czwartek, 25 grudnia 2014

Magiczna noc

Czy ta noc będzie magiczna czy nie, w dużej mierze zależy od nas.
Sąsiedzi piętro wyżej, świętowali do rana. Maksi przez cała noc tuliła się do mnie, co jakiś czas liżąc mnie po twarzy. To było to, co sunia chciała mi przekazać w noc wigilijną,.O 4.30, pobudka jak zwykle na spacer. Funia tak głośno ziewnęła, aż na górze usłyszałam wybuchy śmiechu. To ziewnięcie zabrzmiało jakby Funia przemówiła ludzkim głosem, mówiąc sąsiadom : w końcu trzeba iść spać.
Sytuacja komiczna. Po powrocie ze spacerku, u sąsiadów zrobiło się cicho.
Jednak wigilijna noc była magiczna przynajmniej u nas:)

środa, 24 grudnia 2014

Wigilia

To już trzecia wigilia z suniami. Moje dziewczyny na  słowo : posłuchajcie, jak zwykle usiadły przede mną wytrzeszczając swoje ciemne oczka. Połamałam się  z nimi opłatkiem, w końcu należą do rodziny. Życzyłam im aby nie chorowały i żyły obok mnie jak najdłużej.
Potem prezent o specyficznym zapachu, ale ważne, że im smakował.
 Zawsze moje zwierzaki dostawały prezent od Mikołaja. Gdy nie było specjałów dla psów, były maskotki, nowe szelki lub konserwowy bob (uwielbiany przez mojego kocura)
 teraz zwierzaki śpią, aj a mam chwilę na kompa.

Jak ten czas..."leci"

I tak minął  grudzień. To był ciężki miesiąc. Na moim osiedlu strzelały pierwsze petardy. Efekt - Funia sikała w domu gdzie popadnie, nawet pod siebie przez sen. Ciągle prałam, sprzątałam. Małej mówiłam, że nic się nie stało, a ona lizała mnie po rękach i przytulała się. To pomagało. Przez cały czas jestem w kontakcie z wetem. Kupiłam proszki na sylwestra, ustaliliśmy ile mam podać leku i ile tabletek to maksimum.
Dzisiaj Wigilia..Dyskretnie zawieszona jemioła ( może być zagrożeniem dla zwierząt). Mimo podniosłego dnia musiałam zszyć firankę w oknie. Kilka dni temu sunie chcąc wyjrzeć przez okno zaczepiły pazurkiem i pękła nitka, powstało pęknięcie. Trochę gotowania, sprzątania. znalazł się czas na długi spacer, pomimo deszczowej aury. W końcu dziewczyny nie są z cukru, w domu dobrze wytarte do sucha usnęły.
czują , że kilka dni będę tylko z nimi. Maksi tuli się, Funia podstawia brzuszek.
A zapomniałam dodać , że w kuchni jest schowany dla nich prezent od Mikołaja. Dostaną suszone jelita:)
gady nie mogą się najeść, więc będzie ciepło nadal. W parku wypatrzyłam na krzewach małe pączki. Fajny widok ale gdy pojawi się mróz:(. Szkoda.
 Święta to piękne dni i najważniejsze w nich jest to, że jest czas dla bliskich, ludzi, zwierząt .Co pojawi się na stole, jak bogate przygotujemy prezenty - to tak naprawdę nie ma aż tak dużego znaczenia. Ważne by poczuć magię tych dni.

niedziela, 30 listopada 2014

Dama



To jest Dama, nowy mieszkaniec naszej domowej sfory. Uwielbia być karmiona z ręki, gdy idzie spać , przytula się do skorupki Tuptusia. Lubi być głaskana po skorupce.

uf, ach te robaki...

Sobota była ciężkim dniem. Dwie wizyty u Weterynarza. Pierwsza z psami. Nic się nie dzieje, byłyśmy jedynie kontrolnie. Korekta pazurków, kontrola wagi i zakup tabletek na odrobaczenie.
Druga wizyta była z gadami. Zostały zważone i miały obydwa dostać lek na robaki. Tuptuś waży 700 g a Dama (tak dama to jej imię od wczoraj) 800. Cóż samice są większe.
 Tuptuś ładnie otworzył pyszczek, więc podanie lekarstwa nie było problemem. Natomiast Dama, hm jak to dama, nie miała zamiaru wysunąć łepka. Wsuwała go do środka, zakrywała nóżkami. Cóż jedyna rada....
 poprosiłam o  lekarstwo do domu i obiecałam, że podam je sama..
Po powrocie najpierw Dama dostała lek. Postawiłam ja na gazecie na stole, na listek cykorii wycisnęłam trochę substancji i ku mojemu zdziwieniu, Dama zjadła cykorie z lekiem. Jadła z ręki. Super..
 Potem puszka pasztetu, nóż i tabletki dla suniek.. Funia połknęła bez problemu, natomiast Maksi , to był koszmar. Co chwile tabletka wypadała z pysia. W końcu udało się.
 Towarzystwo zostało odrobaczone:)Uf jaka ulga.

środa, 26 listopada 2014

Wyścig

Właściciele psów dzielą się na tych, z którymi pies śpi ale się do tego nie przyznają, ale są i tacy którzy otwarcie mówią o wspólnych nocy z pupilem. Mnie dotyczy ta druga grupa tzn, nie unikam tematu :pies w łóżku.
 Os zawsze każde moje zwierzę mogło, jeśli tylko chciało  w nocy przytulić się do mnie. Rzadko który pies nie lubi spać w pościeli. Funia lubi ale gdy kładę się przechodzi na fotel. Maksi rozkłada się na środku. Rozumie polecenie :posuń się. Czasem posuwa się jedynie o milimetr. Gdy próbuje się ułożyć, patrzy na mnie z wyrzutem. Przeszkadzam jej spać:) Czy może być coś wspanialszego niż cieplutki pies wtulony w nas, zwłaszcza gdy za oknem zima.
 Moje kochane zwierzaki...

niedziela, 23 listopada 2014

Koszmarne urodziny

Funia dwa lata jest ze mną. Zamiast smakołyków i pieszczot był koszmar:(
 Dopadł nas jakiś wirus. Najpierw mnie, potem Maksi i  Funię. Funisia  jest delikatna, drobniutka dlatego najgorzej to przeszła. Przez całą noc wymiotowała.
 Weterynarz dała zastrzyki i kroplówkę. Funia źle to zniosła,. ustały wymioty ale sunia przycichła. Niezbyt miła rozmowa z panią. weterynarz.Organizm się regenerował, dostała elektrolity. Z troska patrzyłam na słabiutkie zwierzątko.Czas jakby stał w miejscu. To były straszne dni. Musiałam wyjść z domu i dałam małej smakołyka, mimo osłabienia zjadła go. Przerażona musiałam zostawić moje zwierzaki same.
 Gdy wracałam, pełna lęku otwierałam drzwi i z radością usłyszałam jak obie się  drą . To było cudne.
 Podczas choroby suni brakowało mi jej głośnego ziewania, czy piszczenia.
 Choroba zbliża ludzi ze zwierzętami . Od chwili gdy mała wyzdrowiała, patrzy na mnie z wielka miłością.
 Moje kochane psy.

sobota, 15 listopada 2014

I jest nas więcej:)

To dopiero kilka dni. Nie ma jeszcze imienia, ale szybko przyzwyczaja się do swojego domu i otoczenia.
Nasz nowy lokator to kolejny gad, tym razem żółwica. Tupek jest żółwiem greckim , ona stepowym. Ale żadnemu  z żółwi to nie przeszkadza.
Skąd  się wzięła? Z ogłoszenia, z netu. Ktoś szukał dla niej domu, a ja szukałam towarzystwa dla mojego Tuptusia. Żółwiczka, chowała się w domu z psami, jest bardzo kontaktowa. Podobnie jak mój gadzik, lubi gdy się ją głaszcze po skorupce. Gdy wstała rano to wyciągała łepek aby zajrzeć na łóżko. W nocy spali przytuleni do siebie skorupami. Uważam , że jak na początek znajomości to jest super. Czeka mnie jeszcze z nią wizyta u lekarza. Ma zbyt długi pyszczek, trzeba podciąć. Chcę jednak aby pierw się zadomowiła.
 Wspólna sobota przebiega jak zwykle. Pieski śpią i żółwie też  Ja mogę zająć się domem i sobą:)
Moje sunie są wspaniałe, bez moich reakcji, same wiedziały ze nie wolno dotykać nowego żółwia.
 Nowej lokatorce nic nie grozi ze strony moich dotychczasowych podopiecznych. Maksi znikają objawy urojonej ciąży i wszystko zaczyna się układać.

wtorek, 11 listopada 2014

11 listopada, powinno być radośnie i dostojnie a było?

Jak dobrze, że ten koszmarny dzień dobiega końca. W każdy wolny dzień jest więcej czasu dla mojego zwierzyńca. Pierwszy spacer, jak zwykle o 4 rano, potem drzemka, kawa i około 11 miał być ten fajny spacer. Piękna pogoda, , ciepło, słoneczko i najważniejsze, pora o której psy z mojej okolicy są już po spacerach. Trudno sobie lepiej wymarzyć, Park tylko dla nas.
Sunie dość szybko porządnie się załatwiły i zostało wąchanie. Obchodząc dość duży teren zauważyłam parking zastawiony samochodami policyjnymi. To jeszcze nie wzbudziło moich podejrzeń, Ale w dość krótkim czasie przy ławkach zaczęły gromadzić się grupki młodych 19-20 latków, o ogolonymi głowami jak z poprawczaka. Każdy z nich trzymał plecak. Niby nic dziwnego, noszenie plecaków jest dość popularne.
Gdy zobaczyłam na rękawach młodych ludzi, pojawiające się biało-czerwone opaski, zaczęłam pośpiesznie kończyć spacer. Sunie chętnie by pochodziły ale ja byłam innego zdania. Doszłyśmy do klatki a z parku doleciał hałas petard. Tego się bałam aby któryś dla"zabawy" nie rzucił czegoś w stronę moich psów.
To co się działo można było obejrzeć w TV. Funisia przesiedziała dzień w łazience.
Już jest wieczór a petardy słychać nadal.
 Miało być tak cudownie :( szkoda.
Na dodatek wracając z ostatniego spacerku, ktoś zostawił przy windzie lustro j Funia mało zawalu nie dostała gdy zobaczyła psa.
Ciężki dzień, dobrze , że już się kończy.

niedziela, 9 listopada 2014

Starsza Pani i Pucek

Dzięki mojemu psu poznałam wspaniałą starsza panią. Nie znałam Jej nazwiska ani imienia mówiłam o Niej Pani od Pucusia. Miałam wtedy jamnika Atosa. Pewnego dnia zaczęła się nasza znajomość. Mieszkałyśmy w jednym bloku ale w różnych klatkach. Tzw psie znajomości zaczynają się zwykle od komplementów do sierściuchów. A Każdy kochający psy, koty jest wrażliwy na punkcie swojego podopiecznego.
Zdziwiłam  się, że nie pamiętam tego psiaka. Okazało się iż Pucek należał do sąsiada starszej Pani. Gdy pewnego dnia oznajmił, że już go nie chce i karze  uśpić. Został adoptowany przez wspomnianą kobietę. Żył u niej do końca swoich dni. Gdy spotykałyśmy się na spacerach, na przemian opowiadałyśmy o swoich psach które żyły obok nas..To były urocze chwile. Okazało się, że Pani od Pucusia mieszka w moim bloku od początku. Najbardziej zaskoczyła mnie wiadomość, że kiedyś miała psa. Dziwne, nie kojarzę Jej z żadnym psem. Sprawa szybko się wyjaśniła gdyż to jej mąż głównie wychodził z pupilem. Moja pamięć mnie nie zawiodła i tym razem. Pamiętam, pamiętam z dzieciństwa pięknego owczarka niemieckiego u boku mężczyzny w wojskowym mundurze. Bingo!!To był  mąż i pies starszej Pani.
Niby nic dziwnego ale dla mnie ta wiadomość była super. Nie pamiętam ile lat miałam wtedy, ale chodziłam do szkoły podstawowej.Wracając ze szkoły przewróciłam się i rozbiłam kolano. Bolało, leciała stróżka krwi a na mich policzkach spływały łzy. Pamiętam,  że tego dnia spotkałam  wspomnianego pana z psem. Mężczyzna przystanął aby sprawdzić czy nie potrzebuję pomocy a jego pupil polizał mnie po stłuczonym kolanie. Cud przestało boleć i z radością pobiegłam do domu gdzie czekała na mnie moja sunia, mała pekinka. Spotkanie z wilczurem zaowocowało tym ,że zrozumiałam jak kochane są psy. Nawet innym okiem zaczęłam patrzeć na Perełkę (moja sunie).
Pucek odszedł za Tęczowy Most i za jakiś czas spotkałam Panią od Pucka z nowym pupilem. Jakaś kobieta na ulicy wręczyła jej smycz z psem., nie chciała go już. Piesek zyskał dom i ciepełko. Szczęśliwiec.
Mijały tygodnie, kolejne miesiące i nagle z pieskiem zaczęła wychodzić córka starszej Pani. Zaniepokojona spytałam o mamę. Żyła ale już nie wychodziła sama z domu, dopadła ja ciężka choroba. Córka mieszkająca na stałe za granicą, przyjechała wtedy na dłużej. Zatrudniono opiekunkę. Piesek był nadal .Gdy zmarła Pani od Pucusia, poczułam, że odszedł ktoś mi bliski..Martwiło mnie to co stanie się z Jej pieskiem. Byłam na pogrzebie, odczekałam kilka dni. gdy spotkałam córkę z psem , nie mogłam się opanować i spytałam o dalszy los psa. Okazało się, że to oczywiste, psiak jedzie  do jej domu za granicą. Przy okazji dowiedziałam się, że podczas jednego z pobytów w Polsce nad morzem znalazła psią bidę którą również zabrała. Cóż będę teraz miała dwa psy , usłyszałam.
Pięknie zakończyła się ta historia.

sobota, 8 listopada 2014

Chwile radosci

Dzisiaj była typowo jesienna pogoda . Szaro, pochmurno, mgliście i deszczowo. Nawet psa trudno wygonić jak brzmi popularne powiedzenie. Fakt, moje sunie nie lubią deszczu. Szybciutko robimy rundę dookoła bloku i do domu. Co w tym radosnego? owszem cudowny jest powrót. Na klatce pieski trzepią swoje futerka. Natomiast po wejściu do domu, cierpliwie czekają aż zdejmę wierzchnie okrycie i biorę ich ręcznik do rąk. Najpierw rozpycha się Funia, u niej jest więcej wycierania gdyż ma krótkie łapki., Gdy mówię już, radośnie pędzi do pokoju. Czasem jednak wraca, uważa , że coś pominęłam .Poprawiam podstawione przez Funie miejsca i gdy sama ucieka wiem że trafiłam:). Maksi cały czas grzecznie czeka na wytarcie ręcznikiem. Ma wysokie łapki więc brzuszek jest często suchy. Grzbiet muszę wycierać dość długo, gdyż jeśli robię to zbyt krótko Maksi ani drgnie. Na koniec wycierania dostaje buziaczka w łepek i podkulając łapki pędzi do Funi.
Po małej gonitwie, każda wtula się w swoja podusię i mocno zasypia. Uwielbiam patrzeć na ich błogi sen.
 Wiem jedno, nie zmieniłam świata lecz ich życie z pewnością to napawa mnie wielka radością.

czwartek, 6 listopada 2014

zalecenia

Nie miałam pojęcia, ze to może być takie trudne. Mam ograniczyć czułości dla Maksi, nie głaskać brzuszka i to powinno pomóc. Maksi od kiedy mi zaufała uwielbia się przytulać. A teraz nie wolno mi jej tulić. Chce mi się płakać jak widzę te moje maślane oczka, a nie mogę jej przytulic. Wiem jak to minie, wrócą  pieszczoty.
 Staram się nie myśleć.
 Powtarzam sobie przez cały czas Makusiu damy radę

Ciąża

Od tygodnia coś podejrzewałam. Wczoraj byłam u weterynarza, potwierdził moje podejrzenia . :Maksi jest w urojonej ciąży. Czasem to się zdarza, ze sunia po sterylce ma urojona ciążę. Na razie mam obserwować i w następny weekend idziemy na kontrolę. Jeśli coś zacznie się dziać Makusia ma dostać hormony i wtedy przejdzie. Martwię się. Lekarz mnie pocieszał, że nie ma czym. Oby wszystko minęło bezboleśnie.

sobota, 1 listopada 2014

1 listopada

To dzień zadumy, przemyśleń, refleksji. Tego dnia wspominamy naszych bliskich, znajomych . To jacy jesteśmy często zawdzięczamy  naszym bliskim.. To dzięki mojej rodzinie  zostałam obdarowana wrażliwością i  miłością do zwierząt. Wiem czasu nie da się cofnąć, lecz zapalając dzisiaj znicz na grobie, mogłam powiedzieć : miałam wspaniałych bliskich.
 Wiem , że 1 listopada to  wspominki o ludziach, u mnie to także wspominki o zwierzakach które odeszły.
Nie można jednak zapominać o tych żyjących. Po powrocie z cmentarza, zabrałam sunie na dłuższy spacer.Teraz ja piję kawę, a mój zwierzyniec śpi wtulony w poduszki.
Jak dobrze, że one są ze mną, łatwiej znieść trudne chwile.

wtorek, 28 października 2014

Co za idiota?....

No właśnie, kto wymyślił zmianę czasu? Dla mnie ok. skoro musi być. Ale jak mam przekonać psa , że przesunięto wskazówki?
To jakaś paranoja... Co dziennie wstaję o 4 rano, bo tak musi być. Moje dziewczyny z trudem ale dzielnie wychodzą na poranny spacer. Dzwoni rano budzik i wszyscy wiedzą , że pora wstać.
 Od niedzieli , jest cofnięty zegar o godzinę. Gdy jest 3 czyli dawna 4, moje dziewczyny budzą się,. Maksi wprawdzie przeciąga się, ale Funia lata jak opętana, ziewa mi prosto w ucho. Próbuje mówić ,że śpimy, ale co tam... Funia nie odpuszcza. Gdy zrezygnowana wstaję, cieszy się, ze dzięki niej nie zaspałam.
Wychodzimy na dwór. Wracając dzwoni nasz budzik. Funia z lekceważeniem ,jakby chciała powiedzieć: a dzwoń , dzwoń. Basia ma nas:)
Zaspana, trochę zła masuje podstawiony brzuszek Funi.
 I jak tu nie kochać gdy ma się skrzyżowanie psa z kogutem:)

niedziela, 26 października 2014

Jesienna depreha:(

Dwa lata to długo i zarazem krótko. Sunie są dwa lata ze mną.. Pierwsze oznaki zimy , pierwsze bardzo zimne dni. Moje podopieczne przyjaciółki źle to znoszą. Wracają wspomnienia, chłód, pusta miska. Pomimo że to już za nimi . Ale wraca:(. Skąd wiem?. pierwsze chwile po dużym spadku temperatury, a moje sunie: Funia gdy poczuje chłód siusia w domu, nawet pod siebie podczas snu.. Maksi w nocy wtula się we mnie tak ze aż spycha mnie z łożka. W złych chwilach, przytulam je, głaszczę i mówię , ze jest już dobrze.
Gdy pokonamy złe myśli psie,, Maksi zasypia obok mnie, i leciutko wzdycha., A Funia siusia tylko na dworze. Biorę szmatkę, zapieram, suszę i wiem jedno. Cóż  to tylko dywan, narzuta ale i tak nie oddam żadnej.

środa, 22 października 2014

Kap, kap, płyna łzy

Nie zawsze łzy  są wynikiem żalu. Tym razem to były łzy wzruszenia.
Kupiłam moim dziewczynom nowa zabawkę. Ostatnio fajnie bawiły się jedna zabawką wspólnie, uznałam, że czas na nową zabawkę dla obu piesków.
W ulubionym sklepie a artykułami dla zwierząt zamówiłam nowe cudo.Po tygodniu kupiłam. Zabawka to gruby sznurek, na którym są cztery gumowe serdelki . Zabawka jedna, więc po powrocie do domu położyłam ją tak aby nie zauważyły. Funia jak zwykle zabrała ją do siebie. Szybciutko zaczęła przerabiać nowy nabytek. Najpierw ogarnęła mnie złość, ale cóż nie przeskoczę. Zajęłam się swoimi sprawami. I to zobaczyłam po jakimś czasie rozczuliło mnie. Funia zwyczajnie podzieliła zabawkę na dwie częsci , aby każda miała się czym bawić

sobota, 4 października 2014

Zamówienie :)

I co z tego, że pies nie mówi tak jak człowiek. Każdy kto kocha swojego sierściucha świetnie się z nim dogada.
Ostatnio jadąc windą do domu, moje psy mnie rozśmieszyły. Czym? No cóż, wracając do domu spotykamy sąsiadów trzymających torby z zakupami. Próbuję nauczyć moje sunie, że nos wolno zapuścić ale tylko do mojej torby. Pewnego dnia sunie zaczęły obwąchiwać reklamówkę starszej kobiety. Gdy powiedziałam nie wolno, usłyszałam: tam są parówki. Słysząc słowo parówki, moje sunie oblizały się mocno, zasłaniając oczy językiem i co ciekawe oblizując się patrzyły wymownie na mnie:). Innym razem w podobnej sytuacji, tym razem jakiś pan powiedział, że w siatce jest kurczak. Reakcja obu psów była identyczna jak poprzednio.
Kto by się oparł  błagającym oczkom i jęzorkowi który "zamawiał" to u mnie:)
 Oczywiście, po powrocie do domu, rozebrałam moje sunie i zeszłam do sklepu..
Kupiłam po jednej parówce dla każdej i kurczaka, włoszczyznę na obiad na następny dzień.
I jak tu można nie kochać?

A mnie jest szkoda lata.....

Tak brzmią słowa jednego z przebojów. Lubie ciepło ale takie do 25 stopni. Dlatego wolę jesień. Lubię jesienne słoneczko, ostre powietrze.To nasza 3 wspólna jesień.Tyle musiałam czekać aby spacery były relaksem a nie wypełnione nauką.Nareszcie Funia potrafi w dzień wąchać trawę , ziemię i zachowywać się jak spokojny pies. Całkiem spokojna to ona nie jest ale dopiero od niedawna wącha  cokolwiek na spacerku. do tej pory robiła to wyłącznie w nocy.
  zaraz kawa , potem trzeba zająć się domem.
Dzisiaj moje dziewczyny pierwszy raz poznały zmienioną okolice. Z taką radością wąchały aż przyjemnie było patrzeć. Jak dobrze , że one są]. Teraz będzie już tylko lżej. Nigdy nie wątpiłam czy dobrze zrobiłam. Teraz wiem , że dobrze i bardzo kocham moja trójkę.

niedziela, 28 września 2014

Raz, dwa............

To moje dziewczyny. Wprawdzie fotka robiona rok temu, ale wyglądają tak samo. Maksi lubi pozować ,ale Funia woli zamknąć oczka

Nauka nie idzie w las....

Moje ulubione zdjęcie.Fotel, a na nim obie dziewczyny. Wiedzą , że nie zwala się nikogo z fotela.
Maksi do tej pory była mała gapcią. Dzięki Funi zmieniła się.Na fotelu zaczyna zaczepiać Małą do zabawy.
Biegają po całym mieszkaniu i gdy Funia ma dość i "łapie" oddech na tapczanie wtedy Makusia zajmuje fotel i udaje , że szybciutko zasypia.
Efekt, hhi fotel zdobyty, warunek spełniony: nikt nikogo nie wyrzucał z legowiska:)Funia zmartwiona, stratą miejsca zasypia obok mnie

środa, 17 września 2014

Bilans

Maksi w lipcu minęło dwa lata jak jest ze mną, Funi 2 lata miną w listopadzie.
Dwa lata to 2 razy 360 dni. Każdy dzień to najmniej 3 spacerki, każdy najkrótszy minimum pól godziny.
Dlaczego to wszystko liczę? to takie małe świadectwo dla moich suczek
Każdy spacer to nauka nowych słówek, powtórka starych. Ale cóż , żeby moc się łatwiej porozumieć ze swoim czworonożnym przyjacielem, trzeba go nauczyć wspólnej mowy.
 Podobno pies potrafi się nauczyć tyle słówek co 4 letnie dziecko.
Te dwa lata to sporo, dla nich i dla mnie. Ale warto, zwłaszcza gdy widać efekty współpracy.
 Jestem z nich bardzo dumna .Już coraz częściej mijamy obce psy bez wrzasku..Po dwóch latach , one czuja się u siebie. Zrozumiały , że to jest ich dom. Jedno co jest dla mnie dość trudne, to zamykanie okien na noc, zwłaszcza gdy nadchodzą chłody. Wszystkie pieski po przejściach które miałam i mam, źle znosiły zimno.
 Każda z nich :Aga ( która już jest za Tęczowym Mostem), Maksi i Funia spędziły noce na śniegu, mrozie.
Gdy Funi jest zbyt chłodno, patrzy najpierw na okno, potem na mnie i coś tam mamrocze pod noskiem.
 Wstaję zamykam okno i mała natychmiast wtula się w swoja podusie i zasypia kamiennym snem.
I tak mijają, kolejne dni...

kasztany, kasztany

Nadchodzi jesień. Kolejne szarugi przed nami. Jesień sprzyja wspomnieniom. Perelka o której kiedyś wspominałam. Kochała jesień. Znosiła do domu kasztanki, gdy ich zabrakło,kamyki a zima gródki lodu.
W domu, każde przyniesione trofeum było pilnie przez nią strzeżone. Gdy ktokolwiek z domowników podchodził do jej skarbów odstraszała groźnym warczeniem. Żeby nie próbowała zjeść kasztanka lub aby po lodowej kulce nie pojawiła się mokra plama. Trzeba było zabrać skarb. Nie było to łatwe. Do tej "operacji" potrzebne były aż dwie osoby. Jedna podchodziła do drzwi wejściowych, cichutko je otwierała i dzwoniła do mieszkania. Gdy sunia z wrzaskiem leciała przywitać gościa, drugi ktoś zabierał kawałek lodu, kasztanka..Taka zabawę mieliśmy  14 lat, czyli tyle ile żyła nasza sunia.
 Zawsze gdy pojawiają się pierwsze kasztany przypomina mi się ta historia

niedziela, 7 września 2014

Chwile radości



To moje dwa szczęścia, podczas relaksu na swoim fotelu. Tak, tak to ten sam fotel, który w weekendy może być mój:)
Funia mieści się, lecz Maksi jest trudniej , zwłaszcza gdy leży wzdłuż:)Sunie dzielą się fotelem od jakiegoś czasu. Ale , uwaga, nikt nikogo nie zwala z niego.Przy fotelu część zabawek. Kocham takie chwile.

sobota, 6 września 2014

lato z ptakami odchodzi

Kolejna jesień i zima przed nami. Dzisiaj  trudno mi się skupić na blogu. Za oknem"łomot". W dzień były próby, teraz koncert. Decybele odbijają się od moich okien i powiem szczerze, można zwariować. Jakiś raper wyrzuca z siebie tekst pełen ordynarnego słownictwa. To ma być sztuka?
 Dla Funi to kolejna okazja pokonania strachu. Jest coraz lepiej.
W południe byłyśmy na korekcie pazurków.Wiem, wiem psy tego nie lubią. Maksi, po manicure , popiskiwała radośnie. Funia wiła się jak piskorz, ale była cicho to też wielkie osiągnięcie.
Nigdy bym nie pomyślała, że Maksi tak lubi się bawić. Funia nauczyła ja zabawy pluszakami.
 Jak dobrze , że one są razem. Jedna uczy drugą. Są tak różne. Maksi to dama, Funia to mały cwaniaczek.
Obie kocham.
 A co do jesieni... jest już blisko prawie za rogiem. Tuptuś coraz mniej je, więcej śpi. Dziewczyny gdy wyczuwają chłody, tulą się do mnie i okazują jak bardzo kochają swój domek.

czwartek, 28 sierpnia 2014

Śliweczka?

Śliweczka jak wszyscy wiemy to owoc, Nic odkrywczego. Ale z pewnością nikt nie domyśliłby się, że słowo  może być ulubionym słowem psa.
Wspominałam tu na blogu kiedyś , że przez 14 lat , obok mnie żył jamnik. Co ma do tego słowo śliwka?
Moi domownicy zawsze lubili śliwki. Zbliża się jesień, wiec akurat teraz o tym wspominam.
Kiedyś jedząc śliwkę, Atos patrzył na mnie i chciał kęsa.Obawiałam się, żeby nie miał żołądkowych sensacji, musiałam mu odmówić kawałka śliwki. Inne owoce proszę bardzo ale nie śliwki.
Odkładając śliwki, powiedziałam do niego :ty moja kochana śliweczko. Atos oszalał z radości, merdał ogonkiem tak, ze widać było tylko mgłę a nie ogonek I w napadzie radości lizał mnie gdzie dostał się.
W następnych dniach próbowałam mówić słowo śliweczka z różna intonacja głosu, nawet ze złością (udawana oczywiście). Efekt był taki sam, napad radości, merdania i lizania mnie.
 Mój Atos był wyjątkowy ( Jak każdy pies , swojego właściciela). W specyficzny sposób merdał swoim ogonkiem. Często na spacerach słyszałam komentarze ludzi: zobacz to ten piesek z niesamowitym ogonkiem. Dlaczego niesamowitym, gdyż nie spotkałam drugiego w ten sposób merdającego jamnika.
 Stawiał pionowo swój ogonek i poruszał nim w pionie z szybkością światła:) Nie było osoby na ulicy, która widząc takie merdanie nie uśmiechnęłaby się.

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Wspólne dni..

Miałam kilka dni wolnych. Sporo pracy w domu  ale spędziłam je razem z moim stadkiem. Psy były szczęśliwe, cieszyły się, bawiliśmy się, były spacery i masę czułości. Makusi masowałam co wieczór kolanka w tylnych łapkach, gdyż zauważyłam że chyba  przy zmianie pogody bolą ją.. Za to dostawałam masę buziaczków, jej długim jęzorkiem. Jak dobrze być razem. W domu pachnie czystością i kawą. Sunie spały
wtulone w swoje podusie. Zaskoczeniem dla mnie było to, że Funia nie boi się odkurzacza. Maksi natomiast paraliżuje strach, ale przełamuje to bo gdy się odezwę, merda ogonkiem. Gdy czytam na fc o tych wszystkich bezdomnych pieskach , cieszę się, że odebrałam wtedy Funie z Palucha.

czwartek, 14 sierpnia 2014

KUBA ROZPRUWACZ


 To dla przypomnienia moje słodziaki, Kilka dni temu, wnętrze kolejnej poduszki ujrzało światło dzienne.
 Zawsze pytam która to zrobiła. Mimo iż są dwie winowajca zawsze się przyznaje. Ta która spsociła zaczyna się łasić do mnie. Najczęściej jednak przeprasza Funia czyli ta mniejsza.
Kiedyś się złościłam na takie wybryki, teraz wiem , że był powód takiego zachowania. STRESS. Powodem tego wybryku i dewastacji poduszki były próby przed defiladą. A dokładniej, nad naszym blokiem latały i to dość nisko samoloty. Sąsiadka wspomniała, że nie było to miłe dla ucha ludzkiego, a co dopiero dla psa.
Wolontariuszki doradzały aby przed wyjściem zostawić im coś do gryzienia.Próbowałam ale po moim powrocie smakołyki leżały nie naruszone.

niedziela, 10 sierpnia 2014

Maksi dba o Funie

Ktoś może powiedzieć , że "uczłowieczam" psy. To bzdura, ja je obserwuję. Ostatnio Funia sikała, aż mnie poniosło. Nakrzyczałam, że jeśli musi, to jest linoleum w przedpokoju a nie na dywan.Tyle razy jej mówiłam ze nie tu ale tu.. Czasem było ok ale kilka razy przesadziła. Maksi nie podobało się, że krzyczę na Funię.
 Maksi, która do tej pory zawsze merdała ogonkiem, gdy tylko zwracałam się do niej po imieniu, tym razem było inaczej. Gdy do niej coś mówiłam, Makusia odwracała łepek, i pokazywala swoje niezadowolenie. Zrobiło mi się przykro. Przesadziłam?. Długo myślałam. Już wiem, na razie będę zapierać, ale niedługo kupie nowy dywan.. trudno:(
Funia przez kilka dni mnie przepraszała Maksi tylko obserwowała....Trudno gniewać się długo.
Pewnego dnia , wracam do domu, wkładam klucz do zamka.. i szok. nie słychać psów. Zawsze gdy tylko usłyszą moje kroki, jest szal radości. Tym razem było inaczej. Zamarłam. Gdy otworzyłam drzwi, zobaczyłam obydwa psy, ale nadal były cicho. Dolatujący fetorek z pokoju wyjaśniał wszystko:( Dywan został zamieniony w toaletę. I to tym razem zrobiła tez Makusia. wyraziłam swoje niezadowolenie ale dodałam , no cóż musiałaś sobie jakoś poradzić. Sprzątnęłam i wyszłyśmy na spacer. Po powrocie już nie wracałam do sprawy.
Powoli, mijały kolejne dni. Funia znów się przytula lecz nie dlatego, że przeprasza ale jest pieszczochem.
 Maksi gdy zauważyła , że Funia nie gniewa się na mnie, podeszła i zaczęła się zachowywać jak dawniej.
 Maksi znów jest radosna, merda ogonkiem.
 A jak Funia? Jest też kochana, gdy Maksi utrudnia jej wejście do łazienki, Funia przychodzi z tym do mnie. Popiskuje i prosi o pomoc.
 Jest cudnie. kochane psiaczki. Chociaż czekają mnie nowe wydatki:(

wtorek, 29 lipca 2014

Raz, dwa, trzy.. i to ma wystarczyć?

Raz czyli dach, dwa- i trzy to miski. jedna do picia , druga do jedzenia. To ma wystarczyć psu do życia?Przecież to standard schroniska. Dlaczego o tym piszę, bo w moim mieście, żyje mały piesek-wielkości jamnika. Ma ogrodzony kawałek terenu.pełno trawy a obecnie pokrzywy sięgające metra wysokości.
 Jest buda, nawet ocieplana, są miski. Rozmawiałam z wieloma Fundacjami ratującymi psy, ale za każdym razem słyszałam, ze nie ma zagrożenia życia. Nie ma,  fakt ale ten piesek jest odcięty od ludzi. Obserwuję go od zimy. Ostatnio już nawet nie podchodzi do siatki gdy słyszy szczekanie innego psa. Czy naprawdę ludzie zareagują gdy ta psina padnie?Trawa to są i kleszcze. dopadną i jego.gdym miała jednego psa to stanęłabym na głowie aby ten malec zamieszkał ze mną A tak co mam zrobić, gdy każdy odmawia pomocy?

środa, 16 lipca 2014

Nowości

Nie piszę tak dużo jak wcześniej, gdyż zmian jest mniej. Mniej ale za to ważne. Funia zaczyna spać ze mną w łóżku. Coraz częściej domaga się pieszczot. To miłe. Coraz mniej niszczą sunie w domu, więc będę mogła pozmieniać te poniszczone rzeczy.
 Wiem brak systematycznych wpisów , ale czasem życie wgniata człowieka w ziemie.
Kilka dni temu minęło dwa lata jak Maksi jest ze mną. Jak ten czas "leci".
Tuptuś wcina jak szalony, rośnie. Gdy pierw daję jedzonko suniom, potem żółwiowi., gadzinka podchodzi do psich łapek i zaczyna je skubać.Maksi ,nic sobie  z tego nie robi..
 Dopiero napisałam , ze już prawie nie niszczą , a kolejna poduszka zniszczona:(

niedziela, 1 czerwca 2014

Moje psy są super

Coraz więcej mnie zaskakują..Moje zakazy i nauki procentują:) Hura!!!!!
Przesadzam? absolutnie.
Pewnego dnia zapomniałam przed wyjściem z domu schować żółwia do terarium. Gdy sobie to uświadomiłam, byłam przerażona. Po załatwieniu spraw wracam do domu...Po pokoju leżą gazety przeczytane przez sunie.  W rogu, pod posłaniem spał żółw, cały i zdrowy. Ale chyba trochę wystraszony bo protestował gdy chciałam go obejrzeć. Jaka ulga wszystko dobrze się skończyło.
Inna sytuacja... Wychodząc z domu zawsze wynoszę śmieci., pewnego dnia przygotowałam je do wyniesienia , ale po 2 godzinach wywnioskowałam , że zostały w domu.. To , że zostały to pestka, ale Maksi mogła je ściągnąć ze stołu. Po powrocie do domu wszystko leżało na swoim miejscu.
Czy to nie jest super? Kocham je bardzo.

Powrót :)

Nie było mnie tu miesiąc. Cóż przygniotło mnie życie, ale dzięki suniom już jest ok
Co u nas? Dziewczyny nadal zdrowe i kochane. prze miesiąc czasu sporo nauczyły się nowego. Gdy pojawiły się pierwsze kalafiory, dołączyłam je do jadłospisu piesków. Efekt? Super zjadły z apetytem. Funia podeszła i polizała mnie po ręku, Maksi przyszła się przytulić. Codziennie gotuję im po kilka różyczek tego warzywa, dodaje psią karmę. Maksi chyba zgubiła troszkę wagi:) Ups jaka ulga.
Sezon truskawek to dla Makusi wielka pokusa. kocha ten zapach i smak, podobnie jak rok temu. Funia na widok owoców marszczy nosek.
Jak dobrze, że one są. Moje trzy słoneczka dogadały się. Nie, nie pomyliłam się. Jest ich troje, trzeci to Tuptuś. Tuptuś kiedyś jadł z jednego talerza z moja poprzednią sunią Agą. (Aga pod koniec życia jadła z talerza gdyż miała braki w uzębieniu i jedzenie z miski sprawiało jej trudności) Gdy podchodził żółw, sunia odchodziła i zostawiała mu końcówkę jedzonka. To był słodki widok:).
Z Maksi Tupek zaczyna próbować to samo.  Podchodzi do miseczki i zaczyna szczypać ją w łapki.. Zabieram żółwia mimo iż Maksi nie reaguje na jego zaczepki.

niedziela, 20 kwietnia 2014

I jak nie kochać?

Dzisiaj już mi nie do śmiechu. Wszystko mnie boli. Wychodząc na pierwszy spacer, przed wejściem na feralne schody, uprzedziłam moje dziewczyny ,żeby nie zwaliły mnie ze schodów. Gdy znalazłam się na schodku z którego wczoraj zleciałam, Funia cofnęła się za mnie a Maksi odsunęła i przytuliła do ściany. Zrobiły mi przejście.
Chyba się jeszcze położę. Wprawdzie łóżko mam zajęte przez moje skarby, ale fotel jak zwykle w wolny dzień stoi pusty:) Gdy chce się położyć na tapczanie moje sunie maja zdziwione miny jakby mówiły: masz fotel.

Ja to mam szczęście

To musiało kiedyś się stać. Podczas wychodzenia na spacer, sunie ciągną. Biorę smycze w jedna rękę, drugą trzymam się ściany. Co prawda ściana jest gładka ale  to pomaga. Minęło dwa lata bez jakiś wypadków..
Dziś, schodząc, Maksi podeszła mi pod nogi. Miałam do wyboru albo stanąć na łapkę albo próbować ją ominąć. Wybrałam drugą opcję ale efekt był taki, że runęłam na ziemię. I tak spadając z 4 stopnia zdążyłam wybrać "pozycję lądowania na ziemi.".. hhi Upadając musiałam je ominąć, gdybym spadła na którąś z nich mogło być mniej śmiesznie.Upadlam tuż obok nich. Funia zaczęła krzyczeć słysząc ze coś za nią spada.
 Paradoks tej sytuacji? Upadlam na kolano które bolało mnie trzy miesiące. Było nawet spuchnięte. Pewnie dopiero jutro odczuję efekt upadku ze schodów.
Zamiast się wściekać ogarnął mnie  tzw pusty śmiech. Przypomniała mi się moja Babcia. Pamiętam , że jak kiedyś upadła tak się potłukła, że zabraliśmy Ją na pogotowie. Schodziła wtedy też ze schodów, była awaria windy. Należy dodać, że niosła 50 jajek. I aż trudno sobie wyobrazić, że upadając ze schodów nie zbiła żadnego.

Świat ma tyle barw..

Wiosna, kolejne święta wspólne. Z racji zmiany pory roku Funia bywa nadpobudliwa. Czasem po powrocie do domu zastaje kałużę do sprzątnięcia..Tradycyjnie pytam kto to zrobił? ( są przecież dwie) i Funia zawsze podchodzi do mnie i przeprasza.. Liże po rękach, wkłada łepek pod rękę aby być głaskaną. I jak się tu gniewać? Robię krótki wykład że źle zrobiła i zaczynam sprzątać.
Maksi dba o Funię, czuje się za nią odpowiedzialna. Gdy spotykamy psa i Funia boi się psa , Maksi natychmiast próbuje ugryźć intruza. Niesamowite, Maksi pozbawiona agresji, nie mająca złości do psów ani do suczek.W obronie Funi zamienia się w groźną suczkę.
Po dwóch latach bycia razem, moje sunie coraz częściej "odpuszczają" innym psom. Musiałam to sama z nimi wypracować. Po jednej lekcji z panią behawiorystka, moje pomysły okazały się lepsze.Nie jestem fachowcem ale lepiej znam moje psy.Owszem podpatrzyłam prace fachowca, lecz musiałam
 to zmodyfikować.Nie jestem w stanie wychodzić z każdym psem osobno. Cóż życie..Zresztą one osobno zachowują się inaczej niż jak są razem. Jedyny może mankament jest taki , że moja praca trwa o wiele dłużej niż specjalisty.Ale jaka to przyjemność że się samemu coś wypracuje:)

czwartek, 3 kwietnia 2014

Wnioski???????

Każdy musi wyciągnąć sam.
A/ Jeśli wybrałeś odpowiedzi z literką A to myślę, że możesz jechać do schroniska i adoptować psa.

B/Jeśli wybrałeś odpowiedzi B to trzeba jeszcze przemyśleć decyzję o posiadaniu psa w domu.
pozdrawiam:)


Czy na pewno możesz mieć psa?

Przedstawię 3 zdarzenia. Nie są to wymyślone scenariusze ale z życia z psem. Na końcu zdarzenia saądwie odpowiedzi do wyboru. Zastanów się która do ciebie pasuje.

1. Masz w domu kilka par butów. Ale tylko jedne są super wygodne.Kosztowały sporo ale warto było.
 Wracasz z pracy i okazuje się, że twój pies zjadł kawałek buta. Wpadasz w histerię bo?

A/ To może zaszkodzić psu. Nie wiesz co zrobić? Obdzwaniasz: weterynarza i znajomych. Gdy już wiesz co zrobić, ustalasz co z buta zostało. Wniosek: trzeba było schować.Będzie można kupić nowe buty:)
B/Wściekasz się na psa żal ci butów, masz zepsuty dzień


2.Z wielkim trudem zdobywasz bilety na koncert ukochanego zespołu. Rzadko występują w twoim mieście, najwyżej raz w roku albo raz na dwa lata. ( bilety dość drogie)
 Gdy szykujesz się do wyjścia, pies źle się czuje, widzisz to gdyż inaczej zachowuje się niż zwykle.

A/Trudno .. koncert przepadnie, zabierasz psa do weta Gdy okazuje się, ze to nic poważnego , przytulasz pupila, parzysz dobra herbatę i włączasz płyty których masz cała kolekcję .Zostajecie razem. najważniejsze , ze wszystko jest ok.. co tam koncert no trudno.
B/Jesteś wściekła. Przepadnie koncert? skąd najpierw koncert potem wet w końcu przychodnie są cało dobowe.


3. Miałaś ciężki dzień w pracy. Dzwoni koleżanka i namawia cie na spotkanie po pracy

A/Bardzo cie ucieszył telefon, ale najpierw jedziesz do domu i wyprowadzasz psa, dajesz mu jeść i spokojnie idziesz na spotkanie
B/Biegniesz na kawę , dopiero po kawie (która przeciąga się gdyż są ważne sprawy do omówienia) wracasz do psów

wtorek, 1 kwietnia 2014

Smutna, ale prawdziwa historia

Kiedyś w necie poznałam Zuzę. Osoba w średnim wieku. Często rozmawiałyśmy przez komunikator gg.Zuza opowiadała mi , jak to w każdą wolna chwilę, cała rodzina jadą do pobliskiego schroniska bo tam jest fajny pies. Każda ich wizyta była połączona ze spacerem, zabawą i głaskaniem. Gdy spytałam czemu go nie zabierzecie, odpisała na razie nie mogę, budujemy dom. A gdy dom będzie skończony? Tak zabierzemy go.
Minęło jakieś pól roku. Znów zaczęłyśmy rozmawiać.Spytałam o psa. Ucieszyła siei zaczęła opowiadać jaki jest wspaniały.Gdy powiedziałam ze piesek ze schroniska miał szczęście, że ma dom.,usłyszałam coś co mnie zatkało. ;My mamy psa , ale kupiliśmy go w hodowli. Gdy spytałam o tamtego usłyszałam trudno musiał zostać
Jak można, pozwolić na to, dać szansę i potem zmienić zdanie. Nie pasował do wystroju domu? wstyd przed sąsiadami? Kurcze mając dom, ogród, naprawdę nie ma miejsca na drugiego psa?Absurd..
 Pomimo, że dzisiaj jest 1 kwietnia ta historia jest prawdziwa.

niedziela, 30 marca 2014

Jak to jest mieć dwa psy?

to nie jest zbyt skomplikowane. Wszystko jest do kwadratu:) dwa posłanka, podwójne szelki, smycze, miski, ubranka na zimę, prezenty, smakołyki. Zawsze w domyśle jest dla dwóch:)
Więcej obowiązków: 8 łapek do wytarcia po spacerku, dwa brzuszki, dwa grzbieciki do wytarcia po spacerku.. Są dwie miski na jedzenie i jedna na wodę. Trudniej nauczyć czegoś dwa pieski, ale nie mówię , że jest to niemożliwe .Nawet mój Weterynarz już się przyzwyczaił do mojego duetu. Podczas pierwszych wspólnych wizyt tracił wątek o którym psie mówimy. Na szczęście były to głownie szczepienia lub korekta pazurków. Teraz już lekarz ogarnia bez problemu :) Cóż wszyscy musieli się do siebie przyzwyczaić
Dziewczyny mają towarzystwo gdy wychodzę z domu. Są dwa do kochania , nawet dwa, gdy wypychają mnie z mojej poduszki.
Dlaczego napisałam jak to jest? Zwyczajnie bałam się tego, czy dam radę.Bardzo chciałam mieć Maksi i Funię i nie żałuję

Najpierw szpak dziobał bociana, a potem była zmiana :)

Co ma blog o pieskach z tym powiedzeniem? Wbrew pozorom bardzo dużo. W domu często jest jeden fotel, jedno łóżko. Wyjątkowo są dwa posłania dla piesków , bo one są dwie.
 Gdy jedna śpi na fotelu, druga wybiera tapczan, potem jest zmiana:) Drzwi wejściowe są jedne i też tam śpią na zmianę.Na tzw mizianko też przychodzą na zmianę. Są dwa brzuszki do głaskania i tez wystawiają je na zmianę Jedno mnie cieszy, nie ma rywalizacji wśród nich. Każda wie , że jest tak samo traktowana.

Gorsze dni

Hm, to ja, nie moje sunie miałam gorszy dzień a raczej gorsze dni.. Gdy nachodzi mnie chandra , zwyczajnie milknę. Więc nie krzyczę , nie wściekam się na domowników. Moje dziewczyny są cudne. Wykorzystywały każdą okazję aby się do mnie przytulić. Funia nawet zaczęła spać przytulona do mnie.Po dwóch latach doczekałam się. Powód mojego "doła"?. Dwa lata temu odeszła sunia znajomych.. Miałam cichą nadzieję, że jakiś biedny piesek mały albo duży znajdzie dom. Owszem znalazł dom ale piesek kupiony z pseudo hodowli.
 Wiem , wiem każdy ma prawo chcieć takiego a nie innego psa. Myślę , ze my inaczej kochamy zwierzęta.
Moje kundelki są typowymi mieszańcami, w każdej można doszukać się kilku ras.Ale jedno łączy wszystkie psy: potrzeba domu, opieki i wielkiej miłości. To , że rodzice, nie wiadomo jacy byli, naprawdę nie ma znaczenia. Kocham moje sunie i nie ma piękniejszych piesków od nich.
Hasło na lato? Kochajcie kundelki!!

niedziela, 16 marca 2014

kto ma kogo

To typowe pytanie zwierzoluba. Odpowiedź jest jedna to one-zwierzaki maja nas a nie odwrotnie..Czasem się wkurzam ale dzisiaj zrobiłam to dla niego tzn Fuksa. Nadszedł termin szczepienia. poszliśmy razem. Fuks i ja. To dziwne uczucie iść z psem sąsiadki do weta. Fuks poza domem nosi kaganiec, potrafi bez uprzedzenia złapać za nogę. Ze mną Fuks trzyma sztamę, należę do szczęśliwców których nie gryzie.U lekarza zachowywał się nie nagannie. Chyba nawet pożalił się lekarzowi na chorobę swojej Pani. Po powrocie, oznajmiłam, że za dwa tygodnie zabieram go na kolejne szczepienie i na korektę pazurków. To będzie kolejne wyzwanie bo psy nie znoszą obcinania pazurków.Gdy go pochwaliłam, dostałam buziaczka w nos. I jak tu nie kochać.

sobota, 15 marca 2014

"tragedia"

No cóż żaden pies nie lubi wizyt w przychodni. Jeśli wszystko jest w porządku, wizyta i tak jest konieczna-szczepienia.W tym roku każda moja niunia jedno już ma za sobą. Funia wściekliznę, Maksi choroby zakaźne.Obie dobrze to zniosły..jeszcze dwie przed nami.. Odrobina histerii :)mojej i suniek i wyjdziemy na prostą:)Jutro idę zaszczepić psa sąsiadki. Przy okazji dowiedziałam się, że Fuks jest szczepiony tylko na wściekliznę. Uważam, że omijanie szczepionek na choroby zakaźne to przesada. Gdy pies zachoruje będzie płacz i zgrzytanie...Ale nie moja sprawa, nie mam na to wpływu, tylko szkoda psa.
Po porannej wizycie w przychodni cały dzień spędziłam z nimi. Teraz szczęśliwe spokojne śpią. Zmykam bo moje dziewczyny i tak o 4 zrobią mi pobudkę. Najbardziej martwi mnie ,że Maksi przytyła:( waży za dużo ale gdy tylko zrobi się ładna pogoda będziemy więcej chodzić. Musi się udać:)

sobota, 8 marca 2014

Wielka bzdura

Spytacie cóż to takiego? Bzdurą jest mówienie "to tylko pies albo tylko zwierze" Moje nieszkolone sunie, mimo dopiero 2 lat razem a ciągle zaskakują.
Gdy Maksi zamieszkała ze mną i było jej czasem smutno, zawsze mogła liczyć na moje dobre słowo i pogłaskanie. teraz gdy ja mam gorsze dni, Maksi "opiekuję się mną" Jak? Tak jak umie.Najpierw patrzy na mnie  z troską i ocenia sytuację, po chwili podchodzi i zaczyna mnie lizać łasi się,zabawia. Gdy to nie pomoże kładzie łepek  na moim kolanie i znów patrzy z troska jakby mówiła: :nie martw się jestem z tobą.
Gdy po długim lizaniu mojej nogi proszę by przestała, Maksi "puszcza" Focha. Odwraca się do mnie tyłem, zwija w kłębuszek i wiem, że jest jej przykro.Nie chciałam zrobić jej przykrości. Znów się przytulamy i wszystko wraca do normy.
Czy ktoś może zastąpić psia przyjaźń?

czwartek, 27 lutego 2014

Snob

Zanim napiszę muszę policzyć do 10 .Musze wyciszyć emocje bo nic dobrego z tego nie będzie. W śród miłośników psów też są snoby. Dowartościowują się psim rodowodem i tylko to się liczy. na wszelkie mixy patrzą z pogardą i obrzydzeniem. Ale podkreślają , że kochają psy . Chwalą się psem jak samochodem , czy ciuchem znanej marki. Pies z rodowodem czy bez potrzebuje miłości , domu i uwagi. Jedna z sąsiadek przy każdym naszym przypadkowym spotkaniu chwali się psami syna z papierami. No cóż ja kocham psy i kundelki tak samo jak inne. i taka jest moja odpowiedź zawsze.To co powiem brzmi śmiesznie ale tak bywa. Czasem właściciel prowadzący rasowego psa nie pozwala aby  jego pupil powąchał kundelka. Próbuje się tym nie przejmować, kocham kundelki i nie wstydzę się tego. Niech żyją kundelki.

środa, 26 lutego 2014

Dla mnie, dla nich , wspólny zakup

Moje słonka drą poduszki, więc gdy znalazłam poduszkę z necie za 10 zł , to ja kupiłam. Wiedziałam , że ona bardziej pasuje im niż mnie. Ale poduszka była jedna,a sunie są dwie.Której dać Maksi? Funi? Kocham obie i co zdecyduję jednej będzie przykro, że nic niedostała. Przez tydzień zastanawiałam się jak wybrnąć z sytuacji. Koniec miesiąca i każda złotówka jest na wagę złota.Poduszka jest jedna brzmiało mi w uszach.:(
 Znalazłam rozwiązanie. Wyjmując poduszkę długo gadałam ze poduszka jest ani dla Maksi ani dla Funi tylko to będzie nasza poduszka a wiec i moja:) Uszczęśliwione zakupem wyrwały mi jasiek z rąk. Odtańczyły szalony taniec z poduszką. PO pól godzinie brykania zostawiły słonia i padły:)Nie nie pomyliłam się pisząc najpierw o poduszce , potem o słoniu. Poduszka jest z łepkiem słonia. W wolnej chwili kładę ją pod głowę i jest ok. Najważniejsze , ze żadna się nie rozczarowała. One obie muszą się czuć ważne i obie kochane tak samo, to podstawa dobrych relacji miedzy nimi.:)

czwartek, 13 lutego 2014

W czasie deszczu dzieci się nudzą;

Dzieci rozrabiają, psiaki też. Wczoraj po powrocie do domu i "zaliczeniu" spacerku z nimi, oszacowałam straty i zyski hihi. Cóż strata? kolejna poduszka pozbawiona zamka, A jaki może być zysk? A owszem może, niepołknięty zamek od suwaka. Ręce mi jednak opadły, kolejny wydatek:( Padło znane już pytanie kto to zrobił?. Jak myślicie kto się przyznał? Funia, wylizała moje dłonie i podstawiła brzuszek do wygłaskania. Byłam zbyt zmęczona aby się złościć Nagle Maksi jakby zaczynała się wstawiać za Funią. merdała ogonkiem zaczepiała łapkami, lizała mnie i w oku miała taki błysk:) Chciała mnie udobruchać... i udało się jej, wybuchnęłam śmiechem i uznałam ze najważniejsze że nic sobie nie zrobiły.
 Gdy później kładłam się spać za tapczanem, leżały wszystkie ukochane zabawki Funi. No kto wymyślił, odstęp tapczanu od ściany?:)) Biedne moje maluchy nie mogły sobie poradzić, wiec ucierpiała poduszka.
I jak ich nie kochać? Zamiast złościć się ze  szkody, wprawiły mnie w dobry nastrój.:)))

środa, 12 lutego 2014

Rozmowa z psem

Dziwne? Ludzie dzieła się na tych co się przyznają , że mówią do swoich podopiecznych i na tych, co zaprzeczają. Od zawsze mówię mojemu psiakowi, że np idę do pracy, do sklepu. Chwalę gdy jest grzeczny, karcę gdy rozrabia. Nie zawsze są to tylko polecenia czyli krótkie komendy. Kiedyś usłyszałam, że ładnie mówię do swojej suni ( wtedy jeszcze była Aga). Zdziwiło mnie ładnie? zwyczajnie. Zaczęłam obserwować jak mówi do zwierzaka osoba która to zauważyła. Wstyd powiedzieć, ale moja znajoma lubiąca psy, nie była zbyt mila dla swojego czworonoga. Ciągle brzmiało;"oj przestań", szarpała go smyczą, pomimo iż nic nie robił. Ciągle miała do niego pretensje. Jaka była reakcja moich psów gdy byłyśmy razem? Patrzyły na mnie . Kilka razy starszej Pani powiedziałam , żeby była milsza dla  jamnika..Trochę pomogło, ale widać to taka kobieta. Smutne.

niedziela, 9 lutego 2014

Mój kochany duet

Maksi wyrywa wszystkie zamki błyskawiczne przy poduszkach. Kiedyś nawet miała pokaleczony nosek.
Niczego jej to nie nauczyło, robi to nadal. Funia ssie rogi u jaśków na tapczanie. Kiedyś gdy wychodziłam z domu słychać było ciche łałau. teraz odgryza rogi od podusi albo miętoli ja w pysiu. Skąd wiem? bo kiedyś zrobiła to przy mnie.Cóż jeśli jej to pomaga?niech tak robi. Jak przejdzie to wtedy kupię nowe poszewki.
 Wróciłyśmy ze spacerku, koszmar. wszędzie pełno roztapiającego się śniegu, trawniki podtopione.
Maksi jest niesamowita, ona uwielbia chodzić po murkach, schodkach, jak dzieciak. Gdy murek jest zbyt mały taki dla Yorka, Maksi pcha swoje ciałko, może się uda jednak? gdy murek większy idzie dumna jak kot:). Przypomniało mi się coś z dzieciństwa..Jako dziecko też tak nie ominęłam żądnego murka. Moja ówczesna sunia ,pekinka-Perełka była nawet podsadzana przez nas na murek bo nie zawsze mogła sama sobie poradzić. Nigdy nie myślałam ze jeszcze kiedyś mój pies będzie kochał murki:)
 Dlatego raz jeszcze piszę, psy są jak dzieci:)

Niebezpieczne zabawy:(

Jak trudno przewidzieć co zbroi pies, wie tylko ten kto ma w domu psiaka. Przed wyjściem z domu chowam wszystko co może stanowić zagrożenie dla życia. Nie wszystko jednak można przewidzieć. Jasiek zwykła poduszka 40 x 40 cm, niby nic a tym razem zabawa nim mogła się źle skończyć.
Jak zwykle wracałam do domu i zauważyłam tym razem coś dziwnego... Zza drzwi słychać tylko jednego pieska który się cieszy. Z przerażeniem przyśpieszyłam kroku , to co zastałam po wejściu do mieszkania.. było straszne.  Funia jazgotała a Maksi siedziała na podłodze i płakała,do tylnej łapki miała przywiązaną poduszkę. To dekoracyjny sznurek który ozdabiał poszewkę zacisnął się na łapce. Ucisk był dość silny, gdyż bez przecięcia nie udałoby się oswobodzić łapki .Maksi była wystraszona, nie wiem ile czasu to miała. przytuliłam rozmasowałam ślad i poszłyśmy na spacer. Na dworzu okazało się, ze idzie normalnie,. Wiecie jaka to ulga?

środa, 5 lutego 2014

Jak dobrze mieć sąsiada:)

Czy na pewno dobrze i czy każdego? Mnie trafiła się "wyjątkowa sąsiadka"   Znam Ją 10 lat i chyba dopiero teraz  poznaję. Starsza Pani, mieszkająca sama pól życia, (wcześniej mieszkała z mamą)pełna złośliwości i przepełniona nienawiścią. W każdej awarii wyczuwa podstęp i czyjąś manipulację. Dlaczego pisze o Niej tu? na Blogu o psich smutkach? Dlatego , że znam Ją dzięki naszym psom. Gdy spotkałam starszą Panią w nowym bloku, tuż po przeprowadzce ucieszyłam się, teraz jednak zmieniłam zdanie. Gdy tylko w czymś pomogę tej kobiecie , Ona uznaje ze ma prawo wtrącać się w moje życie, kontrolować, wydawać opinie. Nie było tak od początku, czasem sąsiadka też mi pomagała, ale robiła to w dziwny sposób. Powoli ograniczałam nasze spotkania. Teraz już nawet unikam wspólnych spacerów z psami? czemu? Chcę oszczędzić nerwów nam obu. Zaczęło się to pewnego dnia. Wracam po dość ciężkim dniu, próbuję się zrelaksować z moimi suniami. Nadchodzi sąsiadka " jak dobrze, że panią widzę, żeby pani wiedziała ja dzisiaj mało nie dostałam zawalu" Przeraziłam się, że coś się stało, a tu słyszę taka rewelację : To skandal w pobliskim ogrodzie obcięli krzewy za nisko ziemi... i cały potok słów poleciał:( I tym się Pani tak zdenerwowała?Tłumaczyłam, że co rok na wiosnę podcinają i jeśli nawet komuś się coś omsknęło to nie powód do zdenerwowania, odrośnie. Ale gdzie tam, mogłam gadać , starsza Pani wiedziała swoje. Moim największym zmartwieniem wtedy było aby wystarczyło mi karmy do końca miesiąca a nie jakieś krzewy.
Przeprosiłam jazgocząca kobietę, że mam swoje, ważniejsze sprawy na głowie niż jakieś krzaczki ,, pożegnałam się i poszłam swoją drogą.
Wiem tolerancja dla starszych osób. Mam ją zapewniam, ale trzeba zachować zdrowy rozsądek żeby nie zwariować.

sobota, 1 lutego 2014

Czas czyni cuda

To już druga zima gdy jesteśmy we trzy. Mimo dużych mrozów, zwierzaki są inne. Bez strachu wychodzą z klatki. Mimo smarowania łapek, swoje potrzeby załatwiają ekspresowo. Rok temu gdy Funi zmarzła łapka , krzyczała jakby ja coś rozrywało. W tym roku, gdy łapka zaboli, jedynie podnosi ją do góry. Obie są dzielne.  Maksi po spacerku drapie się to jeszcze reakcja na wymrożenie. Ze spacerku wracają w takim tempie, że ja prawie fruwam za nimi:) I  wiem, że gdyby jedna z nich była większa nie dawałabym rady.
 Dzisiaj wolny dzień , wiec to chwile dla nich. Teraz gdy to pisze,obie śpią na moim tapczanie. I zgodnie z domową tradycja fotel jest wolny. Gdy mam wolny dzień, fotel jest mój. I najciekawsze , że to one wymyśliły.
Minął styczeń, to bliżej do wiosny. Bardzo mi się chce iść na dłuższy spacerek z nimi. Na razie trzeba przeczekać mrozy i cieszyć  się domowym ciepełkiem.

wtorek, 28 stycznia 2014

Moje kochane cwaniaki:)

Jesteśmy razem już jakiś czas i nie przestają mnie zaskakiwać. . Sunie wiedza, że musza się zgadzać ze sobą, więc jedna ustępuje drugiej. Ostatnio przy porannym posiłku usłyszałam warkot Funi. Na klaśnięcie w dłonie przestała. Za dwa dni to co zobaczyłam zdumiało mnie. Maksi po wyczyszczeniu zawartości swojej miseczki podeszła do miseczki Funi, a  ona odeszła i poszła w kąt pokoju. Musiałam zareagować, odwołałam Maksi i powiedziałam do Fuńci to twoje jedzonko.Wniosek znów rano muszę pilnować która z czyjej miski je:)
Mieszkamy w bloku dość wysoko. Zaraz po wejściem sunie siadają i dostają po okruszku ciasteczka , na wyciszenie . Gdy winda zjedzie na 4 piętro odkładam smakołyki. ( kiedyś Funia nie zjadła do końca i zakrztusiła się wychodząc z windy) Jeszcze niedawno sama musiałam patrzyć na którym piętrze aktualnie jesteśmy.  Od kilku dni, sunie same wstają nawet gdybym trzymała kawałek kiełbaski. Skąd wiedzą , że to już 4 piętro? Nie mam pojęcia:)
 I czy one nie są niesamowite?

niedziela, 26 stycznia 2014

Oczy, takie ładne oczy

Uwielbiam patrzeć na oczy zwierząt. Psie, kocie...Mówią ze psom nie wolno patrzeć w oczy. Patrze od zawsze w psie ślepka. W nich widać cała duszę zwierzaka. Wyrażają smutek, ból, radość czy chęć zabawy....
 Gdy przychodzą mrozy, a moje sunie śpią w ciepełku, nie mogę przestać myśleć o tych bezdomnych:(
Najgorsze jest to, że nie mam jak pomóc. Przed zima podzieliłam się z wolontariuszką tym co miałam, czyli koc dodatkowa kołdrą. I bezsilność , że nie mogę zrobić nic więcej.  Często samo życie weryfikuje to jak możemy pomóc. Chciałam pomóc więcej, lecz na razie pierwsze są moje zwierzaki.i ja.Czasem rozpadną się buty, czasem dochodzi jakiś lek. Wtedy finanse na pomoc maleją. Takie życie
i takim smutnym akcentem kończę dzisiejszy post.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Depresja i noc

W dzień depresja Maksi jest przykra, natomiast w nocy słodka. Rok temu gdy dopadły Makusię smuteczki, w nocy wtulała się we mnie. Dzisiejsza noc tez taka była jak rok temu.. Na mojej podusi, tuż obok mojej twarzy spała jej mordeczka. Wilgotny nosek dotykał twarzy. Gdy przesunęłam się podczas zmiany pozycji, Maksi przesuwała się bliżej mnie.. To mile uczucie jak takie, spore, ciepłe ciałko śpi obok. Gdy ciałko zatrzęsło się we śnie,za chwilę czułam ciepły języczek na policzku. Taki psi buziaczek. Zupełnie chciała powiedzieć: "dobrze, że jesteś".
Właściciele psów dzielą się na tych co przyznają się , że pies z nimi śpi i na takich co zaprzeczają.
Cóż w moim domu, pieski mają takie same prawa jak inni członkowie rodziny. Od zawsze jeśli piesek czy kot chciał spać w łóżku, to spał, i nikt nie robił z tego problemu. Wieczorem ścieląc łóżko, najpierw zdejmuje z niego wszystkie psie zabawki. Idę do łazienki, a zanim się położę, znów zabawki muszę zdejmować z łóżka. Czasem coś przeoczę  i jak ostatnio spałam na piłeczce Funi.. Było mi niewygodnie, ale nie obudziłam się. Rano Funia miała minę pełna pretensji, ze zgniotłam jej piłeczkę:) Na szczęście  po kilku ruchach,  piłka odzyskała pierwotny kształt

niedziela, 19 stycznia 2014

Zimowa depresja

Wspomnienia, wspomnienia.:( Druga zima Maksi u mnie. Gdy spadł śnieg, Maksi posmutniała. Rzadziej merda ogonkiem, patrzy gdzieś zamyślona. Gdy ją przytulam ożywia się, lecz za chwile smutnieje. Na spacerku grzebie łapką pod śniegiem szuka jedzenia. Gdy usłyszy fe, zostawia.To wracają wspomnienia, te złe. Na spacer wychodzi w ubranku. Zakłada je  rozrabiając. Gdy jednak pod łapka poczuje lód albo śnieg na pysiu pojawia się smutek. Nie ma ochoty sama na zabawę ani  z Funia. Co mi pozostaje ? Być przy niej w każdej wolnej chwili i wspierać:) Powtarzać jak jest ważna dla mnie i Funi.
 Staram się być pogodna przy niej chociaż złość się we mnie ciska, tyle, że nie z jej powodu ale sąsiadów. Przesadzam? Czy biorąc czyjąś rzecz trzeba spytać? A jeśli już pominiemy pytanie: czy mogę pożyczyć, to trzeba oddać rzecz czystą?.Dla mnie to oczywiste, ale widać dla innych nie i to mnie złości.

sobota, 18 stycznia 2014

Wielka ulga

Dzisiaj byłyśmy z Funią u weterynarza. Kilka dni temu bawiąc się nowa piłeczką, zrobiła siusiu pod siebie.
Wzięłam opis ilości pitej wody przez obie sunie i poszłyśmy. Bardzo bałam się diagnozy.  Obserwacje, informacja którą przedstawiłam lekarzowi zaowocowała diagnozą. To stres, lecz więcej będzie można powiedzieć gdy ostatnio przyjmowany przez nią lek zostanie wydalony z organizmu.
 Bałam się co usłyszę. Ale jestem optymistka. Kocham ją bardzo. Zresztą Maksi też kocham.
 W wolna sobotę mam sporo spraw. Zakupy, opłaty, poczta, apteka. Ale najważniejsza była wizyta u weta.
Teraz mogę spokojnie nadrobić zaległości całego tygodnia.
 Moje wolne chwile, to czas z nimi. Nawet jeśli wtedy sprzątam, piorę,czy gotuję, jestem z nimi.
Gdy lepiej ochłonę, napiszę coś jeszcze :)

niedziela, 12 stycznia 2014

Nigdy nie mów nigdy..

To prawda. Nigdy nie zarzekajmy się, że  czegoś nie zrobimy bo....Życie może napisać inny scenariusz i wtedy. No właśnie. Przykład? Proszę bardzo. Jako dziecko miałam w domu rudego psa , potem kota. Gdy zapragnęłam mieć czarnego a raczej szarego psa. Okazało się , że był chory nie dało się go uratować. Mimo,  że zasięgaliśmy opinii wielu weterynarzy, treserów psów, wynik rozmów był jeden. Wtedy a było to 28 lat temu jakoś tak, obiecałam sobie ze w moim domu będą tylko rude zwierzaki..Bałam się , że to co nam się przydarzyło z Nerem to pech. Dwa kolejne pieski po nim były: jeden rudy drugi z przewaga rudości.
 Ostania adopcja, tez wybrałam rudą sunię. Gdy zastanawiałam się nad drugim psem w domu nie myślałam o czarnym. Ale zdecydowałam jaki  się znajdzie jakiś piesek na ulicy, to go zabiorę do domu.
 Gdy pierwszy raz zobaczyłam Funię, czarną jak węgielek.to słowo nigdy gdzieś uleciało z pamięci. Mimo ciemności widziałam, małe trzęsące się stworzonko. Wtedy już , nie wiedząc jaka jest i czy to piesek czy sunia postanowiłam , ze zamieszka z nami
Zanim udało się ja złapać wybrałam imię a raczej dwa dla pieska lub suni.
Gdy już była moja, okazało się, za ma rude łapki. Najciekawsze jest to, oż im dłużej jest ze mną to spod ciemnej sierści prześwitują jasne włoski. Nie ma to już dla mnie znaczenia. Nawet gdyby pozostała czarna jak smoła , nic by to nie zmieniło -kocham ja. Dlatego nigdy, nie mówmy nigdy:)

poniedziałek, 6 stycznia 2014

I tak będę czekać cd

Tupek. gdy nie ma mnie w domu Tuptuś siedzi w terrarium. Gdy wracam łazi po mieszkaniu:)

I Funia wtulona w fotel, który zajęła po Maksi. A gdy jest niedziela , lub dzień w którym dużo czasu jestem w domu , dziewczyny zostawiają fotel dla mnie.

A jak i tak będę czekać

To Aga

Maksi

Kto jeszcze lubi banany?

Tak to Maksi, podjadająca, a raczej jedząca wspólnie z Tuptusiem. Długim języczkiem sięga w miejsca odsłonięte:) Ale pychota! granule i banan. Maksi wie ze nie wolno jeść z nim, ale wczoraj zależało nam aby to uchwycić na zdjęciu.Trzeba dodać iż Topek nie protestuje gdy Maksi kosztuje z nim:)
Moja poprzednia sunia Aga też jadała z Tuptusiem. Szkoda, ze nie mam zdjęcia :( Gdy Aga była już staruszką psią, jadała na deserowym talerzyku. Tupek gdy miał ochotę spróbować- podchodził. Aga odsuwała się wtedy.Gdy żółw spał, potrafiła mu zostawić trochę jedzenia na potem, gdy wstanie.
I tak to u nas jest:)
pozdrawiamy

fotki 2

Pierwsza fotka to Maksi przy stole. Ona kocha jeść i zjadła by wszystko o każdej porze. Nawet jak śpi, mlaszcze jakby coś jadła. Myślę, że to wina czasów gdy głodowała.



Druga fotka to Tuptuś, zajadający swój posiłek. On tez kocha jeść. Na małej tatce granule z witaminami i banan pokrojony w kawałeczki. Banana dostaje raz w miesiącu. Jest zbyt kaloryczny  i tuczący . Ale gdy banan pojawia się na śniadanie to wielkie szczęście, nie tylko Tuptusia  lecz i?
o tym napisze potem, gdy znajdę fotkę jako dowód:)



Trzecie zdjęcie- to obie moje dziewczyny. Z lewej strony Funia, z prawej Maksi.

Fotki moich zwierzaków

                                                                                                                                                                                                                                                                   


                                                                                                                                                                                                                                                                                     

niedziela, 5 stycznia 2014

pies jest trochę jak dziecko

Początek roku, a właściwe już końcówka zapowiadała kłopoty. Wczoraj byłam u Weta podciąć pazurki Funi i spytałam czy to normalne, że pies dużo siusia. Dostałam zalecenie i mierzenie ilości wypijanej wody, dopiero potem będą badania. Trzymajcie kciuki  aby to był fałszywy alarm..A czemu porównałam psa do dziecka? Dziecko jak sobie nie radzi z problemami to czasem siusia w łóżko, podobnie jest z moja Funia..Miała już kilka dni, że podczas snu zwyczajnie siusiała  pod siebie:(. Dopiero moje zapewnienie jak bardzo jest dla mnie ważna i jak ja kochamy, troszkę to uspokoiło. Ale wyliczenia z wodą będę robić i będę ją ratować
Jeśli to jednak stress, to i tak to lepsza diagnoza niż np cukrzyca:(
Za oknem wiosennie, ciepło jak na styczeń. Moje zwierzaki chyba to czują..Żółw nie odstępuje lusterka, szukając tam pięknej żółwicy :). Sunie maja chęć na dłuższe spacerki. A i zapomniałam dodać , że żółw chociaż wielkości dłoni ma apetyt i  dopomina się jedzenia:).Małe zwierzątko ale lecz zjedzenie pól banana zajmuje mu chwile:)
 Aby do wiosny:)Udanego weekendu.

środa, 1 stycznia 2014

sylwester :(

To trudna noc dla właścicieli psów , kotów. Nie które boją się wystrzałów petard, inne nie.
Maksi nie reaguje na wystrzały, natomiast Funia boi się.To już drugi wspólny sylwester. Obie dostały lek i były bardzo dzielne. Ostatni spacer ok 19. Krótszy niż zwykle. Ucieszyło mnie, że Funia gdy się przestraszyła się huku i zaczęła ciągnąć w kierunku domu.
Teraz pora  spokojnego snu, czasem przerywana  petardą.
Jaki będzie ten rok? Cóż zobaczymy..Gdy zwierzaki odsypiały ,  upiekłam ciasto do popołudniowej kawy:)
 Dobrego Roku, pozbawionego złości i zawiści życzę wszystkim!

dawno, dawno:)

Oj dawno tu nie byłam. Awaria komputera i zwyczajnie brak czasu. Minęły urodzinki Funi i zbliżają się kolejne wspólne . Obie są kochane i nadal się zmieniają . Maksi robi się bystrzejsza, a Funia to mała spryciula. Funia uważa ze otrzymanie smakołyku w windzie, gdy  usiądzie to niemal obowiązek. Gdy nie dostanie zaczyna szczekać , patrząc mi w oczy:)