sobota, 11 listopada 2017

Nauka nie poszła w las......

Po powrocie do domu, gdy coś było nie tak, zawsze pytałam która to zrobiła?
Zawsze winowajca sam przyznawał się. Dzisiaj mimo wolnej soboty, byłam dość długo poza domem.
Wchodząc do mieszkania straszny fetor cofnął mnie z powrotem. Na środku dywanu leżała "niespodzianka". No trudno dziewczyny, stało się, jak bolał brzuszek trzeba było tak zrobić. Szybciutko sprzątnęłam, i zaczęłam ubierać sunie w szelki. Funia podeszła i polizała mnie po dłoni. Byłam pewna, że to jej się przytrafiło. Wyszłyśmy na spacer i moje podejrzenia potwierdziły się.
Porządnie wywietrzyłam i nie ukrywam jestem dumna z Funi. Ludzie nieraz zrobią coś nie tak i przysięgają, że to nie oni, a tu maleńki kundelek potrafi się przyznać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz