czwartek, 28 lutego 2019

Nic się samo nie zrobi:(

Dwa dni temu wracałyśmy ze spacerku. Tuż przed nami szedł pan z Kuleczką. Nagle coś ją przestraszyło, przywarła do ziemi i ciągnęła do domu. Jakiś czas temu rozmawiałam z ich opiekunami opowiadając jak sobie poradziłam z tak bojąca się sunią. Moje obserwacje chyba "włożyli" między bajki. A niech tam szkoda mi tylko suni , której strach nie pozwala korzystać ze spacerów.
To, że nic nie zrozumieli z tego co mówiłam, wywnioskowałam  podczas ostatniego spotkania. Pan nie bardzo przejmował się tym, że sunia się boi. Na uszach miał słuchawki i zapewne słuchał muzyki.
Jeśli to do nich nie dotrze, lęk może się powiększać. Szkoda mi suni i szkoda mi Ich bo to bardzo sympatyczni ludzie.
Spacer ze stresującym się psem jest koszmarem dla obu stron. Jak napisałam w tytule :nic samo się nie zrobi. Wymaga to dużo pracy, cierpliwości, opanowania. Warto to zrobić aby spacery były przyjemnością a anie udręką.

środa, 27 lutego 2019

Nareszcie:)

Gdy zamieszkała z nami Funia, od pierwszego dnia wystawiała brzuszek do głaskania. Trudno to było nazwać brzuszkiem, raczej miejscem po brzuszku. Nie było jak tam głaskać gdyż był dołek i sama skóra przyrośnięta do grzbietu. Miała apetyt, jadła regularnie, tylko ten dołek. Bałam się, że to początek jakiejś choroby.
Dzisiaj zwróciłam uwagę, że po dołku nie ma śladu, jest śliczny mięciutki różowy brzuszek. Co za ulga. Tu przypominają mi się posty mi się posty z Fb  opisujące psy zwrócone kilka dni po adopcji.
Swiat chyba oszalał, to żywe stworzenie a nie pluszak.

poniedziałek, 25 lutego 2019

Szczęka opada :(

Wiem nie każdy musi lubić psy ale niech nie mówi głupot. Wczoraj wracałyśmy ze spacerku. Godzina 15, moje sunie pokazują emocje na widok innego psa. Odwróciłam się i widzę moja sąsiadkę, która nas zna   6 lat. Kobieta stanęła zatkała  uszy i oceniła: "jakie one są agresywne".
To nie agresja tylko radość, próbowałam tłumaczyć, bo taka prawda. Gdy zobaczyłam Jej minę spytałam" pani nie ma psa i pewnie nigdy nie miała? Potwierdziła. Skomentowałam: dlatego pani nie widzi różnicy radości i agresji.
Chwilami mam dość tłumaczenia, że nie jestem garbata jak mówi powiedzenie.
Bardziej ufam psom nawet obcym niż ludziom. Psy są pozbawione zawiści, złości, nieszczerości, czego nie mogę powiedzieć o ludziach.
Człowiek mówi, kot miauczy itd czy to tak trudno zrozumieć, że pies szczeka? Nie ten pies który szczeka jest najgroźniejszy. Nie raz próbowały mnie i moje psy atakować inne psy i dokładnie wiem że  atakujący pies zachowuje ciszę i ogromne skupienie.

czwartek, 21 lutego 2019

Atak epidemii

I znów nas dopadło. Przypadłość nazywam " głuchotą pospolitą".
Dwa dni temu, pod koniec wieczoru, moje obie sunie położyły się na tapczanie w poprzek, zajmując połowę powierzchni. Wypiłam herbatę, wykąpałam się a one spały nadal. Pewnie fajnie się śpi gdy za oknem pada deszcz. Każdy dzień zaczynamy dość wcześnie, dlatego postanowiłam iść spać.
Stanęłam przy tapczanie i mówię "dziewczyny idziemy spać". Jednocześnie obie podniosły łepki, spojrzały na mnie z wyrzutem, z ich min można było odczytać" przeszkadzasz nam".I znów jednocześnie opuściły łepki chowając nosy w poduszki. Wyglądało to komicznie.
Gdybyśmy miały dwa pokoje to bym odpuściła, w naszej sytuacji nie mogłam.
Powtórzyłam bardziej stanowczo: Idziemy spać, układamy się do snu.
Tym razem był efekt.. Funia zeszła na swoje posłanie, Maksi ułożyła się na jej miejscu na tapczanie
 i można było uznać, że dzień skończony.
Od zawsze psy u nas w domu, gdy czuły się kochane i kochały swój dom, czasem zapadała na ta chorobę, która powodowała, że słyszały tylko to co chciały.

wtorek, 19 lutego 2019

Reprymenda

Hm tym razem to mnie się dostało i to od kogo!!!!.
 Maksi- moja psia dama uznała, że trzeba zwrócić mi uwagę. Wróciłam do domu po dość ciężkim dniu. Zima jest o tyle trudna, że w pracy jestem przez cały czas w zimowych butach. Wracając do domu marzyłam o zdjęciu butów. Pierw musiałam wywiązać się z obowiązków: spacer z suniami, potem muszę nakarmić stado i na więcej brakuje mi sił. hihi.
Moje stado zjadło posiłek, ja  relaksowałam  się  pijąc kawę. Po chwili każde zwierzątko zajęło swoje ulubione miejsce w domu. Odetchnęłam z ulga  - dałam radę, jeszcze na chwilę się położyłam tak aby wyprostować kręgosłup. Położyłam się obok Makusi na przysłowiowego valeta .
Nagle poczułam, że sunia zakopuje moje nogi kawałkiem koca. Ok miała racje powinnam pierw wziąć kąpiel a nie nogi po całym dniu kłaść jej przed nosem.
Po szybkim prysznicu wróciłam na tapczan ..... i dostałam wielkiego buziaka od Maksi.

sobota, 16 lutego 2019

Ale spotkanie

Wspominałam kiedyś o Mańku. To ogromnych rozmiarów Malamut. Sama jego postura wzbudza respekt. Mieszka obok mojej pracy. Gdy na niego patrzyłam to aż strach oddychać przy nim. Trudno uwierzyć ale bzdura. Nie znam łagodniejszego psa. Jest wielkości wózka dziecięcego - dużego .
Kiedyś odważyłam się go pogłaskać. to niesamowite uczucie  gdy taka wielka futrzasta istota jest przymilna i łagodna.
Pod czas nieobecności jego opiekunów piesek został u sąsiadów z dwójką małych dzieci. Wszyscy byli nim oczarowani. Dzieci znam i wiem, że to małe dwa czorty.
Minęły chyba trzy, może cztery lata od naszego pierwszego spotkania i ogromne zaskoczenie.
Gdy mijaliśmy się, musiałam chwilę porozmawiać z jego opiekunką, Maniek przywitał mnie radośnie liżąc po dłoni. Pamiętał mnie, kochane ogromne psisko. Dopiero wczoraj dowiedziałam się, że Mańka kiedyś zabrali ze schroniska. Jest u nich wiele lat, teraz urodziło im się dziecko i wszyscy są szczęśliwi.  Niestety kumpel Mańka  Kleszcz, odszedł już za Tęczowy Most. samo życie.
To spotkanie i wiele podobnych przypomniało mi głupia rozmowę z moja znajomą. Gdy wspomniała, że chce mieć drugiego psa,, wspomniałam o adopcji jakiejś biedy. Wybór jest ogromny, nawet rasowe..
Zostałam przez nią zbesztana  bo: pies schroniskowy po przejściach może zrobić krzywdę jej wnukom. Bo nie wiadomo co on przeszedł.
Nic bardziej głupiego nie słyszałam. Psy schroniskowe są bardzo delikatne i od tego maja opiekuna aby je nauczył delikatności. One uczą się szybko.
Skoro ktoś mówi takie głupoty to nie powinien  brać a raczej adoptować psa.

piątek, 15 lutego 2019

Każdy sukces nawet mały cieszy

Moje skarby kochane. Im dłużej razem jesteśmy tym większe są zmiany. Psy bojące się różnych dźwięków, są w trudnej sytuacji gdy jest ciemno.
W naszym mieście jest szczyt  rozmów przywódców innych państw. Jeśli ktoś spyta co to ma do rzeczy? w naszym przypadku, owszem ma. Delegacje przejeżdżają niedaleko nas, eskortowane przez policję która używa kogutów z sygnalizacją.
Nie znając godzin przejazdów, wychodziłyśmy gdy była potrzeba.
Moje maleńkie "strachadełko" czyli Funia nie zwracała uwagi na hałasy. Chodziła, wąchała.
Ona już wie, że gdy jest z nami nic się stać nie może. Wniosek: nie warto się poddawać.

poniedziałek, 11 lutego 2019

Jak to nazwać?

Hm no właśnie jak? W bloku mieszkają starsi ludzie z psem staruszkiem. Pekińczyk- bo takiej jest rasy. nie widzi, nie słyszy.  Wydawać by się mogło, że oni najbardziej powinni rozumieć psie staruszki. Nic bardziej mylnego.
Wprawdzie moje sunie to jeszcze nie staruszki lecz przy deszczowej aurze Maksi odczuwa stawy i chodzi wolno.
Wczoraj wychodząc na spacer zostało nam  do pokonania kilka schodków .Mój pesel też nie jest najmniejszy dlatego schodziłyśmy wolno i uważnie.
Nagle starszy pan z pudełkiem ciastek dosłownie rzuca się do drzwi z domofonem, próbuje wyminąć moje psy, potrącając każda z nich.Sunie stanęły zdziwione ja nie wytrzymałam, grzecznie ale stanowczo : proszę pozwolić nam wyjść spokojnie.
Po chwili drzwi zamknęły się a pan szybciutko je sobie otworzył.
Ręce opadają :(

niedziela, 3 lutego 2019

Hm 501 post i?

Nigdy nie patrzyłam który post jest kolejnym ale dzisiaj....Liczby okrągłe wymuszają refleksję.
Co myślę po 6 latach pisania blogu i 500 postach? Same pozytywy. Trzeba słuchać swojego ja , nie zawsze znajomych. Kilka osób odradzało mi adopcję drugiego psa. Dlaczego zmieniłam zdanie?
 Maksi miała potrzebę towarzystwa drugiego psa. Podjęłam wezwanie. Nie było łatwo lecz nawet przez chwilę nie zwątpiłam, że dam radę.
To była cudowna decyzja. Obserwacja relacji pomiędzy psami, ciągle mnie zaskakuje, mimo upływu czasu.
Kocham je obie i dzięki nim wiem o wiele więcej na temat psów niż kiedyś. Najważniejsze we wspólnych relacjach pies -człowiek jest CZAS i Cierpliwość.
Zwierzęta są łatwiejsze w relacjach między sobą niż ludzie. Wiem, że nie należy się bać adopcji drugiego psa.

sobota, 2 lutego 2019

Trudno uwierzyć

Od początku uczyłam moje sunie, że do brudnej windy nie wchodzimy, tylko czekamy na drugą.
Mieszkamy w ogromnym bloku i kiedyś do jednego z sąsiadów przychodzili goście którzy w windzie załatwiali swoje potrzeby.Gdy trafiała nam się taka winda, to czekałyśmy na drugą.
Sąsiad nie żyje już od dawna, więc tego problemu nie ma.
Czasem zdarza się, że podczas deszczowej pogody winda jest mokra i wtedy mam problem Moje suczki nie chcą wejść do windy bo mokro. Dzisiaj tuż przed nami ktoś wracał z kebabem. W drzwiach otwartej windy"przywitał" nas plasterek ogórka a ciut dalej mięsko z kurczaka. Moje dziewczyny zaparły się, nie chciały wejść. Pierw musiałam butem odsunąć mięso, ogórka i dosłownie na siłę wciągnęłam obie panny do środka.
Powrót do domu wyglądał podobnie. Sunie usiadły prawie na drzwiach windy, hihi ale na czystym kawałku.

A miał być taki piękny spacer

Drugi dzień lutego,  za oknem słoneczko, pora na dłuższy spacer. Rośliny już czują wiosnę. czy to możliwe?   Wierzba płacząca ma zielone witki , ona jako pierwsza czuje,zbliżającą się wiosnę.
Wracamy szczęśliwe i nagle z windy wychodzi "psychiczna"( tak ja nazywa cały blok, bo z każdym ma zatarg) Kobieta wyprowadza swoje mopsy, jest złośliwa do szpiku kości. Zamiast wychodzić z windy stoi w otwartych drzwiach i głaszcze swoje psy, moje chcą już iść, ale czekamy i nagle słyszę jej komentarz zostawcie te kundle.. Odepchnęłam ja i syknęłam rasowy babsztyl.
Obydwa moje psy po przejściach, znają ten pogardliwy ton, gdyż zapewne on był zawsze zwiastunem czegoś złego: kopniaka albo kamienia. W windzie zauważyłam łzy w oczach moich suczek. Wróciły okropne wspomnienia i smutek. Niech nikt nie mówi , że psy nie rozumieją i brak im wrażliwości. Cały czas im powtarzałam , że są najcudowniejsze i kochane ale to muszą odreagować.
Dobrze , że jutro też jest wspólny dzień .

piątek, 1 lutego 2019

żeby nie było zbyt nudno

Już zapomniałam jak to jest gdy moje dziewczyny się kłócą. Uwielbiam popołudniowe piątki. Koniec ciężkiego tygodnia, wolny weekend przed nami. Zakupy zrobione, stadko nakarmione, oczy odmawiają posłuszeństwa. Pomimo mocnej kawy, organizm wymusił drzemkę. Nagle stawia mnie na nogi odgłos rzucających się na siebie psów.  Rozespana siadam na tapczanie , jest cisza lecz coś musiało się wydarzyć, bo sunie omijają się wzajemnie i rozchodzą po kątach mieszkania.
W napiętej atmosferze wytrzymałam godzinę. Musiałam wrócić do dawnej komendy: dziewczyny słuchajcie: obie usiadły obok mnie, postawiły uszy a ja zaczęłam swój monolog: mieszkamy razem i nie może być takiej atmosfery, musicie się pogodzić, nie może być inaczej i takie tam ble, ble , ble..
Minęła chwila i.. Funia podchodzi do Maksi i liże ja po pysiu, Maksi merda ogonkiem.
Znów pytam: czy to znaczy że już zgoda? Otrzymuje odpowiedź. Funia robi takie  wow  wow a Maksi znów merda ogonkiem.
Znów jestem z nich dumna, moje lata pracy dają efekty. Kochane sunie.