Makunia gdy już zrozumiała, że to jej nowy dom, uznałam, że powinna poznać Tuptusia. Pierwsza jej reakcja była śmieszna, wielki język oblizał cały pyszczek na widok żółwia. Była przekonana , ze to jedzonko. Powiedziałam nie wolno, i postawiłam żółwia na podłodze..gdy słyszała komendę :nie wolno, odchodziła. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi, musiałam wyjść z pokoju., gdy wróciłam, żółw leżał na grzbiecie na Makusi posłaniu.Skarciłam ja, wzięłam żółwia do reki i już wiedziałam czemu do zostawiła. Żółw w obronie puścił gadzi zapaszek i odstraszył Makusię. Na szczęście nic mu się nie stało, ale wiedziałam, że trzeba czasu. Codziennie wypuszczałam żółwia na podłogę, ale pilnie kontrolowałam co robią. Gdy Maksi podchodziła, padało zostaw i sunia grzecznie odchodziła. Zawsze ich spotkania organizowałam gdy Makusia była po jedzeniu:) Głaskałam żółwia, przy Maksi karmiłam go i po upływie 2 tygodni żółw spokojnie chodził po pokoju, a Makusia zrozumiała ,ze on mieszka z nami. Oczywiście wychodząc z domu wkładałam żółwia do terrarium. Żółw nie bał się Maksi mimo przykrych wspomnień, gdy robiło mu się chłodno przytulał się do jej ogonka.i zasypiał. Maksi unosiła łepek, sprawdzając co się dzieje i zasypiała.
Wszystko wróciło do normy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz