czwartek, 16 listopada 2017

Ares

Ares, hm dumne imię. To imię nowego kolegi moich suczek. Bardziej pasuje do dużego psa. A tu jest inaczej Ares to młodziutki kundelek, ma niecały rok. Przywieziony ze wsi. Miał być zabity przez gospodarza za kradzież jajka. Czy to nie zbyt wygórowana kara? Zabicie psiego dziecka za kradzież jajka?
Maluch znalazł dom u moich sąsiadów na klatce, kilka pieter niżej. Nowi opiekunowie odżyli po stracie poprzedniej suni. To, że dom jest wspaniały nie mam cienia wątpliwości. jedyne co mnie martwi to wiek obojga państwa. Dobiegają 80 lat. można przypuszczać,że piesek ich przeżyje i co wtedy? kolejna bida , zostanie odwieziona do schronu? Wiem nikt nie wie kiedy skończy życie, umierają i dużo młodsi....
Początek każdej nowej adopcji to aklimatyzacja zwierzaka w nowym miejscu. Nowe jedzenie, nowa woda, czasem mała kradzież kawałka kiełbasy, który spadł niepostrzeżenie na podłogę. Nie ukrywajmy to maleństwo nigdy w życiu wcześniej nie jadło krupniku na kurczaczku z marchewką.
Mały od kilku dni ma kłopoty z brzuszkiem, spotykam panią z nim w nocy na spacerku. Gdy w dzień pytam co się dzieje, słyszę o kłopotach malucha. Gdy pytam co powiedział lekarz odpowiedź brzmi czekam aż przejdzie. O ludzie cztery dni biegunki? I samo ma przejść?.
Wiem kolejna wizyta to nowy wydatek, ale przecież tego można było się spodziewać. Weterynarz pieska przyjmuje w innej dzielnicy. Pytałam czy nie myśli poszukać weta gdzieś bliżej.
Nie nie zamierza bo do tamtej lekarki jest przyzwyczajona.. Rozumiem to, ale ta kobieta młodsza już nie będzie a z wiekiem odległości nawet te same robią się coraz dłuższe.
Cóż mogę tylko tu o tym wspomnieć , nic nie mogę zrobić. trzymajcie kciuki za malca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz