niedziela, 7 maja 2017

Cisza która "boli"


W piątek odszedł najmniejszy członek mojego stada Tuptuś. (na zdjęciu z lewej strony) Trudno dokładnie ocenić jego wiek. Miał około 24 lat, w tym ok. 10 lat u mnie. Pierwszy żółw reagujący na imię i chodzący za mną jak piesek.
W czwartek zostawiłam go w szpitaliku u weta. Po badaniu, gdy lekarka szykowała go do zastrzyku, pogłaskałam go po skorupce, po łepku, a on pysiem skubał mnie w rękę. To było nasze pożegnanie.
Mimo wszystko liczyłam , że po tygodniu go odbiorę. W piątek po południu, zadzwoniła pani doktor i przekazała, że Tuptuś zasnął . Płakałam dość długo, moje sunie patrzyły na mnie ze smutkiem. Gdy zrozumiały mój żal, obie zaczęły dzielić to ze mną. Sobota, niedziela, moje sunie jedzą , pija, spacerują. Swój żal okazują jak potrafią. Najbardziej niesamowite jet to , że gdy przez te dwa dni stawiam moje jedzenie na stole, one nie proszą o kawałek tak jak robiły to do tej pory.
Biegaj malutki za Tęczowym Mostem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz