piątek, 30 stycznia 2015

pisać?, nie pisać?

Z Funię dopadła nowa przypadłość, naczyniak po zastrzykowy. Nasz wet obejrzał i uznał, że na razie nic złego się z tym nie dzieje. Chyba z tej wielkiej radości , ze mała czuje się lepiej, moje sunie oszalały::)
W pracy zobaczyłam pęknięte szkiełko od zegarka- domyślam się, że był w pysiu, nie wiem którym. Szkiełko trzyma się dobrze, to solidny zegarek ale muszę liczyć się z jego utratą.. W zostawionym prześcieradle, znalazłam 2 wygryzione dziury. Spytałam jak kiedyś, która to i obie zaczęły przepraszać.
 Skąd moje pytanie w temacie? Zbyt często nachodzą mnie frustracje, gdyż czuję się rozczarowana ludźmi. Znajomymi? Nie, raczej nowo poznanymi ludźmi.
Zbyt dużo jest wkoło złości, nienawiści i nie chce aby mój blog był tym wypełniony. Mam swoje lata, duchem czuję się młodo, nie narzekam na kłopoty, ale wkurza mnie gdy ludzi mówią bzdury albo"wylewają" swoje frustracje na innych. czasem nachodzą mnie takie myśli aby tu napisać co mnie boli.
 Mam jednak inny pomyśl, o moich pupilach ii innych zwierzakach czasem coś napiszę ale? powstanie jeszcze coś:)

poniedziałek, 26 stycznia 2015

czas.......

Zastrzyki skończone, aktualnie Funia bierze tabletki z żurawiną. Niby jest dużo lepiej, ale czasem krew się pojawia.Musi być dobrze..jak się wszystko unormuje, napiszę wiecej.

niedziela, 18 stycznia 2015

I co dalej..? wiem jedno...

Funia skończyła 16 zastrzyków, branych codziennie przez 8 dni. Czy to koniec koszmaru?.Jeszcze przez pierwsze dni kuracji, mała siusiała z krwią. Prawie nie jadłam, gdyż co zjadłam, to po sprzątnięciu "lądowało"  w kibelku. I tak było przez kilka nocy, co dwie godziny. Mocz jest bez krwi, ale wystarczy, ze karetka przejedzie za oknem, mała sika pod siebie .Biedne maleństwo .Mimo iż jesteśmy razem już jakiś czas, jest kłębkiem nerwów. Powrót do zdrowia ucieszył wszystkich domowników. Maksi dostaje głupawki z radości, żółwie maja apetyt.Gdy Funia choruje, gdy siusia ze strachu, wiem jedno, dobrze, że nie wzięłam innego psa.
 Każdy potrzebuje domu, miłości, lecz gdyby inny pies zamieszkał z nami, ciągle myślałabym o małym piesku liżącym moje dłonie. Trzeciego psa, nie mogłabym już adoptować ..Decyzja o adopcji Funi była dobra i ważna.
Teraz mam razem 25 kg kochanego szczęścia. Tzn ok 15 kg  Makusia i ok. 10 Funia, moje najkochańsze psy

piątek, 9 stycznia 2015

choroba:(

Funisia ma zapalenie dróg moczowych i pęcherza. Jesteśmy po pierwszych lekach i wiem,że to poważne, ale będę ją ratować za każdą cenę.
Wszyscy domownicy cierpią i martwią się o mała. Makusia jest smutna, żólwie dziwnie wyciszone. Ale w końcu tworzą moje stado.:)

wtorek, 6 stycznia 2015

Czekanie...

Czekanie na diagnozę jest trudne..Jestem po wizycie u weta, i po całym dniu zabieraniu moczu Funi do pojemnika. Jutro zaniosę do przychodni i okaże się czy wystarczy. Chciałabym już podawać jej jakiś lek i czekać na poprawę.Nawet trudno mi tu pisać kolejne posty, nerwy, tym razem moje.
Odezwę się jak już będą nowe wiadomości.Wiem jedno będę ratować Funię za każdą cenę.

czwartek, 1 stycznia 2015

Nowy rok źle się zaczyna

Petardy,wymysł debila, piszę tak bo zwierzęta boją się. Maksi jakoś zniosła, ale Funia mimo sporej ilości leków źle. Przez całą noc grała u mnie muzyka, ciepła łagodząca stresy. U Funi pod koniec siusiania pojawiła się krew. Jutro konieczna wizyta u weta. Kiedyś poprzednia moja sunia na skutek wystrzałów wymiotowała krwią i tez załatwiała się z krwią - skutek stresu. Po serii zastrzyków przeszło.