niedziela, 28 września 2014

Raz, dwa............

To moje dziewczyny. Wprawdzie fotka robiona rok temu, ale wyglądają tak samo. Maksi lubi pozować ,ale Funia woli zamknąć oczka

Nauka nie idzie w las....

Moje ulubione zdjęcie.Fotel, a na nim obie dziewczyny. Wiedzą , że nie zwala się nikogo z fotela.
Maksi do tej pory była mała gapcią. Dzięki Funi zmieniła się.Na fotelu zaczyna zaczepiać Małą do zabawy.
Biegają po całym mieszkaniu i gdy Funia ma dość i "łapie" oddech na tapczanie wtedy Makusia zajmuje fotel i udaje , że szybciutko zasypia.
Efekt, hhi fotel zdobyty, warunek spełniony: nikt nikogo nie wyrzucał z legowiska:)Funia zmartwiona, stratą miejsca zasypia obok mnie

środa, 17 września 2014

Bilans

Maksi w lipcu minęło dwa lata jak jest ze mną, Funi 2 lata miną w listopadzie.
Dwa lata to 2 razy 360 dni. Każdy dzień to najmniej 3 spacerki, każdy najkrótszy minimum pól godziny.
Dlaczego to wszystko liczę? to takie małe świadectwo dla moich suczek
Każdy spacer to nauka nowych słówek, powtórka starych. Ale cóż , żeby moc się łatwiej porozumieć ze swoim czworonożnym przyjacielem, trzeba go nauczyć wspólnej mowy.
 Podobno pies potrafi się nauczyć tyle słówek co 4 letnie dziecko.
Te dwa lata to sporo, dla nich i dla mnie. Ale warto, zwłaszcza gdy widać efekty współpracy.
 Jestem z nich bardzo dumna .Już coraz częściej mijamy obce psy bez wrzasku..Po dwóch latach , one czuja się u siebie. Zrozumiały , że to jest ich dom. Jedno co jest dla mnie dość trudne, to zamykanie okien na noc, zwłaszcza gdy nadchodzą chłody. Wszystkie pieski po przejściach które miałam i mam, źle znosiły zimno.
 Każda z nich :Aga ( która już jest za Tęczowym Mostem), Maksi i Funia spędziły noce na śniegu, mrozie.
Gdy Funi jest zbyt chłodno, patrzy najpierw na okno, potem na mnie i coś tam mamrocze pod noskiem.
 Wstaję zamykam okno i mała natychmiast wtula się w swoja podusie i zasypia kamiennym snem.
I tak mijają, kolejne dni...

kasztany, kasztany

Nadchodzi jesień. Kolejne szarugi przed nami. Jesień sprzyja wspomnieniom. Perelka o której kiedyś wspominałam. Kochała jesień. Znosiła do domu kasztanki, gdy ich zabrakło,kamyki a zima gródki lodu.
W domu, każde przyniesione trofeum było pilnie przez nią strzeżone. Gdy ktokolwiek z domowników podchodził do jej skarbów odstraszała groźnym warczeniem. Żeby nie próbowała zjeść kasztanka lub aby po lodowej kulce nie pojawiła się mokra plama. Trzeba było zabrać skarb. Nie było to łatwe. Do tej "operacji" potrzebne były aż dwie osoby. Jedna podchodziła do drzwi wejściowych, cichutko je otwierała i dzwoniła do mieszkania. Gdy sunia z wrzaskiem leciała przywitać gościa, drugi ktoś zabierał kawałek lodu, kasztanka..Taka zabawę mieliśmy  14 lat, czyli tyle ile żyła nasza sunia.
 Zawsze gdy pojawiają się pierwsze kasztany przypomina mi się ta historia

niedziela, 7 września 2014

Chwile radości



To moje dwa szczęścia, podczas relaksu na swoim fotelu. Tak, tak to ten sam fotel, który w weekendy może być mój:)
Funia mieści się, lecz Maksi jest trudniej , zwłaszcza gdy leży wzdłuż:)Sunie dzielą się fotelem od jakiegoś czasu. Ale , uwaga, nikt nikogo nie zwala z niego.Przy fotelu część zabawek. Kocham takie chwile.

sobota, 6 września 2014

lato z ptakami odchodzi

Kolejna jesień i zima przed nami. Dzisiaj  trudno mi się skupić na blogu. Za oknem"łomot". W dzień były próby, teraz koncert. Decybele odbijają się od moich okien i powiem szczerze, można zwariować. Jakiś raper wyrzuca z siebie tekst pełen ordynarnego słownictwa. To ma być sztuka?
 Dla Funi to kolejna okazja pokonania strachu. Jest coraz lepiej.
W południe byłyśmy na korekcie pazurków.Wiem, wiem psy tego nie lubią. Maksi, po manicure , popiskiwała radośnie. Funia wiła się jak piskorz, ale była cicho to też wielkie osiągnięcie.
Nigdy bym nie pomyślała, że Maksi tak lubi się bawić. Funia nauczyła ja zabawy pluszakami.
 Jak dobrze , że one są razem. Jedna uczy drugą. Są tak różne. Maksi to dama, Funia to mały cwaniaczek.
Obie kocham.
 A co do jesieni... jest już blisko prawie za rogiem. Tuptuś coraz mniej je, więcej śpi. Dziewczyny gdy wyczuwają chłody, tulą się do mnie i okazują jak bardzo kochają swój domek.