sobota, 29 czerwca 2019

Nie ważne jak

To ostanie zdjęcie mojej Maksi. Na dworze upał, w domu też. Trzeba sobie jakoś radzić. Poza niezbyt wygodna ale ważne, że chłodniej
 Ta mina .
Moje duże kochane słoneczko.

czwartek, 27 czerwca 2019

A jednak podsłuchują

Gdy rozmawiam z kimś przez telefon, moje psy nawet jak maja zamknięte oczy to poruszają uszami. One podsłuchują. Nie przesadzam. Kilka dni temu rozmawiałam z koleżanką o mojej pracy. Z racji na upały, nie daję rady i rozważałam odejście z niej. Mówiłam, że będzie nam trudniej, ale żadnej z suczek nie oddam , najwyżej gorzej będziemy jeść. Gorzej to nie znaczy, że będą dostawać resztki ze stołu.
Wieczorem szykuję kolację, nic szczególnego chleb z pomidorem. Lubię taki zestaw  tym bardziej w upały. Nagle nie mogę przełknąć ..one siedzą obok mnie i przełykają śliny. Słuchajcie : ale ja mam tylko chlebek. Oderwałam po małym kawałku i podałam. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że Funia nie jada chlebka. Tym razem wzięła i zjadła patrząc na mnie. Zupełnie jakby dała mi znać : nie ważne co nam dasz zjeść ważne że będziemy razem.
Maksi nigdy nie lubi jak porzucony chlebek przez Funie leży na podłodze, więc podchodzi i go zjada.

Oby tylko takie problemy były

Ostatnio trochę się na nas zwaliło. Najpierw coś pękło pod umywalką i leciał wrzątek. Przy pomocy sąsiada zakręciliśmy gorąca wodę w łazience. Z przyczyn finansowych awarię zlecę do usunięcia dopiero po wypłacie. Cóż samo życie. do prania, kąpania grzeję wodę uf.
Dobiły nas upały, szczególnie ten w środę. Gdy wróciłam do domu okazało się, że Maksi zostawiła mi niespodziankę. Owinęła łapkami to w narzutę. Mieszkanie duszne od upału, ja zmęczona i ...........
Gdy weszłam do pokoju jęknęłam ojej. Maksi weszła do swojego posłanka, opuściła łepek , uszy położyła po sobie. Cóż winowajca przyznał się. Funisia wie ze wolę jak mniej szczeka,  więc chodziła za mną krok w krok, dziamgała i zaglądała mi  w oczy.
I co zrobić, jedna przeżywa , że narozrabiała, druga ją broni i tłumaczy.
Sprzątając musiałam skomentować : Makusiu a co miałaś zrobić? Biedulko. Ogarnęłam nieczystości narzut e wrzuciłam do wanny z płynem do prania..Poszłyśmy na spacer. Po powrocie nawet nie miałam siły dać im jeść , padłam. Po ostatnim spacerku zjadły posiłek.
 W między czasie musiałam pocieszać Makusię że już jest ok..
Zdenerwowanie przeszło późnym wieczorem. Wskoczyła  na tapczan, położyła się obok mnie  i wielki język dał mi buzi.
 Przyznała się i podziękowała ze nie gniewałam się.To zdarza się bardzo rzadko, że znajduję coś w domu. Jak krzyczeć? Przecież ona nie chciała.

wtorek, 25 czerwca 2019

I kto by pomyślał?

Być może trudno w to uwierzyć a jednak. Gdy psy są świadkami "dziwnej" sytuacji pokazują to swoja reakcją.
Moja poprzednia sunia do której też dużo mówiłam gdy pierwszy raz usłyszała obcokrajowców, słuchając aż przekręcała łepek ze zdziwienia, że nic nie rozumie. Atos gdy pierwszy raz zobaczył opalających się ludzi w parku na trawniku, stanął i ich obszczekał. Było to tym dziwniejsze, że on nigdy nie szczekał na dworze.
Wczoraj przysłowiowa szczęka opadła mojej Funisi. Mijała nas kobieta z mopsami. Co w tym dziwnego? Funia od zawsze reagowała na wózki i dzieci płaczące. Tym razem widok był inny. Z przejeżdżającego wózka wystawały czarne szczekające mopsy. Reakcja mojej  suni bezcenna. Najpierw zamarła, potem potrząsnęła łepkiem, odwróciła się.....sami przyznacie rzadki widok :zdrowe psy w wózku.

Tylko one tak potrafią

Ostatni upał utrudnia życie każdemu z nas. Trudno sobie poradzić z pracą, obowiązkami. Gotowa byłam zrezygnować z pracy, bo czułam, że przez te upały nie dam rady. O odejściu z pracy, długo rozważałam. O dalszej pracy, zdecydowałam dla moich dziewczyn. Byłoby nam bardzo trudno.
Moja najbliższa mi koleżanka zamiast pomóc mi się wyciszyć jeszcze podburzała. Upewniała mnie abym odeszła, szkoda nerwów itd. Dla mnie jednak najważniejsza jest obietnica którą złożyłam moim zwierzakom: - nie opuszczę was nigdy.
 W domu inaczej reagowały moje zwierzaki. Musiałam uważać bo przez kilka dni żółwica, układała się tuz przy moich nogach, gdziekolwiek usiadłam.
Sunie spały przytulone obok siebie pod stołem. One czuły, że mamy kłopoty. po kilku dniach sprawy się rozwiązały. Zostaję w pracy.Sunie nie odstępowały mnie. Gdy wyczuły, że wszystko wraca do normy, "padły" każda w innym miejscu mieszkania.
Niby do siebie ale dość głośno spytałam, : czy mnie tu ktoś kocha? Maksi spojrzała na mnie swoimi maślanymi oczkami, i zaczęła merdać ogonkiem a z kąta wytaszczyła się Funia i popatrzyła na mnie .
Nie mogę mieć wątpliwości, kochają mnie i wspierają lepiej niż ludzie.

sobota, 15 czerwca 2019

Ostatnia panika

Często psy boja się burzy. Funia najbezpieczniej czuje się gdy zostaję w domu. Niestety nie zawsze mogę. To co zrobiła ostatnio "powaliło" mnie. Za oknem burza, grzmoty a my musiałyśmy wstać. Najgorsze było to, że tego dnia szlam do pracy. Odczekałam aż umilkną odgłosy wyładowań i zabrałam moje dziewczyny na spacer. Pomimo wielkiej traumy obie załatwiły się, chociaż Funia  prawie przykleiła się do boku Maksi. Odetchnęłam z ulgą, nie mając pojęcia, że najgorsze przed nami :(.
PO powrocie zdjęłam szelki, wytarłam łapki i zaczęłam się szykować do wyjścia. Oniemiałam gdy okazało się co wymyśliła moja mniejsza sunia -Funia. Pomiędzy nogami, przecisnęła się do wyjścia
 i usiadła na klatce schodowej. Uznała, że idzie ze mną, innej opcji nie ma. Zamarłam, rano czas mam wyliczony co do minuty i każda niespodziewana akcja powoduje, że mogę się spóźnić do pracy i wtedy " klops"
Na nic wołanie na smaczki, prośby ,  wreszcie groźby i łapanie jej po klatce przed 5 rano. Nie było łatwo. W przedpokoju siedziała Maksi  ze zdziwiona miną, bo ona tak nigdy nie robi.
Po chwili łapania udało się. wcisnęłam ja do mieszkania i groźnie oznajmiłam , że czekają aż wrócę.
Nie mogłam inaczej, do pracy nie mogłam ich zabrać. W ostatniej chwili zdążyłam   dojechać do pracy na czas. Nie było mi łatwo wolałam zostać w domu cóż takie życie. Moje kochane słodziaki.

piątek, 14 czerwca 2019

Nikt nie mówił, że będzie łatwo

Lato, lato , burze, tropikalny upał.
Musimy to przetrwać. Być może ktoś uzna ,że jestem jędzą, trudno. Dlaczego? Nigdy moim psom nie pozwalałam leżeć na kafelkach, terakocie. Powód? prosty ochrona przed reumatyzmem. Wolę je ochłodzić mokrym ręcznikiem , lub na łepku położyć mokrą szmatkę.
Skąd taka decyzja?
Dawno temu gdy miałam 20 lat, z trudem znosiłam upały. żeby sobie ulżyć, w każdej możliwej chwili schładzałam dłonie na zimnych murkach, metalowych rurkach. itd.. Mniej więcej po tygodniu wątpliwej ulgi, nie mogłam zgiąć i zacisnąć dłoni. Wtedy postanowiłam nigdy więcej.
Moje psy nie schły po jesiennych spacerach w łazience na kafelkach i tp.
 Dzięki temu były zdrowe. Już drugi miesiąc odkładam szczepienie Maksi.. Maj był deszczowy. Uznałam że podczas ulewy nie będę ciągać psów do przychodni. Czerwiec ma upały. Na pytanie mojej pani weterynarz: miała pani przyjść z psami na szczepienie., odparłam zaczekam aż będzie chłodniej. Usłyszałam to potrwa ze dwa miesiące, więc stwierdziłam trudno. Kolejny argument pani doktor: ludzie szczepią psy w upał. Moja riposta: ja nie zafunduje moim psom wyjścia do przychodnia w taki upał. Tym  bardziej, że przychodnia funkcjonuje od 12 albo od  15.
 Dla mnie one są najważniejsze i bardzo je kocham. One to czują:)

sobota, 8 czerwca 2019

Wrrrrrrrrrr

Już kiedyś to przerabiałam. Gdy wprowadziłam się do tego bloku, sąsiadka z mojego pietra z ogromna nadwagą , widząc moja poprzednią sunie mówiła: ojej  jaka ona gruba. Kilka razy udałam, że nie słyszę aż wreszcie wypaliłam :ma pani z tym jakiś problem? bo ja nie.
Wczoraj znów nas spotkało .starsza kobieta z bloku puszysta aby nie nazwać jej grubą w przypływie serdeczności powiedziała ojej ale one grube.Na szczęście Funisia zaczęła szczekać bo chyba byłabym niegrzeczna.
Owszem obie nabrały ciałka, maja ok 11 lat każda, za nimi sterylka, trudno zatem wymagać figury osy.
Ludzie jednak potrafią być "mili"

Czas, czas, ale szybko leci

Żyjemy, mamy się dość dobrze i oby tak dalej. Sunie pokochały pozostałe maty które dla nich zamówiłam. Najbardziej jednak cenimy wspólnie spędzany czas. Sunie są coraz większymi słodziakami i kochają się przytulać.
Za miesiąc minie 7 lat jak Makusia przyszła do mnie. W wolnych chwilach analizuje opiekę nad moimi zwierzakami w poprzednich latach. Obserwując moje obecne sunie wiem co zrobiłabym inaczej.
W tym roku znów zjedzone truskawki i Makusia rozdaje mi buziaczki. Osoby które ja znały kiedyś pewnie nie uwierzyły by. Teraz oby przetrwać upały, jest to dość trudne ale musimy dać radę.
Kilka dni temu jakaś mała dziewczynka która była niedaleko z rodzicami na lodach, gdy nas zobaczyła zaczęła iść do moich suczek.
 Zero reakcji rodziców, nie znam dziecka więc musiałam poprosić aby nie dotykała piesków.
Znam moje psy i wiem, że żadna z nich nie ugryzie ale nie znając ludzi , nie chciałam ryzykować.