niedziela, 12 stycznia 2014

Nigdy nie mów nigdy..

To prawda. Nigdy nie zarzekajmy się, że  czegoś nie zrobimy bo....Życie może napisać inny scenariusz i wtedy. No właśnie. Przykład? Proszę bardzo. Jako dziecko miałam w domu rudego psa , potem kota. Gdy zapragnęłam mieć czarnego a raczej szarego psa. Okazało się , że był chory nie dało się go uratować. Mimo,  że zasięgaliśmy opinii wielu weterynarzy, treserów psów, wynik rozmów był jeden. Wtedy a było to 28 lat temu jakoś tak, obiecałam sobie ze w moim domu będą tylko rude zwierzaki..Bałam się , że to co nam się przydarzyło z Nerem to pech. Dwa kolejne pieski po nim były: jeden rudy drugi z przewaga rudości.
 Ostania adopcja, tez wybrałam rudą sunię. Gdy zastanawiałam się nad drugim psem w domu nie myślałam o czarnym. Ale zdecydowałam jaki  się znajdzie jakiś piesek na ulicy, to go zabiorę do domu.
 Gdy pierwszy raz zobaczyłam Funię, czarną jak węgielek.to słowo nigdy gdzieś uleciało z pamięci. Mimo ciemności widziałam, małe trzęsące się stworzonko. Wtedy już , nie wiedząc jaka jest i czy to piesek czy sunia postanowiłam , ze zamieszka z nami
Zanim udało się ja złapać wybrałam imię a raczej dwa dla pieska lub suni.
Gdy już była moja, okazało się, za ma rude łapki. Najciekawsze jest to, oż im dłużej jest ze mną to spod ciemnej sierści prześwitują jasne włoski. Nie ma to już dla mnie znaczenia. Nawet gdyby pozostała czarna jak smoła , nic by to nie zmieniło -kocham ja. Dlatego nigdy, nie mówmy nigdy:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz