środa, 29 listopada 2017

Jak sobie poradzić?

Każdy zna chwilę gdy życie da mu w koś, a ludzi mamy po tzw "kokardę". Najlepszy lek na złe dni?
Pies, to wspaniały terapeuta. Owszem wymaga dużo miejsca w naszym życiu. Nikt inny nas tak nie wita gdy wracamy do domu, kocha nas czy mamy dużą kasę, czy problemy finansowe.
On po prostu jest obok nas, na dobre i złe. Co daje największą radość, gdy ratujemy psa? leczymy jego psychikę, duszę i ciało. I po jakimś wspólnym czasie odnajdujemy w zmarnowanej , pokiereszowanej istotce, zwierzę o wielkim sercu, które kocha nas bardzo.
Czas robi swoje, poznajecie się dobrze i zostajecie najcudowniejszymi, najwierniejszymi przyjaciółmi .
O czym piszę ? to zrozumie osoba komu pies oddał swoje serce.

wtorek, 28 listopada 2017

Gorszego sortu?

Tak się dzisiaj poczułam. W bloku pojawiła się kobieta z trzema mopsami. Uśmiechnęłam się na ich widok, psy zaczęły szaleć z radości i obwąchiwać moje nogawki. I nagle słyszę ostrym tonem:proszę tego nie robić, Zmroziło mnie. Od opiekunki psów wionęło zimnem. Nie było to miłe.
Chwilę później, znów spotkałyśmy się w windzie. Sytuacja odwrotna. Byłam z moimi suniami, a ona sama. Sztywna, zimna , nawet nie miałam ochoty spojrzeć na jej minę. Obawiałam się, że zobaczę obrzydzenie na jej twarzy. Psiarz, kochający zwierzęta, nigdy nie jest taki sztywny gdy piesek próbuje go zaczepić.Może mi się zdawało, z takim nastawieniem poszłyśmy na spacer. Wracając, spotkałam kolejnych sąsiadów mających pieska, też kundelkę. Młoda sąsiadka pożaliła się jak została potraktowana przez "zimną" kobietę. Uważa, się za lepszą bo ma rasowe i zajmuje się hodowlą?
 Moje kundelki są kochane i nikomu nie pozwolę je źle potraktować. Gdy piszę post moje psie stadko zajęło cale moje łóżko, obie leżą jak dwa kochane placki.

sobota, 25 listopada 2017

Jak to jest?

Adoptujemy zwierzaka bo czujemy taka potrzebę. Jego obecność obok nas pomaga, zapełnia pustkę, itd .Każdy ma inny powód. Jedno powinno być oczywiste,że na opiekuna spada obowiązek wychowania i zapewnienia pomocy z razie potrzeby.
Jest niedziela, wróciłyśmy ze spaceru. Dla nas to norma 4, 5 rano. Życie nas zmusiło do rannego wstawania.
Gdy spotykam innego psa z bloku o tej dość nietypowej porze, to wiem, ze ma problem z żołądkiem.
Z daleka widziałam znów Aresa z panią. Biedny to już trwa drugi tydzień. Owszem byli u weta, ale skoro problem trwa nadal, to nie wystarczy rozmowa przez telefon i podawanie ludzkich leków. Trzeba znów odwiedzić lekarza. Jeżdżą autobusem  daleko, rozumiem starsza pani nie ma siły i pewnie kasy, każda wizyta kosztuje..Tydzień temu sugerowałam moja przychodnię, jest dużo bliżej i tez ma świetnych lekarzy. Ok , rozumiem sąsiadka zna tamta doktor i podaje ileś tam powodów.
W odpowiedzi jak się czuje malec, usłyszałam to pewnie wirus. Znam to przerabiałam z moimi psami. Pupil dostawał przez 5 dni antybiotyk w zastrzyku i po problemie. Zaleta, biegunka, ból brzuszka, opanowane po pierwszym zastrzyku. Wada? na każdy zastrzyk trzeba iść, poza tym koszt wizyty i leku. W opiekę wlicza się takie problemy. Czy to, ze ja mam dwa psy tzn ,że kasy mam dużo? nie ci państwo maja jej więcej , to kwestia podejścia do sprawy.
Trzymajcie kciuki za zdrówko Aresa, to kumpel moich dziewczyn.

piątek, 24 listopada 2017

Zakaz

Znamy ten znak wszyscy. Jest jedno miejsce, w którym powinno się go nakleić i to w dużych rozmiarach. Gdzie? SCHODY RUCHOME. Szkoda, że nie wszyscy go respektują. Twierdzą, bo mój pies sobie poradzi, albo mówią zawsze się udaje z nim wjechać albo zjechać. A czy to nie jest tak?, że 100 razy się uda  a 101, łapka zostanie pokaleczona. Wprawdzie współczesne schody są nowocześniejsze, nie mniej jednak pamiętam gdy chwila nieuwagi i na schodach dziecko traciło zelówkę od buta. Psy jednak nie chodzą w butach, gdyby tak schody pokaleczyły łapkę, aż boję się pomyśleć.
Dbajcie o swoich pupili, nie prowokujcie losu.
Znalezione obrazy dla zapytania zakaz wstępu z psem

czwartek, 23 listopada 2017

Przeprosiny ze szczypaniem

Dzisiaj miałam sympatyczne spotkanie. Wracając z suniami ze spaceru, spotkałyśmy panią z Aresem. Psiaki przywitały się z ogromna radością. Chwilę porozmawiałam z sąsiadką, to miła osoba.
 Sunie zaczęły wąchać resztki trawy , natomiast Ares  uważnie mi się przyglądał. Poprzedniego dnia gdy podeszłam do niego i jego pani zachował się jak prawdziwy ogromny pies obronny. Obszczekał mnie, więc musiałam odpuścić jakiekolwiek przywitanie.
Dzisiaj gdy tak uważnie mnie obserwował, spytałam go delikatnie: a kto to mnie wczoraj chciał zjeść? Co to takiego było?
Malec wspiął się na moje nogi i trącał rękę nosem, po chwili zaczął mnie delikatnie podszczypywać po rękach. Wiem co to oznacza, moje psy, psy sąsiadów robiły tak zawsze gdy już nie umiały okazać większej sympatii.
Zaczęłam do niego mówić, no nie gniewam się na ciebie, nie poznałeś mnie wczoraj, przecież wiesz, że bardzo cię lubię. Czuło się jego radość.
A co na to moje sunie? Uważam, że zachowały się cudnie, odwróciły się tyłem do nas, skubały trawkę i udawały, że nie widzą.
To ogromny kredyt zaufania od nich.Zawsze uczę moje psy, ze to że lubię inne pieski, wcale nie znaczy że moje kocham mniej. One to wiedzą. Nidy nie okazują zazdrości.

Oj moje maluchy

Od pierwszej chwili gdy obie zamieszkały ze mną, uczyłam jednego wzajemnego szacunku..
Obie pokochały wielki stary fotel. nauczyłam, że ta która aktualnie na nim śpi jest nietykalna. Nie wolno jej zrzucać ani na nią warczeć. Nawet łatwo zrozumiały o co chodzi.
Dzisiejsza noc, była tego potwierdzeniem. Funia zasnęła na fotelu, potem zmieniła miejsce na mój tapczan. W nocy usłyszałam westchnięcie za moja głową. Gdy otworzyłam oczy, ujrzałam smutna Funie siedzącą na tapczanie. Okazało się, że na fotelu smacznie spała Makusia.. Wstała na chwilę, gdy wróciłam z łazienki Funia spała zwinięta w tzw ślimaczka. Oczywiście wybrała moje wygrzane miejsce. Delikatnie ułożyłam się obok niej .Pierwszy raz pozwoliła podczas snu dotknąć jej futerka, do tej pory od razu wstawała.
Oj Funiu gdyby każdy piesek miał problem taki jak ty dzisiaj w nocy.

piątek, 17 listopada 2017

Uwaga:)

 To moje ulubione zdjęcie. Zawsze gdy muszę im coś powiedzieć, gdy powiem :słuchajcie dziewczyny. Sunie tak siadają. Czasem ich reakcja gdy skończę jest bezcenna.
 Zupełnie jakby wzruszały ramionkami i mówiły? i to miało być aż tak ważne?Nie przesadzaj.

Urodziny


Tak mamy dzisiaj solenizantkę. Pięć lat temu, była niedziela i po południu przywieziono mi Funię.
Aż trudno uwierzyć, że to małe futerko śpiące brzuszkiem do góry, kiedyś siusiało pod siebie ze strachu. Teraz odważna, przyjazna ludziom a szczególnie wrażliwa w stosunku do dzieci.
 Funisiu wszystkiego najlepszego.

Nie fajnie

Dzisiaj cały dzień jesteśmy razem.. Dopadł mnie jakiś wirus. Sunie zostawiły mi fotel , skoro jestem w domu, ale ja nie mam siły nawet na nim siedzieć. One czują że źle się czuję. Robię wszystko aby ich nie zarazić. Fajnie mieć tyle czasu, pod warunkiem, że jest się zdrowym. Biorę leki, sunie maja tylko mnie.
Wczoraj przeczytałam ciekawy artykuł.Naukowcy udowadniają, że zwierzę ta czują, myślą, potrafią okazać zdziwienie, troskę, radość, smutek, lekceważenie itd. Czyli to wszystko o czym wspominam w moim blogu, nie jest wyssane z "palca". Autor artykułu stwierdził , że zauważanie takich subtelności u zwierząt to kwestia doświadczenia w byciu z nimi. To prawda spędzamy razem dużo czasu.
Lubię ludzi, ale wole towarzystwo zwierząt. Mam "po kokardę" ludzi którzy ciągle narzekają, ciągle im źle. Wszystko przeliczają na pieniądze a przecież pieniądze to nie wszystko, pomimo iż ułatwiają życie.Moje zwierzaki nawet szanują, że jestem chora, na spacerze szybko wszystko załatwiają i biegniemy do domu.Wiem, nie każdy musi mieć zwierzę w domu, ale wiem jedno, że nawet nie wiedzą ile tracą,

czwartek, 16 listopada 2017

Ares

Ares, hm dumne imię. To imię nowego kolegi moich suczek. Bardziej pasuje do dużego psa. A tu jest inaczej Ares to młodziutki kundelek, ma niecały rok. Przywieziony ze wsi. Miał być zabity przez gospodarza za kradzież jajka. Czy to nie zbyt wygórowana kara? Zabicie psiego dziecka za kradzież jajka?
Maluch znalazł dom u moich sąsiadów na klatce, kilka pieter niżej. Nowi opiekunowie odżyli po stracie poprzedniej suni. To, że dom jest wspaniały nie mam cienia wątpliwości. jedyne co mnie martwi to wiek obojga państwa. Dobiegają 80 lat. można przypuszczać,że piesek ich przeżyje i co wtedy? kolejna bida , zostanie odwieziona do schronu? Wiem nikt nie wie kiedy skończy życie, umierają i dużo młodsi....
Początek każdej nowej adopcji to aklimatyzacja zwierzaka w nowym miejscu. Nowe jedzenie, nowa woda, czasem mała kradzież kawałka kiełbasy, który spadł niepostrzeżenie na podłogę. Nie ukrywajmy to maleństwo nigdy w życiu wcześniej nie jadło krupniku na kurczaczku z marchewką.
Mały od kilku dni ma kłopoty z brzuszkiem, spotykam panią z nim w nocy na spacerku. Gdy w dzień pytam co się dzieje, słyszę o kłopotach malucha. Gdy pytam co powiedział lekarz odpowiedź brzmi czekam aż przejdzie. O ludzie cztery dni biegunki? I samo ma przejść?.
Wiem kolejna wizyta to nowy wydatek, ale przecież tego można było się spodziewać. Weterynarz pieska przyjmuje w innej dzielnicy. Pytałam czy nie myśli poszukać weta gdzieś bliżej.
Nie nie zamierza bo do tamtej lekarki jest przyzwyczajona.. Rozumiem to, ale ta kobieta młodsza już nie będzie a z wiekiem odległości nawet te same robią się coraz dłuższe.
Cóż mogę tylko tu o tym wspomnieć , nic nie mogę zrobić. trzymajcie kciuki za malca.

sobota, 11 listopada 2017

Nauka nie poszła w las......

Po powrocie do domu, gdy coś było nie tak, zawsze pytałam która to zrobiła?
Zawsze winowajca sam przyznawał się. Dzisiaj mimo wolnej soboty, byłam dość długo poza domem.
Wchodząc do mieszkania straszny fetor cofnął mnie z powrotem. Na środku dywanu leżała "niespodzianka". No trudno dziewczyny, stało się, jak bolał brzuszek trzeba było tak zrobić. Szybciutko sprzątnęłam, i zaczęłam ubierać sunie w szelki. Funia podeszła i polizała mnie po dłoni. Byłam pewna, że to jej się przytrafiło. Wyszłyśmy na spacer i moje podejrzenia potwierdziły się.
Porządnie wywietrzyłam i nie ukrywam jestem dumna z Funi. Ludzie nieraz zrobią coś nie tak i przysięgają, że to nie oni, a tu maleńki kundelek potrafi się przyznać.

czwartek, 9 listopada 2017

Po co ludziom pies?

Zawsze nurtuje mnie to pytanie gdy widzę przerażonego zwierzaka i zimnego jak głaz opiekuna.
 Znów spotkałam Kulkę. Tym razem była z dużo starszą kobietą (mama? teściowa?)
Sunia ze strachem wsiadała do windy. Mnie serce podchodziło do gardła. Boi się,biedulka, kobieta odparła psy boją się wind. Ona jechała nawet metrem i przeżyła. Aż się we mnie zagotowało. Przeżyła, a dlaczego miała by nie przeżyć. Mała dostaje same rozkazy niezbyt przyjemnym głosem.
Co ona takiego zrobiła , że nawet dobrego słowa nie usłyszy?
 Pochwaliłam sunię, że jest grzeczna i znów odpowiedź p[rawie zwaliła mnie z nóg : ona potrafi
 być okropna.
No nie mogę, malutka sunia, mniejsza od mojej Maksi i ciut wyższa od Funi  potrafi być okropna?
 Jakiś absurd. Biedna mała, dorosła czarna sunia. Niech sobie kupią pluszaka a nie biorą pod opiekę  żywe stworzenie.

wtorek, 7 listopada 2017

Kolejne zadanie ....

Moje sunie  radośnie witają psy ale i tak zaczynają reagować na widok sąsiadów.
Jestem na etapie skracania długości powitania. Smiesznie to wygląda, gdy ktoś podchodzi mówi dzień dobry a moja Funisia zaczyna szczekać. Skracam mówiąc, tak powiedziałaś dzień dobry i już wystarczy. Przestaje szczekać ale coś tam mamrocze. Nie lubi jak jej zwracam uwagę, hihi.
Maksi śpiewa, ok ale robi to o wiele krócej niż szczeka Funia.
Zawsze przypomina mi się w takiej chwili Pusia, sunia naszej sąsiadki. gdy szłam sama bez psa, ona biegła do mnie czasem nawet przez pól podwórka, i szczerzyła ząbki w cudnym uśmiechu. Zawsze mnie to wzruszało, tym bardziej, że ona i moja poprzednia sunia nie lubiły się.

niedziela, 5 listopada 2017

Moja ekipa wsparcia

Moje dziewczyny są niezawodne.
Po ciężkim tygodniu, zajęta sobota, pól niedzieli, wszystkiego mam po tzw"kokardę". Kto mnie nie zawiódł? Oczywiście sunie. Tradycyjnie zostawiły mi fotel. Mimo pięknej pogody , słoneczka, nie wyciągały mnie na spacer. Grzecznie czekały aż się pozbieram.
Po kolejnym spacerku, gdy uznały iż nie całkiem doszłam do siebie, po kolei przychodziły na pieszczoty. Najpierw podstawiały się do głaskania i za chwile miałam różowe brzuszki do miziania.
Szkoda ,że na ludziach nie zawsze można tak polegać.
kochane moje sunieczki.

sobota, 4 listopada 2017

Biedna Kulka

Dzisiaj jadąc winda poznałam kulkę, mała czarna kundelka, bojąca się siebie i wszystkiego.
Spytałam czy mała jest po przejściach?. Okazało się, że nie ze schroniska, wzięli ją  jako małe szczenie, z nimi jest ok 5 lat.
Chyba nie zasnę dzisiaj, te malutkie przerażone oczka. Pan stwierdził, że ona nie chce wychodzić, małe siusiu pod blokiem i już, ale za to w nocy może spacerować. Powiedział, że nawet nie wie czemu. To proste : w nocy jest cicho.
 Biedna sunia, dlaczego przez 5 lat nie nauczyli jest, spokoju i bezpieczeństwa. To pracochłonne ale warto. Wspominałam kiedyś moja Agę i obecna Funię one tak bardzo się bały.
Udało mi się, z siusiającego pod siebie ze strachu psa, stały się odważne i pewne siebie.

piątek, 3 listopada 2017

Ciiiiiiiiii

Niby nic, takie niewinne ciiiiiii a jednak.
Ciii tzn w naszych kontaktach ludzko-psich :cisza ma być i bez dyskusji.
Od chwili gdy o świcie dzwoni budzik, odzywam się szeptem do moich suczek. To samo przy windzie i wychodzeniu na pierwszy spacer.
Czasem zdarzają się śmieszne sytuacje.Kogokolwiek spotkamy na klatce, czy w windzie o tak wcześniej porze, od razu informuje, że można mówić tylko szeptem.
Ostatnio jakiś mężczyzna dość głośno spytał czy go wpuszczę  na klatkę. Natychmiast usłyszał moje :ciiiiiiiiiiiiii, tak owszem wpuszczę pana ale proszę o ciszę bo inaczej moje psy obudzą cały blok. Mina faceta była niesamowita, chyba jeszcze nikt go tak nie uciszał.
Co miałam zrobić, gdy Funia usłyszy normalny ton głosu, stwierdza: aha on może to i ja też , zaczyna wtedy głośno ziewać aż świdruje w uszach, coś tak powie po psiemu i słychać nas na całym osiedlu.

środa, 1 listopada 2017

1 listopada

To chyba najtrudniejszy dzień w roku dla mnie. Wracają wspomnienia nie tylko o ludziach ale i o zwierzętach które przewinęły się przez moje życie.
Pamiętam je wszystkie. Jednak To ludzie spowodowali, że mam do nich takie odczucia jakie mam.
 To dzięki mojemu tacie, który przyniósł do domu pierwszego psa. mimo protestów pozostałych dorosłych członków rodziny..
 Z czasem wszyscy pokochali małe cztery łapki, które w bardzo krótkim czasie zaczęły rządzić sercami całej rodziny.
 Dziękuje tacie, mamie którzy nauczyli mnie traktowania zwierząt, wpoili zasady które utkwiły głęboko w moim sercu.
 Dzięki babci dziadkowi, wszystkim moim bliskim dziękuję za to jaka jestem.
 Moje obecne sunie czują moje smutki i wspierają cała sobą.