piątek, 31 sierpnia 2018

Niechcący

Moje sunie przeszły test posłuszeństwa. Niechcący? owszem gdyż tego nie planowałam.
Wyszłyśmy na kolejny spacer. Maksi robi "kangurka" , wkładam rękę po torebkę i ...... pusto.
Jedyna torebka jaka miałam przy sobie była pełna smakołyków. Przełożyłam szybko smakołyki do kieszeni i poszłyśmy dalej. Po drodze miłe spotkanie z Łatkiem i jego Panią. Długo nam zajęło aby psy się polubiły, jednak udało się. Później, kolejny" kangurek", tym razem Funi. Pomimo braku torebki udało się sprzątnąć.
Szczęśliwe wracamy do domu, po drodze jakieś małe wiadomości "czytane" przez dziewczyny i nagle w trawie widzę smakołyk. Musiał wypaść podczas opróżniania torebki.
Sunie uwielbiają te psie ciasteczka. Powąchały, lecz poskutkowała komenda zostaw.
Przez 6 lat uczę moje sunie aby nie zjadały niczego z ziemi. Przypadkiem zgubiony ich smakołyk , potwierdził, że są posłuszne.
Moje kochane słodziaki.

wtorek, 28 sierpnia 2018

Hm

Coś chyba ze mną jest nie tak. Wczoraj na spacerku spotykam panią z Aresem, słyszę niepokój w jej głosie, gdyż co godzinę pies wywołuje ja na spacer bo musi się załatwić. Najpierw zastanawia się co ma zrobić, żartując jednocześnie, że przywiąże go na podwórku do drzewa. Wiem, że tego nie zrobi, kończąc rozmowę dodaje, w październiku będzie go szczepić to go odrobaczy bo to pewnie dlatego.
Zapowietrzyłam się. Z biegunką czekać do października? Od samego początku gdy adoptowali Aresa, jeśli się o coś radzili to i tak robili po swojemu. Pies jest u nich prawie rok a nadal ciągle chodzi sikać, co dwie godziny. Nieraz mówiłam, że to kwalifikuje się do weterynarza ale jak grochem o ścianę. Sugerowałam kiedyś poszukanie bliżej weterynarza, bo ich pani weterynarz przeniosła się na drugi koniec miasta. Starszej osobie jazda autobusem z chorym psem jest trudna ale nie przeskoczę tego. Kiedyś z poprzednią sunia jeździłam daleko i przy okazji przeniosłam się bliżej i jest super. Gdy mój pies coś robi nie tak natychmiast biegnę do weta, czasem nawet z drobiazgiem . Przyjmuję zasadę, lepiej  gdy okaże się, że nie potrzebnie niż zbyt późno.
Szkoda mi pieska:(

poniedziałek, 27 sierpnia 2018

Ja to mam szczęście

Mam ogromna grupę wsparcia w domu. Powrót do pracy, i zmiany temperatur zrobiły swoje. Padłam ale pierw wyprowadziłam sunie, nakarmiłam całe stadko i zasnęłam. całe przedpołudnie marzyłam o kawie a w rezultacie nie miałam siły jej zrobić.
 Dziewczyny już na spacerze wyczuły moja kiepską kondycję. W szybkim tempie przybrały postawę "kangurka"jak niektórzy mówią, jedna tuz obok drugiej. Zawsze tak robią gdy czują że wyszłam ostatkiem sił.
W domu były cały czas blisko mnie, gdy zbliżał się kolejny spacer, poczułam na twarzy maślany nosek Maksi i powiew ogonka. Funia z natury bardziej jazgotliwa, swoim cichutkim łałała przywołała mnie do porządku. Ktoś się do mnie próbował dodzwonić, wiec oddzwoniłam i dałam hasło, idziemy. Obie szczęśliwe natychmiast pojawiły się obok mnie. Jakiś godzinę wcześniej z nogi leciała mi krew, nic wielkiego . Moje psie opiekunki obie musiały ocenić nogę. Najpierw maksi dotknęła lodowatym noskiem, potem delikatnie polizała, Funia zrobiła dokładnie tak samo.
 Maksi pofalowała ogonkiem, Funia wydała z siebie swoje łałała. Czyli diagnoza postawiona: przeżyje i da rade wyjść hurra.
Gdy coś im dolega, ja troszczę się o nie i odwrotnie, gdy ja nie domagam, one wspierają mnie.
I jak nie kochać?

niedziela, 26 sierpnia 2018

Tak trudno to zrozumieć?

Nie rozumiem dlaczego dorośli ludzie uważają, że winda jest z gumy?
Głupio brzmi, wiem ale taka jest prawda. U mnie w bloku windy są małe, gdy wejdę z suniami to zajęta jest połowa powierzchni podłogi. Często ktoś się do nas dosiada i jest ok.
Niektórzy jednak przeginają. Dużym utrudnieniem dla mieszkańców są mieszkania wynajmowane jako apartamenty hotelowe. Te osoby uważają, że winda jest z gumy i zmieści wszystko .
Ostatni jadąc na pierwszy spacer po drodze próbowały wejść dwie osoby z ogromnymi walizami.
Gdyby byli sami, oczywiście, że wszyscy pomieścilibyśmy się w środku ale te walizy?
No sorry moje psy to nie bagaże które mogę ugnieść aby oni się dosiedli. Zaprotestowałam, mówiąc sorry i widziałam,że się wściekli. W bloku są 3 windy trudno.

sobota, 25 sierpnia 2018

Moje sunie "zawiodły"

Oczywiście żartuję, one są najwspanialsze. Czemu taki tytuł? Zaspałyśmy, budzik się wydzwonił a u nas wszyscy w głębokim śnie. Tuż po adopcji Funia robiła głośną pobudkę tuż przed budzikiem.
Od jakiegoś roku już tak nie robi. Na szczęście dzisiaj niedziela i nic się nie stało, lecz w tygodniu zaspanie i to prawie 1,5 godziny to masakra.
Gdy z przerażeniem otworzyłam oczy i okazało się, że już jest po 5, zamarłam. Funia podeszła z miną "wyluzuj" głośno przy tym ziewając. Maksi spała tak mocno, że nawet oka nie otworzyła. Przeraziłam się czy coś jej nie jest. Jest ok oko otworzyła dopiero gdy Funia skakała jej tuż przed pysiem.
Za oknem jesienny chłodek przywołuje relaks i sen. Czasem dobrze porządnie się wyspać.

czwartek, 23 sierpnia 2018

Czy te oczy mogą kłamać?

Moja kochana Makusia, fotka zrobiona godzinę temu. Kocham te maślane oczka i łepek wtulony w podusię. Patrzy na mnie tak gdy czuje się szczęśliwa. Brzuszek pełny, mięciutko pod łepkiem i ja siedząca obok.
Dostała buziaka w czółko i natychmiast usłyszałam tupot małych łapek Funi, Pojawiła się przy mnie z miną , w jej oczach było pytanie:a mnie nie kochasz?. Gdyby Funia tak pozowała do zdjęć jak Maksi wstawiłabym tu fotkę. Niestety Funia nie lubi być gwiazdą.
Moje dwa największe skarby.

środa, 22 sierpnia 2018

Jak to nazwać?

Kiedyś wspominałam, że na mojej klatce kobieta ok 40 letnia założyła hodowlę psów. Aktualnie ma 7 albo nawet 8 psów rasy Mops.
Niedawno wsiadłam do windy podczas jej relacji o tym, że nie może znaleźć osoby do wyprowadzania swoich psów. Powód? bo wszyscy są amatorami i nikt nie chce bo ona jest zbyt profesjonalna.
Słuchałam i uwierzyć nie mogłam w to co słyszę.
 Czy profesjonalna hodowla  jest prowadzona w mieszkaniu o 20 metrach kwadratowych?
Czy osoba profesjonalna powoduje konflikty wszędzie gdzie się pojawi, sama lub z psami?
 Czy ucząc ich czegokolwiek profesjonalista śpiewa psom na spacerach?
Prawie każdy amator  według tej pani mówi do swojego psa? owszem ludzie rozmawiają ze zwierzakami, ja zresztą też. czasem powiem coś zdrobniale ale to co słyszę jak ona mówi do tych czworonogów? to jakieś szaleństwo. Cyt łapcia, łapcia idzie tup, tup......jednocześnie wyprowadza ich czasem 5 czasem 6 sztuk.  Psy warczą na każdego psa. Dzisiaj wyjątkowo jechałam z nimi windą, bo jedna jest w remoncie. Szybciutko sprowadziła je na ziemie , bo mordki wyciągają się do ludzi aby powąchać-. nie wolno im tego robić. jeden maluch warknął i próbował mnie złapać  za nogę. Szybko go odwróciła i pochwaliła.
Kurcze to zwykły amator z dwiema kundelkami na smyczach i spokojnie mogę z każdym wejść do windy bo one nie warczą i nie próbują nikogo łapać za nogę zębami.
Ta kobieta nie jest osoba do dyskusji, wiec udałam , ze nie zauważyłam ze pies próbował mnie złapać za nogawkę. Obawiam się jednak, że kiedyś poniosą mnie nerwy.
 Ta sytuacja jest nazwałabym patowa, jest jakieś wyjście?

sobota, 18 sierpnia 2018

Nareszcie urlopik..

Urlopik, nie urlop bo potrwa tylko 7 dni. Mimo wszystko cieszę się. Cały tydzień bez pośpiechu, bez słowa muszę, hm to fajne odczucie.Wprawdzie wolne nie zmienia faktu, że o 4 jest pobudka, na pierwszy spacerek. One kochają moje wolne dni, powoli wąchają roślinki na spacerku, dosłownie cm za cm. Wczoraj gdy wychodziłam do pracy, obie miały miny jak dosłownie zbite psy.
Po powrocie witały mnie z radością, dostały smakołyki i już było im lepiej.
 Gdy jestem bardzo zmęczona marze o wyjeździe na bezludną wyspę, na którą oczywiście zabiorę moje zwierzaki.

niedziela, 12 sierpnia 2018

Drażliwy temat

W mojej głupiej naiwności myślałam, że jedynym drażliwym tematem jest polityka. Otóż nie, podobnie jest  ze zwierzętami. Przez nie można stracić znajomych. Trudno skoro tak ma być.
 Kiedyś dobra koleżanka, teraz raczej tylko znajoma nie potrafi zrozumieć, że chwilę po jedzeniu nie zabiorę psa na spacer, bo wyciąga nas na spacer. Tuż po zjedzeniu piesek musi poleżeć inaczej może mieć problemy z jelitami ( skręt jelit). Na szczęście to znam tylko z opisów, gdyż żaden z moich zwierzaków na to nie cierpiał.
Co powiedzieć osobie która mówi, że pies kocha mnie za to, że daje mu jeść, wodę, chodzę na spacery. Przecież to jest oczywiste ,  to należy do opieki nad nim.
Wielkie zdziwienie wywołuje moja reakcja na zostawianie psa pod sklepem idąc na zakupy. "Ojej, przecież nic mu nie będzie" słyszę. Po upływie dwóch lat, dzwoni znajoma i wyciąga mnie po pracy na spacer. Wielkie zdziwienie wywołuje moja reakcja gdy mówię ;wpadnij do nas, najpierw muszą iść na spacer, potem dostać jeść itd. Mam wrażenie, że rozmawiam z osobą w obcym języku. Bez celu jest wyciąganie mnie do kawiarni z psem, gdy wiem , że do środka mu wejść nie wolno.
I w taki oto sposób "sypie się kolejna znajomość. Każda sytuację można zmienić, ale nie- osoba musi to zrobić według swojego planu. Trudno  wybiorę zwierzaka.

sobota, 11 sierpnia 2018

Żeby kózka...

Hm, moje sunie wyczuły nadchodzące chłody i nie maja umiaru w cieszeniu się. Maksi jakieś trzy lata temu nadwyrężyła sobie łapkę i problem wraca. Wtedy w upał źle zeskoczyła, oszczędzając łapkę wszystko wróciło do normy. Oczywiście nie zabrakło wtedy wizyt u weta.
Moje duże szczęście zapomniało, że mając troszkę nadwagi, nie można pląsać jak rusałka.
Znów do moich suczek dociera co mówię, niestety w upały, miały obłęd  w oczach. To był trudny czas i dla nich i dla mnie.
Funia jest zazdrosna o komputer. Gdy stukam w klawiaturę, staje obok mnie, łapka skrobie po nodze, muszę wtedy chociaż jedną ręka pogłaskać. I kto by pomyślał.. mała krzyczała ze strachu gdy chciało się ja pogłaskać. Czasem myślę, że gdyby była dłużej w schronisku, nie poradziłaby sobie.
Jest śliczniutka, wiec chętnych pewnie było wielu do adopcji, tylko pytanie ilu osobom chciałoby się pracować z nią , wyciszać (tym bardziej, ze trwało to dość długo).
 Trudny czas mamy za sobą, kocham obie i decyzja o adopcji była najlepsza jaką mogłam podjąć.

czwartek, 9 sierpnia 2018

Niby nic a ile radości

Nie spodziewałam się, takiej reakcji.
 Wracając z pracy tą sama drogą co zwykle, nagle poczułam drobny deszczyk po rękach. Najpierw zaczęłam nerwowo wycierać, gdyż mijałam budowę i skojarzyło mi się ze to od nich. Wiadomo żar z nieba więc i gorzej się myśli. Przystanęłam co znalazłam? hm moje miasto postawiło małą kurtynę wodną. Na jednym spacerku zupełnie o tym zapomniałam ale przed chwilą, na kolejnym postanowiłam pokazać to moim dziewczynom.
Zaczekałam aż młodzi ludzie nasyła się wodną mgiełką, i podeszłam z suniami. Kto by pomyślał, gdy pada nawet mały deszczyk, one uciekają do domu. Tym razem gdy poczuły delikatne muśnięcia wodą, stały i widać było rozkosz na pyszczkach, nawet kilka osób nie mogło oderwać oczu od nich.
Po chwili otrzepały się i poszłyśmy dalej. Obiecałam im , że dopóki będzie kurtynka, będziemy chodzić się schładzać.

sobota, 4 sierpnia 2018

Upał..okropny........

Wczorajszy wolny dzień był koszmarny hihi Pomimo upału, pewnie sprawy trzeba było pozałatwiać.Najpierw wizyta u p.weterynarz. Najpierw miałam sama iść po tabletki  na odrobaczenie i na kleszcze, musiałam jednak zabrać moje sunie.. Maksi bardzo łzawiły oczka.
Kilka dni temu maksi wymiotowała, Funia złapała biegunkę. Okazało się to typowe objawy zbyt dużego upału. I to zapalenie spojówek również wynik upału. Dostałyśmy receptę do oczu i zlecono kupno czegoś na biegunkę (od razu dostałam dawkowanie).Poszłyśmy niby przed upałem ale mimo wszystko..łatwo nie było.W gabinecie sunie były grzeczne jak zwykle, lecz podczas wychodzenia do domu już tradycyjnie. W poczekalni była kobieta z chorym jamnikiem, przeprosiłam i powiedziałam że one nie ugryzą, lecz kobieta wydarła się , że ona jest nienormalna -czyli moja sunia. Odwrzeszczałam , ze sama jest nienormalna.
Po powrocie zostawiłam małe w domu i wyruszyłam do apteki. Upał zrobił swoje, trzy razy wracałam do apteki, która w sobotę jest tylko do 13. Potem sklep spożywczy i do domu.
Dzisiejszy dzień zapowiada się ciut lżejszy, mamy za sobą burzę. Dopiję kawę i zmykam na pocztę.
Ważne że maść już działa