poniedziałek, 27 lutego 2017

Muszkieterki

Nieważne jak to brzmi, ale moje sunie zachowują się jak Muszkieterowie tyle, że w wersji żeńskiej.
Moje sunie pilnują powiedzenia "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego"Jedna dba o drugą, w razie choroby widać troskę Jedna broni drugą. Gdy karce Funie Maksi się obraża, gdy mówię trudno musiałaś, Maksi merda do mnie ogonkiem.
Makusia jest pieskiem który nigdy o nic nie prosi, ale od czego jest Funia, to ona upomina się o spacer, jedzenie nagrody.
 Na spacerach żaden pies nie ma prawa warknąć na Funie, gdyż Maksi jednym warknięciem ostrzega, i przypomina o swojej obecności.
Nigdy wcześniej nie miałam pojęcia jak to jest gdy w domu są dwa psy. Obserwacja ich daje tyle przyjemności i poszerza wiedzę o zwierzakach.


Czas, czas , czas

Nie tylko po mnie widać,że z każdym rokiem mam więcej lat, po moich suczkach tez widać. W tym roku minie 5 lat jak jesteśmy razem.
Początkowo Funia wstawała zanim zadzwonił budzik i robiła wszystko abym wstała. Nasze pobudki są o 4 rano. Po tych pięciu latach, Funia słysząc budzik zmienia pozycję na fotelu  odwracając się grzbietem do mnie. O wstaniu nie ma mowy.  Maksi nigdy nie lubiła rannych pobudek. Gdy Funia na dobre wstaje, biega od drzwi do Makusi aby tamta wstała. Piękny widok
W wolne dni zawsze robię większe sprzątanie, kiedyś moje dziewczyny cieszyły się i mi pomagały, teraz? Obie wzdychają i patrzą błagalnym wzrokiem jakby mówiły:daj już spokój.
 Znów moja Funia zadziwiła mnie. Na spacerku znalazłam jakiegoś króliczka, maskotkę. Zabrałam ja do domu, była czyściutka. Dyskretnie położyłam ją, na podłodze w łazience. Zawsze tak robię gdy mam jedna zabawkę (one są  dwie). Gdy przynoszę nowa ze sklepu, Funia z energią zabiera ją do pokoju. Tym razem, królik został w łazience. No tak pachniał podwórkiem, a tam nie wolno niczego brać do mordki. Mimo wczesnej pory, wyprałam zabawkę. Co zrobi Funia , gdy wyschnie maskotka?
Dobrego dnia  wszystkim.

niedziela, 19 lutego 2017

Parówkowy sukces

Ale jestem dumna z moich suczek. Myślę , że pokonałam coś czego bałam się przy każdym kolejnym psie. O czym mówię? o zbieraniu wszystkiego podczas spacerów. Gdy miałam jamnika Atosa w kłopocie pomogła mi przyroda. Dokładnie tak. Moje długie szczęście, zawsze omijało małe robaczki, na psie odchody marszczył pysio z obrzydzenia. Kiedyś podczas spaceru, Atos coś chwycił do mordki, zanim zdążyłam zaprotestować. Po ułamku sekundy z obrzydzeniem wypluł schwytana zdobycz. Jakie było moje zdziwienie gdy malutki kęsek w podskokach uciekał. Tak, tak dokładnie uciekał , okazało się , ze jamnik przez pomyłkę wziął do pysia maleńką żabkę .Gdy ona poruszyła się natychmiast ją wypluł
Co ma do tego tytuł parówkowy sukces? otóż ma. Kilka dni temu na spacerku, mijałyśmy parówkę, (nie wiem czy coś w niej było czy nie ) Funia powąchała, usłyszała fe i zdanie masz w domu, grzecznie ja zostawiła. Maksi nawet nie podeszła aby ją powąchać. Hurra udało się.

niedziela, 12 lutego 2017

Zimowy nastrój

Za oknem mróz, w domu ciepełko, spokój, słychać delikatna muzykę i stuk klawiatury.. a i jeszcze  dwa chrapiące futrzaki. Lubię takie chwile. Obie zdrowe. Skąd wiem, że Funi przeszło?. Po powrocie ze spaceru jest taki mały nasz rytuał. Zdejmuję szelki, sweterki, wycieram łapki, muszę wygłaskać, dziękujemy sobie za spacerek. gdy Funia zaliczy każdy etap, z okrzykiem radości, pędzi przez całe mieszkanie wskakując na tapczan i obserwuje czym się zajmę. Maksi dostojnie idzie do pokoju.
Gdy zapomnę o  głaskaniu po spacerku. każda upomina się porcję pieszczot.
Podczas rannego rytuału jest powtórka słów: czekaj, wróć, odwróć się...
 Mam dwie mądre kochane sunie

piątek, 10 lutego 2017

Miłość?

Zwierzaki też okazują nam jak mocno nas kochają. Funia troszkę chorowała. Bolał ją brzuszek, najpierw bardzo nabrudziła podczas mojej nieobecności w domu. Następnego dnia już znalazłam twarda , śmierdząca niespodziankę na środku dywanu. Nie miałam nawet siły aby ja skarcić, chociaż ona wiedziała , że tak nie wolno. Sprzątając, powiedziałam do Funi: trudno, no co miałaś zrobić jak brzuszek bolał? Maksi słysząc moje słowa, zamerdała ogonkiem, podeszła do mnie i polizała. Podczas pozostałej części wieczoru, patrzyła na mnie maślanymi oczkami, przytulała się i lizała gdzie mogła się dostać. I jak nie kochać.
Kolejna noc Funia obudziła mnie o 3 rano prosząc o wyjście, Oczywiście, spacer był konieczny. Po powrocie z pracy miałam iść do weterynarza, ale wszystko już wróciło do normy.
Mój kochany dwupak.

sobota, 4 lutego 2017

Ale radość

Tak jak my zmieniamy obuwie, psy zmieniają smycze , szelki i obroże. Od lat zawsze w szafie mam w zapasie: szelki i smycze dla każdej suni.  Kilka dni temu Makusi urwał się ząbek w zapięciu od szelek.. Niby nadal udawało się je zapiąć, ale obawiałam się, że gdy szelki pękną na dworze, że to może się źle skończyć.
Dzisiaj rano przymierzyłam Maksi nowe szelki, i natychmiast podeszła Funia z miną pytającą :a ja?
Obie dostały nowe szelki i na dodatek nowe smycze .Maksi aż zamarła  ale widziałam błysk niedowierzania w oczach. Była dumna z prezentów. Funia  zawyła z radości.
 Wiem już to pisałam ale jak ich nie kochać. Jestem spokojniejsza, o ich bezpieczeństwo.

piątek, 3 lutego 2017

Powiało grozą

Luty zaczął się dla nas z tzw przytupem.
Spacer przed pracą, ok 11 w południe. Chodzimy niedaleko naszego bloku  ale okazuje się, że oprócz nas spacerują dwa psy z sąsiedniego bloku. Młoda dziewczyna prowadzi na smyczy ogromnego haskiego ( nie wiem czy pies czy suczka) a obok niej biega drugi duży kundelek, sunia ale naprawdę duża. Moje dziewczyny radośnie poszczekują i nagle wielka suczka pędzi w naszym kierunku.
 Można sobie wyobrazić moje przerażenie, tym bardziej , że Funia nie lubi suczek.
Maja  tak ja próbowała odwołać dziewczyna, zatrzymała się kilka kroków od nas, przybrała postawę do ataku, podniosła górną wargę, wyszczerzyła zęby... powiało grozą. Wiedziałam, że  sytuacja jest groźna, w przypadku awantury mógł jeszcze dołączyć haski.
Były dosłownie sekundy na zastanowienie się co robić. Musiałam stłumić swoje przerażenie i spokojnym głosem pełnym opanowania powiedziałam do Majki :spokojnie, wszystko jest dobrze, spokojnie. Po moich słowach, Majka najpierw opuściła górna wargę, potem odwróciła się i pobiegła do opiekunki.
Jestem szczęśliwa ,że taki był koniec. Myślę, że gdybym wtedy pokazała swoje przerażenie, tamta suczka na pewno by się na nas rzuciła.