poniedziałek, 27 marca 2017

Jak to jest?

Moje sunie to nie są typowe przytulanki, które nie schodzą z kolan. Jest jeden wyjątek, gdy mnie dopada smutek, wtedy sytuacja się zmienia. Na zmianę siedzą obok mnie, wystawiają brzuszki, patrzą w oczy zupełnie jakby mówiły : nie martw się masz nas. W ich oczach widać troskę i miłość. Maksi leży cały wieczór obok mnie, a moje palce drapią mięciutkie futerko. Gdy przestaję drapać, liże mnie po ręku. Cudne są takie wieczory. Nawet w nocy starają się żebym czuła ich obecność.
To nie są psy które śpią w łóżku. Są jednak wyjątki, gdy któraś z nich ma gorszy dzień wtedy śpi jak najbliżej mnie albo gdy ja mam gorszy dzień.
Wiem można żyć bez psa, Osoby które go nigdy nie miały, nawet nie wiedzą ile tracą. Ciesze się, że mój dom nie może być bez psa. Zwierzaki, jakie by nie były: pies , kot, żółw, papuga "wnoszą" do domu coś wyjątkowego. Uczą nas wyjątkowej wrażliwości, która co prawda czasem bywa trudna.
Dom bez zwierząt jest PUSTY.
Dobrego dnia życzę.

niedziela, 26 marca 2017

Smutna prawda

Jak bardzo trafne jest powiedzenie ; masz miękkie serce, musisz mieć twardą d....
Gdy milknę tu tzn ,że znów mnie coś przerasta. Kilka dni próbowałam pomóc znajomej suni ze szczeniakami. Mam nadzieję, że jej dotychczasowa opiekunka faktycznie odda je do jednej z Fundacji a nie porzuci w jakimś nieznanym miejscu miejscu..
Nie zazdroszczę ludziom kasy, nawet zdrowia ale czasem mam żal do losu, że tyle we mnie wrażliwości. A co w tym jest najgorszego? świadomość, że w jakiejś sytuacji nie można pomóc.
 Dotyczy to nie tylko zwierząt ale także ludzi. Wiem ,że na niektóre sprawy nie mamy wpływu, a to jest naprawdę trudne.W przetrwaniu pomaga mi obecność zwierząt, zarówno moich jak i znajomych.
 Dzisiaj cieszyłyśmy się wiosną, słonkiem i pojawiającą się zielenią. To wszystko dodaje sił.

środa, 22 marca 2017

A jednak

Często czytam na fb o zwracanych psach z adopcji. Powód? zrobił siusiu, albo coś zniszczył. To upewnia mnie, jeszcze bardziej w tym,że adopcja  moich dziewczynek była słuszna. To nie było łatwe, o czym nieraz tu pisałam. W tym roku mija 5 lat od kiedy jesteśmy razem. Nie zawsze ze spokojem reagowałam na wyrządzane szkody, czy zostawione nieczystości w domu. Ale z trudnościami należy się liczyć. One są tuż po adopcji pieska. Nie mam dużo kasy, czasem długo oglądam złotówkę zanim ja wydam, jednak nigdy bym ich nie oddała z takich powodów. Gdy już wszystko się ułożyło, wymieniłam dywan w pokoju, narzuty, nie mówiąc o dużej ilości poszewek na poduszki itp.Ten trudny czas to tzw przysposobienie nowego członka rodziny.
Czemu akurat dzisiaj o tym wspominam? Uparłam się ,że obie sunie muszą zamieszkać ze mną. Cały czas wierzyłam, że dam radę, chociaż niektórzy w to wątpili. Cieszy mnie, że Funi nie zostawiłam w schronisku. Ona by tego nie przeżyła, poza tym nawet najlepsza wolontariuszka przychodząca do niej nie mogła by jej pomoc.Nie twierdzę, że tylko ja jestem taka cierpliwa lecz trafić na takich ludzi jest trudno. Dlatego tez upierałam się żeby poszukać domu jamnikowi sąsiadki, gdyż on już doszedł do siebie po przejściach.
Mam dwie cudowne sunie, mądre i kochane. One zmieniają się nadal, jak? o tym następnym razem.

Posłuszne pacjentki

Pisałam już, że mamy za sobą wizytę kontrolną u weterynarza. Obie suczki maja zdrowe oczka, lecz pani doktor uznała , że można im nadal przemywać herbatą. Niech nikt nie mówi , że one nic nie zrozumiały, że przesadzam.PO powrocie do domu codziennie same mi przypominają o przecieraniu oczek. Jak? zwyczajnie, liżą łapki i tra oczka, gdy je przemyje problem znika. Nie ważne czy jestem zmęczona, czy w danej chwili robię coś innego, na zmianę albo jedna albo druga trze łapki.
Ale mi się trafiły rozsądne i konsekwentne sunie.

niedziela, 19 marca 2017

Cóż,życie musi toczyć się dalej..

Jest mi ciężko, ale muszę dbać o moje stado.
Wczoraj byłyśmy na kontroli z oczkiem Funi. Jest dobrze oczko zdrowe. Przy okazji Maksi poznała nową panią weterynarz. Myślę, że ją zaakceptowała. Ta kobieta jest zupełnie inna niż jej poprzedniczka. Kocha zwierzęta i one to czują. Bardzo mnie cieszy ta zmiana lekarki w przychodni.
Za oknem wieje, jest dość zimno,i moje dziewczynki napawają się domowym ciepełkiem i pieszczotami o które proszą co jakiś czas. Gdy chcą się przytulić przerywam wszystko i drapię głaszczę tam gdzie lubią. One nigdy tego nie miały w swoim życiu. Musiałam je nauczyć że pieszczoty też są dla nich. Dom to przecież nie tylko pełna miska i  spacer. One muszą czuć się kochane i potrzebne. Mój dom jest także ich domem. To cudne uczucie, gdy widzi się błogi spokój piesków.

sobota, 11 marca 2017

Chwila pamięci i smutku,żałoba

Nie raz pisałam tu o psie z mojego piętra. Jamnik rasowy Fuks, znaleziony przez sąsiadkę 6 lat temu.
Kilka dni temu gdy spytałam co się z nim stało? usłyszałam : oddałam go do uśpienia. ZDROWEGO psa. Nie mogę tego pojąć. Fakt starsza pani już nie wychodzi z domu z powodu stanu zdrowia. Od trzech lat ( czyli tyle ile choruje wkładałam jej do głowy że znajdę mu dom. Fundacja jamnikom , już nawet znalazła ale usłyszałam :" nikt go tak nie będzie kochał jak ja." Argument? bo on jest specyficzny, jamnik po przejściach.
Od kilku dni chodzę jak w amoku, moje psy tez to czują.

wtorek, 7 marca 2017

Nikt nie mówił, że będzie łatwo

Nie znam psa który z chęcią chodzi do weterynarza.Wizyta, diagnoza to nic najgorsze jest później.
Podać lek, maść to nie lada wyzwanie.
Ostatnia diagnoza u mojej Funi ; ostre zapalenie spojówek. Przez 10 dni trzeba przemywać oczka i wpuszczać maść. Żeby przekonać psa ,że musi to zaakceptować czasem trzeba użyć fortelu.
Na stole przygotowałam wszystko, zawołałam obie dziewczyny. najpierw przetarłam esencją herbacianą swoje oczy, potem oczka Maksi i na końcu Funi. Funi było najtrudniej to zrobić.
Robimy to od trzech dni i nie ukrywam, ze jest coraz łatwiej. Funia przychodzi, siada przede mną, oczywiście zapewniam ja ze wszystko jest ok, a ona wszystko cierpliwie znosi.
Oczy staja się błyszczące i piękne. Dla nich zrobię wiele aby były zdrowe. Moje kochane sunie.

niedziela, 5 marca 2017

Naj, naj, naj

Wiem dla każdego opiekuna jego zwierzak jest naj. Dla mnie one dwie są najcudowniejsze.
Nawet gdy są przed posiłkiem, nie ruszą leżącego na chodniku kawałka serdelka, czy mięsa z kebabu. Dzisiaj rozczuliła mnie Funia.
Byłyśmy z chorym oczkiem u weta. W naszej przychodni jest nowa pani weterynarz. Po diagnozie i aplikacji leku, chciała wkupić się w łaski mojej suni, dala jej smakołyk. Funia wypluła na podłogę i nie chciała zjeść, podniosłam, wzięłam do ręki i podałam jej, schrupała natychmiast.
Duma mnie rozpiera, od obcego weźmie tylko w domu tzn od gościa. Poza domem nie. Nigdy specjalnie jej tego nie uczyłam, chyba że przy okazji. Czy nie są wspaniałe, najcudowniejsze i najkochańsze

sobota, 4 marca 2017

Zguba

Dzieci gubią rękawiczki, czasem czapki a co gubią psy? ADRESATKI. Moje sunie są ze mną 5 lat (tyle minie w tym roku). W tym czasie Maksi zgubiła trzy, a Funia aż pięć identyfikatorów. Mniejsza o koszty z tym związane,bardziej o ich bezpieczeństwo.
Obie mają czipy ale do szelek powinny być dołączone moje dane. Gdyby któraś się zgubiła ,szybciej odnaleźć można ze mną kontakt gdy do szelek doczepiony jest numer telefonu.
Mam jednak nadzieję, że dotrwamy w komplecie zanim dokupię nowy.