sobota, 13 maja 2017

Niewiarygodne a jednak

Wczoraj byłyśmy u weta na szczepieniu. Przez cale życie mieszka ze mną pies i żaden  z nich idąc do przychodni nie okazywał zadowolenia. A przed drzwiami to już koszmar, pies zamieniał się w upartego osła.
Moje obecne sunie są tego zaprzeczeniem. Wychodząc z klatki, mówię idziemy do weta i one pamiętają, że skręcamy w prawo, inaczej niż na spacer. Wspominałam już, że mamy nową panią weterynarz. Wczoraj w poczekalni czekałyśmy dość długo, dziewczyny zaczęły się denerwować.
Wyszła pani doktor, poinformowała , że piesek ma kroplówkę a z dziewczynami przywitała się.
 Ich reakcja? Funia natychmiast zaczęła wspinać się na spodnie a maksi merdała ogonkiem mało się jej nie urwał . One pamiętają , że w środku dostały kiedyś smakołyka ale wcześniej nawet gdy dostawały, to go nie chciały.
Jak dobrze mieć dwóch lekarzy którym ufają moje zwierzaki i ja też,
Miłej niedzieli.
             

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz