czwartek, 27 września 2018

Moja brygada rrr

Moje dziewczyny niezawodne kumpele a raczej przyjaciółki.
Nawet wśród ludzi, problemy zbliżają w w naszych relacjach? tzn człowiek zwierzę? Oczywiście.
Gdy Maksi podsłuchuje moja rozmowę przez telefon, widzę strach w jej oczach. Biorę jej łepek w dłonie całuję w czółko i powtarzam :Makusiu trudniejsza sytuacja nic nie zmieni w naszych relacjach, nie martw się.
Gdy ja się źle czuję, obie są poważne, nawet smutne gdy wracam do domu, patrzą z troską na mnie.
Wczoraj położyłam się za Maksi na tapczanie, oparłam głowę na poduszce. Minęła zaledwie chwila i Maksi dala mi buziaka w nos i swoim maślanym noskiem popchnęła moja głowę na poduszce i położyła się obok. Przypomniała, że jest ze mną. Funia pociesza inaczej. Nie przytula się ale wystawia brzuszek do głaskania albo znosi swoje zabawki.
Czy może być coś cudowniejszego niż psia przyjaźń i miłość. Przy takiej brygadzie od razu mi lepiej.

piątek, 21 września 2018

Wrrrrrrrrrrrr

Nigdy nie zrozumiem, dlaczego ludzie nie myślą. To powinno boleć tak jak każda głupota.
Spacer z psem powinien być relaksem , przyjemnością dla opiekuna i zwierzęcia. Kto psuje to? INNI LUDZIE. Wracamy dzisiaj ze spacer, szukam w torebce klucze, za nami pojawia się sąsiadka, otwiera drzwi domofonu i nie oglądając się za siebie pędzi do windy. Zna nas, widzi psy, puszczając drzwi nawet się nie obejrzy, drzwi  -metalowe uderzając Funię w łapkę, sunia piszczy, kobieta nawet się nie obejrzała, miała to w nosie. Malucha zabolało, zapiszczała, zero reakcji.Szczęście nam dopisało, łapka cała. Wiem, że takie uderzenie może skończyć się serią zastrzyków. Nie wspomnę o kosztach ale jaki ból ma pies. Próbuję zrozumieć, ze ktoś się spieszy, nie pomyśli, jest zmęczony ale słysząc skowyt psa  wypadałoby się obejrzeć i przynajmniej powiedzieć przepraszam.
Nieraz widziałam jak pies przepraszał człowieka bo coś źle zrobił a człowiek często jest tępy.

środa, 19 września 2018

Groźna awaria

Mając psy trzeba się liczyć z awarią smyczy. Przeżyłyśmy chwile grozy.
Wracając ze spacerku w towarzystwie kumpla suczek -Aresa, w pewnym momencie tuż pod domem, Funia tak pociągnęła, że urwały się szelki. Mała z tradycyjnym jazgotem podbiegła do wyżła , którego pan trzymał na smyczy. Duże psy wyjątkowo nie lubią małych jazgotów, a taka właśnie jest moja Funia Próbowałam ją odwołać ale mała nie dała się złapać. Opiekun wyżła skomentował: proszę ja zabrać bo mój pies ja pogryzie. Trudno jest łapać psa trzymając jednocześnie drugiego na smyczy. Wielkie szczęście w całej sytuacji polegało na tym ,że wyżeł ze zdumieniem patrzył, a drącego się malucha.
 Chwilę to trwało zanim cieplutko mówiąc do Funisi udało się ją chwycić za szelki. Ona z przyjemnością by sobie pobiegała. Gdy dotarłyśmy już na klatkę schodową, zobaczyłam przekrwione oczka mojej malutkiej suni. Dokładnie takie miała gdy ją zabierałam ze schroniska. Wygłaskałam , przytuliłam i wróciłyśmy do domu. Niestety takich awarii miałyśmy już kilka, raz urwała się smycz Maksi.Nieważne.. dobrze, że całe i zdrowe dotarłyśmy do domu. One smacznie śpią już od dwóch godzin, a ja nadal nie mogę. bardzo to przeżyłam.
Wyciągnęłam cale szelki z szafki, przygotowałam na jutro.

sobota, 15 września 2018

Recepta na uśmiech

To bardzo proste, chociaż wymagające. Obserwacja psa kota czy nawet ptaka często wywołuje u nas uśmiech. Smiech to zdrowie.
Gdy obowiązki zmuszają nas np do wczesnego wstania, zachowanie naszych pupili prowokuje do śmiechu. Od razu lepiej się człowiek wybudza i z uśmiechem zaczyna kolejny dzień.
Najpierw dzwoni budzik, zapalam światło i Funia natychmiast szuka swojej ukochanej zabawki. Gdy jestem gotowa do wyjścia, biorę smycze do ręki i szeptem wołam obie sunie. Funia natychmiast jest tuż obok, Maksi myśli, iść? czy nie iść. Zawsze wtedy proszę Funię aby poszła ją zawołać .W dzień po prostu zaczyna szczekać ale o 4 rano wie, że nie wolno. Szybciutko drepcze do Maksi, zatacza kółko i wraca do mnie.
Zakładając szelki muszę uważać które biorę do ręki gdyż żadna z nich nie da się ubrać w inne niż swoje, pomijając fakt, że szelki maja inne rozmiary.
Kilka dni temu podczas pierwszego spaceru padał deszcz. Po powrocie do domu, zawsze tak samo, najpierw Makusi zdejmuję smycz, wycieram łapki,  potem Funi.
Funia zawsze się niecierpliwi jak czeka, czasem nawet popycha Maksi. Po spacerku gdy wracają mokre jest dodatkowa czynność wycieranie grzbietu, brzuszka. Tego dnia zanim  powiedziałam cokolwiek, wzięłam ręcznik aby wytrzeć większa sunie, Funia szybciutko cofnęła się i usiadła grzecznie czekając na swoja kolejkę. Wspominałam już kiedyś, że wycierając muszę mniej więcej tyle samo ruchów zrobić przy jednej i drugiej, inaczej ta która uzna , ze za szybko ja wytarłam sama wraca do poprawki i czeka. Uwielbiam te moje dwa szkraby.

czwartek, 13 września 2018

Noc pełna strachu

W nocy lało, nie było burzy ale migały neony . W połączeniu dudniącego deszczu i chwil gdy w pokoju robiło się jasno ,narastał strach. Znów moja Funia. Maksi wtuliła się w podusię i spała.
Mniejszy mój "strachulec" usiadł w drzwiach do pokoju i przeraźliwie dyszał.
Tak mi się dobrze spało, cóż wstałam i poszłam do małej do łazienki. Nadal dyszała ale zapalone światło i moja obecność pomagały. Wygłaskałam, pogadałam i całkiem się wybudziłam. Na zegarku godzina 2 .Niewiele nam zostało do pobudki. Najważniejsze było jednak aby Funia przestała  się bać
Zarwana noc jak przy dziecku. Czy mam żal? Oczywiście, że nie, przecież mają nas.

poniedziałek, 10 września 2018

Dlaczego pies?

Powtórzę stary slogan , że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Kilka dni temu, miałam kłopoty. Byłam tak zdruzgotana, że po pracy i spacerku z suniami zasnęłam jak kamień. Spałam kilka godzin, gdy wstałam okazało się, że moje psy też spały. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że poszłam spać i zapomniałam im dać jeść. Jedzą bardzo regularnie, więc gdy przesunęłam posiłek nic się nie stało. Funia zawsze upomina się o wszystko. tym razem czekała aż się obudzę.
One czuły moje ogromne zdenerwowanie, tym bardziej gdy rozmawiałam przez telefon o moich kłopotach. Zanim cokolwiek zrobiłam zawołałam moje sunie i wytłumaczyłam:moje kłopoty między nami nic nie zmienią, żadnej nie oddam. Zauważyłam ulgę w ich wzroku. Na brodzie Funi pojawiła się siwizna a maksi zmatowiało futerko. Na razie jest dobrze, pozbierałam się dzięki moim dziewczynom. Okazały mi więcej serca niż najlepsza koleżanka. Samo życie.

piątek, 7 września 2018

Cała prawda

Mija czas, jednak nie o wszystkim piesek po przejściach zapomina.
Podczas mojej kolacji, obie siedziały czekając na mały kąsek. Na odczepnego dałam po kawałku skórki od chleba. Maksi zjadła swoją cząstkę, Funia nie. Po jakimś czasie Maksi zabrała niezjedzony kawałek chlebka. Chwilę trzymała go w łapkach i widać było, że się zamyśliła. Wyglądała dokładnie tak samo jak na początku tuż po adopcji gdy widziała wyrzucany ogryzek od jabłka.
Wczoraj kurier przyniósł jedzonko dla moich dziewczyn. Spory karton pełen puszek, smakołyki i nowe szelki dla Maksi.  One czuły, że to dla nich. Każda z nich inaczej reaguje. Funia chowa się za Makusią, która z wielką radością zagląda do pudła i promienieje ze szczęścia. Uwielbiam te chwile.

poniedziałek, 3 września 2018

Coś się jednak mi udało

To nie jest pierwszy raz, gdy są cudne relacje miedzy moimi zwierzakami.Nie twierdzę, że tylko mnie się to udaje.
 Moje dwie sunie, każda ma inne potrzeby, każda ma inny temperament, jednak nie czują zagrożenia między sobą. Każda jest dla mnie tak samo ważna i każda kocham tak samo. Gdy poczuły to, okazało się, że między nimi nie ma rywalizacji, bo nie ma takiej potrzeby. Dbają o siebie co jest widoczne dla mnie, może dlatego iż cały czas obserwuję ich reakcje. Gdy chorą Maksi prowadziłam do weta, Funia wyprzedzała i  i zanim dotknęłam klamki przychodni, mała ze szczekiem już drapała w drzwi.
Podczas tego rocznych upałów, gdy Maksi utykała na łapkę i szła wolniej, Funia co chwilę zawracała i wąchała jej pyszczek, sprawdzając jak się czuje.
 Gdy Funia kiedyś nabroiła, ja nakrzyczałam , Maksi obrażała się na mnie dając mi do zrozumienia,, że przesadziłam. Gdy zbliżający pies warknie na Funię, Maksi tylko kłapnie zębami, pies odchodzi a Funia dziękując liże ja po pysiu.
Karcąc Funie gdy wyjadła po drodze na klatce frytki z ziemi, zagroziłam że nie dostanie śniadania.
 Maksi oddała jej swoja porcję, odwracając jednocześnie moja uwagę.
 One się po prostu kochają. Dlaczego piszę o tym właśnie dzisiaj? Znajoma ma  pieski a właściwie teraz jednego. Jedna z suczek odeszła za TM. gdy spytałam czy ta tęskni, usłyszałam:NIE.
U mnie sunie przeżywały nawet odejście żółwia, co będzie jak jedna z nich odejdzie pierwsza? aż boję się myśleć.

Złe uczucie

To prawda najgorzej jest chcieć a nie móc. Serce mi się  rozpada na kawałki gdy widzę psie albo kocie bidulki ale nie mogę nic zrobić. W miarę możliwości wspieram tych co ratują, jednak do domu nie mogę już przyjąć. Mam troje podopiecznych i wiem, że końcówka miesiąca bywa bardzo trudna.
Wprawdzie fundacje obiecują czasem że pokryją weterynarza i karmę aleja w to nie wierzę. Nieraz się przejechałam na ludzkich obietnicach. Stara dobra zasada umiesz liczyć licz na siebie.