sobota, 30 maja 2020

Ręce opadają

Bywają takie sytuacje, że już nic nie można zrobić ani powiedzieć .
Ostatnie wyniki Maksi nie są najlepsze. Zalecenia to dieta i podawanie tylko karmy urynary.
Raniutko pierwszą maleńka porcje to sunia zje, ale gdy wczoraj dostała to samo na obiad odmówiła.
Puściła focha do samego wieczora. Drugie zalecenie to musi dużo pić. Tu też poległam, Ona pije tyle co zawsze. Próbowałam różnych trików aby jej pragnienie było większe, bez rezultatu.
Gdy dostaje dietę, patrzy mi w oczy a w nich czytam pytanie "już mnie nie kochasz?" Oczywiście, że kocham i to co dostaje do zjedzenia ma nie dopuścić do zrobienia się kamieni w pęcherzu.
Jak to przeskoczyć?
Z Funią jest ok. Jedyny problem to taki, że Funia potrafi zostawić swoje jedzenie dla Maksi.

środa, 27 maja 2020

A jednak ważne

Zawsze uważałam, że tak jak ludzie psy musza mieć swoich znajomych. Tak znajomych ludzkich
i psich. Moje dziewczyny mają ulubionych sąsiadów-ludzi. Gdy się mijamy mówimy dzień dobry , każdy po swojemu.
Prze cały ten trudny czas, ludzie zostawali w domach. Często pieski miały inne godziny spacerków.
Okazuje się,że nie tylko suniom brakowało psich znajomych ale mnie również.
Kilka tygodni temu odeszła Tosia. Malutka kundelka i tylko moja ulubienica piesków nie. Gdy raniutko już po naszym spacerku spotykałam panią z Tosią. Mała biegła przez długi trawnik w moim kierunki aby się przywitać. Czasem polizała po ręku, czasem delikatnie szczypnęła ząbkami.
Bardzo mi jej brakuje.
 Druga obecnie moja sympatia to Luna. Młodziutka drobniutka sunia. Nie widziałyśmy się od marca.
Wszystkie trzy tzn Maksi, Funia i ja rozglądałyśmy się i nic.
Dzisiaj z daleka zobaczyłam jakiegoś faceta i małego smutnego rudego pieska. Wracali już do domu.
Nagle chyba ściągnięta moim wzrokiem sunia odwróciła się, przyjrzała nam i dosłownie za chwilę już leżała z brzuszkiem do góry tuż przed nami. Poznała nas kochana Luna. Dziewczyny się obwąchały, wygłaskałam ją i maleńki wulkan radości pobiegł za swoim opiekunem.
Nie tylko nam spotkanie sprawiło radość ale Lunie też.

czwartek, 21 maja 2020

Mamy dość

Nie wiem jak Wasze zwierzaki ale moje się zmieniły. Na dworze podczas spacerów słuchały . Od chwili gdy nosimy tzn kiedy ludzie noszą maseczki to moje psy zachowują się jak dwa urwisy.
Zero reakcji na moje polecenia. Wracam ze spacerów zmęczona i uszarpana. Na pierwszy spacer wychodzimy ok 4.30 albo ok 5,00 rano, mogę sobie pozwolić aby maseczka leżała w torbie którą noszę na spacery. Zdecydowanie tylko bez maseczki mnie słuchają, w maseczce nic.
Nigdy nawet w początkach adopcji nie męczyło mnie to, że w rękach mam dwie smycze.
Teraz gdy obie udają, że jak mam maseczkę to mówię nie do nich każda ciągnie w swoją stronę.
Wczoraj w przychodni pierwszy raz będąc 8 lat razem, Funia dostała ode mnie klapsa w pupę.
Bardzo urosły jej pazurki, o ile Makusia pozwoliła sobie obciąć  Funia nie, darła się, wiła jak przysłowiowy piskorz. Z wielkim trudem p. weterynarz obcięła w przednich łapkach boczne pazurki.
 Cóż i tak je kocham mimo wszystko....


niedziela, 17 maja 2020

Buda

Czym jest buda dla psa każdy wie. Nigdy nie zrozumiem jak można wyganiać psa aby spał w budzie, tym bardziej gdy on jest wielkości kota.
W tym roku wiosna nas nie rozpieszcza. W nocy jest zimno, są przymrozki. Gdy patrzę na moje psy wtulone w kocyki, poduszki w ciepłym domku to aż serce mi rośnie.
Znajoma ma trzy psy jeden duży i dwa wielkości kota. Ciągle powtarza jak bardzo je kocha, dzwoniąc do mnie zawsze pyta o moje dziewczyny.
Dwa tygodnie temu przez cały dzień padał deszcz, noc była zimna, nad ranem posypał śnieg.
Podczas kolejnej rozmowy telefonicznej pytam o Jej psy. Liczyłam, że zabrała je do domu.
NIE. wiecie czemu? bo naniosłyby błota. Przecież można sprzątnąć odpowiedziałam, w słuchawce zrobiło się cicho. Jak można mając piętrowy domek, nie znaleźć miejsca dla psa  którego podobno się kocha. Dziwna ta miłość. I mogłaś spać ? spytałam wiedząc, że one mokre śpią w budzie?
Nie napiszę już nić bo same wulgarne słowa cisną mi się na język.

sobota, 16 maja 2020

Wspominki

To  zdjęcie sprzed kilku lat. Maksi gdyby miała nie wiem jak ogromną ochotę na jedzenie zostawione na stole, nigdy nie ruszyła. To była ława, więc nie było trudno ukraść cokolwiek. Funia to inna bajka.
 Kiedyś wystarczyła chwila, odwróciłam się aby zamknąć okno i z mojej kanapki zniknął pasztet z cukinii. Nie widziałam ale jestem pewna , że to Funia go ukradła hihi.
Teraz od ponad roku mam stół w pokoju, jednak uważam na to co tam zostawiam.

czwartek, 14 maja 2020

Maksi

Kilka dni brania leków, wczoraj zastrzyk i........ jest ciut lepiej ale nie do końca. po tym jak stawia łapkę widać, że sprawia jej ból.
Pomimo dbania o nią, poprzednie warunki życia dają znać o sobie. Brak dachu , brak regularnego jedzenia. Mam nadzieję, że wszystko wróci do normy.
Będę ją ratować za wszelką cenę.
Jest lepiej. Muszę jeszcze jej podawać preparat na stawy. Jest radosna więc chyba czuje ulgę.
Powoli chyba wychodzimy na prostą. PO niedzieli trzeba jeszcze sprawdzić mocz.
Teraz wiem, że będzie jeszcze dobrze.


czwartek, 7 maja 2020

Kciuki potrzebne

Bardzo proszę trzymajcie kciuki. Maksi wróciła dawna kontuzja łapki. Z wielkim trudem chodzi. Moje duże słoneczko zapomniało, że nie jest motylkiem i źle skoczyło.
Chodzi z wielkim trudem. To nadgarstek z przedniej łapki. Wczoraj prawie zaczołgałam się do naszej pani weterynarz po jakiś lek dla suni. Ona by nie doszła. Pani doktor przyjmuje ze złamaną nogą więc wizyta domowa odpada.
Na czas podawania leków na łapkę, odstawiłam leki na drogi moczowe. ( tych odstawionych Makusia bierze aż 7 sztuk dziennie)
Jak wyleczymy łapkę, wrócimy do tabletek i za kilka dni znów zaniosę mocz do analizy.
Denerwuję się , chociaż wiem, że nerwy nic nie pomogą. Zrobię wszystko aby ratować mój skarb.