience trzeba zapalić światło i uważać żeby nie wejść na śpiąca Funisie. Gdy to się udaję, można spokojnie wrócić na tapczan, chyba że w tym czasie któraś dama obudzi się i szybciutko zajmie miejsce w mojej pościeli. Na szczęście zawsze po małych negocjacjach, odzyskuję swoją powierzchnię do spania.
W nocy spały jak kamyki, tak mi się wydawało. Żeby nie trwało długo  szykowanie np.kanapki, szybciutko wzięłam kotleta z lodówki, dwa kawałki chleba, najdelikatniej sztućce i cichutko poszłam do pokoju do stołu. Pierwsza myśl :udało się, wszyscy śpią. Gdy sunie chodzą po przedpokoju słychać w dzień a tym bardziej w nocy. Nie było słychać, więc spokojnie wbiłam widelec w kotlet ale coś kazało mi się spojrzeć w bok a jednak...Bezszelestnie przyszły i czekały co zrobię. Maksi siedziała wpatrzona we mnie, obok leżała Funia i aż jej błyszczały oczka.. Ich mina "mówiła" naprawdę chcesz zjeść to sama?.No ok, pierwszy kęs odkrojony podzieliłam na pół i każda dostała kawałek, kolejny zjadłam ja i tak na przemian, jeden one, drugi ja. Gdy oznajmiłam dziewczyny, kotlet zjedzony, tak samo cichutko poszły spać na swoje posłanka  Chwilę patrzyłam na śpiące sunie.
Przez chwilę miałam wrażenie, że "uśmiechają się" przez sen do siebie.

Głuchota? nabyta?

Od kiedy obok mnie żyją psy, każdy z nich bywał głuchy. To nie choroba, to głuchota dla wygody.
Dzisiaj miałam wolne, zawsze przed wyjściem wychodzimy na spacer  abym potem nie musiała się śpieszyć.
 Rano lało, zaczęłam się szykować do wyjścia... i? Makusia odwróciła łepek na posłaniu i mocniej zacisnęła oczka, Funia nawet nie wyjrzała z łazienki. Cóż zrezygnowałam ze spaceru, wzięłam parasol i wyszłam.Za oknem pada, one nigdzie nie idą.

Perełka, moja pierwsza sunia, gdy padał deszcz, wciskała się w kąt i nie było mowy o wyjściu. Cichutko otwierało się wejściowe drzwi i naciskało dzwonek, że niby ktoś idzie, sunia wybiegała z wrzaskiem, trzeba było ja zdążyć złapać i wynieść na spacer. Mało tego, wynosiło się ja na koniec osiedlą a ona wracając szybko  załatwiała swoje potrzeby.
Atos gdy udawał , że nie słyszy, mówiłam niby do siebie ciekawa jestem czy pies mnie kocha. Słysząc to Atos szybciutko odwracał się , wspinał na łapkach i lizał mnie gdzie popadło. Czyli jednak nie ogłuchł i kochał
O perełce być może wspominałam wcześniej i o Atosie też, lecz moje obecne sunie pierwszy raz udawały, że nie słyszą.

wtorek, 17 lipca 2018

Próba szantażu?

Od ponad pól roku mniej pracuję co powoduje ogromną radość u moich domowników.
Od kiedy gdy sunie zamieszkały ze mną,nigdy nie protestowały gdy wychodziłam.Owszem widać było im przykro  gdy po racy, szłyśmy na spacer a potem ja znów musiałam wyjść.
 Raz zdarzyło się, że sobą zasłoniły drzwi wejściowe, lecz gdy je odesłałam do pokoju pokornie poszły.
 Dzisiaj mnie rozbroiły. Tuż przed moim wyjściem, położyły się tuż przy moim krześle. Nie byłby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, ze grzecznie układają się w środku pokoju.
Zmiana ta spowodowała, że powiedziałam: dziewczyny ja zaraz wychodzę do pracy. One to doskonale zrozumiały, położyły się na swoich posłaniach i nagle słyszę Maksi: ogromne westchnienie z żalu , po chwili Funia westchnęła dokładnie tak samo. Gdy odwróciłam głowę (leżały za moimi plecami) zobaczyłam moje sunie i każda z nich miała cierpienie na pyszczku.
Szybko wstałam, zabrałam torbę i obiecując , ze niedługo wrócę, wyszłam z domu.
One miały chyba nadzieję, ze moną spowodują, ze zostanę. Niestety, wyjście było konieczne.


niedziela, 15 lipca 2018

Wolę zwierzęta niż ludzi

Im jestem starsza tym bardziej rozumiem zwierzęta niż ludzi.
Kocham psy, koty i każde zwierzątko. Bardziej ufam obcemu psu który szczerzy zęby niż niektórym ludziom. Gorzka prawda.
Opowiem co u nas. Za oknem leje ale w domu sielanka, psy śpią zmieniają boczki. Pomiędzy opadami i grzmotami udaje nam się wyjść na spacer, po którym dostaję dwa buziaki. One kochają dom i doceniają, ciszę spokój.
 Każdy dzień przynosi nowe znajomości. W ubiegłym tygodniu moje sunie miały spotkanie  z kotem.
Kicia w  transporterze a sunie próbowały zajrzeć, były cicho, nie mogły jednak zrozumieć czemu maluch na nie prychnął. Obie z opiekunka kotka pękałyśmy ze śmiechu.
Dzisiaj nowy mały kolega, prześliczny szpic. Podeszłyśmy aby mógł się z nami przywitać.
Mimo ludzkich przykrości staram się cieszyć z każdej chwili z moimi słonkami..

sobota, 14 lipca 2018

Czy brak mi empatii?

To mi dzisiaj zarzuciła moja znajoma, koleżanka. Pytając co u niej słychać, usłyszałam, że jej pies robi się agresywny. Sytuacja wymagała aby ona z psem na jakiś czas przeniosła się ze wsi do miasta.
Tam pies biegał luzem, często sam po wsi, albo zostawał sam na ogrodzonej działce na jakiś czas.. Koleżanka sama mi kiedyś powiedziała, ze męczą ją spacery z psem, a poza tym ona( bo to sunia) lubi biegać luzem sama bez nadzoru. Gdy spytałam wtedy czy nie boi się o bezpieczeństwo Toli usłyszałam, że tam ją wszyscy znają i lubią.
Wracając do obecnej sytuacji, napisałam jej, że powinna jej więcej czasu poświęcać, tym bardziej, że nie pracuje. Nie ja nigdy nie mam racji, bo ona wie ze Tola cierpi z powodu smyczy na której w dużym mieście musi chodzić.
 Usłyszałam, ze brak mi empatii i nie powinnam wyciągać jej brak pracy. Ale ona nie pracuje bo tak chce a nie dlatego , że tak musi.
 Owszem współczuję suni, myślę, że ona  boi się stąd jej agresja. jak nie popracuje  z nią nad tym może być tylko gorzej. Ale kto słucha osoby która ma więcej empatii dla psa niż jego opiekuna.
Czy ja powiedziałam coś złego?

czwartek, 12 lipca 2018

Upływa szybko życie

U nas jest dzisiaj solenizantka. Mija 6 lat jak Maksi jest ze mną. Kto by pomyślał, że to już tyle lat i obu jak najdłużej razem.
 Niech mi nikt nie mówi, że piesek adoptowany ze wsi nie nadaje się do miasta. Jeśli tak uważa, to jest to bzdura. Makusia to przysłowiowy burek. Uczyłyśmy się miasta,, poznawałyśmy uliczny ruch, podróż windą. Razem pokonywałyśmy strach przed złymi wspomnieniami.
Gdy nadchodziła zima, Maksi podczas największych mrozów wtulała się we mnie w łóżku, zupełnie jakby bała się, że obudzi się i to okaże się tylko snem. Za nami operacja, przepłakana przeze mnie noc, gdy suni odpuszczała narkoza. Nikt mi początkowo nie powiedział, że Maksi tęskni za swoim hotelowym przyjacielem. Nie mogłam go adoptować. Na szczęście on też ma swój dom.
Żeby jej było lżej adoptowałam Funię. I tak powstał mój kochany tandem.

środa, 11 lipca 2018

Jasne reguły wychowania

To bardzo ważne dla bezpieczeństwa psa. Podczas spaceru całkowity zakaz jedzenia czegokolwiek nawet gdyby to było coś co im nie zaszkodzi. Konsekwencja jest najważniejsza. Wolno im pojadać trawkę ale nie ta przy samej jezdni. To jest jedyne ale.
Takie same zasady obowiązują w domu. Każda roślina jest zabroniona.. One to już wiedzą.
Gdy Funia cierpi i zima pod śniegiem szuka trawki, postanowiłam kupić suniom trawkę w doniczce.
Długi czas zbierałam się aby kupić, wreszcie w ubiegłym tygodniu kupiłam. Podlewałam ją aby nie uschła ale coś mnie powstrzymywało przed wsadzeniem jej do doniczki. Dzisiaj w końcu trawka doczekała się sporej doniczki . Postawiłam ja na podłodze w kuchni i obserwowałam sunie.
Maksi nie była zainteresowana, natomiast Funia stanęła i patrzyła. Gdy zauważyłam jak coś kombinuje, szybko wyrzuciłam trawkę do reklamówki. Mała zastanawiała się nad tym czy może czy nie. Gdy wyjątkowo nie reagowałam , wyczułam ,że ona nie bardzo rozumie, definitywnie usunęłam trawkę. Wprawdzie w domu żaden kwiatek nie stoi na podłodze, chyba że podczas mycia okna.
Funisia jest spryciula a ja później postanowi spróbować jak smakują kwiatki? O nieszczęście nie trudno.

wtorek, 10 lipca 2018

Słowa, słowa.......

Są słowa które cieszą i takie które bolą. W poniedziałek odeszły dan znajome pieski. Kleszcz i Misia.
Znałam je bardziej z widzenia, kilka razy udało mi się je wygłaskać. Te wiadomości jednak bardzo zabolały.
Kleszcz był przygarniętym pieskiem z ulicy. Imię otrzymał od ilości kleszczy jakie miał na sobie.
W domu miał kumpla rasowego malamuta. W oczach tego psa zawsze widziałam pytanie czy oni mnie kochają?. Myślę, że skoro uratowali to musieli kochać. Nigdy nie zapomnę pewnych wakacji.
Opiekunowie wyjechali na rajd motocyklowy. Pieskom zapewnili opiekę. Maniek (malamut) został u sąsiadów, natomiast Kleszcz przekazany do rodziny.  Maniek miał łatwiej sąsiedzi dbali o niego jak o własne dziecko, Kleszcz miał mniej szczęścia, był głodzony, może nawet bity, musiał bardzo tęsknić bo uciekł.Został złapany i zawieziony do schroniska. Sąsiedzi zajmujący się jego kumplem otrzymali telefon i zaginięciu Kleszcza.. Szybciutko zaczęli go szukać. Niestety ze schroniska mógł go odebrać jedynie opiekun. Oczywiście jego pan go odebrał najszybciej jak mógł. Od tamtego wydarzenia piesek chudł w oczach. Jakiś miesiąc temu widziałam jak pomagano mu iść podtrzymując pupę.
 Teraz już wiem Kleszcz jest za TM.
 Misia była szczęściarą. Od szczeniaka w kochającym domu, w którym traktowano ją jak królewnę.
Biegajcie kochane po łące za Tęczowym Mostem i bądźcie szczęśliwe.

sobota, 7 lipca 2018

Smycz uratowała reputację Funi

Dzisiaj pomimo mojego wolnego dnia, dzień okazał się dość ciężki. Zabrałam moje sunie na ostanie  w tym roku szczepienia . Lubię tą chwilę gdy dziewczyny mają komplet szczepień. W gabinecie zostały poczęstowane psimi chrupkami i fajnie.
W drodze powrotnej do domu, gdyby nie to, że one są na smyczy, Funia być może zostałaby psią złodziejką. Teraz chce mi się śmiać z całej sytuacji ale wtedy nie było mi do śmiechu. Idąc do weterynarza i wracając przechodzimy obok damskiego fryzjera. Gdy jest upał pracownicy wystawiają blokadę do drzwi aby były otwarte. Problem w tym, że przedmiotem pełniącym taką funkcję jest figurka jamnika. Funia zobaczyła go dopiero gdy wracałyśmy. Stanęła, zaczęła wąchać i przymierzać do wzięcia go w pyszczek. Nie dawała się odciągnąć Jak głupia stałam i tłumaczyłam , że to nie jest jej i nie wolno zabierać. Jestem przekonana, że gdyby nie smycz, moja Funisia zostałaby złodziejką. Trzymając smycz z Funia  czułam się jakbym ciągnęła dzieciaka za rękę tłumaczą, że nie wolno. Już sobie wyobraziłam sobie wyobraziłam, uciekającą Funie z figurką i reakcję ludzi.

czwartek, 5 lipca 2018

Potęga czasu

Czas może zdziałać cuda. Czasem trudno jest uwierzyć ale to prawda.
 W moim bloku mieszka dziewczynka Matylda z mama i babcią. Wszystkie trzy osoby urocze, jednak mnie dopadał stres. Dziewczynka panicznie bała się psów. Od babci wiem , że kiedyś gdy była malutka, wielki owczarek szczekając zajrzał do niej do wózka. Pies nie miał złych zamiarów lecz głośny szczek przeraził dziecko. Gdy Matylda mijała mnie i moje sunie ze strachem wtulała się w babcię lub mamę.
Miałam już nawet szalony pomysł aby zaprosić dziewczynkę i jej opiekunki do mnie na p na lody, żeby dziecko pokonało strach. Uznałam jednak , że nic na siłę. Przez kilka lat schodziłam z drogi z suniami aby zmniejszyć dziecku stres. Moje psy dojrzały, dziecko urosło.
 Pewnego dnia zauważyłam, że gdy mijamy Matyldę na jej buzi pojawia się uśmiech w kierunku psów i nie widać strachu. Pamiętam tą jej radosną minkę lecz myślałam że może źle zauważyłam.
Kilka dni temu po głośnej historii jak pies pogryzł dzieci, spotkałam Matyldę z babcią przy windzie.
Czekając aż winda zjedzie rozmawiałyśmy że to nie wina tamtego psa. lecz ludzi. Widna zjechała i najpierw ja z suniami, potem dziewczynka z babcią weszłyśmy do windy.
Na dziecku nie widać było dawnego napięcia lecz spokój. Jedna z suczek dotknęła ją noskiem.
Dziewczynka uśmiechnęła się.
Przyznam się, że mnie spał kamień z serca. Hurra, czuję się jakbym wygrała w totolotka.
Moja praca z suniami nie poszła na marne.

poniedziałek, 2 lipca 2018

Różne teorie

Wolontariuszki maja ogromne serca, ratują jak tylko się da. O zwierzakach jednak nie wiele wiedzą.
Kiedyś na bazarku kupiłam aniołka, ponieważ byłam zainteresowana posłaniem które było do sprzedania, wolontariuszka przywiozła mi figurkę do domu. Przypomnę, że pieniążki z bazarków są na potrzeby ratowanych przez nich zwierzaków.
Tak więc figurka dotarła ale gdy spytałam o posłanie, odpowiedź totalnie mnie zaskoczyła.
Usłyszałam, że ono jest duże i dobrze, że go nie brała bo pieski są małe. Nagle zaczęła mnie wypytywać czy one śpią na swoich posłaniach? śpią jeśli chcą bo taka jest prawda. Gdy usłyszałam, że szkoda miejsca na dwa posłanka, to poczułam , że rośnie mi tzw gula w gardle i zaraz wybuchnę.
 Moje mieszkanie i będzie tyle posłanek ile uważam.
Im dłużej sunie są ze mną, tym więcej z nich korzystają. Mając jamnika w domu również było przygotowane posłanie , pomimo iż Atos wolał moje łóżko. Gdy sprzątałam posłanko, nie odstępował mnie na krok, było jego. Był z nami 12 lat i tylko raz się w nim ułożył, gdy się na nas za coś obraził.
A gdyby zwierząt było więcej? i tak każe miałoby swój kącik.

niedziela, 1 lipca 2018

Najlepszy prezent

Dzisiaj  jest dzień psa. Jaki najcenniejszy prezent możemy im dać? Czas. czyli to co jest najcenniejsze dla każdego czas, uwaga. One tego najbardziej potrzebują. Nasz obecność jest dla nich największym prezentem. Inaczej planowałam spędzić dzisiejsze święto z nimi. Trochę mnie"pokręciło" od klimy w pracy. Pogoda szara i zimna, więc dzień był typowo leniwy i w domu. One takie dni najbardziej kochają.
Życzę każdemu pieskowi domu, opiekuna i pełnej miseczki.

piątek, 29 czerwca 2018

Stara prawda

Jaka? Prawda każdego opiekuna zwierzaka brzmi, że jego jest najcudowniejszy, najmądrzejszy.
To jest prawda. Każdy opiekun wie najwięcej o swoim piesku, kotku itd.
Karmi, chodzi koło jego potrzeb, obserwuje.
Kiedyś zauważyłam, że pies nie lubi jak jego opiekun przy nim chwali albo głaszcze innego psa.
Można było wtedy zaobserwować zazdrość podczas której zwierzak albo patrzył w innym kierunku , udając że wszystko jest ok albo zaczynał warczeć.
Gdy ktoś przy swoim psie głaszcze mojego, wtedy ja mówię do niego: nie martw się twój pan i tak kocha ciebie najbardziej . Nie uwierzycie to działa.
 Gdy mówię jakieś miłe słowo w kierunku obcego psa, przy moich suniach, to zaraz je obie poklepie i mowie ze kocham je bardzo. Uczę w ten sposób tolerancji  i moi pupile rozumieją, że są dla mnie ważni . Łatwiej również nawiązują psie przyjaźnie.
 Czy jest fajniejszy widok jak dwa psu które lubią swoje towarzystwo?

wtorek, 26 czerwca 2018

Czy może być coś gorszego?

Nawet trudno zacząć o tym pisać. Historię poznałam na FB. W ubiegły piątek zmarł wolontariusz wielki miłośnik zwierząt, a w tym tygodniu-w poniedziałek zmarła jego żona. Przez całe życie ratowali zwierzęta, pomagali im. W ich domu mieszkało 6 psów, po wielkich przejściach. Teraz one zostały całkiem same. Przyjaciele szukają im domów, dokarmiają je. Gdy wstawili zdjęcie psiej gromadki to "serce krwawi".Oni są przerażeni, tulą się do siebie. Trzy dni zastanawiałam się czy mogę pomoc ale naprawdę nie mam jak.
Moje sunie wyczuwając moje napięcie, przytulają się do mnie. Gdy kładą się obok siebie wiem, że się boją.

niedziela, 24 czerwca 2018

Czy każdy to zrozumie?

Niedziela, a mimo to o 4 pobudka pierwszy spacer, potem dalsze spanie.Ok 8 wstałam i chciałam skorzystać z chłodniejszej pogody i porobić różne rzeczy w domu. Za oknem szaro, co chwilę pada deszcz, nawet nie słychać szczekających psów. W końcu to nie jest pogoda na spacery.
W pustym łóżku na moim miejscu śpi Maksi, aż posapuje tak jej dobrze, łazienka zajęta tam chrapie  Funia. Cóż z racji że kuchnia jest wolna zrobiłam sobie kawę i siedzę przed kompem. Żal mi budzić moje zwierzaki. Gdy przyjdzie pora spaceru, pobudzę a po powrocie ogarnę to miałam zrobić.
Uwielbiam patrzeć jak smacznie i spokojnie śpią. Przecież to też ich dom. Maksi nigdy takiego domu nie miała a Funia pewnie też nie.
Za nami magiczna noc świętojańska. Noc marzeń. O czym marzę? o pustych schroniskach, szczęśliwych zwierzętach i o tym by ludzie zmądrzeli i zaczęli inaczej traktować naszych braci mniejszych.

sobota, 23 czerwca 2018

Uf

Trochę chłodniej. Ledwo dałyśmy radę ale udało się. Zaczął się najtrudniejszy czas dla zwierząt.
WAKACJE! znów  porzucenia, bo przeszkadzają, bo utrudniają. I ty śmiesz się nazywać człowiekiem? Oswajasz, dajesz dom a potem wywozisz? i zostawiasz?
Na takie zachowanie nie ma wytłumaczenia. Co winna jest mała żyjąca istotka, że trafiła na debila.
Nieważne czy to kot, pies, królik, czy nawet maleńki chomik, każde z nich zasługuje na szacunek i opiekę.
A co u nas? Moje obie sunie są coraz większymi pieszczochami. Każdego dnia muszę znaleźć czas na pieszczoty. Moje kochane skarby trzy. Czasem słyszę od znajomych słowa zdumienia: ojej że ci się chce wstawać tak rano. To co dotyczy ich nie robię nic  bo muszę, robię bo chcę. Chwile gdy wylękniony piesek znów zaczyna ufać, to jedne z najpiękniejszych chwil w życiu.
Dzisiaj dzień Ojca. Mój tata już nie żyje wiele lat. Dziękuję Ci tato za to , że nauczyłeś mnie kochać zwierzaki, odpowiedzialności za nie. To co umiemy, zasady jakie nam wpojono w dzieciństwie, to najpiękniejszy spadek jaki można otrzymać po bliskich.

niedziela, 17 czerwca 2018

Błędne myślenie

Kiedy ludzie zrozumieją,pies ze schroniska nie musi stanowić zagrożenia dla dzieci. Moja znajoma uparcie twierdzi, że ja nie wiem o czym mówię. Według niej pies po przejściach jest nie przewidywalny. Nadal uważam , to za złe rozumowanie. Pies jest taki jak go wychowamy i zarówno pies którego mamy od małego, może nie być posłuszny jak i dorosły adoptowany, po przejściach może być szczytem delikatności.
Moje psy nadpobudliwe na dworze, czasem wrzeszczące, szczekające, w domu zachowują się zupełnie inaczej. Są ciche, delikatne, nie narzucające się nikomu.
Nigdy jednak nie miałam okazji sprawdzić ich zachowania przy dzieciach tym bardziej mało mi znanych. Dzisiaj zajrzał do mnie znajomy z wnukiem. Chłopiec chodzący do czwartej klasy..
 Moje sunie, nie skakały, nie szczekały. Widziałam jak wzrokiem oceniają i szybko zrozumiały, że po raz pierwszy przyszło do nas dziecko. Widać było w ich zachowaniu chwilę zastanowienia.
Od zawsze przy dzieciach im mówię, że mają być cicho aby nie przestraszyć dziecka. Dzisiaj nie musiałam tego przypominać. Chłopiec podszedł do okna, Funia wskoczyła na tapczan aby być bliżej niego. Delikatnie mokrym noskiem trąciła go w rękę. Podpowiedziałam, ze może ja pogłaskać.podstawiła łepek, i za chwilę odeszła. Maksi zrobiła dokładnie tak samo, tyle że stojąc na podłodze.Tez powiedziałam, że może ją pogłaskać. Po delikatnych pieszczotach sunia odeszła..
Moje kochane sunieczki. Znów jestem z nich dumna.

piątek, 15 czerwca 2018

Spryciula

Ach te zwierzaki, mądre i sprytne. Tak naprawdę to każde na swój sposób.
Tym razem przypomnę moją Damę-żółwicę. Ona nie uznaje siedzenia w terrarium, podłoga i już .Coraz częściej ja zostawiam nawet wychodząc z domu. Pomimo upału dzisiaj zastałam ją wtulona w psie zabawki. Gdy zorientowała się, że wróciłam upomniała się o jedzenie.
Ostatnio dwa dni siedziała w terrarium i zemściła się na mnie.Wściekły gad puszczający
" tzw " smrodki" to masakra, trudna do wywietrzenia szczególnie latem.
Są dni gdy chowa się w kąciku i wysuwając łepek sprawdza teren. Nie wyobrażam sobie gdyby miało jej zabraknąć.

czwartek, 14 czerwca 2018

Nie wiele brakowało

Aż mam ciarki na samo wspomnienie dzisiejszego dnia. Ułamki sekund zdecydowały, że ominęła nas tragedia
Zawsze wchodząc do windy z suniami, sobą blokuje drzwi. Dzisiaj Funia mnie zaskoczyła, gdy otworzyłam drzwi do widny,  tuz po otwarciu się drzwi wewnętrznych, sunia jak sarenka wskoczyła do środka i nagle winda zaczęła się zamykać. Natychmiast zablokowałam zamykającą się windę, szybko wciągnęłam Maksi do środka i już spokojnie zjechałyśmy na dól. Mało brakowało a Funia sama by pojechała windą, zostawiona smycz na zewnątrz mogła ją udusić.
Bardzo się zdenerwowałam, sytuacje uratował mój refleks
Wprawdzie często mnie paraliżuje w trudnej chwili, tym razem na szczęście było inaczej. Nic się nie stało.
Wprawdzie mój kot nie żyje już ponad 20 lat ale tego nauczyłam się dzięki niemu. Filip- był mistrzem zrzucania rzeczy. Początkowo  z trudem, potem coraz łatwiej je łapałam. Nie uczyłam się tego ale kiedyś złapałam w rękę spadający nóż ze stołu. To kot mnie tak wyćwiczył, a znajomi było milo zdziwieni moimi umiejętnościami.
Gdy kot tak rozrabiał ja prawie płakałam ze złości tak miałam dość zwierzaka który wszystko zwalał na ziemię. Kto by pomyślał, że kiedyś to uratuje trudną sytuację.

niedziela, 10 czerwca 2018

Już tak zostanie

Zdrowy zwierzak kocha spać i najlepiej blisko swego opiekuna. To fajne uczucie patrzeć na jego spokojny sen. Każdy dzień kończy się spacerkiem a po powrocie do domu....hm
Gdy mieszkał ze mną kot, zawsze wyganiał mnie spać. Gdy siedziałam w drugim pokoju  i rozmawiałam z rodzicami, on przychodził zaspany, siada, ziewał i czekał aż pójdę spać.
Jamnik, wymuszał na mnie abym posłała łóżko, potem czekał pod łazienką na mycie dziąseł,( ciągle miał z nimi problemy).
 Teraz Funia, zasypia w łazience, tam jest zawsze chłodniej i ciszej. Jedynym mankamentem małej łazienki jest brak miejsca. Gdy chcę się umyć, Funia musi wyjść. Czasem zasypia na siedząco w drzwiach łazienki albo idzie do pokoju. Pomimo iż nie lubi być budzona, no bo kto lubi?grzecznie wstaje.
 Wieczorem lubię posiedzieć przed komputerem albo coś poczytać lecz sunia mi to utrudnia hihi.
Przychodzi z łazienki, dyszy i drapie mnie łapką co znaczy no idź się myć jestem śpiąca.
Wczoraj rozmawiałam z koleżanką , mała przyszła aż trzy razy. Co miałam zrobić przeprosiłam rozmówczynię i poszłam się myć.Gdy nie reaguję na jej popędzanie , ona nie słyszy gdy chce aby wyszła. Zasypia i robi się głucha.
I jak ich nie kochać?

Pierwszy raz

Moja Maksi zakochała się w sporym czarnym kundelku z sąsiedniego bloku. Najbardziej wzruszające jest to, ze z wzajemnością. Makusia tańczy przed swoim ulubieńcem, on patrzy z uwielbieniem na nią. Wczoraj moja sunia dostała ogromnego buziaka po pysiu.  I co? zwierzaki nie mają uczuć?
 Owszem mają, czują , kochają.
Mój mniejszy "dziamgotek" czyli Funia stała i trochę jej było żal , że to nie nią się interesują. Wierzę, że kiedyś i ona złamie jakieś psie serce.
Długo pracowałam aby moje sunie miały fajne relacje z  innymi psami. One muszą mieć znajomych w swoim gatunku.
Cierpliwie odpierałam początkowe ataki ludzi skierowane do nas. Fakt sunie są specyficzne w swoich reakcjach ale to nie znaczy, że są agresywne. jestem szczęśliwa,, sunie panują nad swoimi emocjami, a i ludzie  się już przyzwyczaili.
 Nigdy nie wolno się poddawać.

czwartek, 7 czerwca 2018

Co to jest?

Już kiedyś pisałam, że zwierzęta zachowują się jak dzieci.
Wczoraj szybki spacer przed pracą. Idąc z moimi suniami, musimy przejść obok małej lodziarni.
Funia nieraz z zaciekawieniem obserwowała co ludzie liżą. Wczoraj przed lodziarnią na krzesełkach siedziała kobieta z dzieckiem i małym jamnikiem. Piesek najwyraźniej chciał loda, nawet poszczekiwał. Funia zaciekawiona nie chciała iść na spacer. Gdy wracałyśmy, mijałyśmy już innych ludzi. Maksi nie była zaciekawiona, natomiast Funia oczami zjadała lody, dopiero gdy powiedziałam jutro wam kupię loda, odpuściła.
Kiedyś w dzieciństwie nasza Perełka tak kochała lody. Pewnego dnia  gdy moja mama trzymała ją na ręku, sunia odwróciła się i liznęła loda mężczyźnie stojącemu za nimi. Mama przepraszała chciała odkupić loda  ale człowiek uznał, że nie ma takiej potrzeby..
I tak to jest z naszymi pupilami.

sobota, 2 czerwca 2018

Radość czy dramat

Wakacje dla jednych beztroska i radość a dla zwierzaków często to wyłącznie dramat. Najpierw "kochane" rozpieszczane, potem zostawiane gdzieś na drodze, przywiązane do drzewa itd. Czasem pomysłowość "opiekunów" zatyka normalnych ludzi.
Od dziecka nie lubiłam wakacji, chociaż u nas problemu zwierzaka nie było. Tzn była sunia, ale oczywiste było, że rodzina ma obowiązek się nią zajmować w każdej sytuacji. Nie przypominam sobie aby ktokolwiek z dorosłych osób robił z tego problem. Ja cierpiałam bo moja kochana Perełka nie wszędzie mogła ze mną jechać.
Później tak było, że gdy nie miał się kto zając pieskiem, zwierzak jechał z nami.
Pamiętam obóz harcerski, na którym starsi druhowie byli ze zwierzakami i nigdy nie zapomnę dumnych min czworonogów.
Teraz mam dwie sunie, jakoś nie tęsknię za wyjazdem gdziekolwiek. Jest ok. Ludzie którzy nie lubią siedzieć na miejscu, po prostu nie powinni adoptować żadnego zwierzaka, chyba , że będą go zabierać ze sobą.
Nigdy nie zrozumiem tych co porzucają zwierzę które ich kocha i im zaufało. Tych nie można nazwać ludźmi. Czy naprawdę dobrze bawią się po tym gdy wcześniej porzucili psa i skazali go na cierpienie?

środa, 30 maja 2018

Przemiana

Od zawsze kiedy w moim domu mieszka zwierzak , pies czy kot, obserwuję jego futro.
Gdy 6 lat temu adoptowała, Maksi i Funię, jedna miała czarny nalot na rudej sierści, druga była prawie cała czarna i miała rude skarpetki.
Podczas dzisiejszego spaceru z nimi odkryłam, że u Maksi zostały zaledwie maleńkie szczątki czarnego nalotu, a rudy kolor zyskał blask i połysk. Funia natomiast jest ciemno szara na grzbiecie został czarny pasek, a rude podpalanie powiększyło się.
Kiedyś czytałam, że zdrowie psa, jego psychiczną kondycję odzwierciedla jego sierść.Teraz mam na to dowody. Sunie jedzą dobrą pełnowartościową karmę i maja dobre samopoczucie.Czyż można chcieć więcej ? Zdrowe, radosne i kochane sunie.

niedziela, 27 maja 2018

Dlaczego głupota nie boli

Moje sunie są zawsze na dworze na smyczy. Nie dlatego, że są groźne ale po przejściach,  usłyszą nieznany głos i będą uciekać przed siebie. Znam je dobrze i wiem na co muszę uważać. Dotyczy to małych dzieci.
Dzisiaj podczas spaceru mijamy lodziarnię która jest na podwórku. Ludzie siedzą na krzesłach jedzą lody. Nagle w moja stronę biegnie mała dziewczyna, na chwiejących nóżkach i w rączce z trudem trzyma loda. Dość szybko zabieram sunie a dziecko biegnie za nami. Odwracam się i tłumaczę,:nie możesz iść z nami bo pieski idą się załatwić. Tak naprawdę to robiłam wszystko aby Funia nie zauważyła loda, bo jeśli będzie chciała spróbować, dziecko się wystraszy a mnie się dostanie za nic.
 Najbardziej było wkurzające to, że oboje rodzice byli zajęci sobą i żadne nie odwoływało dziecka. Dziewczynka zaczekała aż sunie zrobią siku i idzie dalej za nami. . Co chwilę stawałam i patrzyłam w stronę rodziców, oni w moja i nic. Dopiero gdy przeszłam na drugą stronę ślepej ulicy tatuś z obłędem w oczach biegł do dziecka. Przypomniała mi się ostatnia tragedia opisywana w gazetach, gdy dziecko z buzia brudna od czekolady podeszło do psa uwiązanego i ten zaatakował.
To nie była wina psa ale rodziców. Pilnuje  się dzieci, takie jest moje zdanie.

sobota, 26 maja 2018

Chore słowa

Zaraz po adopcji mojej drugiej suni podczas "podróży" winda  jakaś kobieta stwierdziła, że powinnam jej założyć kaganiec może mniej by szczekała. Najpierw mnie zatkało, ale odpowiedziałam : ludzie rozmawiają, a pies szczeka i tylko dlatego ,że szczeka na pewno nie założę jej kagańca
Kolejne mądrości usłyszałam wczoraj. Wracamy ze spaceru, Funia zaszczekała, stanęłam żeby kobieta z psem mogła przejść (gdyby to była agresja ze strony moich psów, to mijający pies rzuciłby się z zębami) .Mijany faceta wrzeszczy :psy powinny chodzić w kagańcu, więc znów odparłam: sam sobie załóż kaganiec .
Zawsze wyciszam moje sunie gdy widzę dziecko, ono ma prawo się wystraszyć.A wrzaski o kaganiec są absurdalne, moje dziewczyny są zawsze na smyczy.

Dzień matki

To dzień nie tylko ludzkiej matki, ale kociej psiej, itd.
 Będąc dzieckiem u nas w domu była sunia Perełka. Została mamą szczęśliwych 4 szczeniąt. Pamiętam jak o nie dbała jak pilnowała. Zanim sama poszła spać sprawdzała czy wszystkie są.
 W tym samym czasie suczka mojej koleżanki tez miała szczeniaczka tylko, że jednego.
 Gdy szłyśmy na spacer z naszymi suniami, Ania zabierała szczeniaczka też.
Moja sunia to co robiła, powodowało, że przechodzący ludzie stawali.
Szczeniaczek to przecież tez dziecko. Gdy zbliżał się do ulicy, moja sunia sobą mu zasłaniała drogę..
Moja pekinka była większa od pekinki koleżanki, stąd ludzi pytali ;To pewnie tatuś tak pilnuje,a my chórem odpowiadałyśmy, nie to ciocia, psia ciocia.
Wszystkiego dobrego wszystkim mamom.

czwartek, 24 maja 2018

Wieczorny oddech

Każdego dnia coś się dzieje. Wiadomo, że sunie najbardziej lubią chwilę gdy już jestem w domu. Wczoraj mimo wolnego dnia, zostały same na kilka godzin. Po moim powrocie spacer, obiad i odpoczynek. Najcudowniejsze chwile to wieczory, wszyscy w domu i nareszcie można iść spać.
Funia zawsze popędza mnie do spania, gdyż lubi zasypiać w łazience. Czymkolwiek próbuje się zająć, mała podchodzi i skrobie łapką tzn idź się myć bo jestem śpiąca.
Wczoraj wieczorem ktoś zastukał do moich drzwi. Z powodu remontu klatki schodowej są oklejone folią co utrudnia wyjrzenie przez wizjer. Dziewczyny, były cicho , więc i ja nie przyznałam się, że jeszcze nie śpię. Stukanie zaniepokoiło je obie, stąd szybciutko położyły się niedaleko mnie
Po chwili wyłączyłam telewizor, zgasiłam światło i usłyszałam głębokie westchnięcie Najpierw Maksi, potem Funi. Co za ulga.. koniec dnia.

A nie mówiłam?

Nie lubię tego powiedzenia, lecz czasem pasuje jak nigdy. Kiedyś wspominałam o Aresie, małym kundelku, adoptowanym przez moich sąsiadów. Ares kocha ludzi i inne pieski. Ma tyle spacerów ile chce, gdyż opiekunowie nie maja innych zajęć, jest nakarmiony, wypieszczony a jednak to zbyt mało. Ten psi podlotek, jest w świetnym wieku aby zacząć go uczyć. Nie nauczy się jednak, gdy od opiekuna nieraz słyszy określenie głupi pies . Jest mi przykro, gdyż jestem pewna , że ta opieka przerasta 80 letnich ludzi. Piesek już raz przewrócił swoja opiekunkę. jej mąż niedowidzi i ma coraz mniej cierpliwości do psiego podlotka. Co jeszcze spotka tych ludzi i ich psa? Aż boję się myśleć.

poniedziałek, 21 maja 2018

Spacer o 4 nad ranem

Głupota? Niekoniecznie, czasem konieczność. To obowiązkowy spacer przed pracą. W zależności od pory roku, jest ciemno albo widno tak jak obecnie.
Prawie nie ma ludzi, psów. Teoretycznie świetna okazja do puszczenia psa bez smyczy. Wczoraj przekonałam się, że zostanę wierna moim przekonaniom tzn pies na smyczy.
O tak wcześniej porze najczęściej spotykamy koty, jednak wczoraj, zamiast znajomych kotów po podwórku biegał ogromny szczur. Jak znam moją Funie, gdyby była luzem z pewnością pobiegłaby
 za nim. Nie będę dalej gdybać bo to szkoda nerwów. 4 rano to często pora dla ludzi wracających z klubów. I znów , gdybanie.. na szczęście sunie na smyczy, po małym śniadanku, smacznie dosypiają poranna pobudkę.

sobota, 19 maja 2018

Zaraz wybuchnę...

Czy ludzie są nie normalni? Jak może mówić  dorosła osoba, "ciekawe kiedy zwierzątko znudzi się moim dzieciom?"Kiedy to słyszę aż mnie zatyka ze złości. Przecież każde zwierzątko: pies, kot, świnka, papużka, królik to żywe istoty, które czują.
 Gdy słyszę to pytanie to mam wrażenie, że chyba świat się kończy. Kupujesz zwierzątko, adoptujesz tzn ma u ciebie dom do końca jego dni. Gdy tego ktoś nie rozumie, traci u mnie szacunek. Człowiek tak się nie zachowuje. Jak mamy mieć wokół siebie mądrych ludzi gdy ich rodzice tego nie nauczyli.
Zwierzątko to nie jest pluszowa zabawka, którą można oddać komuś innemu, wyrzucić.
Zwierzak, ptak, ma uczucia, przywiązuje się, kocha, ma poczucie strachu albo bezpieczeństwa.
Często wstyd mi, za ludzi przez naszymi braćmi mniejszymi.

piątek, 18 maja 2018

Jeszcze przed nami

Przed nami dwa kolejne wyzwania. Sunie potrafią schodzić z paru schodów, ale  schodami z piętra na piętro już nie. Zapierają się jak dwa osiołki i  koniec.
Gdy skończy się remont klatki schodowej , musimy to nadrobić. Łatwo nie będzie ale nie mogę odpuścić.
Mimo wspólnych 6 lat razem ciągle coś jeszcze zostaje do opanowania.
Funia boi się psa ubranego w kaganiec. Nieprzytomnie jazgocze.Kilka dni temu za nami szła kobieta  z psem w kagańcu. Zmieniałam kierunek spaceru aby ja ominąć. Ale kobieta szła cały czas za nami, jakby na złość Nie wytrzymałam i spytałam czy musi za nami iść cały czas.
W odpowiedzi na moje pytanie usłyszałam stek obelg :że jestem wariatka, ze nie radze sobie z psami wiec poco je mam aż dwa i dalej już nie zacytuję bo szkoda moich nerwów.
Gdyby ta kobieta kochała psy  nie wrzeszczała by na mnie, ja byłam grzeczna. Moja sunia bała się kagańca, przecież tak bywa.

środa, 16 maja 2018

Ale pycha

Wczoraj rozpoczęłam sezon truskawkowy. Na razie skromnie, bo cena jest dość duża.
Kupiłam pół kg i wspólnie z Makusią zjadłyśmy. Maksi z wyłączeniem ubiegłego roku, kocha truskawki. Jadąc windą muszę uważać, bo sunia wsadza nosek do każdej torby w której są truskawki.
Wtedy najczęściej słyszę, piesku tam nie ma kiełbaski, więc dodaję ale pewnie są truskawki. Okazuje się że ludzie doznają szoku. Fakt rzadko piesek je truskawki.

niedziela, 13 maja 2018

Tak jak w życiu

Czasem każdy dzień jest inny. Jednego dnia coś nas rozzłości , a po upływie kilkunastu godzin sytuacja zmienia się. Wczoraj ledwo wstałam rano, sprzątnęłam jak zwykle piloty, żółwia, budzik. Potem spacer, małe śniadano dla dziewczyn i pędem do pracy.
Przez cały dzień trudno było mi się skupić. Przypomniało mi się, że na podłodze zostawiłam plastikową butelkę z napojem. No wiem, moja wina , kłębiły się myśli: od czego zacznę sprzątanie po powrocie. Nieraz obserwowałam jak inne psy bawiły się plastikowymi butelkami.
Na odległość nic nie mogłam zrobić. Jeśli by podziurawiły butelkę i wylały jej zawartość, to pretensję mogłabym mieć tylko do siebie. Mój tata zawsze mówił, gdy zwierzę coś narozrabiało : to nie jego wina lecz twoja że nie schowałaś. I coś w tym powiedzeniu jest prawdziwego..
Po powrocie obie sunie przywitały mnie radośnie, krzycząc jak zwykle. Gdy rozejrzałam się po mieszkaniu zaniemówiłam z wrażenia, butelka stała dokładnie w tym samym miejscu. Okazało się, że zapomniałam sprzątnąć misek z podłogi ale i one stały nienaruszone.
 Moje słoneczka kochane, nasza wspólna nauka nie poszła na marne , czyli warto włożyć początkowo sporo wysiłku aby nauczyć.

czwartek, 10 maja 2018

Poddaję się

Nie dam rady. Banał, no nie do końca. W sobotę powlekłam nowe poszewki na jaśkach. Dzisiaj jest czwartek i? Wrócił problem znany od 6 lat. Rozerwany zamek w poduszce. :( Wygląda to koszmarnie.
 To Maksi tak przerabia, nienawidzi zamków w poduszkach. Musze poszukać materiału w metrach i uszyć takie bez zamka. Ale i tak ja kocham, sprawdziłam czy nie pokaleczyła noska, tak jak za pierwszym razem i tyle, ważne że jest zdrowa i szczęśliwa.

Nowa znajoma

Od miesiąca na naszej klatce zamieszkali nowi lokatorzy z ogromną długowłosą wilczycą.  Omijam ich z daleka ale czasem nie uda się uniknąć spotkania.
Pierwsze, miało miejsce przed windą. Początkowo wilczyca reagowała żywiołowo, wręcz agresywnie.
Drugie rozbawiło mnie. Wychodziłyśmy na spacer a pan z sunia wracał. Wycofałam się do tyłu, ale nowy sąsiad czekał na windę, ja próbowałam wyjść. Moje dziewczyny wrzeszczały jak zwykle. Gdy zobaczyłam minę wilczycy aż się dusiłam ze śmiechu. Sunia zrobiła wielkie oczy, była zdziwiona, zupełnie jakby  chciała spytać ojej? one mnie znają a tak się cieszą na mój widok? Gdyby ich wrzask był agresją tamta suczka zachowała by się również agresywnie.

środa, 9 maja 2018

Cudownie

Ktoś powie czym się tu cieszyć, tym bardziej takim znaleziskiem. A jednak.
 Wczoraj wieczorem Maksi spała na mojej żółtej podusi. Na jasnym futerku pod jej brodą dostrzegłam ciemny punkcik. Gdy podeszłam, to coś schodziło z niej na poduszkę. Wyglądało jak mały pajączek. Najpierw do miseczki z woda, obejrzałam KLESZCZ!!!!!
W niedzielę moje sunie dostały tabletki na kleszcze. To dla mnie duży wydatek. Moje miesięczne wydatki zaczęłam od kupna tabletek. Ale ulga, sunie są bezpieczne.

wtorek, 8 maja 2018

To już przesada

Zawsze lubiłam małe sklepiki.Czasem przed, czasem po pracy odwiedzałam mały sklepik zoologiczny. Miłe panie prowadzące to miejsce i zawsze można było chwilę porozmawiać. Do czasu, gdy kobieta zaczęła podważając kompetencje mojego weta. Jako autorytety podawała swoich klientów. Dla mnie to śmieszne. Nieraz rozmawiałyśmy o tym gdzie idę i słyszałam, że ona coś robi sama tzn obcina pazurki. Od lat tą czynność powierzam weterynarzowi i nie zamierzam tego zmienić.
Argument miłej pani to, że taniej mi wyjdzie kupno cążek. Chętnie słucham rad tzw "psiarzy" ale nie znoszę jak ktoś mi układa moje wydatki. Szybko okazało się, że sklepik jest zbyt drogi jak dla mnie. Kupując worek karmy w innym miejscu niż tu , oszczędzam 30 zł. Gdy postanowiłam zmienić posłanko Funi w łazience, w sklepiku posłanko kosztowało 70 zł a ja w necie kupiłam za 30 zł.
Posłanko solidnie wykonane mięciutkie , dobrej jakości.
Każdy prowadząc swój biznes, tak jak ta pani robi to tak jak uważa. Ile razy zaglądam do sklepiku  wisi kartka zaraz wracam. Po chwili, gdy już muszę iść do pracy mijam kobietę wracającą od fryzjera albo ze spółdzielni gdzie opłacała czynsz. Teraz rozumiem skąd tak duże ceny w sklepiku, trzeba jakoś nadrobić.
I taki to jest świat.

sobota, 5 maja 2018

Uf, super

Jest wieczór, Maksi czuje się dobrze i to jest najważniejsze.. Za nami półmetek szczepień.
Jeszcze Funia choroby zakaźne i Makusia wścieklizna.
O wściekliznę jestem spokojna, psy dobrze ja znoszą, natomiast choroby zakaźne różnie. Dlatego po szczepieniu zawsze zostaję w domu i obserwuję. Gdy mijają godziny i jest ok oddycham z ulgą..
W środę jeszcze zabiorę damę do korekty pazurków i dzioba. Będę mogła powiedzieć , że ogarnęłam moje stadko.
Jutro podam tabletki na kleszcze, uzupełnię zawieszki z adresem i wyczesze moje obydwa skarby.
 Czas spędzony z nimi dodaje mi siły i chęci do życia.

To niemożliwe

W tym roku minie 6 lat od kiedy one są ze mną. Przed chwila wróciłam od weta. Jestem zszokowana, pozytywnie. PIERWSZY RAZ od 6 lat Funia bez histerii leża na podłodze w przychodni, podczas gdy na stole maksi miała szczepienie i korektę pazurków. gdy szczeknęła po komendzie nie dyskutuj zamilkła.
Po chwili była zmiana, to Funia miała korektę pazurów. Przez 6 lat z ogromnym trudem udawało się podciąć piąte pazurki. Podczas tej czynności Funia rzucała się krzyczała, pomimo że nie używała zębów to nie było łatwe. Dzisiaj szok, pozwoliła sobie nawet obciąć pozostałe.
Jestem pod wielkim wrażeniem. Udało się. To pewnie też zasługa ze więcej czasu spędzamy razem.
Kocham je ogromnie.
Czułam się jakby ktoś mi podmienił zwierzaki. Jednak warto czekać.

czwartek, 3 maja 2018

Tu, tup, tup

To odgłos łapek Funisi , który usłyszałam rano. Najpierw o 4 pierwszy spacer, potem dalej spać. Obudziła mnie sunia drepcząca z łazienki. Okazało się, że na klatce schodowej ktoś wrzeszczy , przeklina, i kopie w drzwi. Maksi położyła się bliżej mnie, Funia przybiegła z łazienki. Kiedyś podobna sytuacja była na moim piętrze, otworzyłam drzwi zięć sąsiadki z zza ściany, próbował interweniować. Gdy zrezygnował, schował się w mieszkaniu. Pijak zaczął kopać w moje drzwi. Wtedy zrozumiałam, że mogę liczyć tylko na siebie. Ani sąsiadka, ani jej zięć nie zadzwonili na policję. Wiedzieli, ze poza moimi psami nie ma nikogo. Tyłkiem trzymałam drzwi, jedna ręką przytulałam sunie w drugiej trzymałam komórkę i zawiadamiałam policję. Patrol przyjechał szybko. Sąsiedzi nawet nie otworzyli drzwi i nie spytali czy nic się nam nie stało.
Dziś, zamknęłam na drugi zamek i może egoistycznie ale stwierdziłam , że przeczekam.
Najbardziej ucieszyło mnie to, że moje sunie w razie zagrożenia tulą się do mnie. To ogromna doza zaufania.

poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Burza

Wiele psów boi się błyskawic, grzmotów. Maksi nawet nie drgnie, natomiast Funia, dyszy,chowa się i drży. Gdy burzowe zawirowania trwają zbyt długo, podchodzi do mnie i podaje mi łapkę. Gdy trzymam maleńką łapkę, wyczuwam drżenie jej drobnego ciałka.Powtarzam jej , że wszystko jest ok, że nie jest tu sama. Pomaga to na chwilę, potem znika w łazience i wszyscy czekamy na polepszenie pogody. Co ona biedulka musiała czuć gdy błąkała się po ulicach miasta, mokra, głodna i sama.
Już wtedy ja poznałam, lizała mnie po ręku podawała łapkę ale złapać się nie dała.
Nocami nie mogłam spać drżałam o nią. W noc gdy ja złapali i zawieźli do schroniska, tradycyjnie zrobiono jej fotkę. Wyglądała strasznie, maleńka ociekająca wodą i pełna strachu. Dobrze, że to już za nami, kocham ją bardzo.

piątek, 27 kwietnia 2018

Zaskoczona

Mam jeszcze Damę. To kochana żółwica. Gdy wracam do domu, żółwica chodzi po domu. Zawsze gdy wychodzę chowam ja do terrarium.
Kilka dni temu, mała została na podłodze. Dzień był chłodny więc nie obawiałam się, że nagle wyjdzie z kryjówki. Gdy po kilku godzinach zrobiło się cieplej, jednak bałam się.
Po pracy szybko wróciłam do domu, ale wszystko było w porządku.
Zabrałam  sunie na spacer i gdy wróciłam zabrałam się za obiad.
Damy nadal nie mogłam znaleźć. Zajęłam się domowymi pracami i nagle zobaczyłam, mały łepek wyglądający za nogi ławy. Dałam jej jeść. Dama z pełnym brzuszkiem rozłożyła się na słonku po środku dywanu i rozkoszowała się ciepełkiem. Ona wiedziała, że gdy mnie nie ma, nie powinna wychodzić. Niby gad a jednak mądry.

wtorek, 24 kwietnia 2018

świat się zmienia, ale

Nie ma sytuacji bez przyczyny, świat się zmienia ale ludzie nie. Od jakiegoś czasu nie umiem rozmawiać że znajomymi. Co bym nie powiedziała to tak prowadzą rozmowę obwiniając mnie za coś czego nie zrobiłam. Już wiem, często znajomi nie lubią gdy nas coś cieszy, gdy coś się udaje.
Na pytanie niby koleżanki (którą znam od prawie pół wieku) : co słychać? odpowiadam, że zbieram na stół; i bardzo mnie to cieszy. To ja ci pożyczę. Podziękowałam. Nie po to o tym mówię że liczę na jej kasę. Ludzie patrzą na wszystko przez pryzmat kasy.
Ile mogliby nauczyć się od zwierząt.
Gdy mam dobry dzień, bo coś mi się udało, moje psy cieszą się ze mną. Ogarnia mnie smutek, one zaglądają mi w oczy w których widać troskę
Szkoda, ze nadal jest aktualne powiedzenie:źle wyglądasz ucieszyła się koleżanka. Smutne to, cieszy mnie jednak , że mam moje sunie.

sobota, 21 kwietnia 2018

Nie ma tego złego...

Już drugi miesiąc pracuję mniej. Trochę mniej dorobię, ale lepiej się  czuję i zyskują na tym moje sunie.
 Mam dużo więcej czasu dla nich. Uszczęśliwiłam je tym, zwolniłyśmy tempo spacerów, ja mam więcej siły na to aby coś zrobić.. Obie patrzą na mnie maślanymi oczkami pełnymi miłości. Gdy rano dzwoni budzik, na twarzy czuje powiew ogonka Maksi i głośne ziewnięcie Funisi. Mając taki widok od rana, trudno mieć zły humor.
 Nie da się ich nie kochać.
Spacerki z nimi są cudne, już nie muszę patrzeć  na pychole, że coś zwiną złego. Rozumiemy się bez słów w domu i na dworze.
Nikt mnie nie przekona, że łatwiej nauczyć jest psa którego ma się od szczeniaka niż pieska ze schroniska po przejściach. Jeśli ktoś twierdzi inaczej to znaczy , że mówi bzdury.

piątek, 20 kwietnia 2018

Kłopoty Tajsona

Tajson to kumpel moich suczek. Kundelek o długim grzbiecie i krótkich łapkach. Jest sporo starszy od moich dziewczyn. To on pokazywał Makusi co może robić pies w mieście podczas spaceru. Niedawno przeszedł poważną operację. Wrócił do formy. Jego jedyny problem to nienawiść do psów samców.
Kilka dni temu rzucił się na małego pieska z naszej klatki, po chwili próbował się rzucić na małe dziecko tych ludzi. Opiekunka małego pieska wezwała policję. HM często rozmawiam z opiekunką Tajsona i ta kobieta prowadzi go zawsze na smyczy i bardzo uważa na inne psy. Sytuację znam tylko z opowiadania kogoś trzeciego. Oby tylko nie było z tego kłopotów.

czwartek, 19 kwietnia 2018

Ostatni wybryk Funi

Od zawsze gadam z suniami, tłumaczę im. najbardziej cieszy mnie nasze porozumienie.
Obecnie mamy remont klatki schodowej.. Wczoraj  tuz po pracy zabrałam sunie na spacer. Wychodząc zauważyłam, ze  zniszczono mi framugę od drzwi wejściowych.
Dziewczyny jak zwykle żywo reagują na czekający je spacer. Podeszłam do malarzy. Mimo głośnego szczeku chwilę rozmawiałam z robotnikiem..Facet miał skrzywiona minę pełną dezaprobaty do zwierzaków.
Byłam wściekła na zniszczenia, więc wypaliłam: szczeka widocznie ma coś do powiedzenia. I nagle.. aż trudno uwierzyć . Sunie umilkły, inny malarz aż wyjrzał z za rogu, co ja im zrobiłam, że tak umilkły. Głupio mi było śmiać się samej do siebie ale naprawdę sytuacja była komiczna.

środa, 18 kwietnia 2018

Mały test

Przed chwilą wróciłyśmy z pierwszego spacerku. Sunie dobrze spały, grzecznie wyszły mimo bardzo wczesnej pory. Przed klatką "niespodzianka wrr", ktoś wyrzucił przez okno kawałki suchej kiełbasy.
 Czy może być coś bardziej prowokującego dla psa, tym bardziej, ze jest przed śniadaniem?
Owszem, obie powąchały kawałki, jednak na komendę zostaw, nie ruszyły. W drodze powrotnej było dokładnie tak samo. Jestem z nich dumna i bardzo szczęśliwa. Gdy piszę post, moje sunie zjadają śniadanie.
 Maksi która kiedyś napotkane jedzenie traktowała z wielkim żalem, teraz to nie robi na niej wrażenia. Obie dziewczyny dobrze znają głód.

wtorek, 17 kwietnia 2018

Czy było warto?

To moja Maksi. Pierwsza fotka zrobiona przez wolontariuszkę która ja znalazła, druga po jakimś czasie u mnie w domu.
To najukochańsza sunia jak można sobie wyobrazić. Wrażliwa, delikatna i kochająca ogromnym sercem.
Nie przypadkowo przypominam te dwie fotki. Kilka dni temu, moja dobra koleżanka stwierdziła, że będzie miała drugiego psa. Przez chwilę liczyłam, że da dom jakiejś bidzie.
Ależ skąd bo ona ma male wnuki, a dzieci potrafią być nie przewidywalne w związku z tym drugi pies będzie z rodowodem.
Nie ukrywam, że zagotowało się we mnie. Niby pies z rodowodem, ma inne serce? nigdy nie ugryzie?
Potem słyszę, ze jak kiedyś będzie miała pieniądze to da dom kilku nawet 10 pieskom, bo jest jej ich żal.
Skwitowałam naszą rozmowę : nie bierz nigdy psa z litości, bo to nie ma nic wspólnego z miłością do zwierząt. Gdyby było inaczej, tyle zwierząt nie wracałoby z adopcji.
Wiem, ratując jednego, czy nawet dwa psy nie uratuję całego świata ale zmienię życie chociaż tym dwóm psom.Moim największym marzeniem jest aby schroniska były puste. Cóż marzyć zawsze warto.

sobota, 14 kwietnia 2018

Jednak się zdarza

Wprawdzie to nie o moich pupilkach ale jestem pod wrażeniem takiej sytuacji.
Poznałam młodą kobietę, która prowadziła dwoje dzieci (małych) Jedno było odprowadzane do szkoły drugie, nie mogło zostać samo w domu. Z nimi były dwa psiaki. Jeden wiekowy jamnik i drugi szczeniak, który wyrośnie na dużego psa.. Patrzyłam z podziwem na kobietę która starała się ogarnąć cała czwórkę. Zagadałam, okazało się , że szczeniaka -ok 3 miesięcy znalazł w lesie jej mąż.
Zabrał do domu przerażone psie dziecko i rodzinnie uznali, że mała sunia zostaje z nimi.
Ta kobieta spokojna, ciepła i cierpliwa do swojej niesfornej gromadki. Wiem jak trudno jest prowadzić jednocześnie dwa psy na smyczy a ta pani ma dodatkowo dwoje dzieci.
Oby wystarczyło jej siły do takiej ilości. Życzę im wszystkiego dobrego, to muszą być dobrzy ludzie.

czwartek, 12 kwietnia 2018

Tosia

Tosia to mała kundelka z sąsiedniego bloku. To ,że moje sunie jej nie lubią to wcale nie znaczy, że z sunia żyjemy w  przyjaźni.
Z Tosią zaprzyjaźniłam się, przypadkiem. Gdy ja wychodzę do pracy, mała jest ze swoją panią na spacerku. Zimą o tej porze jest jeszcze ciemno, Tosia wypatrywała mnie i przybiegała się przywitać
Pomimo słabego oświetlenia okazywała ogromna radość na mój widok. To był miły początek dnia. Gdy mijamy się a obok mnie idą moje dziewczyny
Tosia zachowuje spokój.
Wczoraj Tosia mnie "rozbroiła". Co zrobiła?
Wracałam do domu po pracy, szybko szlam do sklepu bo coś mi zabrakło. Minęłam panią z Tosią, powiedziałyśmy sobie dzień dobry i przyśpieszyłam kroku. Nagle miałam wrażenie, że pani szamoce się z Tosią. Odwróciłam się i zobaczyłam małe zwierzątko ( Tosia jest mała) wyrywające się w moim kierunki. Cóż było robić, wróciłam  i zaczęłam głaskać sunię Kilka minut mnie nie zaszkodziło a sunia też chciała się przywitać.
 I jak nie kochać zwierzaków .

wtorek, 10 kwietnia 2018

Nie ma lekko

W naszych bloku trwa remont klatki schodowej. Gdy w tym czasie jestem w domu, moje psy śpią jak zabite, mimo odgłosów.
Wczoraj po powrocie z pracy, obie były zmęczone, Funia nawet dziwnie się zachowywała. Dyszała drżała, przeszukałam futerko ale było ok. te stuki, huki za drzwiami były ponad jej siły. Dzisiaj mam wolne i sprawy na mieście. Zmieniłam jednak kolejność. Malarze idą na śniadanie ja biegnę na miasto. Cóz dla moich futerek zrobię bardzo wiele, one są kochane.

niedziela, 8 kwietnia 2018

Uf ale ulga

Przed chwila wróciłam od weta z Funią. Lekarz ocenił, że nie ma się czym martwić. Co za ulga. Mogę zatem realizować moje zmiany w mieszkaniu. Gdy wspomniałam znajomej, że zmieniam fotel i tapczan, zadano mi pytanie: ale chyba suniom nie wolno będzie na te nowe meble wchodzić?
Moja odpowiedź zatkała ich. Owszem będą mogły wchodzić, zresztą wybierając meble brałam pod uwagę moje psy. Przecież to też ich dom.. Maksi szybko zaakceptowała zmiany, Funi potrzeba na to więcej czasu. Dostanie go.
 Mam najcudowniejsze dwa zwierzaki, cieszę się, że dzielą ze mną życie.

wtorek, 3 kwietnia 2018

Martwię się

Funia ma maleńkiego guziczka z boku. To coś chowa się zmienia pozycje, wiec podejrzewam że to może być przepuklina. Już próbowałam pokazać to lekarzowi ale na złość to się schowało. To jakaś plaga? Najpierw Atos miał przepuklinę, ale nie rosła więc miał ja do końca swoich dni, potem Aga z przepukliną żyła 7 lat i nagle z dnia na dzień wymagana była operacja. Maksi tuz po adopcji miała operację na przepuklinę wprawdzie pępkową ale miała.
Wiem nie wolno martwić się na zapas, trzeba jednak trzymać rękę na pulsie. Funia to mały wulkan energii i nigdy nie wiadomo jak się sytuacja rozwiąże.
Na wszelki wypadek zaczynam zbierać na operację. Powtarzam sobie będzie dobrze. Trzymajcie kciuki.

Ojej gdzie?

Moja Funia na spacerku odkryła "nowa" zabawkę. W mojej rodzinie tak się składało, że nigdy nie było samochodu. Klakson to klakson. Nigdy nie zwracałam uwagi jakie mają brzmienie.
Całe szczęście, że zawsze sunie są na smyczy. Dzisiaj podczas spaceru, Funia nagle zaczęła ciągnąć w stronę jezdni. Postawiła uszko, wyprostowała się..Stanęłam i po chwili usłyszałam klakson dokładnie tak brzmiący jak jej ukochane gumowe piszczące zabawki.
Gdyby nie smycz, mała pobiegłaby szukać "zabawki" Tłumaczyłam, tłumaczyłam i w końcu poszłyśmy dalej.

sobota, 31 marca 2018

Jak dobrze mięć przyjaciela na 4 łapach

Są święta, i dla mnie trudny czas. Moja najlepsza koleżanka leży po udarze na ojomie. Moje sunie wspierają mnie. Przytulają się, patrzą w oczy i zmuszają do normalnego funkcjonowania.
Jak  się unormuje stan zdrowia, mojej koleżanki, napisze więcej, gdyż często zachowanie moich dziewczyn zaskakuje.

piątek, 30 marca 2018

Tylko zwierz tak potrafi

Zwierzaki nie przestają mnie zaskakiwać. Tym razem nie moje ale spotykane na ulicy.
To że moje cieszą się na mój widok, to normalne ale obce?
Tydzień temu szłam na przystanek (bez suczek), mijam znajoma z pieskiem. Nagle ku zaskoczeniu właścicielki piesek wita mnie z ogromna radością. Przy moich dziewczynach jest cichutki, gdy ich nie ma jego opiekunka stwierdziła: on nigdy się tak nie zachowuje. Gdy wracam z pracy, po drodze co drugi psiak z okolicy podbiega do mnie na pieszczoty.
 Cieszy mnie taka reakcja zwierzaków, bo one czuja ,że ja nie udaję.

wtorek, 27 marca 2018

Cudownie

Jestem dumna z moich suczek. Ktoś by powiedział oj zwykle kundle. I co z tego. Adoptując je zyskałam dwoje przyjaciół, a reperowałam swoje ego.
Obalam mit brzmiący, że psa od szczeniaka można lepiej wychować Obie zamieszkały ze mną jako dorosłe. Rozumiemy się bez słów. Nie chodziłyśmy na żądne szkolenia prowadzone przez fachowców. Pracowałyśmy każdego dnia. UDAŁO się.
Gdy podczas rozmowy ktoś mówi, że ma głupiego psa - to błąd. Zbyt mało czasu z nim spędza.
Nauka zwierzęcia jest dość trudna, lecz systematyczność i wytrwałość to podstawa .
Teraz już na luzie muszę powiedzieć :jest super.

niedziela, 25 marca 2018

Nie wiedzalam

Jestem z moimi suniami już ponad 5 lat i nadal je "odkrywam"
Wczoraj sąsiad pomagał mi przykręcić boki do nowego tapczanu. Sunie przywitały pana bez szczekania ale strachu nie było widać. Maksi cały czas doglądała pracy, sprawdzała noskiem i merdała ogonkiem. Otwarty tapczan to oczywiście musiała tam wejść i obwąchać wszystko.
Funia natomiast schowała się w łazience. Drzwi miała uchylone więc mogła do nas przychodzić kiedy chciała. Co chwilę wychodziła siadała po środku przedpokoju i pomrukiwała. Zupełnie jakby nas popędzała. Była wyraźnie zniecierpliwiona.
Po skończonej pracy, jaka ulga, obie "padły" ze zmęczenia. Maksi wszystkiego dopilnowała a Funia popędzała gdyż lubi spokój.
 Każda nowa sytuacją która pojawi się w naszym życiu, powoduję ,że moje psy znam coraz lepiej.

sobota, 24 marca 2018

Byle jak aby razem

U nas zawirowania. W maleńkim mieszkaniu wymiana tapczanu to wielkie wyzwanie. Aby wszystko poszło sprawnie i nikt nie ucierpiał, musiałam zamknąć sunie w łazience na jakieś pól godzinki. Wyszły wystraszone, ciche. W pokoju zastały nieład.
Maksi "sztywna" obserwowała  otoczenie. Funia, mimo niewygody i braku miejsca, przeciskała się między deskami i próbowała się bawić miśkiem.
W nocy żądna z nas nie mogła spać. Stres i zmęczenie poprzedniego dnia zrobiły swoje.Wiem, że powoli wszystko się unormuje.
 Najbardziej wzrusza mnie gdy wiem, że one martwią się o mnie. Często słucham koncertów na żywo, one są do tego przyzwyczajone, dzielnie czekają na mnie w domu.
Ostatnio gdy wróciłam do domu, po koncercie, niby wszystko było ok, ale okazało się, że moje poduszki maja porwane rogi. Moja poprzednia sunia tak robiła, gdy coś ją trapiło, kładła się w przednie łapki brała poduszkę i ssała rożek. Podobno to oznaka choroby sierocej.

wtorek, 20 marca 2018

Kto ma tyle wdzięku co ja?

To pytanie zostało zadane w imieniu moich suczek.
Maksi to istna dama, nigdy się nie upomina o nic, czekając krzyżuje przednie łapki. Gdy prosi znajoma osobę o pieszczoty delikatnie wsuwa łepek pod jego dłoń. W jej zachowaniu jest dużo dostojeństwa
 Funia to jej przeciwieństwo. Mały spryciarz z wdziękiem drepczący obok nas.  Gdy witam sąsiadkę, ona potrafi cichutko  "wymamrotać" swoje powitanie. Gdy skarży się na coś wtedy jazgocze nie do opisania. Gdy całkiem milknie, to oznaka ze jest chora i wtedy pędem do weta.
Gdy Funia czegoś chce to przybiera proszącą minę i nawet Maksi jej ustępuje.
 Godzinami mogę patrzeć na ich wzajemne relacje.
Tak naprawdę to każdy pies ma w sobie niesamowity wdzięk, trzeba to tylko dostrzec.

niedziela, 18 marca 2018

życie musi toczyć się dalej

Kilka dni spędziłam z nimi. Spacerki bez pośpiechu, pieszczoszki. Po prostu byłam obok nich.
Trzymajcie kciuki, jeśli but faceta trafił może pojawić się przepuklina, oby nie. Wtedy operacja i masę kłopotów.
Maksi gryzie łapkę, to po stresowe, a Funi posiwiała mordeczka.
Funia zawsze krzyczy gdy się boi a wtedy? w absolutnej ciszy kłapała mordką.To ja byłam najgłośniejsza. Wspomnienie wywołuje u mnie dreszcze. Staram się o tym nie myśleć ale to jest głęboko we mnie.
Moje najukochańsze sunie zaczynają się bawić, więc chyba stres opanowany. Teraz ja muszę wziąć się za swój stres.. hm jakiś koncert - to najlepsza terapia.

sobota, 17 marca 2018

Mądrość zwierząt

Nie raz pisałam, że wolę zwierzęta niż niektórych ludzi.
One są mądre. Od przykrego zajścia mija tydzień, no prawie.. Cały czas bacznie obserwuję moje dziewczyny. Zostały skopane przez osobę którą znały, sąsiada z z naszego bloku. Jak się zachowują, po takiej traumie? Pomimo iż ktoś chciał je skrzywdzić mimo iż nic nie zrobiły, sunie nadal są pokojowo nastawione do ludzi. Sąsiadce z naszego pietra podstawiły łepek do miziania, innej się wyżaliły po swojemu. Tylko na spacerach, gdy mijały nas grupki ludzi głośno rozmawiających, one przytulały się do moich nóg. W domu patrzą na mnie maślanymi oczami  w których widzę ich miłość do mnie.
A tego śmiecia który naraził nas na stres, mam nadzieję spotykać jak najrzadziej.
Tak samo broniłabym innego psa czy dziecko. Uważajcie na ludzi.
Pamiętam kiedyś jeszcze w starym bloku, sąsiadka miała ogromnej wielkości Doga. Cherry mimo wielkiego rozmiaru, nie skrzywdziłby mrówki. Jedno miał uciążliwe, że każdego sąsiada witał soczystym buziakiem. Opiekunowie go strofowali, przepraszali ale ponieważ byli lubiani, nikt nie robił problemu. Cherry wychodząc z windy napotkanego znajomego siła przytwierdzał do ściany i obdarzał buziakami. Nie robił tego na ulicy, Chodził bez smyczy lecz nikogo nie zaczepiał. Pewnego dnia jakaś kobieta zrobiła awanturę mówiąc, że boi się go, Opiekunka przytrzymała pieska i powiedziała : ludzi niech się pani boi a nie zwierząt. Minęło tyle lat a to zdanie brzmi mi  w uszach.
Czy nie jest prawdziwe?

wtorek, 13 marca 2018

Bolesna lekcja asertywności

Sytuacja która wydarzyła się wczoraj mimo iż minęła doba, jestem nadal roztrzęsiona..
Wracając ze spacerku z suniami, spotkałyśmy  starego człowieka z psem. Znam go, mieszka na mojej klatce schodowej. Czy to naprawdę człowiek? dla mnie zwykły śmieć.
Jakie moje psy są wszyscy wiedzą, nigdy jednak nie ugryzły żądnego psa ani tym bardziej człowieka.
 Wczoraj mijając tego"śmiecia", moje psy zaczęły dostawać kopy od niego. W obronie owszem wyszczerzyły zęby, ale niby miały zrobić, gdy ktoś je kopał.
 Gdy nie pomógł mój wrzask niech pan przestanie, zrobiłam duży zamach nogą i kopnęłam faceta w nogę. Wiem , że trafiłam, bo na moim bucie odbił się ślad jego podeszwy.
 Natychmiast zabrał swojego psa i odszedł. Jestem w trakcie szukania gazu pieprzowego, następnym razem dostanie nim po oczach trudno.
Wychowano mnie w szacunku do ludzi ale do takiego śmiecia nie mam go.

niedziela, 11 marca 2018

Ech ta wiosna

Oczekiwana przez ludzi i zwierzęta. Przed chwila wróciłyśmy ze spacerku. Super, pojawiają się pierwsze pączki. Jedyna wada tej chwili to głuchota moich psów na moje wołanie. Są tak zafascynowane szukaniem wiosny, że za nic maja moje wołania. Jestem wyszarpana jak nigdy, muszę odpocząć żeby szykować obiad dla wszystkich. Ale spacery z nimi wydzielają endorfinę szczęścia.
Coś za coś, miłej niedzieli.

sobota, 10 marca 2018

Nikomu nie pozwolę

Nikt przy mnie nie skrzywdzi moich podopiecznych. Nie wolno im też robić im przykrości mówiąc np ale jesteś gruba. Po przykrych pogaduszkach moje sunie czuja dyskomfort..
Dzisiaj facet w windzie tak zaczął dogadywać. Maksi spuściła ogonek. Musiałam to skomentować,
Ludzie z wiekiem tez tyją więc proszę jej nie dogadywać. Sunie pogłaskałam i powiedziałam, że kocham ją taka jaka jest. Kochane maślane bursztynowe oczka spojrzały na mnie z wielka miłością.
Poczuła moje wsparcie i w domu przytulała się ( robi to rzadko). Po wielkiej tzw "głupawce", wszystkie trzy padłyśmy.Minął stres i spałyśmy prawie trzy godziny.

piątek, 9 marca 2018

Umysł zbyt ciasny

Pewnych spraw nawet nie próbuję zrozumieć ale nie mieszczą się w moim rozumowaniu.
Kilka lat temu dowiedziałam się jak można wykorzystać balkon. Ten mały kawałek przestrzeni przynależący do mieszkania pięknie wygląda gdy dekorują go kwiaty. Same brzydkie słowa cisną mi się na usta gdy na balkonie widzę psa, który próbuje dostać się do mieszkania. Gdzie w tym czasie jest "kochający" opiekun psa? Hm czasem sprząta, czasem próbuje uniknąć zniszczeń które może zrobić zostawiony pies. i To są chwile których pojąc nie mogę. W domu porządki i co? pies fru na balkon?masakra .
Znam przypadek gdy kochający opiekun idąc w odwiedziny do chorego do szpitala psa zabrał
 ze sobą !!!Czemu się wściekam? Na dworze mróz a pies siedzi zamknięty w aucie.
 Czy ci ludzie nie serca nie mają?

Ufam, nie ufam

Dzisiaj  sytuacja "zmusiła " mnie do napisania tego postu. Mieszkamy w ogromnym bloku, stąd nie znam wszystkich jego mieszkańców.
Wychodziłyśmy na spacer, podjechała winda w której stał mężczyzna śmierdzący alkoholem. Nie spuszczałam wzroku z moich suczek. Powód? nie byłam pewna czy człowiek nie obdarzy je kopniakiem.
 Gdy sama jadę wina bez psów ale wsiadam gdzie jedzie ktoś obcy z psem, nie boje się, że zostanę złapana no za nogę.
 I tu jest ta różnica zaufania, zwierzakom ufam, ludziom niekoniecznie.

sobota, 3 marca 2018

To jest trudne

Od jakiegoś czasu obserwuję dwa znajome psy. Z ich opiekunami mówimy sobie dzień dobry z daleka i tyle. Nasze psy nigdy nie lubiły się. Trudno mi o tym pisać ale obydwa powoli zbliżają się do Tęczowego Mostu. Pisanie o śmierci nigdy nie jest łatwe. Mieszkają w dwóch różnych dzielnicach a dopadło ich to samo, niedowład tylnych łapek. Jeden dość długo chorować na zbyt dużą ilość kwasu moczowego, wiem to od opiekunki. Obydwa pieski mają jednak trochę szczęścia w chorobie, że mogą liczyć na swoich opiekunów. Zdrowia im to nie wróci ale swoje ostanie dni spędzają godnie w otoczeniu ludzi którzy je bardzo kochają.

niedziela, 25 lutego 2018

UF

Chwilowo chyba po problemach, Funia dostała antybiotyk w zastrzyku przez 5 dni. Wszystko wróciło do normy. W chwili gdy pisze post, obie śpią, wyciągnięte jak śledzie na moim tapczanie.Co za ulga,lubię takie chwile gdy wszystko jest ok
Jak długo? zobaczymy.
 Za oknem mróz, w nocy trudno mi spać wiedząc ile psiaków marznie bez domu. To trudne.

poniedziałek, 19 lutego 2018

Ech życie

Dopiero pisałam, że u nas wszystko dobrze.Rano Funia dziwnie się zachowywała. Odczekałam dwie godziny i pędem do weta. Diagnoza: początki anginy. Dzisiaj dostała dwa zastrzyki, przed nami jeszcze 4.
Po pierwszym już widać poprawę.Choroba tłumaczy jej poranne zachowanie, brak apetytu, wymioty i swędzenie skóry.
Będzie dobrze  wiem. Kochane maleństwo ostatni grosz wydam a będę ja ratować.
Szczęście w nieszczęściu, dzisiaj wzięłam wolny dzień bo źle się czuję i gdyby nie to to nie byłoby tak szybkiej pomocy dla suni.

niedziela, 18 lutego 2018

{i}

Chyba tak w necie zapala się znicz. U mnie wszystko w porządku. Mam nadzieję, że miłośnicy psów, kotów, również go zapalą .Jutro od rana toczyć się będzie walka o ratowanie koni. Koń zwierzak towarzyszący człowiekowi od stuleci, od lat jest traktowany gorzej jak cegła. One czują ból, strach jak również , że czekają na śmierć. Traktowane w okrutny sposób, trafiają na drugi koniec Europy do rzeźni. Wiozą je wiele godzin, bez wody, jedzenia, stłoczone, połamanymi kończynami..
 Myślami jestem z moimi znajomymi którzy pojechali ratować te piękne zwierzęta.Jeśli nie możecie pomóc, wesprzyjcie ich ciepłymi siłami.

piątek, 16 lutego 2018

Mieszane uczucia

W moim bloku ok 40 letnia kobieta znalazła sposób na życie. W maleńkim mieszkanku trzyma 6 psów. To rasowe mopsy, beżowe sunie i czarne pieski..Kobieta , niegrzeczna do ludzi, arogancka zachowuje się tak jakby była lepsza od wszystkich innych.
Najbardziej szkoda mi jej psów "maszynek" do rodzenia i zarabiania. Co z tego, że mówi do nich pieszczotliwe, gdy ktoś próbuje się do nich nachylić, nawet bez wyciągnięcia ręki. ona drze się .
Pani nie rusza , nie dotyka itd. Rozumiem że nie każdy lubi jak pies pod opieka jest głaskany przez obcych, lecz uważam , że forma obowiązuje. Psy boja się ludzi, innych psów. Gdy maja przejść obok ludzi sztywnieją ze strachu. To nie wina ludzi lecz ich opiekunki która jest skłócona prawie ze wszystkimi. Na pseudo spacerze, żaden pies nie ma prawa ich powąchać. Czemu złośliwe piszę  pseudo spacer?.Psy wyprowadzane są na pól metrowych smyczach, po trzy naraz. Dość często spotykam ich w nocy, bo podobno psy maja biegunkę albo złapały wirusa.
Gdy doczeka się szczeniaków, sprzedając je za dużą kasę co dalej?
Jaka pewność , że maluchy znajdą kochające domy takie do końca życia.
Tam to prawda boli mnie ta hodowla, to nie kwestia kasy która zarobi, tylko los psów.
Koleżanki mąż kilka lat temu pojechał służbowo w drugi koniec Polski. Przy okazji odwiedził znajomego. nagle zadzwonił do mojej koleżanki: Anka on chce oddać psa. Szybka decyzja to go zabieraj..Tak Tekla, mały mops zamieszkał u moich znajomych. Aż trudno było mi uwierzyć, że ktoś ot tak oddaje swojego psa z książeczką, zabawkami. W szybkim czasie wyjaśniło się Tekla miała problemy z wątrobą. Ania "postawiła" na łapki przy pomocy weta i odpowiednich leków. Pomimo kłopotów, wydatków sunia ma kochający dom.