Dzisiaj byłyśmy z Funią u weterynarza. Kilka dni temu bawiąc się nowa piłeczką, zrobiła siusiu pod siebie.
Wzięłam opis ilości pitej wody przez obie sunie i poszłyśmy. Bardzo bałam się diagnozy. Obserwacje, informacja którą przedstawiłam lekarzowi zaowocowała diagnozą. To stres, lecz więcej będzie można powiedzieć gdy ostatnio przyjmowany przez nią lek zostanie wydalony z organizmu.
Bałam się co usłyszę. Ale jestem optymistka. Kocham ją bardzo. Zresztą Maksi też kocham.
W wolna sobotę mam sporo spraw. Zakupy, opłaty, poczta, apteka. Ale najważniejsza była wizyta u weta.
Teraz mogę spokojnie nadrobić zaległości całego tygodnia.
Moje wolne chwile, to czas z nimi. Nawet jeśli wtedy sprzątam, piorę,czy gotuję, jestem z nimi.
Gdy lepiej ochłonę, napiszę coś jeszcze :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz