czwartek, 25 grudnia 2014

Magiczna noc

Czy ta noc będzie magiczna czy nie, w dużej mierze zależy od nas.
Sąsiedzi piętro wyżej, świętowali do rana. Maksi przez cała noc tuliła się do mnie, co jakiś czas liżąc mnie po twarzy. To było to, co sunia chciała mi przekazać w noc wigilijną,.O 4.30, pobudka jak zwykle na spacer. Funia tak głośno ziewnęła, aż na górze usłyszałam wybuchy śmiechu. To ziewnięcie zabrzmiało jakby Funia przemówiła ludzkim głosem, mówiąc sąsiadom : w końcu trzeba iść spać.
Sytuacja komiczna. Po powrocie ze spacerku, u sąsiadów zrobiło się cicho.
Jednak wigilijna noc była magiczna przynajmniej u nas:)

środa, 24 grudnia 2014

Wigilia

To już trzecia wigilia z suniami. Moje dziewczyny na  słowo : posłuchajcie, jak zwykle usiadły przede mną wytrzeszczając swoje ciemne oczka. Połamałam się  z nimi opłatkiem, w końcu należą do rodziny. Życzyłam im aby nie chorowały i żyły obok mnie jak najdłużej.
Potem prezent o specyficznym zapachu, ale ważne, że im smakował.
 Zawsze moje zwierzaki dostawały prezent od Mikołaja. Gdy nie było specjałów dla psów, były maskotki, nowe szelki lub konserwowy bob (uwielbiany przez mojego kocura)
 teraz zwierzaki śpią, aj a mam chwilę na kompa.

Jak ten czas..."leci"

I tak minął  grudzień. To był ciężki miesiąc. Na moim osiedlu strzelały pierwsze petardy. Efekt - Funia sikała w domu gdzie popadnie, nawet pod siebie przez sen. Ciągle prałam, sprzątałam. Małej mówiłam, że nic się nie stało, a ona lizała mnie po rękach i przytulała się. To pomagało. Przez cały czas jestem w kontakcie z wetem. Kupiłam proszki na sylwestra, ustaliliśmy ile mam podać leku i ile tabletek to maksimum.
Dzisiaj Wigilia..Dyskretnie zawieszona jemioła ( może być zagrożeniem dla zwierząt). Mimo podniosłego dnia musiałam zszyć firankę w oknie. Kilka dni temu sunie chcąc wyjrzeć przez okno zaczepiły pazurkiem i pękła nitka, powstało pęknięcie. Trochę gotowania, sprzątania. znalazł się czas na długi spacer, pomimo deszczowej aury. W końcu dziewczyny nie są z cukru, w domu dobrze wytarte do sucha usnęły.
czują , że kilka dni będę tylko z nimi. Maksi tuli się, Funia podstawia brzuszek.
A zapomniałam dodać , że w kuchni jest schowany dla nich prezent od Mikołaja. Dostaną suszone jelita:)
gady nie mogą się najeść, więc będzie ciepło nadal. W parku wypatrzyłam na krzewach małe pączki. Fajny widok ale gdy pojawi się mróz:(. Szkoda.
 Święta to piękne dni i najważniejsze w nich jest to, że jest czas dla bliskich, ludzi, zwierząt .Co pojawi się na stole, jak bogate przygotujemy prezenty - to tak naprawdę nie ma aż tak dużego znaczenia. Ważne by poczuć magię tych dni.