wtorek, 23 lipca 2019

Zrozumiałam

Jakiś czas temu opisałam sytuację gdy pytałam moje sunie czy mnie kochają? Nurtowało mnie to pytanie. Jesteśmy razem 7 lat i nigdy wcześniej ich o to nie pytałam. Po co pytać o coś co jest oczywiste. Kochają całym swoim psim serduszkiem.
Teraz już wiem dlaczego spytałam. Moje sunie  obie mimo iż na zmiany sypiały nad moja głową. Nie było to wygodnie z wielu powodów : czasem jedna  z nich biegła podczas snu i oczywiście łapki ciągnęły mnie za włosy, czasem zdarzył się  bąk wypuszczony podczas snu. Cóż samo życie.Najgorszym jednak kłopotem było zbyt krótkie łóżko. Nie potrafiłam ich jednak wygonić. 
 Niedawno rozmawiając z koleżanką przez telefon zaśmiałam się, że kolejną noc spałam zwinięta jak "świderek"  i wyjaśniłam, że nie umiem ich wywalić z łóżka. Pomimo warunków podczas wspólnego spania, obecność pupili nie przeszkadza mi.
Od wspomnianej rozmowy telefonicznej jednak coś się zmieniło. Gdy podchodzę do łóżka aby się położyć, moje dziewczyny schodzą. Gdy tak zrobiły kilka razy nie mogłam zrozumieć.
Teraz wiem, one zrozumiały moją rozmowę przez telefon.

sobota, 20 lipca 2019

Jaka ulga

Przed chwilą wróciłam od weta. Wszystkie szczepienia na ten rok mamy za sobą. Jaka ulga,.dzisiaj też się wyczekałyśmy, bo w gabinecie był kot.
Za mną błyskawicznie rosła kolejka. Kilka osób bez zwierzaków chcących tylko o coś spytać.
Niektórzy grzecznie pytali kto jest ostatni. Dla jednej kobiety byłam niestety niezbyt sympatyczna. Weszła i pyta czy pozwolimy bo ona chce o coś spytać. Sprowadziłam kobietę na"ziemie".
 Wyjaśniłam, że czekamy na szczepienie  już dość długo więc jej nie przepuścimy. Moje sunie zaczęły się niecierpliwić. Gdy pani weterynarz wyszła z gabinetu i przywitała moje sunie  słowami cześć dziewczyny, one z radością do Niej podbiegły. Zrobiły mi tym wielka przyjemność.
 Lubią Ją i to jest dla mnie ważne. Teraz posiedzę w domku aby zobaczyć czy wszystko jest ok.
Mamy dwa dni tylko dla siebie. Super.

środa, 17 lipca 2019

Uważaj co obiecujesz

Uważaj, one albo wyegzekwują albo będą miały takie zawiedzione miny, że poruszy to głaz.
Wczoraj wracając  z pracy postanowiłam kupić kawałek ciasta do kawy. Co wybrać? Wiedząc ,że będę musiała się podzielić, wybrałam takie najmniej szkodliwe dla nich. Oj wiem, wiem nie muszę im dawać ale zjeść kawałek i słysząc przełykaną przez nich ślinę,wszystko "stanęłoby" mi w gardle.
W domu ciasto położyłam na pudełku w którym przechowuję suchą karmę dla suczek. Usiadłam w pokoju i nagle usłyszałam jak Maksi wącha, patrzy na ciasto i merda ogonkiem. Powiedziałam: Makuniu, później dam kawałek. . Sunia posłusznie przyszła do pokoju i wygodnie ułożyła się .visa vis mnie na posłaniu. Strzygła uszami i co chwila otwierała jedno oko, aby nic nie umknęło jej uwadze.Czasem też wzdychała.
Zaparzyłam kawę i mówiąc: dziewczynki zapraszam was na kawałek ciasta. Natychmiast obie były przy mnie.Grzecznie czekały na poczęstunek. Były to oczywiście malutkie kawałki, tak symbolicznie.Maksi promieniała ze szczęścia. Nawet dzisiaj podczas spacerów podśpiewywała.
Oj te jej śpiewy. Jeśli mi się uda nagrać je komórka spróbuje tu wstawić.
Mój kochany duet, śpiewająca Maksi  i Funia która potrafi wyć jak wilk  (a jest wielkości kota).

poniedziałek, 15 lipca 2019

Pobudka z przytupem

Niedziela, nasz ulubiony dzień, bez pędzenia na luzie. Tak bywało zawsze. Ostatnia, zaczęła się normalnie. Pierwszy spacer ciut przesunęłam na 4.30. Ktoś by powiedział ale lenistwo hihi.
Potem małe śniadanko suczek i jak zwykle dalej idziemy spać. Wyłączam budzik i śpię aż się obudzę.
Ostatnia niedziela jednak była zupełnie inna. Usłyszałam Funię która siedzi po środku pokoju i drze się. Spojrzałam na budzik godzina 9.00 . Ok Pora wstać.Chciałam się jeszcze przeciągnąć, jednak Funia szybko "sprowadziła" mnie do pionu. Popędziła do drzwi wejściowych. To znak,że musi wyjść natychmiast. Ubrałam się  tak szybko,że chyba prześcignęłabym strażaka . Zabrałam Maksi i  Funię, wyszłyśmy na dwór. Oj tak naprawdę to obie potrzebowały. Ważne,że  udało się.
Wprawdzie nie znoszę takiego tempa rano ale czy byłam zła? Absolutnie nie. Cieszyłam się, że zawołała. To są uroki te gorsze bycia opiekunem psa.

niedziela, 14 lipca 2019

Poranne pogaduszki

Wstajemy raniutko, idąc na pierwszy spacer jestem troszkę zaspana. Pilnuję mimo wszystko aby nie zbierały z chodników czy podłogi klatki schodowej. Ponieważ jest bardzo rano nie zawsze szybko znajdę odpowiednie słowo.
Często mówię co popadnie byle pasowało do sytuacji. W taki sposób zaczęłam używać słowa nie sprzątaj. Słowo sprzątam jest im znane bo często mówię do nich aby zaczekały bo muszę sprzątnąć.
 Wczoraj po ostatnim spacerku musiały chwilę zaczekać abym mogła zamieść przedpokój. Po zdjęciu smyczy, jak zawsze dziękujemy sobie za spacerek i sunie idą do pokoju.
 Często jednak czekają na smakołyk. Zawsze gdy zasłużą dostają.
Maksi zabiera swoje ciasteczko na posłanie, natomiast Funia zjada szybko w miejscu gdzie go dostała i kruszy przy tym. Wczoraj zjadła i zostawiła okruchy. Wołam Funisiu :zostawiłaś okruchy, sprzątnij. Zatkało mnie,  mała wróciła, języczkiem zebrała okruszki i wróciła do pokoju.
Czy można nie kochać?

piątek, 12 lipca 2019

Tylko obowiązek?

Gdyby każdy kto ma psa myślał tymi kategoriami, to z pewnością nie miałby psa ani innego zwierzaka. Przebywanie  z nimi jest cudowne  nawet jeśli czasem trudne.
Dostajemy od naszych czworonożnych przyjaciół bardzo dużo. Czy może być coś piękniejszego niż porozumienie, przyjaźń i miłość miedzy człowiekiem i zwierzęciem?Ostatnio jakaś kobieta zachwycała się moimi suniami, miłe nie powiem, że nie. Gdy usłyszałam jęk : ojej ale to taki obowiązek. Bez namysłu wypaliłam : one są częścią mojego życia, nie tylko obowiązkiem. Kobieta kontynuuje : ale te spacery, choroby......... No cóż coś za coś. Odchodząc powiedziałam, że codziennie wstajemy o 3.30 rano bo tak musimy ale  kocham je bardzo. Kobiecie odjęło mowę, pożegnałyśmy się. Odchodząc poklepałam po grzbietach moje pupilki.

poniedziałek, 8 lipca 2019

Atak Maksi

Wczoraj pomimo wolnej niedzieli spraw domowych było dużo do zrobienia. Zwierzaki spały, tym bardziej, że dzień był szary i deszczowy. Po południu musiałam się położyć chociaż na chwile. Zasnęłam. Zbliżała się godzina ostatniego spaceru a ja nadal spałam. Nagle poczułam lodowaty nosek na mojej dłoni. To Funisia przypominała mi o obowiązkach. Po chwili powiew ogonka Maksi. Nie chciało mi się wstać, więc odciągałam ten moment.
W pewnej chwili powiedziałam: kto mnie kocha. liczyłam,że znów mnie dotkną noskami i wstanę.
 Nie przewidziałam reakcji Maksi. Moje 15 kilogramowe słoneczko wskoczyło mi na głowę. Sunia lizała mnie po twarzy, ocierała się, miziała nosem po twarzy aż wreszcie wystawiła brzuszek aby ja pogłaskać. Pierwszy raz od kiedy Makusia jest ze mną aż tak wielki był atak czułości.
Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, iż Maksi  gdy zamieszkała u mnie była dosłownie wycofanym pieskiem.
Ta fala ogromnej radości była jej prezentem dla mnie na nasze wspólne święto. Za kilka dni mija 7 lat jak jesteśmy razem.

wtorek, 2 lipca 2019

Ograniczony kredyt zaufania

Hm ufam moim psom, wiem czego mogę się po nich spodziewać. Skąd ten tytuł?
Pies biegający bez smyczy.. Obecne moje sunie adoptowałam jako dorosłe.  Jeden z moich poprzednich psów-jamnik Atos -często tu wspominany przeze mnie, był u nas od szczeniaka. Był spuszczany na spacerach, bawił się ze swoimi psimi kumplami. Czułam się szczęśliwa. Jednak pewnego dnia został spuszczony aby mógł się pobawić z małą sunia. . Po krótkiej zabawie sunia zaczęła biec w stronę bardzo ruchliwej ulicy w samym centrum miasta. Sunia uciekała a mój Atos za nią. Ruszyłam za nimi. sunia pędziła miedzy samochodami, potem Atos a na końcu ja. Żeby złapać mojego pupila brakowało mi za każdym razem 1,5 cm. Było mi wszystko jedno czy mnie ktoś przejedzie czy nie. Mnie kierowcy widzieli ale dwa małe pieski mogły być niezauważone. Dopiero gdy ogromny turystyczny autokar z piskiem opon zatrzymał się, Atos przycupnął na jezdni i wtedy chwyciłam go na ręce.
Wczoraj był dzień psa, gdyby nie to wydarzenie sprzed lat, mogłam stracić Funię. Mamy ulubioną sunię Lunę. Młoda drobniutka radosna psinka. Lubią ja moje dziewczyny i ja też. Zawsze pięknie wita się z nami. Wczoraj  wychodząc na spacer zauważyłam a raczej Funia ją zauważyła po drugiej stronie dość ruchliwej ulicy.Luna wracała już do domu. Gdyby nie smycz, moja sunia ruszyła by do tamtej aby się przywitać. jak dobrze, że była na smyczy.