piątek, 29 marca 2013

Czekamy na wiosnę:)

Już dość smutków , wspomnień. teraz ważne jest to co teraz. Moje dziewczyny już czują wiosnę. Rozpiera je radość. W małych oczkach widać błysk radości. Czekam na Święta, wtedy czas będzie dla nich.
Chciałabym aby Świąteczny czas był chwilą refleksji dla ludzi. Może rozmowy przy stole spowodują kolejna adopcje, mądra adopcje. Każdy powinien pamiętać , że jest odpowiedzialny za to co oswoił. Dużo ludzi jednak o tym zapomina i stad jest tyle psich i kocich nieszczęść na świecie.
 Zwierze to nie rzecz i jego adopcja to nie może być tylko impuls, lecz dobrze przemyślana decyzja.
 Niby to jest oczywiste ale chyba jednak nie dla wszystkich , skoro schroniska pękają w szwach.
Myślę , ze to trzeba uświadamiać, przypominać ludziom , poczynając od dzieci.
Najlepsze życzenia dla wszystkich

niedziela, 24 marca 2013

:(

Dzisiaj zaczynam od  zdjęć.Na obu jest Moja Makunia . Górne- tuż po interwencji  , dolne robione kilka dni temu.
Odwiedziła nas p.Aneta. która poznała Maksi tą,  patrzącą z za krat. Po obejrzeniu wielu zdjęć z tego okresu, nie mogłam spać. Aż trudno sobie wyobrazić, co one przeżyły. Koszmar.
Dziękuję wspaniałym ludziom za to , że uratowały pieski. jak pisałam wcześniej kilka  z nich jeszcze nie ma domów , a pieski muszą jeść , być szczepione.
Zapraszam do zakupu koszulek z logo Stowarzyszenia Niczyje./www.facebook.com/events/444639142273485/ To link do strony z koszulkami. Proszę, pomóżcie innym pieskom zanim znajdą dom. Ich fotki ( części z nich umieściłam w poprzednich postach.:)

sobota, 16 marca 2013

Każda jest inna

Każda inna, to delikatnie powiedziane:)
Kilka godzin temu pisałam, ze wybieram się z Makunią na szczepienie. Funia miała zostać w domu..Trzy razy próbowałam ją zostawić w domu. Jak mały piskorz śmigała między nogami na klatkę. Po trzeciej próbie poddałam się :( Poszłyśmy razem. W przychodni bacznie obserwowała czy Makusi nie robimy nic złego.. Wspinała się nawet na duży stół, na którym stała Maksi.
Jakie są?
 Maksi jest radosną  i jednocześnie dystyngowaną sunią. Zawsze posłusznie zostaje gdy trzeba, niczego nie wymusza, zawsze grzecznie czeka
Funia?  to mały urwis. który zawsze da znać czego potrzebuje. To ona zawsze daje sygnał na spacer, jak jej za ciepło w domu , skacze na mnie, zieje- efekt jest taki, ze uchylam okno i wtedy mała się kładzie na drzemkę.
Czasami są  spięcia między nimi, ale trwają ułamki sekund, .trudno zauważyć która zaczęła. Podejrzewam, ze jednak to Funia zaczepia. Gdy spięcie minie, to zawsze Funia podchodzi do Maksi i liże ją po pyszczku.
Godzą się tak samo szybko jak się kłócą.
Przy pierwszych ich kłótniach, rozmawiałam z weterynarzem. One same mają ustalić która jest przewodnikiem stada. Obserwuję je bacznie ale naprawdę nie wiem jak się podzieliły. W domu nie są o siebie zazdrosne, gorzej na spacerze gdy podchodzi pies. Wtedy jedna gotowa jest bronić drugiej.

Radość w domu

Po smutkach i niepewności zawsze nadchodzą lepsze chwile. .Każda ma  imię, jednak gdy idziemy na spacer, częściej używam określenia dziewczyny i one dobrze wiedzą , że komendy dotyczą  obu..Moje dziewczyny są szczęśliwe. Skąd o tym wiem? Błysk w oczach gdy do nich mówię, radość z powrotu do domu. Podniesiony i merdający ogonek kilka razy dziennie. Jeśli chodzi o ogonek,  to Funi kitka jeszcze nie podnosi się. Nie wiem czy kiedyś została złamana czy to jeszcze czas aby sunia ją podniosła.
Po miesiącu Makunia miała tzw"głupawkę".Każdy kto miał lub ma psa wie o czym mówię. Dla nie wtajemniczonych : głupawka to gonitwa wokół  mieszkania , merdanie ogonkiem popiskiwanie .Tak mniej więcej to wyglądało u Makuni.
Sunie często a nawet kilka razy dziennie bawią się razem. Gdy mają dość każda zajmuje się swoja zabawką.
Maksi uwielbia gryźć sznurki m.in taki jak na pierwszym zdjęciu, Funia nie rozstaje się z małym piszczącym kurczakiem.
Obie są cudowne mimo iż każda jest inna. ale o tym następnym razem. Za chwię zabieram Maksi na szczepienie i będzie "walka" z Funią aby została w domu.:)


piątek, 15 marca 2013

Smutki Funi

O Funi nie wiem nic, poza tym czego można się domyślać. Z pewnością była w jakimś schronisku, gdyż miała czip. Nie były tam jednak wpisane dane właściciela.  Obserwowałam ją cały czas i mała nie tęskniła za nikim. Bała się bardzo. Przez pierwsze trzy tygodnie siedziała w domu, na podkładach załatwiała swoje potrzeby. Brzuszek dała mi do głaskania już pierwszego dnia, a to już przejaw zaufania. Pierwsze dni tylko spała wyciągnięta na dywanie. Leciutko warczała, gdy Makunia chciała ją powąchać. Maksi znów wykazała się mądrością. Na podwórku gdy pies na nią warczy, jest gotowa do gryzienia , a w domu grzecznie dawała Funi spokój, czekając aż ta się wyśpi. Po 3 dniach sunie zaczęły się wąchać. Maksi nigdy nie zganiała Funi np ze swojego posłania czy z fotela.
 Za kilka dni mijają 4 miesiące jak jest z nami.i wszystko nadal między nimi jest ok.
Funia powoli zmieniała się, dała głaskać po grzbiecie Gdy pozwoliła założyć sobie szelki, była gotowa była aby wyjść na spacer. Ale znów problem- winda ( mieszkam dość wysoko).Były 3 podejścia do windy,gdy pojawiał się krzyk strachu, Funia wracała do domu,  a Makunia szła ze mną na spacer. Po powrocie
ze spaceru Funia dokładnie obwąchiwała Maksi, dosłownie centymetr po centymetrze.
Przy czwartym podejściu do spaceru .... uf udało się. Funia z Makunią weszły do windy.
Początkowo Funia bała się mężczyzn, nawet na pierwszych spacerach jak ktoś nas przepuszczał w drzwiach, ona krzyczała i  nie było siły aby przeszła..Przepraszałam prosiłam , aby osoba przeszła przed nami.
Minęło kilka dni, a Funia już lizała każdego po rękach.
Teraz czekamy na wiosnę i na spacery na których będziemy uczyć się dalej.)
Są kochane obie, mimo iż bardzo różne.

czwartek, 14 marca 2013

Funia

Już kilka dni temu obiecałam wyjaśnić kim jest Funia..Postanowiłam, że nie adoptuję drugiego pieska, lecz jeśli się sam znajdzie, to go wezmę,
Przez 1,5 miesiąca błąkała się sunia koło moich znajomych. Wszystkich i wszystkiego się bała, mnie natomiast lizała po ręku. Był jednak problem, nie dała się złapać. Znajoma ją dokarmiała, wzywała patrole straży Eco. Sunia jednak przechytrzała wszystkich. Którejś nocy patrol ją złapał, od znajomej dostałam sms, że małą sunię zawieziono do schroniska.. Jeszcze gdy zmarznięta, lizała mnie i dawała łepek do głaskania. postanowiłam , ze Funia będzie z  nami.
Obie ze znajomą odebrałyśmy ją ze schroniska. Gdy ją przyprowadzono krzyczała z przerażenia.  Każdego kto się schylił do niej, próbowała odstraszyć krzykiem.  Weterynarz ocenił, ze jest zdrowa tylko bardzo zestresowana. Mnie się nie bała, lizała znów po ręku i pozwalała głaskać. Uznałam, że moja decyzja jest słuszna . Funia (takie dostała imię) zamieszkała z nami..
Za kilka dni minie 4 miesiące jak mieszkamy z Funią. Początki nie były łatwe. Maksi przywitała ją merdaniem ogonka i cierpliwie czekała  aż mała się przyzwyczai do nas, do nowego domu.
Nigdy nie miałam 2 piesków jednocześnie to nowe doświadczenie dla mnie, ale nie żałuję.
Chętnie pokazałabym zdjęcie Funi, ale na razie nie daje zrobić sobie zdjęcia. jeśli to się zmieni , uzupełnię.

poniedziałek, 11 marca 2013

Koszmar tych piesków

Nie znam smuteczków tamtych piesków, tzn nie wiem o,co przeżywają teraz po interwencji.
Dochodzą do siebie, jedne szybciej inne wolniej.
 W jednym z komentarzy p.Kasia napisała , ze one przeżyły koszmar.
Trochę o tym wiem.Pieski po śmierci właściciela, spędziły tydzień na mrozie bez jedzenia.
Maksi ma odmrożone uszki. teraz po wielu miesiącach to znika., jednak po powrocie z mrozu uszki są czerwone i pewnie pieką..Jak adoptowałam Makunie często miała czerwony brzuszek, myśłę ,że to również efekt wymrożenia.
Jest wiele piesków ,które szukają domów. Dla mnie jednak w danej chwili najważniejsze są pieski które były z Makunią.
One naprawdę mają wielkie serca i potrzebują miłości, domu i swojego pana

Dramat psi

  To Ida. Od czego zacząć... . Ida jest koleżanka Maksi. jej najtrudniej będzie znaleźć dom .Maksi      zaufała człowiekowi -.najpierw wolontariuszkom potem mnie. Ida jest inna, boi się zaufać człowiekowi. siedzi głęboko w budzie i wychodzi tylko gdy nie ma nikogo obok niej. Co strasznego musiało ją spotkać, ze aż tak się boi  .Aą boje się myśleć , że czekać ją będzie przytulisko do końca życia.,  A może ktoś kto ma domek z ogródkiem da jej szansę.
Myślę, że każda żywa istota zasługuje aby dać jej szansę na lepsze życie. To nie jej wina , że taka jest.                                                              

niedziela, 10 marca 2013

Smutne, a jednak radosne

Maksi dostaje  suchą karmę, gotowane mięsko w jarzynach. Jest jednak potrawa,  którą uwielbia. Założę się, że nikt by nie zgadł :) : zupa ogórkowa. Gdy Maksi zamieszkała ze mną , chciała próbować wszystkiego co jem. Próbowała różnych smaków , ale gdy wyczuła zapach zupy ogórkowej - musiałam chronić talerz. Nie dlatego ze,że jej żałuję, ale mogłaby poparzyć język i nos.  Miłość do zupy ogórkowej trwa, mimo upływu czasu. Gotując każdą następną ogórkową muszę uważać, aby Makunia nie wskoczyła na kuchnie do garnka.
Teraz gotuje zupę bez przypraw rozlewam do trzech miseczek i swoją doprawiam na końcu.
 Zupa w psich miskach znika w chwilę. Nie,nie to nie przejęzyczenie ,że piszę w liczbie mnogiej miski.
Od trzech miesięcy mieszka z nami jeszcze Funia. Kim jest i skąd się wzięła to może opowiem jutro:)

sobota, 9 marca 2013

Zima wróciła:( Wróciła zima

Myśłałam, że smutki Makuni i złe wspomnienia z mrozem i śniegiem to już przeszłość, jednak nie do końca..
Ponowny śnieg i zimno przypomniało Makuni co kiedyś przeszła..Skąd wiem?
Maksi śpi w  fotelu lub na swoim posłaniu.Gdy jest jej "źle" w nocy w chodzi do mnie do łóżka i tuli się tak mocno, ze aż się budzę.
Pisałam , ze Makusia tęskni za pieskami. Dwa miesiące rozważałam czy dam rade z drugim pieskiem. Zdecydowałam, ze nie mogę mieć drugiego.. Jednak los sam pomógł mi zmienić zdanie.Opowiem o tym , lecz innym razem.
                                                                 
To Haker Za nim też tęskni Maksi..2 letni piesek  tzw przegubowiec na krótkich łapkach..Dobrze dogaduje się z innymi, Jest radosny, lubi się bawić.Dla Hakera też szukamy dobrego domu.

piątek, 8 marca 2013

Szukamy domu

Tym razem dla małego pieska o wielkim sercu Tasman


Czyż nie jest słodki? Jest dorosłym pieskiem, który miał kiedyś ukochaną panią./ Teraz marzy o nowym domu. Może ktoś, kto śledzi opowieści o Maksi znajdzie miejsce w swoim sercu dla niego.
Gdybym miała większy dom, nie byłoby problemu.                                                                            

niedziela, 3 marca 2013

Pierwsze przerażenie Makuni

Po 2 miesiącach bycia razem, okazało się, że Maksi ma przepuklinę pępkową. Jedyne rozwiązanie to operacja.Walczyłam ze sobą, aby Maksi nie wyczuła , ze boję się nie mniej niż ona.
Jak wytłumaczyć jej, że przed operacją nie może jeść. Sunia zaufała mi, uwierzyła , ze nie zazna głodu.a tu? straszne chwile.
 Jak zwykle wstałyśmy rano ,  najpierw krótki spacerek, potem powinno być śniadanko. Makunia usiadła przed swoja miseczka i w oczach pojawiało się przerażenie gdyż miska nadal była pusta. Ten wzrok prześladował mnie pół dnia. Żeby jej ułatwić głodówkę, sama zjadłam na mieście.
Po powrocie do domu Makunia patrzyła na mnie z rozżaleniem, nie chciała się przywitać, unikała głaskania. Zawiodłam jej zaufanie, ale musiałam...
Maksi bez protestu dała się zaprowadzić do przychodni. Zostawiłam ją ,bez żadnych obaw. Znałam przychodnie, lekarzy. To mnie uspokoiło.Po upływie 2 godzin poszłam Makunie odebrać z przychodni. Przeraziło mnie gdyż lekarz stał przed przychodnią. Wszystko się udało i faktycznie operacja była konieczna.
Makunia gdy obudziła się z narkozy strasznie krzyczała z przerażenia. Ucichła gdy mnie zobaczyła i powąchała. Nawet wtuliła się we mnie.
Nie wiedziałam, ze najgorsze było przed nami. Nie brałam pod uwagę, że maski aż tak źle zniesie narkozę a właściwie wychodzenie z niej..To była okropna noc. Makunia biegała jak oszalała po meblach i gdy się zmęczyła wtulała się we mnie. Przetrwałyśmy tak do 3 nad ranem ,potem obie "padłyśmy". Na następny dzień lekarz potwierdził, że to była reakcja na narkozę i wszystko jest w porządku..
Musiało niestety minąć kilkanaście dni, aby zaufanie suni zostało odbudowane ( kwestia jedzenia:)
To były najtrudniejsze nasze dni i mam nadzieję, że bedzie ich jak najmniej.

sobota, 2 marca 2013

Maksi zaskakuje

Maksi, której pobyt w ogródku został zamieniony na mieszkanie, początkowo sprawiał trudności. Tyle nowych rzeczy, nowych zapachów, skąd miała wiedzieć co można gryźć a czego nie?.Próbowała różnych rzeczy, gdy nie było mnie w domu. Miałam problem, pokazywałam swoje niezadowolenie po odkryciu kolejnych psot, ale jak jej wytłumaczyć, ze nie wolno..Zabrzmi to niewiarygodnie, ale taka jest prawda, to Maksi znalazła sposób "pytania co może a czego nie". Zaczynała gryźć tyko przy mnie. Coś gryzła i patrzyła mi w oczy. Gdy padła komenda fe, niewolno. zostawiała i już więcej do tego nie wracała.Przykładem takiego zachowania był kontakt z moja firanką.Pewnego dnia odgryzła jej zakończenie ( taka mała fala). Przy mnie zaczęła odgryzać drugą, ale gdy ją skarciłam, fala została . Co prawda kawałek jej jest jakby odcięty ale trzyma się. Minęło już pól roku i nie ma więcej zniszczeń firanki..Makunia lubi spać i mieć łepek na poduszce. Ale nie znosi zamków błyskawicznych. Odgryzła wszystkie przy poduszkach leżących na tapczanie.Nie powstrzymał jej nawet skaleczony nos podczas walki z zamkiem.
Przez te 7 miesięcy bycia razem,  Makunia jeszcze nieraz zaskoczy swoim pomysłem i sprytem.