poniedziałek, 15 lipca 2019

Pobudka z przytupem

Niedziela, nasz ulubiony dzień, bez pędzenia na luzie. Tak bywało zawsze. Ostatnia, zaczęła się normalnie. Pierwszy spacer ciut przesunęłam na 4.30. Ktoś by powiedział ale lenistwo hihi.
Potem małe śniadanko suczek i jak zwykle dalej idziemy spać. Wyłączam budzik i śpię aż się obudzę.
Ostatnia niedziela jednak była zupełnie inna. Usłyszałam Funię która siedzi po środku pokoju i drze się. Spojrzałam na budzik godzina 9.00 . Ok Pora wstać.Chciałam się jeszcze przeciągnąć, jednak Funia szybko "sprowadziła" mnie do pionu. Popędziła do drzwi wejściowych. To znak,że musi wyjść natychmiast. Ubrałam się  tak szybko,że chyba prześcignęłabym strażaka . Zabrałam Maksi i  Funię, wyszłyśmy na dwór. Oj tak naprawdę to obie potrzebowały. Ważne,że  udało się.
Wprawdzie nie znoszę takiego tempa rano ale czy byłam zła? Absolutnie nie. Cieszyłam się, że zawołała. To są uroki te gorsze bycia opiekunem psa.

2 komentarze:

  1. Oj, ja też nie lubię takiego szybkiego wstawania. Ale co poradzić, takie uroki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, dokładnie tak ale wole to i obecność zwierzaka w moim domu, niż pustkę wokół siebie

    OdpowiedzUsuń