poniedziałek, 8 lipca 2019

Atak Maksi

Wczoraj pomimo wolnej niedzieli spraw domowych było dużo do zrobienia. Zwierzaki spały, tym bardziej, że dzień był szary i deszczowy. Po południu musiałam się położyć chociaż na chwile. Zasnęłam. Zbliżała się godzina ostatniego spaceru a ja nadal spałam. Nagle poczułam lodowaty nosek na mojej dłoni. To Funisia przypominała mi o obowiązkach. Po chwili powiew ogonka Maksi. Nie chciało mi się wstać, więc odciągałam ten moment.
W pewnej chwili powiedziałam: kto mnie kocha. liczyłam,że znów mnie dotkną noskami i wstanę.
 Nie przewidziałam reakcji Maksi. Moje 15 kilogramowe słoneczko wskoczyło mi na głowę. Sunia lizała mnie po twarzy, ocierała się, miziała nosem po twarzy aż wreszcie wystawiła brzuszek aby ja pogłaskać. Pierwszy raz od kiedy Makusia jest ze mną aż tak wielki był atak czułości.
Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, iż Maksi  gdy zamieszkała u mnie była dosłownie wycofanym pieskiem.
Ta fala ogromnej radości była jej prezentem dla mnie na nasze wspólne święto. Za kilka dni mija 7 lat jak jesteśmy razem.

2 komentarze:

  1. Nie ma większej miłości niż ta, którą oferuje nam pies :) Maksi odwdzięcza się za to, że dałaś jej cudowny domek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda i to każdy piesek jest wyjątkowy.Natomiast dla każdego opiekuna jego piesek najcudowniejszy

      Usuń