wtorek, 29 października 2019

Zgaduj zgadula

Za oknem jesień, w domu ciepło, zapach jedzenia. Im mocniej zawieje wiatr tym bardziej sunie wtulają niski w poduszki.
Co jest w stanie zakłócić ich spokojny sen? Spadający z hukiem garnek czy? bezszmerowo otwierana lodówka?
Jednak lodówka. Są jednak wyjątki. Wczoraj, moje dziewczyny spały. Prawie po ciemku poszłam do kuchni otworzyłam lodówkę. Jednak śpią, czyli zjem sama pomyślałam. Położyłam kawałek sera na kromkę chleba. , resztę sera włożyłam do lodówki. Cichutko prawie na palcach podeszłam do stołu.Usiadłam i nagle poczułam wzrok na sobie..Moje obydwa szczęścia siedziały na podłodze wpatrzone we mnie i czekające na mały kęs. Cóż one zjadły ser ja chleb.

sobota, 26 października 2019

Szkoda, że ludzie

nie uczą się od swoich zwierząt. Zdziwieni?
Od jakiegoś czasu mamy znajomą sunię Lunę. 3 letnia psinka drobniutka, delikatna i bardzo radosna.
Najczęściej widujemy ja z panią. Opiekunka mila, sympatyczna. Ja i moje sunie witamy się z psią koleżanką a kobieta  głaszcze moje sunie. Małe sprostowanie raz ja raz ona mówimy słowo dzień dobry na zmianę.
Wczoraj drugi raz z Luną wyszedł pan. Podczas pierwszego spotkania gdy psinka była na smyczy, podeszłam powiedziałam dzień dobry , wyjaśniłam, że one się znają i lubią.
Natomiast wczoraj było ciut inaczej. Sunia podbiegła do nas tuląc się piszcząc z radości. Maksi nawet dostała od niej buziaka. Opiekun stoi, gęba mu się śmieje i ani me ani be. Trudno uznałam, jestem kobietą i do tego starszą od niego dlatego tym razem nie powiem dzień dobry, tym bardziej iż to on do nas podszedł.

piątek, 25 października 2019

Wielki dzień

Tak 25 listopada to nietypowe święto Dzień kundelka.Hm jaki prezent powinien dostać kundelek?
Zacznę od tych najbiedniejszych, bezdomnych, w schroniskach, błąkających się po lasach, ulicach.....
Tym biedakom życzę wspaniałych opiekunów, ciepłych domów, pełnych brzuszków, dużej ilości pieszczot, własnych posłanek, zabawek i podsumowując dużo, dużo miłości.
Czego życzyć tym które mają domy? Z pewnością jednego: aby nigdy ich nie zawiódł człowiek.
Najlepszy prezent dla psa? To CZAS, nasz czas. Obecność opiekuna upewnia zwierzaki, że są kochane.
Do życzeń dołączają się moje kochane sunie :Maksi i Funia.

środa, 23 października 2019

Nie zawsze jest różowo

Czasem chce się wyć z bezsilności. Maksi z wiekiem ma pewna przypadłość, potrafi puścić bączka z dodatkiem. Dzisiaj chwile po położeniu świeżo wypranej narzuty - hm hm trafiło się..
Sunia wiedziała, że źle zrobiła.. Przecież nie chciała więc bez słowa zdjęłam narzutę do prania...
Wracając ze spacerku spotkałam sąsiada u którego zamieszkał Ares. Spytałam  jak pieski? ( bo aktualnie maja dwa). Młody człowiek z mina cierpiętnika zdradził co mu się przydarzyło rano. Aresa bolał brzuszek i "ozdobił" cale mieszkanie. I dodał :ale było sprzątania. Szybko jednak uzupełnił swoja relację. Biedny Aresik, cóż to nie jego wina, , nie od niego to zależało.
Oby więcej ludzi było takich jak sąsiad.

sobota, 19 października 2019

Spisek

Moje dziewczyny spiskowały już od jakiegoś czasu. Byłam jednak zbyt zaganiana aby to zauważyć. Teraz mając  więcej luzu coś zauważyłam. Funia mając ogromny apetyt, czasem zostawia  trochę śniadanka a kilka razy nawet całe. Uznałam kiedyś , że widać robi sobie mała głodówkę , sprzątałam miski przed praca i już. Kilka dni temu przyłapałam Makusię dojadająca resztki  z miski Funi.
Gdy zaprotestowałam Maksi popatrzyła mi w oczy i machnęła ogonkiem.  Tym razem znów sprzątnęłam obie miski ( w tym jedna pełna). Nie dawało mi to jednak spokoju przez kilka godzin.
Wreszcie EUREKA!! Odkryłam dziwne zachowanie Funi. Ona dzieliła się  swoim jedzeniem z Maksi bo ta nie najadała się podczas pierwszego posiłku.
Następnego ranka dając im śniadanko , po pierwszym spacerku głośno powiedziałam : Makusi będę dawać więcej .
 Sprawa się wyjaśniła, Znów obie zjadają  wszystko. Jestem szczęśliwa, że pokazały mi to tak jak umiały.

środa, 16 października 2019

Horror w przychodni

Najgorsze co może być dla psa to podcinanie pazurków W sobotę zabrałam obie ale tylko Maksi udało się skrócić. Funia nie pozwoliła. Wiła się piszczała jak mała pchełka Przeprosiłam panią weterynarz i studentkę i umówiłyśmy się , że z Funią przyjdę osobno. We wtorek znów poszłyśmy. Pani weterynarz z powodu ręki w ortezie, ma do pomocy dwie studentki weterynarii. Jedną poznałam w sobotę,  kolejna  we wtorek. Na szczęście podczas naszej kolejnej wizyty była do pomocy aż dwie studentki. Uprzedziłam obie, że mimo strasznego zachowania Funia nie gryzie. Sunia przeszła samą siebie. Trzymałam ja razem ze studentką, która przy okazji leciutko drapała po grzbiecie i uspokajała. W tym samym czasie druga robiła wszystko aby obciąć. Wrzask mojej niuni aż dudnił w uszach.
W pewnej chwili zobaczyłam krew na mojej ręce. Przeprosiłam, że muszę ja zestawić, bo za chwile będą mnie zbierać z podłogi. Niestety tak mam, widok, zapach krwi powoduje, że  mogę zemdleć. Postawiłam ja na ziemi, umyłam ręce, dostałam szklankę wody. Funia zamilkła. Cichutko siedziała na podłodze, a studentki tamowały krew z pazurka Oczywiście szybciutko opanowały sytuację lecz Funisia z oczkami pełnymi przerażenia patrzyła w moją stronę. Gdy doszłam do siebie powoli wróciłyśmy do domku. Przywitała nas radosna Makusia.
 Gdy opały emocje, padłyśmy Funia i ja.

niedziela, 13 października 2019

Czasem "kopara" opada

Od zawsze gdy mam psy a spotyka nas dość dziwna sytuacją, zawsze próbuję im to wytłumaczyć. Oczywiście tłumaczenie ma sens wtedy gdy pies jest kilka lat z nami i rozumie co się do niego mówi.
Ludzie powodują dziwne sytuacje,  których nawet ja nie rozumiem , więc jak mam to wytłumaczyć moim psom.
One znają ogromną ilość słów, bardzo dużo rozumieją, cóż jesteśmy razem 7 lat i to jest  7 lat mojego gadania.
Gdy dzieję się coś niespodziewanego, one oczekują mojego komentarza a ja nie umiem tego skomentować.
Wczoraj zjeżdżając windą na spacer, stajemy na 6 piętrze. Sunie są cichutkie, nagle drzwi się otwierają i kobieta która zna nas 7 lat, z wrzaskiem cofa się do tyłu i protestuje rękoma , że nie wsiądzie.
 Ja rozumiem i szanuję to, że nie każdy musi lubić psy i może nie chcieć z nimi jechać windą, ale żeby zaraz wrzeszczeć ze strachu to już przesada.
Moje psy zszokowało to zachowanie. Były cicho więc czemu ktoś wrzeszczy?
Nieraz jechałam windą z dziećmi, z obcymi, z sąsiadami z psami i nic się nie stało. Niech nikt mi nie powie że to tylko psy i po nich nic nie wiadomo. To bzdurny stereotyp. Znam moje psy, znam ich reakcje, poza tym są na smyczy ....

sobota, 12 października 2019

Chcę być dobrze zrozumiana

Od zawsze kochałam zwierzęta, takie życie wybrałam. Pierw one potem ja. Nie znaczy to jednak, że rezygnuje ze wszystkiego. Jeśli trzeba wychodzę, do znajomych, kina, na koncerty.
Ostatnio znajoma u której nigdy nie było psa stwierdziła, że fajnie bo teraz mam czas tylko dla siebie. Stwierdzenie to padło w chwili gdy przestałam pracować.
Czas tylko dla siebie? Hm
Bzdura. Przecież tak samo muszę zapewnić suniom spacery, kupić i przyszykować jedzenie, iść do weta i tam często odstać w kolejce. Czas tylko dla mnie jest po ostatnim spacerku , gdy psie towarzystwo pójdzie już spać.
Gdy kupiłam grzyby do suszenia, że nie pojechałam do lasu zbierać usłyszałam kąśliwą uwagę. 
Nie mogę pojechać bez przygotowania domu. Brak auta to też utrudnia.
Jestem szczęśliwa, z powodu moich psów. Nie zazdroszczę tym którzy mogą spontanicznie gdzieś pojechać.

piątek, 11 października 2019

Jak niewiele potrzeba.

Od zawsze uważałam, że czas to jest coś najcenniejszego co możemy ofiarować zwierzęciu. Dla nich najważniejsze jest bycie tuż obok nas. Wiem , nie zawsze to się udaje lecz jeśli już to korzystajmy ze wspólnych chwil.
Od października dużo czasu spędzam w domu. Nie choroba jest tego powodem lecz chwila która dosięga ludzi w pewnym wieku- emerytura.
Owszem wychodzę z domu, ale nareszcie bez pośpiechu.Jakie to uczucie? cudowne. Spacery tez są inne, nawet jeśli krótkie to trwają tyle czasu ile chcą sunie. Czy wrócę jeszcze do pracy? Najpierw muszę odpocząć.
Przez te dwa tygodnie odkryłam moje psy na nowo.
One są inne a mnie to cieszy.

wtorek, 1 października 2019

A potem będzie płacz

Gdy czytam informacje, że pies pogryzł dziecko, to zawsze mam wątpliwości.....Wczoraj wracając ze spacerku, na klatce spotkałyśmy rodzinkę (obcą) , Dziewczyny jak to one, szczekały. Płaczące dziecko matka wzięła na rękę. Czekaliśmy na windę. Gdy chłopiec przestał się bać, tłumaczyłam mu, że on rozmawia a one szczekają ,to jest ich forma rozmowy. Zjechała winda przepuściłam rodzinkę.Chłopiec nabrawszy pewności siebie, stojąc już na ziemi , zrobił tak jakby chciał zaatakować moje sunie. Wrzasnęłam na niego, mama tez coś mu tam powiedziała. Trzymam sunie na smyczy. Znam je na tyle, że wiem iż nie zrobią krzywdy. Przy takim zachowaniu nikt nie daje gwarancji, że pies nie zaatakuje.
Pies bez powodu nie zaatakuje.

Sezon jesienny zaczęty

Kocham jesienne słoneczko, ciepełko i kolory drzew.
Wczoraj ktoś przyniósł do domu na sobie pchłę. Pierwszy nieproszony gość w tym roku. Dziewczyny ochraniają tabletki więc intruza albo przyniosły one albo ja. Wieczorem czytając książkę znalazłam ją na nodze. To żaden problem oby tylko nie dotarła do żółwicy. Dla niej to mogłoby być groźne.
Za oknem deszcz a moje sunie wtulają nosy w podusie i widać szczęście u nich. Kocham patrzeć na nie jak śpią.