środa, 27 lutego 2013

Pierwsze radości i smutki

Minęły trzy miesiące, Maksi stała się psem domowym. Cieszyła się gdy zrozumiała,że głaskanie jest miłe. Sąsiad  nazwał ją  "śpiewaczką " , gdyż Makunia swoje emocje wyraża psim śpiewem. Jej reakcja zaskakuje ludzi i budzi sympatię. Umie szczekać, lecz szczeka bardzo rzadko. Mimo słoty jesiennej spacery były coraz dłuższe  i radośniejsze. Szybko jednak okazało się, ze Maksi dopadają smutki. Gdy widziała daleko czarnego pieska, krzyczała, tak chciała się przywitać. Gdy podeszła,  milkła i zaczynała płakać jak szczeniaczek..Patrzyła na mnie jakby chciała powiedzieć" myślałam , ze to inny piesek". kończyła się radość ze spacerku. W domu,  Makunia leżała patrząc gdzieś w przestrzeń i prawie nie reagowała na mój głos. To mijało, lecz każde spotkanie czarnego pieska powodowało podobną reakcję. Najsmutniejszym  okazał  się spacer , podczas którego spotkałam znajomą z dwoma pieskami  ( swoim i z pieskiem mamy:)
Maksi najpierw radosna, potem smutniała.Czuło się , że te dwa pieski nie dają jej spokoju. Jakby zrozumiała, one są dwa, wiec czemu ona jest sama?
  .                                                                    
Maksi pól życia mieszkała w otoczeniu piesków. na tym zdjęciu jest z jednym z nich . To Sonia z Maksi w klinice tuż po interwencji. Tu obie dochodziły do siebie. Czy Makunia tęskni za nią? czy za innym pieskiem, tego nie wiem. Sonia z która spędziła 2 miesiące w klinice weterynaryjnej nadal niema swojego domu. Długo zajęło mi podjęcie decyzji, nie mogę wziąć drugiego pieska. Po adopcji Maksi, wiem jak zmienia się piesek który ma swój dom, miskę i osobę która go kocha. Proszę popatrzeć na Sonię, tak wyglądała prawie rok temu. Może akurat znajdzie miejsce przy boku kogoś, kto może przypadkiem trafi na ten blog.
         

sobota, 23 lutego 2013

Częściej Makunia niż Maksi

Czemu tak? Sunia długo nie chciała reagować na imię Maksi. Gdy mówiłam Makuniu, reakcja była natychmiastowa. Postanowiłyśmy więc , że Maksi  jest tylko wtedy,  gdy trzeba ją  przywołać do porządku, natomiast Makunia - na co dzień.
W domu Makunia musiała wszystkiego spróbować i dowiedzieć się co może gryźć, a czego nie:)
Wychodząc z domu musiałam najpierw pochować sporo rzeczy, ale nie da się schować wszystkiego.Dużo próbowała przy mnie, gdy mówiłam niewolno, zostawiała i  więcej nie ruszała danej rzeczy.
Pewnego dnia, Maksi wyciągnęła z kuchni torebkę mąki i rozsypała ja  w pokoju. Wtedy pierwszy raz ostrzej zareagowałam,  krzycząc na nią. Sprzątnęłam i poszłyśmy spać. Przyśniła mi się Makunia , która obejmując mnie swoimi długimi łapkami powiedziała "Basiu,  nie gniewaj się na mnie, ja  nigdy tak nie miałam" Obudziłam się i obiecałam sobie, ze nie nigdy nie stracę cierpliwości . I jak tu nie wierzyć , że zwierzęta mówią ludzkim głosem w Wigilię?(pomimo, że to nie była Wigilia ale tak się poczułam.)
Makunia nigdy nie wyrywa jedzenia, zawsze grzecznie czeka aż jej przygotuje i  delektuje się każdym kęsem.

piątek, 22 lutego 2013

Pierwsze dni w nowym domu :)







Taką Maksi poznałam.
Pierwsze dni, były podobne do siebie. Maksi, bardzo posłuszna, poznawała nowy dom , jego zwyczaje i najbliższą okolice. Bardzo się starała, ale ogonek był spuszczony, a w oczach smutek.Teraz,  po siedmiu miesiącach wspólnego życia, wiem, , ze nowy dom był nie lada wyzwaniem. Smutek spowodowany był nowym otoczeniem, zupełnie innym niż to , które znała. Dosadnie mówiąc zmieniła domek z ogródkiem na mieszkanie w bloku. Maksi jest sunią nieśmiała, pozbawioną agresji, ale ciekawą życia i wszystkiego co nowe. I ta jej ciekawość ogromnie jej pomagała. Maksi nie bardzo rozumiała, dlaczego wychodzimy na dwór? Dziwiła się widząc pieski na smyczy.tylu ludzi, którzy się spieszą. Gdy sąsiedzi wyciągali do niej rękę, nieśmiało cofała się, Pierwszy tydzień swoje potrzeby załatwiała w domu na podkładach ..Namówiłam sąsiadkę mającą pieska na wspólny spacer. Maksi odżyła., gdy coś ją zaniepokoiło, przysuwała się bliżej Fuksa . Po dwóch dniach wspólnych spacerów (przynajmniej jednego dziennie) Maksi zrozumiała jeden z celów spaceru:) Wielka ulga dla nas obu :) Maksi jest bardzo "czytelnym pieskiem" tzn łatwo ją zrozumieć.
Za każdym razem gdy zrozumiała czego się od niej oczekuje, w oczkach pojawiał się błysk radości i powoli ogonek zaczynał się podnosić. Były i zabawne sytuacje:). Kiedyś na murku siedział młody człowiek i rozmawiał przez komórkę.Przed nim stał czarny plecak.Maksi była przekonana, ze to jest piesek,zaczęła popiskiwać i ciągnąć do niego, Tłumaczyłam, ze to nie piesek, ale ona się uparła:) Po skończonej rozmowie, pan z plecakiem podszedł do nas z uśmiechem, dając jej powąchać pakunek. Nowy dom , nowe miasto , ludzie,  wiec i nowe zapachy. Maksi próbowała wąchać wszystko, nawet każdego mijanego człowieka. Pewnego dnia,  jakaś pani rozbawiona miną suni stwierdziła, ze w jej oczach widać chęć do rozrabiania:) .
W tych różnych momentach, Maksi pięknie reagowała na słowo niewolno.

poniedziałek, 18 lutego 2013

Dlaczego? Być może kolejne historie pieska w necie?

Ten blog jest przemyślany. Chcę opowiedzieć o suni ( tej ze zdjęcia), Suni która od nowa musiała zmierzyć się z życiem i to bardzo różnym od jej dawnego. Wiem, że to iż  Maksi jest dzielna i robi wszystko aby się odnaleźć, to zasługa wolontariuszy którzy otoczyli ją opieka,  gdy jej świat legł w gruzach.
 Pisząc tego bloga chce im podziękować razem z Makunią, za każde ciepłe słowo i gesty.
 Kilka dni temu mailowałam z jedną z Pań , okazało się, że z piesków wśród których,  Maksi spędziła kilka miesięcy, jedynie ona znalazła swoje nowe miejsce i nowe życie.
Pisząc o tym jak pokonywała i poznawała nowy świat,może uda się znaleźć dom chociaż dla jednego z jej psich przyjaciół.

niedziela, 17 lutego 2013

Maksi

Przed chwilą dodałam zdjęcie Maksi.Tak wygląda  moja bohaterka blogu. Jest średniej wielkości kundelką. Ma około 4 lat, tak ocenili ją weterynarze.14 lutego minęło 7 miesięcy jak jesteśmy razem. Postanowiłam jakiś czas temu założyć blog Maksi.
Wtedy też była niedziela jak jechałam po nią, Maksia ( tak ją nazwali wolontariusze)po ciężkich przeżyciach, pobycie w klinice weterynaryjnej, na adopcję czekała w hoteliku dla psów.
Jechałam do niej z osobą ,  która decydowała o adopcji.
Na miejscu przyniesiono mi pieska wystraszonego, ale spokojnego, cichego. Chyba obu nam biło mocno serce. :) Maksia? nie, nie wygodne imię .Nie chciałam jej mącić w łepku, jeśli przez kilka miesięcy była Maksia-imię powinno być podobne. i od tej chwili została Maksi

Tęczowy Most i Maksi

Witam
Pól roku temu odeszła za Tęczowy Most moja ukochana sunia. Odeszła po 13 latach wspólnego życia.To okropne chwile w życiu każdego właściciela psa lub kota. Po tym smutnym wydarzeniu, jedni już nigdy nie decydują się na  na kolejną adopcje, ale są i tacy co nie mogą sobie wyobrazić domu bez futrzanego przyjaciela. Obok mnie od zawsze mieszkał piesek lub kot . I to oni będą  głównymi bohaterami ,
Od razu byłam pewna , że w moim domu pojawi się kolejny piesek Ale jak z tak wielkiej ilości ogłoszeń  wybrać tego jednego? . To mnie zawsze "przerasta". Zawsze jednak przychodzi chwila, gdy wiem, że to właśnie ten a nie inny. Zaintrygowało mnie ogłoszenie"Maksia szuka domu". Było tam kilka słów o suni i telefon do Wolontariuszki .Po decyzji, ze chcę ja adoptować,w mojej głowie zaczęły wirować myśli i pojawiało się tysiące pytań.Jaka ona jest ? dlaczego takie imię?...Ale najważniejsze trzeba zacząć działać. Najpierw mail, czy ogłoszenie jest aktualne?