wtorek, 31 października 2017

Ojej, co to jest

Mina zdziwionego psa jest cudna, a gdy są dwa tym bardziej.
W niedzielę dostałam od kolegi dość duża dynie z ogródka. Oczy moich dziewczyn zrobiły się kwadratowe,  pełne zachwytu, taka piękna kolorowa piłka.To zwykła dynia, lecz tą lubię najbardziej.
Piękna kolorystycznie,  ciężka i duża na tyle, że moja lodówka jej nie pomieściła. Umyłam skórę i położyłam na podłodze w kuchni. W pracy prześladowała mnie myśl, co zrobią z nią moje sunie.
Zostawiłam im  tak naprawdę "ogromna kolorową piłkę".
Po powrocie do domu, owszem ucieszyły się na mój widok lecz oczy były pełne rozczarowania. Dynia spokojnie stała na swoim miejscu jakby nigdy nic, lecz na jej boku znalazłam dość mocne zarysowanie. Jakaś łapka próbowała ja poruszyć, bez skutecznie.

czwartek, 26 października 2017

Ale radość

I jak tu nie kochać. Wiem, że najbardziej moje sunie cieszą się gdy spędzamy razem czas.
Wczoraj dostały małe prezenciki.. Jedna wachlowała ogonkiem , druga nie rozstawała się z piłeczką, nawet chciała ją zabrać na spacer.
Kazałam zostawić zabawkę w domu, dwie smycze i piłeczka to zbyt dużo jak na mnie.
Po powrocie ze spacerku, wytarciu łapek grzbietów, brzuszków, obie pobiegły do pokoju. Funia niczym mały odrzutowiec prosto na tapczan. Oj Funiu a kto zabierze piłeczkę?Słysząc moje pytanie z taka sama szybkością przybiegła po zabawkę i wróciła z nią do pokoju.
Maksi co chwilę przychodziła po pieszczoty, Funia nawet do spania zabrała swój prezent.

środa, 25 października 2017

Dzień kundelka

Ciepło myślę o wszystkich kundelkach, tych smutnych i tych szczęśliwych.
Moje sunie wypieszczone, zajęte psimi prezentami, jedna piłeczka , druga sznurek.
U znajomej sąsiadki zamieszkał pół roczny kundelek. Jest od tygodnia w domu, boi się ludzi i wszystkiego. Gdy spotkałyśmy się, na moje pytanie skąd się wziął. Ze wsi przywiozła go kobieta, ratując mu życie, bo mały ukradł jajko i miał być zabity z tego powodu. To małe psie dziecko, nawet jak dorośnie będzie mały.    Wszystkiego najlepszego piesku, masz wspaniały dom.

niedziela, 22 października 2017

Czasem tak, czasem nie

Hm od czego zacząć?
Każe zwierzątko na swój cichutki domowy odgłos który wyrwie go z głębokiego snu.
Oto kilka przykładów:
Perełka- ledwie słyszalny szelest papierka od cukierka
Atos - okrajana przylepka od świeżego chleba
Aga - odgłos otwieranej lodówki
Funia - też lodówka
Maksi i Funia odgłos zbijanej skorupki od jajka na twardo.
 Wszystkie wspomniane przypadki powodowały ze pies natychmiast zjawiał się obok nas.
Dzisiaj jednak stało się coś nie oczekiwanego.
Moje sunie spały wtulone w poduszki. Za oknem słychać było szczekające psy, w kuchni obierałam jajko na twardo i nic
Nawet zapach jajka na kanapce też ich nie obudził.
To z pewnością moja wina, zmęczone tygodniem sunie "padły". Tylko, że : spacery, posiłki miały na czas, natomiast w czasie który normalnie spędzamy razem ja załatwiałam swoje sprawy na mieście.
Jak dobrze gdy wszyscy są w domu.

sobota, 21 października 2017

Temat drażliwy

Nie przypuszczałabym ze wyżywienie zwierząt to drażliwy temat.
Wśród moich wieloletnich znajomych jestem prawdopodobnie uznawana za dziwadło.
 Dlaczego? Według znajomych tak powinno wyglądać wyżywienie zwierząt:
                  - pies, kot -resztki ze stołu
                   -żółw - kapusta pekińska, ( tania opcja)
                    -świnka morska  - odpadki z zieleniaka

Gdy mówiłam, że idę kupić jedzenie dla któregoś z wymienionych wyżej zwierzaków, słyszałam drwinę w głosie i cytowano mi powyższy jadłospis.
A niech tam mówią co chcą,  u mnie taki proponowany jadłospis nie wchodzi w grę. Dla każdego z moich zwierzaków jest miejsce w lodówce na jego jedzonko.
Uważam, że skoro drażliwy temat, będę go unikać albo rozmową na ten temat, będę weryfikować bliższe znajomości

czwartek, 19 października 2017

Deja vie?

To nie przypadek, skoro powtarza się przez całe  życie moje  i  moich psów.
 Kiedyś miała wrażenie, że ostatni spacer kończy dzień opieki nad zwierzakiem. To wielka bzdura.
Po ostatnim spacerze, pieski często dostają tzw głupawki albo chcą się przytulić. Z wiekiem podobnie jak ludzie, nasi pupile mają różne dolegliwości.
Pierwsze zabiegi pielęgnacyjne mimo iż sprawiają im ulgę, są wykonywane wręcz z karkołomną zręcznością.
Gdy zrozumieją , że to dla ich dobra, same przypominają o tym, tuż przed snem. Jamnik Atos, nie poszedł spać aż nie wymusił umycia dziąseł, lekarstwem. Teraz moje sunie, robią to samo.
 Kręcą się po mieszkaniu, znudzone ale gdy Maksi dostanie tabletkę z pasztetem ( na wzmocnienie stawów). Funia sam kawałeczek pasztetu. Następna czynność to przemycie oczu, obu moim pannom.
Obie natychmiast układają się do spania , mogę wtedy uznać, że pozostały wieczór należy do mnie:)

poniedziałek, 16 października 2017

Nie zawsze jest kolorowo

Dzisiaj piękna jesienna pogoda, słonko, kolorowe liście, bajka. Szybko z pracy pędziłam do domu aby zabrać moje skarby na spacer.
Otwieram drzwi i słyszę tylko jedną sunię. Maksi przywitała mnie śpiewając jak zwykle, natomiast Funia podeszła cichutko. Szukając co zbroiła.. znalazłam.. musiał ja boleć brzuszek i coś zostawiła na mojej pościeli. Szybciutko sprzątnęłam, pościel do wody z proszkiem do prania.
Cóż to żywe zwierzątko, zemdliło ja co miała zrobić, kurcze tylko czemu na moje łóżko. Ale od zawsze wszystkie moje psy tak mają. Funi było wstyd za to co zrobiła, więc nie krzyczałam, poszłyśmy na spacer. To są te mniej miłe chwile wpisane we wspólne życie ze zwierzakami.
I tak kocham je bardzo.

niedziela, 15 października 2017

Jesień za oknem a u nas?

Niedziela i wielkie leniuchowanie. Obie sunie śpią, jedna na posłaniu , druga na moim łóżku.. Zmieniają tylko boczki i wtulają noski w  poduszki. Kocham taki spokój i stabilizację.
Nie mogę jednak przestać myśleć o wszystkich biedakach, wyrzucanych po drodze, przywiązywanych w lesie, czy żyjących w schronach.
Boli mnie fakt , że już nie mogę przygarnąć kolejnego zwierzaka. Mogę udostępniać, na FB, wysyłać jakieś kwoty. To wszystko co mogę :(
Namawiam znajomych, których zwierzaki odeszły za TM, aby znalazły miejsce dla kolejnej biedy.
Rozmawiam, namawiam ale zmusić nie mogę.

czwartek, 12 października 2017

Tego się nie robi psu

HM
 Kilka dni temu opisywałam sytuację małego kotka. Kicia jest po drugim zabiegu, szaleje w Domu Tymczasowym, przybiera na wadze, więc jest ok. Byłam bardzo zestresowana zwierzątkiem. Moje dziewczyny słuchając jak rozmawiam z osobami , wyczuwały  zdenerwowanie.
Najgorzej przeżyła to Maksi. Biedulka, nie spała cała noc, co chwilę zmieniała miejsce i gryzła łapkę.
Gdy sytuacja kici się ustabilizowała, w domu wszystko wróciło do normy.
 Życie jest jakie jest, często stresujące, ale należy pamiętać, ze należy tłumić stres i nie okazywać go przy czworonogu. One wyczuwają nasz nastrój i boja się, mimo iż nie wiedzą co nas gnębi.

sobota, 7 października 2017

Nie ma tego złego

W środę, chora, zakatarzona i z temperaturą robiłam zamówienie dla moich suczek. Kolejny 15 kg worek  suchej karmy. Wyszukałam nazwę karmy, ponieważ kilka były jednej firmy-kliknęłam.
 Sprawdzając pocztę @ i potwierdzenie jakie dostałam ... o kurcze, omyłkowo kupiłam inna karmę niż ta którą do tej pory jadły.
Natychmiast pojawia się masę pytań : czy będzie im smakować, czy nie dostaną biegunki, itd. Sprawdziłam skład karmy, jej przeznaczenie. Niby ok. Ostatnio Maksi nie bardzo już chciała jeść suchej karmy, a ona raczej nie wybrzydza.
Cóż zapłaciłam, za dwa dni kurier dostarczył przesyłkę
Musiałam doczekać do wolnego dnia. w razie sensacji żołądkowych, muszę być na miejscu.
Na razie wiem jedno : podałam zmieszana poprzednia i nową. Obie sunie zjadały aż się uszy trzęsły.
Granule dużo większe niż  w poprzedniej , smakowało i to się liczy.

Funia dostała ksywkę

Hm wspominałam kiedyś , ze Funia dała się głaskać podczas jazdy windą przez całe 12 pięter. , bo Byłam wtedy zdziwiona, gdyż był dla nas obcą osobą, Pytał wtedy o imiona suczek ale ja jakoś nie pamiętałam jego reakcji.
 Wczoraj  na klatce schodowej  pojawił się ktoś (nie zapamiętałam go wtedy). Nagle słyszę: ja znam te pieski to jest Mini? Uśmiechnęłam się i ponownie je przedstawiłam. Po otwarciu windy Funia nagle cofnęła się tak szybko w kierunku młodego chłopca, ze o mało mnie nie wywróciła.
Poznała po po głosie, to przecież on, dokładnie powiedział, że powinna mieć na imię Mini i on tak cudownie ja drapał i głaskał podczas podróży windą..

piątek, 6 października 2017

Moja konkluzja na 4 października - Dzień Zwierząt

Nie ważne rasowe, czy kundelki, rasowe czy zwykłe dachowce, im wszystkim należy się szacunek i miłość, bezpieczeństwo i zawsze pełny brzuszek.
Mimo iż ten dzień był ale tak powinno być zawsze.
Gdy umierała moja Aga, dni pieska znajomej były policzone . Obie odeszły prawie jednocześnie.
Moja Aga była kochana kundelka uratowana ze schroniska,  tamta sunia była rasowym maltańczykiem. Po tygodniu ze mną zamieszkała Maksi, spytałam kiedyś tamta kobietę czy myśli o piesku, usłyszałam ,że tak, wiec próbowałam ja namówić na wizytę w schronisku. Gdy ktoś mówi, nie teraz, może później, to już wiem ze schron odpada. ZA kilka dni słyszę , że syn jej zamówił w hodowli rasowego pieska i jesienią jej go kupi i  słyszę koszt 3000 tys zł
 Zrobiło mi się przykro, tyle bidulek potrzebuje miłości.A ile psów, kotów można byłoby uratować za te 3000 zł.
Jedyne co powiedziałam tej kobiecie,to zdanie przeczytane kiedyś w psiej gazecie:
                        KAŻDY PIES JEST INNY NAWET TEJ SAMEJ RASY
Potem gdy rozmawiałyśmy o swoich psach, ta pani tylko żaliła się na swoją suczkę, a ja chwaliłam swoją.
Dzisiaj kolejna znajoma, ( osoba znana tylko z widzenia)Kiedyś miała sznaucerka, medalistę -Felisa, u mnie już była wtedy Funia, czyli byłam szczęśliwą opiekunka dwóch kochanych kundlic jak je pieszczotliwie czasem nazywam.
 Kiedyś zobaczyła  ja z innym psem. okazało się ze odszedł po długiej chorobie. I przedstawiła mi nową  sunie prosto z hodowli, oczywiście zaznaczając jak drogo kosztowała.
 Dzisiaj zrozpaczona wyznała mi , ze sunia mimo młodego wieku jest bardzo chora i rokowania są nienajlepsze. Owszem przykro mi , że jest chora, ale jak to ja palnęłam; no cóż w hodowlach bywają koszmarne warunki,
 Obie kobiety drwiły że ja kocham kundelki, ale co mi tam
Moje:
 Maksi - dawniej wiejski piesek, dzisiaj dama z miasta,
         kiedyś  pokryta świerzbem, dzisiaj pachnąca sierść i czysta skóra,
         pełna gracji i elegancji,
         kiedyś cofała się na widok człowieka , teraz chętnie wita znajomych
         za nami jedna operacja
Funia  złamany ogonek - to już nie do naprawienia, ale wie , że mimo jego braku jest równie kochana
           kiedyś krzycząca ze strachu, teraz jak się drze to tylko z radości
          za nami pól roczna choroba dróg moczowych, pęcherza, kryształki w moczu, spowodowane
          stresem sylwestrowym ( pomimo tabletek) , ciężkie zatrucie bakteria z podwórka, krew w
          wymiotach i w moczu.
          Ale to już było i mam nadzieję, że nie wróci więcej.
Adopcja psa ze schroniska nie jest łatwa , czy żałuję? absolutnie, Mam dwie kochane sunie!!!!!!!


wtorek, 3 października 2017

I co tu napisać?

Kicia ma usunięte jedno oczko, poza tym jest ok.
 Ratując kicię  przeziębiłam się tak, że już kolejny dzień siedzę w domu i łykam proszki.
Wiem, wiem, to nie jest blog o mnie ale moje przeziębienie ma wpływ na moje psiaki.
Są smutne, mimo iż powtarzam im , że jest ok. Od  zawsze gdy złapie mnie przeziębienie, ograniczam przytul;anie moich pupili, gdyż ja wyzdrowieję a ze zwierzakiem biegam potem na zastrzyki do weta. Za oknem typowo jesienna pogoda, wiec moje małe stadko tylko zmienia boczki. Ja parzę kolejną herbatę, posypiam ,smarcze i wygrzewam się. Ważne aby ich nie pozarażać.