czwartek, 18 kwietnia 2013

Funia i żółw

Gdy pomagałam ratować Funię przed bezdomnością, jednocześnie podjęłam decyzję o jej adopcji.
Nie zastanawiałam się jak dogada się z Maksi, z żółwiem. Te sprawy odsunęłam na potem.
Z Maksi dogadała się szybko, zajęło im zaakceptowanie się 3 dni. Wiedziałam, że Funia musi dostać czas zanim pozna żółwia.
Odczekałam trzy tygodnie aż Funia przestanie bać się windy i zaczną się normalne spacery. Gdy Funia wyciszyła się, wiedziałam , ze przede mną jeszcze jedno zadanie. Wreszcie trzeba było się przekonać , co czeka żółwia, czy wszystko wróci do normy, czy zostanie mu głównie terrarium.?
W wolny dzień, zaparzyłam kawę, wzięłam duży oddech i wyjęłam Tuptusia. Postawiłam go obok siebie na tapczanie aby móc szybko zareagować. Udawałam spokój, chociaż byłam pełna obaw.
Funia była ciekawa co leży na tapczanie, ale jej ciekawość uprzedziła Makusia.. Maksi wskoczyła na tapczan, położyła się obok żółwia i tak wymownie patrzyła na Funię, że tamta nie podeszła bliżej niż 10 cm.
Przez najbliższe dni To maksi pilnowała Funię i bezpieczeństwa żółwia..Funia to zaakceptowała i już kilka miesięcy żółw (oczywiście gdy jestem w domu) spaceruje ile chce po mieszkaniu. Czasem Funia szuka go, jakby sprawdzała czy wszystko jest ok.
Podziwiam mądrość obu moich suczek.


poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Maksi poznaje żółwia :)

Makunia gdy już zrozumiała, że to jej nowy dom, uznałam, że powinna poznać Tuptusia. Pierwsza jej reakcja  była śmieszna, wielki język oblizał cały pyszczek na widok żółwia. Była przekonana , ze to jedzonko. Powiedziałam nie wolno, i postawiłam żółwia na podłodze..gdy słyszała komendę :nie wolno, odchodziła. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi, musiałam wyjść z pokoju., gdy wróciłam, żółw leżał na grzbiecie na Makusi  posłaniu.Skarciłam ja, wzięłam żółwia do reki i już wiedziałam czemu do zostawiła. Żółw w obronie puścił gadzi zapaszek i odstraszył Makusię. Na szczęście nic mu się nie stało, ale wiedziałam, że trzeba czasu. Codziennie wypuszczałam żółwia na podłogę, ale pilnie kontrolowałam co robią. Gdy Maksi podchodziła,  padało zostaw i sunia grzecznie odchodziła. Zawsze ich spotkania  organizowałam gdy Makusia była po jedzeniu:) Głaskałam  żółwia, przy Maksi karmiłam go i po upływie 2 tygodni żółw spokojnie chodził po pokoju, a Makusia zrozumiała ,ze on mieszka z nami. Oczywiście wychodząc z domu wkładałam żółwia do terrarium. Żółw nie bał się Maksi mimo przykrych wspomnień, gdy robiło mu się chłodno przytulał się do jej ogonka.i zasypiał. Maksi unosiła łepek, sprawdzając co się dzieje i zasypiała.
 Wszystko wróciło do normy.

niedziela, 14 kwietnia 2013

Maksi, Funia i......

Tak, mieszka z nami jeszcze żółw. Żółwie są w moim domu od ponad 20 lat. ten który jest obecnie - od 4 lat.. Jest wyjątkowy.bardzo komunikatywny jak na żółwia (to jest też ocena jego lekarza:). Moje psy tolerowały żółwie, wprawdzie poprzednie mieszkały w terrariach. Gdy próbowałam je w ciepły dzień wypuścić na podłogę kładły się. i spały. 4 lata temu odszedł Satyr-żółw grecki.( Satyr był u mnie 14 lat). Moja poprzednia sunia Aga chodziła po mieszkaniu i go szukała, patrzyła mi w oczy i pytała co się z nim stało.Nie było żółwia, nie było terrarium. Pewnego dnia znalazłam ogłoszenie w necie, jakaś rodzina szukała domu dla żółwia - powód przeprowadzka za granice. Bez chwili wahania skontaktowałam się i umówiłam na spotkanie.
Tuptuś, tak go nazwały dzieci, był faktycznie inny i nietypowy. Byłam obcą osobą, wzięłam go do ręki, a on wyciągnął łepek i zaczął mi się przyglądać.Po krótkiej rozmowie z właścicielem zabrałam go do domu.
Aga przywitała nas radośnie. Żółw położony na mojej dłoni,  został przedstawiony suni. i pozornie wszystko wróciło do normy. Sunia przestała szukać , a w domu pojawił się nowy lokator.
Żółw nigdy wcześniej nie był u weterynarza, mieszkał na podłodze. Weterynarz który od 20 lat zajmuje się moimi żółwiami przyjmuje 2 razy w tygodniu. Dbając o zdrowie suni,  żółw do wizyty u lekarza siedział w terrarium. Jego stan zdrowia został oceniony na dobry lecz na wszelki wypadek trzeba było go odrobaczyć.
To co zastałam w terrarium na drugi,  dzień przeszło moje oczekiwania.. Z żółwia wyszedł robak długości ponad 10 cm i na dodatek żywy. Ale to biedactwo musiało się męczyć. Potem kolejne odrobaczenie coś tam jeszcze wyszło ale już martwe. odetchnęłam z ulgą.. Tuptuś nie miał zamiaru siedzieć w terrarium, Próbował się wydostać, szalał tak, ze aż zwalał terrarium. Gdy nie wystawiałam go na dywan wypuszczał gadzi smrodek protestując w ten sposób. Postanowiłam,  gdy będę w domu Tuptuś będzie chodził po domu.
Mały uwielbiał chodzić po mieszkaniu , gdy zgłodniał skrobał w lodówkę, a zasypiał przy nodze lub zabawce suni. tak żyłyśmy 3 lata. gdy odeszła Aga , Tuptuś chodził za mną jak cień i szukał suni. Nieraz słyszałam, widziałam fotki jak psy kaleczą żółwie w domu.
Przede mną były kolejne wyzwania, Maksi, żółw jak to się układało.. następnym razem opowiem.:)


niedziela, 7 kwietnia 2013

Wiosna, wiosna, ach to ty:)

Dawno się nie odzywałam, ale moje sunie źle znosiły ponowne opady śniegu. gdy siadałam przy komputerze, mniejsza sunia wspinała się na krótkich łapkach, a przednimi  waliła w klawiaturę. trudno nie zauważyć takich argumentów:)
Zwierzęta czują wiosnę dużo lepiej niż my :(.Są szczęśliwe gdy idziemy na spacer, natomiast gdy już wyjdziemy stają jak wryte,  jakby chciały powiedzieć jeszcze zima?.
Wiem, powinnam pisać systematycznie, ale radość odbiera fakt, że tyle psich nieszczęść szuka domów.Nie tylko moje psiaki są wspaniałe, w każdym zwierzaku jest coś pięknego.
 mały , długi , ale serce wielkie, szuka domu, może ktoś tu znajdzie dla niego miejsce w swoim sercu.
Pokochajcie Hakera
Tyle na dzisiaj wracam do mojego stadka:)