sobota, 7 lipca 2018

Smycz uratowała reputację Funi

Dzisiaj pomimo mojego wolnego dnia, dzień okazał się dość ciężki. Zabrałam moje sunie na ostanie  w tym roku szczepienia . Lubię tą chwilę gdy dziewczyny mają komplet szczepień. W gabinecie zostały poczęstowane psimi chrupkami i fajnie.
W drodze powrotnej do domu, gdyby nie to, że one są na smyczy, Funia być może zostałaby psią złodziejką. Teraz chce mi się śmiać z całej sytuacji ale wtedy nie było mi do śmiechu. Idąc do weterynarza i wracając przechodzimy obok damskiego fryzjera. Gdy jest upał pracownicy wystawiają blokadę do drzwi aby były otwarte. Problem w tym, że przedmiotem pełniącym taką funkcję jest figurka jamnika. Funia zobaczyła go dopiero gdy wracałyśmy. Stanęła, zaczęła wąchać i przymierzać do wzięcia go w pyszczek. Nie dawała się odciągnąć Jak głupia stałam i tłumaczyłam , że to nie jest jej i nie wolno zabierać. Jestem przekonana, że gdyby nie smycz, moja Funisia zostałaby złodziejką. Trzymając smycz z Funia  czułam się jakbym ciągnęła dzieciaka za rękę tłumaczą, że nie wolno. Już sobie wyobraziłam sobie wyobraziłam, uciekającą Funie z figurką i reakcję ludzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz