niedziela, 28 maja 2017

Niedzielne refleksje

Tysiąc razy wolę towarzystwo zwierząt niż ludzi. Dziwne? W każdym dziwactwie jest ukryty powód.
Mam moje stadko, które kocham, mam znajomych, to normalne, ale coraz częściej źle się czuję przy nich.  Gdy pytam co u nich słychać? wymieniają wszystko co załatwili, kupili, informując mnie ile zapłacili.  Odpowiadam, miałaś to kupiłaś. W tej chwili nie stać mnie na duże wydatki, ale cieszy mnie to co mogę kupić , załatwić. Cieszę się z drobiazgów, ale te ciągłe :byłam u fryzjera o 150 zł ale to dobra fryzjerka itp jest dość męczące. Gdy miałam problem w mojej przychodni, w ramach pocieszenia usłyszałam: nie wymagaj w tych czasach aby lepiej traktowano.
A moje psy?
Gdy dopadnie mnie coś przykrego, ja czuję ich wsparcie, tulą się do mnie , liżą po dłoniach, jakby mówiły dasz radę masz nas, a my cię kochamy.

piątek, 26 maja 2017

Weekend czas zacząć..

 Moje sunie kochają te dni. Spacery bez pośpiechu, przytulanki, a nawet  naukę grzeczności.
Mimo iż mija 5 lat wspólnego życia, nadal się uczymy. Efekt? ciche przejście obok psa nawet niezbyt lubianego, czy nawet psa który wyraża agresję do nas. Jestem z nich dumna, kochane sunie i mądre.
Jakoś nie umiem sobie wyobrazić życia bez nich.
Wolna sobota, niedziela , a my i tak wstajemy o tej samej porze. godzina pobudki powalająca:) 4 rano.
Ktoś by powiedział : nigdy, w wolny dzień wstać tak rano? I cóż z tego. wstajemy, potem znów idziemy spać, czasem nawet uda się pospać do oporu.
Moja znajoma powiedziała kiedyś, że logistycznie, nie może mieć psa.. Wybaczcie myślałam , że pęknę ze śmiechu. Brak czasu, brak miejsca, i każdy powód jest dobry.
W moim domu zawsze znajdzie się czas i miejsce dla czworonożnego przyjaciela,
Dobrego wypoczynku.

sobota, 20 maja 2017

Piękne relacje

Wczoraj nakrzyczałam na Funię, za zjedzoną  w windzie frytkę. Wiem, powiecie co tam jedna frytka, nic się nie stało, ale jeśli udam ,że nie widzę to będzie zjadać wszytko.
W domu jeszcze powiedziałam , że skoro zjada na ulicy w domu nie dostanie jedzenia.
Oczywiście, że napełniłam obie miseczki karmą i wyszłam do łazienki.
Nigdy nie ma sporów przy miskach, początkowo pilnowałam lecz teraz spokojnie mogę zostawić je same.
Po chwili do łazienki weszła Maksi z opuszczonym łepkiem i nadstawiła go do głaskania. Zupełnie jakby prosiła, nie gniewaj się na nią. Wygłaskałam, ale gdy weszłam do przedpokoju, zaniemówiłam, W tym czasie Funia kończyła zjadać porcję Maksi. No tak skoro nakrzyczałam, że nie dostanie jeść to Maksi oddała jej swoja porcję.
Ponownie napełniłam miskę maksi i już pilnowałam aby spokojnie zjadła.
Gdy wróciłam z pracy, już nie wracałam do tematu. Poszłyśmy na spacer i na naszej drodze znów leżała frytka. Tym razem Funia powąchała i popatrzyła na mnie, ale jej nie tknęła, pochwaliłam, pogłaskałam po łebku
 Maksi promieniała ze szczęścia, w końcu ona załagodziła sytuację. I jak tu nie kochać?

sobota, 13 maja 2017

Niewiarygodne a jednak

Wczoraj byłyśmy u weta na szczepieniu. Przez cale życie mieszka ze mną pies i żaden  z nich idąc do przychodni nie okazywał zadowolenia. A przed drzwiami to już koszmar, pies zamieniał się w upartego osła.
Moje obecne sunie są tego zaprzeczeniem. Wychodząc z klatki, mówię idziemy do weta i one pamiętają, że skręcamy w prawo, inaczej niż na spacer. Wspominałam już, że mamy nową panią weterynarz. Wczoraj w poczekalni czekałyśmy dość długo, dziewczyny zaczęły się denerwować.
Wyszła pani doktor, poinformowała , że piesek ma kroplówkę a z dziewczynami przywitała się.
 Ich reakcja? Funia natychmiast zaczęła wspinać się na spodnie a maksi merdała ogonkiem mało się jej nie urwał . One pamiętają , że w środku dostały kiedyś smakołyka ale wcześniej nawet gdy dostawały, to go nie chciały.
Jak dobrze mieć dwóch lekarzy którym ufają moje zwierzaki i ja też,
Miłej niedzieli.
             

środa, 10 maja 2017

Stado i co z tego wynika..

Zwierzęta tworzą stado, na czele którego stoi przewodnik stada.Jeśli stado żyje obok człowieka to opiekun musi przejąć stanowisko szefa. Tylko wtedy gdy zwierzaki poczują się członkami stada, będą się czuły bezpiecznie  i pozwolą sobą kierować. Siła przewodnika stada to wcale nie jest siła fizyczna, to umiejętność porozumienia ze zwierzakami którymi się opiekujemy.
 A co się dzieje, gdy przewodnik stada źle się poczuje? Jeden ze zwierzaków próbuje go zastąpić.
 To nie jest tylko gadanie, mówię to co zaobserwowałam. Gdy gorzej się czuję, to Funia próbuje nad wszystkim zapanować. Gdy popłakiwałam po odejściu Tuptusia, Funia rano budziła mnie abym nie zaspała. Budzenie to było delikatne dotykanie mojej głowy łapą.
 I jak nie kochać?

wtorek, 9 maja 2017

A jednak

Każda strata pupila, nieważne czy małego czy dużego, to nieopisany ból opiekuna.
Pomimo przeżyć, nie potrafię zrezygnować z towarzystwa zwierząt obok siebie.
Powoli atmosfera wraca do normy. Sunie znów liczą na kawałek mojej kanapki.. Mają racje, życie toczy się nadal. Wzrusza mnie to, że sunie czuwają nade mną, widziały moja rozpacz, więc pilnują abym niczego nie zawaliła. Przykład? Funia znów wspiera budzik. Mimo iz zadzwonił, Funia łapka delikatnie stukała mnie po głowie. Gdy otworzyłam oczy, podstawiła brzuszek do głaskania.
Maksi uważnie mi się przygląda. Kochane psiaki.
gdy na dworze zachowują się zbyt głośno, mówię do nich: spokojnie jesteście mądrzejsze. Aż trudno uwierzyć, milkną.
One zaskakują mnie za każdym razem.

niedziela, 7 maja 2017

Cisza która "boli"


W piątek odszedł najmniejszy członek mojego stada Tuptuś. (na zdjęciu z lewej strony) Trudno dokładnie ocenić jego wiek. Miał około 24 lat, w tym ok. 10 lat u mnie. Pierwszy żółw reagujący na imię i chodzący za mną jak piesek.
W czwartek zostawiłam go w szpitaliku u weta. Po badaniu, gdy lekarka szykowała go do zastrzyku, pogłaskałam go po skorupce, po łepku, a on pysiem skubał mnie w rękę. To było nasze pożegnanie.
Mimo wszystko liczyłam , że po tygodniu go odbiorę. W piątek po południu, zadzwoniła pani doktor i przekazała, że Tuptuś zasnął . Płakałam dość długo, moje sunie patrzyły na mnie ze smutkiem. Gdy zrozumiały mój żal, obie zaczęły dzielić to ze mną. Sobota, niedziela, moje sunie jedzą , pija, spacerują. Swój żal okazują jak potrafią. Najbardziej niesamowite jet to , że gdy przez te dwa dni stawiam moje jedzenie na stole, one nie proszą o kawałek tak jak robiły to do tej pory.
Biegaj malutki za Tęczowym Mostem.

środa, 3 maja 2017

Buziak

Będąc opiekunką jamnika Atosa przez prawie 14 lat, wyczerpałam chyba limit na buziaczki od pieska. Atos lizał wszędzie , o każdej porze.
Kolejne moje pieski są inne,ale gdy np mam gorszy dzień, obie Maksi i Funia liżą moje nogi, albo ręce.
Funia żywo reaguje na dzieci tzn gdy usłyszy płacz dziecka wyrywa się jakby chciała upewnić się, że nic złego się nie dzieje. Początku Maksi na płacz nie reagowała.. Od jakiegoś czasu reaguje podobnie, zupełnie jakby czuła się w obowiązku pomóc.
 Kilka dni temu, stanęłam obok sąsiadki która w wózku miała małe dziecko.Sąsiadka czekała na mamę malucha, więc był czas na chwilową rozmowę.Dziecko patrzyło na moje sunie z wielka ciekawością, a one na niego. Maluch coś mówił, pokazywał paluszkiem , gdy spojrzałam na minę Maksi. W jej oczach zauważyłam mała iskierkę i oczy pełne zachwytu.cichutki powiedziałam: Makuniu, nie dajemy buzi. Trochę przerażona mama powtórzyła: nie nie dajemy buzi
Zaraz po moim upomnieniu. Maksi spojrzała na mnie wymownie, westchnęła i jej oczy mówiły szkoda.
 Wiem , że Maksi nie zrobiła by krzywdy, ona jest subtelna, delikatna ale opcja zakazania buziaka była najlepsza w danej chwili.
Moja kochanaa sunia.

Wspomiemia

Nie tylko mojej suni wspomnienia do niej wracają. O niektórych i ja nie mogę zapomnieć.
Prawie wszyscy lubią jabłka. Nigdy nie zapomnę pierwszych chwil z Maksi i wspólnie zjadane jabłko. Zjadła je ze smakiem. Gdy został jedynie ogryzek, ona nadal czekała na jego kawałek.
Zastanawialiście się kiedyś czym jest ogryzek? Dla nie których to tylko to co zostawiamy z jabłka i nadaje się wyłącznie do wyrzucenia. Jednak nie dla wszystkich.
 Maksi nie raz musiała jeść ogryzek, który chociaż trochę zaspokajał głód albo go tylko zmniejszał
 Gdy Maksi patrzyła na ogryzek który trzymałam, jej oczy pytały? dlaczego nie chcesz mi go dać?
W jej oczkach widziałam żal , że wyrzucam ten nie potrzebny kawałek jabłka.
 Pokazałam jej ogryzek i zaczęłam tłumaczyć : Makuniu to nie jest do jedzenia, będziesz chciała zjeść jabłko to zawsze dostaniesz., tego się nie je..
Kilka dni później, podczas spaceru spotykamy leżący ogryzek. Łagodnie przypomniałam, że tego się nie je, Maksi powąchała , popatrzyła mi w oczy, i zamerdała ogonkiem. Swoim zachowaniem odpowiedziała  już wiem, że tego się nie je, pamiętam.
 Piszą o tym nie żadnej przesady. Maksi Gdy merdnięciem ogonka potwierdzi mój zakaz , nigdy więcej nie próbuje tego zrobić.
Od tamtej chwili, gdy jem jabłko idąc ulicą, ogryzek rzucam na trawnik, nigdy do śmieci.