niedziela, 18 stycznia 2015

I co dalej..? wiem jedno...

Funia skończyła 16 zastrzyków, branych codziennie przez 8 dni. Czy to koniec koszmaru?.Jeszcze przez pierwsze dni kuracji, mała siusiała z krwią. Prawie nie jadłam, gdyż co zjadłam, to po sprzątnięciu "lądowało"  w kibelku. I tak było przez kilka nocy, co dwie godziny. Mocz jest bez krwi, ale wystarczy, ze karetka przejedzie za oknem, mała sika pod siebie .Biedne maleństwo .Mimo iż jesteśmy razem już jakiś czas, jest kłębkiem nerwów. Powrót do zdrowia ucieszył wszystkich domowników. Maksi dostaje głupawki z radości, żółwie maja apetyt.Gdy Funia choruje, gdy siusia ze strachu, wiem jedno, dobrze, że nie wzięłam innego psa.
 Każdy potrzebuje domu, miłości, lecz gdyby inny pies zamieszkał z nami, ciągle myślałabym o małym piesku liżącym moje dłonie. Trzeciego psa, nie mogłabym już adoptować ..Decyzja o adopcji Funi była dobra i ważna.
Teraz mam razem 25 kg kochanego szczęścia. Tzn ok 15 kg  Makusia i ok. 10 Funia, moje najkochańsze psy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz