czwartek, 26 maja 2016

Kochane mamy

Mamy są wspaniałe ludzkie, psie. kocie.......
Miałam wspaniała mamę, żałuję, że zbyt rzadko to Jej mówiłam.
Moja  pierwsza sunia Perełka też była mamą, kochającą, troskliwą.Miała 4 szkraby, to jak na mała pekinkę, to sporo, Nie odstępowała ich,  jedynie gdy wychodziła na spacer. Jednak poza domem była dosłownie chwilę. Po powrocie liczyła czy wszystkie maluchy są. Gdy czuła się zmęczona maluchami, wskakiwała na tapczan i z góry obserwowała swoje dzieci,
Gdy sunia mojej koleżanki miała szczeniaczka, i spotykałyśmy się na spacerku, moja Perełka cały czas dbała o bezpieczeństwo mal;ucha swojej psiej koleżanki. Gdy szczeniaczek zbliżał się do osiedlowej jezdni, moja sunia sobą zagradzała drogę.
W domu mojego taty (gdy był dzieckiem) w jednym czasie suczka i kotka miały małe.Aż trudno w to uwierzyć,,ale gdy suczka szła na spacer, pierw szczeniaki  w pyszczku zanosiła do kojca kotki. Gdy
kotka szła do kuwety, zanosiła kotki do kojca psiego. Każda mama kocia,, psia broniła swoje
 i nieswoje dzieci.
Wszystkiego najlepszego  dla wszystkich mam.

piątek, 20 maja 2016

Ojej, co będzie?

Wczoraj wróciłam do domu, po otwarciu drzwi mało nie padłam, Smród straszny..
 Szybko zabrałam psy na spacer, były wyjątkowo grzeczne.Po powrocie, zdjęłam smycze i zaczęłam szukać "niespodzianki" Szybko otworzyłam okna, przez papierek sprzątnęłam. i zrobiłam kawę. Obie dziewczyny bacznie mnie obserwowały? zupełnie jakby pytały ; jesteś wściekła?
Szczęśliwa nie byłam to prawda, ale cóż to zwierzaki. Usłyszały fe ale widać nie było innego wyjścia.
Po chwili zaczęły obie lizać moje dłonie. Co by pomogła awantura ? nic. Wiedziała, że źle zrobiła jedna, ale lizaniem dziękowały  za zrozumienie.
Kochane brzdące.

niedziela, 15 maja 2016

Wspomnienia

Wiecie kim jest ta bida?
To moje duże szczęście czyli Maksi 4 lata temu, tuż po jej uratowaniu. Tak to ta sama co leży rozłożona na fotelu w logo blogu.
 Gdy wypatrzyłam Maksi w necie w ogłoszeniu, wyglądała już lepiej niż na tej fotce.Kocham ja jak tylko można kochać psa.
Gdy ktoś skarży się, jak mu źle, niech spojrzy na Maksi a dokładnie na tą fotkę. Co ona musiała przecierpieć i co czuła.
Nie uwierzycie, znaleziono ja w lutym 2012 roku, w okropne mrozy. Mimo upływu lat,  Maksi nadal ma traumę. W każdą zimę wspomnienia wracają. Może to kiedyś minie. Skąd wiem, że jej wspomnienia wracają? gdy za oknem mróz i śnieg Maksi wtula się we mnie, jakby bała się, że obudzi się i dobry sen minie.
 Jesteś kochanym pieskiem moja Makusiu.

sobota, 14 maja 2016

Ten wąsik, ach ten wąsik..

Gdy miałam 5 lat, dostałam pierwszego pluszowego tygryska. trudno było go przytulic, gdyż wąsy wbijały się w mój policzek. Wzięłam nożyczki i obcięłam wąsy. Ale ulga. Starsi domownicy przeprowadzili ze mną poważna rozmowę : czym dla żywego zwierzaka są wąsy.
Gdy w domu zamieszkał żywy pies, delikatnie liczyłam jego wąsy .Kocie wąsy, zbierałam
 i wkładałam do małego wazonika.
 Przypomniały mi się tamte chwile, gdyż wczoraj na stole znalazłam czarny wąsik Funi.

wtorek, 3 maja 2016

Nauka do końca życia

Gdy założyłam konto na fc, ucieszyłam się, że poznaję ludzi kochających zwierzęta tak jak ja. Dołączałam do zbiórek pieniężnych na psie, kocie biedy. Powoli jednak mój entuzjazm stygł.
Kilka razy mnie oszukano, a może raczej próbowano oszukać. Byłam ostrożniejsza. Wiem, nie można wrzucać wszystkich do jednego worka, ale zaczęłam się bardziej przyglądać i uważniej czytać posty ludzi fc.
Co kilka dni, pojawiały się posty oskarżające. Sprzeczki, wulgarne zwroty do siebie. Szok.
Raz natrafiłam na dyskusję, dotyczącą suni, która wraca z adopcji. Ktoś uznał, że sunia ze wsi nie może zamieszkać w centrum miasta. Gdy okazało się, że sunia trafiła do adopcji w moim mieście i na dodatek w mojej dzielnicy, zaproponowałam pomoc właścicielom. Chciałam aby osoby które dały im do adopcji psa, skontaktowały nas ze sobą. Przecież moja Maksi też była przysłowiowym wiejskim Azorkiem. Nauczyłam Makusię nie bać się miasta,  ruchu, ulic, pędzących samochodów.
 Dziewczyny najpierw ucieszyły się, że chce pomóc, tyle, ze na drugi dzień zablokowały mnie na fc.
 Po blokadzie już  nawet nie mogłam śledzić losów suni.
Nie zarabiam jakiś wielkich kokosów ale mogłam się chociaż trochę podzielić tym co mam .
 Gdy był miesiąc, że nie mogłam wesprzeć żądną wpłatą, moi znajomi z fc milkli. Wniosek?
 Nie masz kasy?"spadaj". Gdy mówiło się o pomocy jakiemuś psu, początkowo zapewniano mnie o pomocy, potem? już tylko była mowa, pomogę zrobić ogłoszenie..
 Czy mi żal? Żal tylko zwierząt, one najbardziej ucierpią..Przypomnę stare powiedzenie, nadal aktualne : umiesz liczyć? licz na siebie.