piątek, 29 kwietnia 2016

Jak to jest?

Kiedyś mijał mnie młody człowiek, usłyszałam : jak ja nie lubię takich ludzi.  tzn ludzi którzy rozmawiają do swoich psów.
Ci którzy nie lubią zwierząt, często uważają , że jak ktoś ma psa to ich nikt nie kocha. Moja teoria jest inna, opiekunowie zwierząt, maja więcej miłości do zaoferowania. Kochają ludzi i zwierzęta. To właśnie czworonogi, jakie by nie były uczą miłości, wybaczania, tolerancji i pozbywają  nas egoizmu.
Gdy zwierzę nas potrzebuje, człowiek zostawia wszystko i leci z pomocą. Gdy jest potrzeba spaceru, nie zważa na aurę , wychodzi.Gdy zwierzę zachoruje, bywa, że opiekun śpi na podłodze, gdyż pies jest po zabiegu lub nie daje rady wskoczyć na posłanie.
Odejście czworonożnego przyjaciela za Tęczowy Most, jest traumą dla opiekuna. Cierpienie jest tak duże jak przy stracie członka rodziny.
Nie rozumiem zatem co złego widzą w tym, że ludzie kochają zwierzęta.

czwartek, 21 kwietnia 2016

I że cię nie opuszczę..

Przy każdej adopcji, obiecywałam swojemu zwierzakowi, że zostanie ze mną do końca. Gdy piętrzyły się kłopoty, zaciskałam zęby i mówiłam do siebie "wytrwam, dam  radę "
Adoptowane pieski , gdy zachorowały, bały się tego, co będzie dalej. Głaskałam wtedy, zapewniałam,  że damy radę i że kocham i nic tego nie zmieni. Mimo trudnych chwil, nigdy nie myślałam, że choroba coś zmieni. Oddać? Wykluczone, zwierzę to nie maskotka.
Razem dożywaliśmy do końca.

środa, 13 kwietnia 2016

Egoizm, nie boli a szkoda

Dzisiaj podniesiona adrenalina zastępuje kawę. Mimo wszystko wole smak kawy niż stres.
Znajoma sąsiadka ma jamnika, nieraz o tym pisałam. Ciągle ocenia innych mówiąc  , że tamten pies to jest nieszczęśliwy, bo jest np smutny. Snuje wizje  jego złego życia. próbuje mówiąc jak to psy u niej mają świetnie.
Po kilku latach , ktoś ją namówił aby wykastrowała psa. Mówiłam o tym wcześniej ale mnie wtedy wykpiła. No cóż, zdanie można zmienić. Nie to jednak podniosło mi  ciśnienie. Rozumiem, na zabieg zabrali psa jej znajomi, gdyż starsza pani, nie miała siły, ok to rozumiem.
Po zabiegu, pies został u nich. Wyprowadzili go na spacer, widziałam , że ruch sprawia mu ból. Ale co to kogo obchodzi? Pies , to pies. Dzisiaj kolejny spacer z tymi ludźmi, dziewczyna pędziła na spacer ze swoim zdrowym psem i tym po zabiegu tak szybko jakby goniło ją stado psów.
 Weszłam do netu, czytając o opiece nad psem po kastracji, o samym zabiegu. Weterynarz wyjaśniał, że pies ma chwilowe kłopoty z chodzeniem, siadaniem, leżeniem.
Do cholery, czy naprawdę przez dwa dni nie można mu było oszczędzić forsownych spacerów?
No tak ale jego opiekunka, uważa, że tylko ona cierpi. Egoistka...

środa, 6 kwietnia 2016

Mankamenty wiosny

Biedna Maksi, byłyśmy u weta, gdyż sunię dopadły duszności. Maksi dusiła się, przeraziło mnie to, bałam się, że ma chore serduszko. Serduszko okazało się zdrowe, natomiast  Makusia jest alergiczką. Dostała zastrzyk, i lekarz stwierdził, że jeśli nie pomoże, będziemy szukać dalej.
Diagnoza  była trafna, Po leku, objawy ustąpiły.
Obie z Maksi ufamy lekarzowi, dowodem jest, że podczas badania, sunia była spokojna i cierpliwa. Gdyby była jego zmienniczka, z pewnością użyłaby zębów.
Jak wiadomo, gdyż już o tym wspominałam, Funia musiała iść z nami.
2 miesiące temu gdy pani weterynarz podcinała pazurki Makusi, miała też podciąć Funi.. Maksi udało się, mimo jej ostrzeżenia z wyszczerzeniem zębów, natomiast Funi, trzeba było odpuścić. Natomiast teraz, trochę wiła się jak piskorz, ale udało się. Śmiesznie to wyglądało, gdyż gdy  Funia była na stole, Maksi na dwóch łapkach skakała wokół stołu.
Ważne, że serduszko jest zdrowe.

sobota, 2 kwietnia 2016

Ciekawostka

Ciągle powtarzam, jakie to szczęście , że Maksi trafiła do mnie. Maksi jest psem nie szczekającym, jeśli chce wyrazić swoje emocje- krzyczy. Ludzi to przeraża ale ona taka jest. Już znajomi pytali czy coś jej dolega , że tak krzyczy? Trzeba się dobrze przyjrzeć mordce Maksi, tak ona przypomina mordki huskich..Podejrzewałam to od jakiegoś czasu, ale żeby mieć pewność rozmawiałam z kobieta, która ma w domu haskiego. Wszystko się potwierdziło. Któreś z rodziców  Maksi było haskim.Ciesze się, że dowiedziałam się o tym sama , gdy już ja pokochałam. Wcześniej gdybym wiedziała , bałabym się jej..Coś mi jednak wtedy "kazało" walczyć o Maksi, czułam, że ona musi być że mną. Kocham ja i nadal uważam ze dobrze , że ma mnie, obcy nie lubią jej zachowania, ale na szczęście ja mam to w d..