niedziela, 28 lipca 2013

życie nas uczy pokory..

Od wielu lat korzystam z netu.Lubie go. Net to ciągłe doświadczenia . Tak w życiu różnie.Poznajemy ludzi jedni nas rozczarowują,  inni miło zaskakują .Najgorzej złości mnie gdy ktoś nie znając mnie, mimo iż uważa że jest inaczej. Nie lubię gdy ktoś wrzuca mnie do wora bezmózgowców. Podając argumenty oczywiste.
Ktoś namówił mnie na profil na fc. Wchodząc na fc znałam dwie osoby trochę, dodałam moich znajomych z reala, pozostali ludzie to osoby mi nieznane. Całę życie pracowałam z ludźmi, nie przy biurku. zyskałam coś co pomaga mi w ocenie ludzi., jestem dobrym obserwatorem. Lubie ludzi bez względu na wiek. Zawsze wyznawałam zasadę, że człowiek w tym co robi powinien być profesjonalista. Nie ważne czy to praca społeczna czy zarobkowa. Wiem jedno , że ani w jednej ani drugiej pracy nie można innych obarczać swoimi frustracjami, napadami histerii bez względu na powód. Na szczęście takich osób nie profesjonalnych jest nie  aż tak dużo .Bycie woluntariuszką pomagająca zwierzętom, to tak jak pomoc w hospicjum dla ludzi.. Wiem, że ci ludzie się stresują, podziwiam ich. Swoje nerwy do innych jednak powinni trzymać na wodzy. Jeśli ktoś chce pomóc i nawet zrobi to niezbyt udolnie, to zawsze można to naprawić a nie robić wywody udowadniając co źle zrobiłam. Rozumiem gdy nerwy puszczają do osoby która krzywdzi kogoś człowieka, psa, kota czy inne zwierzę. Ale gdy nie trzyma się nerwów na wodzy do  osoby która chce pomoc? Jak to nazwać? brak profesjonalizmu. Wiem, wiem, obiecałam, nie marudzić tu, ale mam dość sfrustrowanych młodych osóbek, mających monopol na racje.Ale przy okazji podziwiam profesjonalizm innych młodych ludzi których znam, tak trzymajcie kochani. Będę Was wspierać na ile będę mogła. Nie obrażam się, bo dobra każda osoba która chce pomoc tak uważam. Ale życie, życie uczy nas pokory...szkoda że nie wszystkich.

sobota, 27 lipca 2013

:( życie, życie jest nowelą...

Mam dość. Wiem jak się coś buduje to trzeba pocierpieć. Gdy nadchodzi wolna sobota, kończy się błogi sen w nocy. Czemu? Bo inwestycja w pobliżu mojego domu, zakłóca nocny spokój.W dzień robotnicy siedzą na nowych przywiezionych elementach konstrukcji. Nadchodzi noc, np 1 w nocy. i zaczynają pracować. Wałą tak, że człowiek podskakuje na łóżku. Jest to taki łomot jakby żelazo waliło o metal. Jednym słowem koszmar. Zanim oni to skończą  ja chyba zwariuję. Żeby było ciekawiej, całe popołudnia wala gdzieś niedaleko w bębny. Całę szczęście , że moje psiaki na to nie reagują. Śpią jak zabite:)
Przy każdych stresach są też radosne chwile. Wczoraj idąc na spacer, mijająca nas kobieta powiedziała odnośnie moich psiaków słoneczka. Nikt nie zgadnie ich reakcji:) Zrobiły szybki zwrot za ta panią i gdy obie stanęłyśmy sunie zaczęły merdać ogonkami i wspinać się do niej. Kobieta była zachwycona a mnie przytkało. Okazało się, że sama ma 3 pieski. Inna niesamowita sytuacja spotkała mnie przed chwilą..
Spodziewałam się awantury. Jest upał i moje sunie wchodząc strasznie się darły:( Trzy osobowa rodzina wydawała się rozbawiona tą sytuacją. Mężczyzna zapraszał mnie do wyjścia, jego żona zaśmiewała się trzymając drzwi a dzieciaki piszczały ale z radości aż moje sunie zdziwione ta reakcja same zamilkły.
 Cóż widać, że nie wszyscy są pełni pretensji do nas. uf jaka ulga:)

środa, 24 lipca 2013

wakacje-urlop

Urlop jednym się kojarzy wyłącznie z wyjazdami. Mój urlop to czas który spędzam tak jak lubię, bez pośpiechu. To pierwsze wspólne wolne dni z moimi psiakami. Czuje, że cieszy ich moja obecność w domu.
 Mamy czas na spacery, powoli, tyle ile one chcą. Uwielbiam robić zakupy, powoli, dobierając produkty i wymyślając potrawy nawet  wymagające sporej pracy.
W pokoju cichutko gra radio, popijam świeżo zaparzoną kawę i czytam książkę. Żółw tupta po pokoju tak długo jak chce.Sunie śpią, czasem łypią na mnie okiem, jakby sprawdzały czy ta błoga chwila to sen czy nie. Podpatrują , gdy coś szykuje w kuchni, a ich wzrok jest pełen uwielbienia..
Jest czas na małe robótki domowe, Wspólnie spędzany czas zbliża. Dziewczyny dostały nowe szelki, kupione specjalnie dla nich. Podczas przymiarki na policzku poczułam mocny język Maksi . Ogon merdał a oczy były pełne radości. Dostała coś co było kupione specjalnie dla niej. Poczuła się ważna i kochana..


sobota, 20 lipca 2013

lato..lato.. wszędzie

Lato, piękny czas i zarazem trudny. Dla kogo? dla zwierząt. Ludzie pozbywają się  "kłopotu" i jadą na urlop.
Zapominają ,że ten "kłopot" ma serce i cierpi. Za to, że kochają, są przywiązywane do drzew, w lesie, przed  schroniskami, albo zwyczajnie wyrzucane z samochodu. Czasem jest to stacja paliw po drodze. One czekają, ale na próżno. Giną pod kołami aut, czasem z pragnienia, głodu, i zwyczajnie z tęsknoty. Gdyby mówiły ludzkim głosem, słychać byłoby ich pytanie: co źle zrobiłem?, czy wrócą po mnie?.
 Wakacje z psem kochanym psem też są cudowne. Zapewniam, że można je tak zorganizować, by nasz przyjaciel czworonożny jechał i wracał z nami. Trzeba tylko chcieć. Wystarczy dobra wola i nie jest to takie trudne:)
Jedyna istotna sprawa to wybór miejsca, w którym przyjmą nas z psem. Gdy zwierzak jest członkiem rodziny to żaden trud. Przygotować zwierzaka do podróży tzn ewentualnie tabletka na chorobę lokomocyjną
i zastanowić się ile przygotować jedzenia które trzeba zabrać ze sobą. Dwie miski, smycz, książeczka zdrowia i dobre chęci. Urlop gwarantowany...a jeszcze zostawić narzekania w domu lub po drodze:)
Jeśli jest wyjątkowa sytuacja i pies nie może nam towarzyszyć, można próbować go zostawić rodzinie, znajomym lub w hotelu specjalnym.
Jechałam kiedyś tramwajem do domu.Rzadko słucham rozmów jakie ludzie prowadzą przez telefon. Nie interesuje mnie o czym rozmawiają. Kiedyś zrobiłam wyjątek.. mężczyzna ok. 40 letni, siedzący przede mną, przez telefon tłumaczył coś swojej mamie. Gdy wsłuchałam się... były to jego prośby  co mama powinna tolerować u jego psa podczas jego nieobecności. Uprzedzał mamę i prosił aby nic nie wymuszała na suni.
Opowiadał o jej ulubionym fotelu z którego nie wolno jej wyrzucać. Mama miała uważać na obślinioną poduszkę na tapczanie - to poduszka suni. Mówił o godzinach spacerów i ulubionych nawykach pieska.
O misce z woda i szykowaniu jedzenia, co lubi a czego nie dawać. W rozmowę wsłuchałam się gdyż mówił z wielkim zaangażowaniem i wielka troską. Zrobiło mi się wtedy ciepło na sercu, szczęśliwy pies:).i fajny człowiek oby takich ludzi było jak najwięcej:)

czas, czas , czas......

Czas mija nieodwracalnie. Jutro mija rok jak Maksi zamieszkała u mnie. Kto by pomyślał , że to już tyle czasu.. W lipcu 10 lat temu , odeszła moja Mama, w lipcu rok temu odeszła sunia. Mimo upływu czasu, to boli nadal. To nieprawda, że czas leczy rany, tylko trzeba nauczyć się żyć dalej z bólem. Każda strata boli i to zostaje w nas.
 Najważniejsze , że mam sunie, którym zmieniłam świat
 Często wracamy do dzieciństwa. Okazuje się, że do pewnych potraw i smaków "dorasta" się. Z dzieciństwa pamiętam , że w domu zawsze były oliwki. Lubił je mój tata, w przeciwieństwie do mnie. Teraz po wielu wielu latach .odnalazłam smak oliwek i je wprost uwielbiam, podobnie jak szpinak. Od 2 lat jem głównie warzywa i owoce. Nigdy nie przepadałam za mięsem, teraz świadomie z niego rezygnuję. Dla moich psiaków obiad jest z mięsem. Zaczęłam robić pasztety z cukinii, z selera, przestałam kupować wędliny.
Teraz też moja lodówka  jest pełna warzyw, które zaraz po spacerku będę przetwarzać na smaczne jedzonko. Co ciekawsze, dużo lepiej się czuję nie jedząc mięsa. Wprowadzam do swojego jadłospisu, soczewicę, soję, cieciorkę. i coraz bardziej je lubię.
Przede mną kilka dni wolnego. Już nie mogę się doczekać, wolne tzn więcej czasu dla moich zwierzaków.
 Dłuższe spacery, pieszczoty i nawet bycie razem:). Teraz też śpią jak zabite.Skończę pisać, zabieram dziewczyny na spacer

wtorek, 2 lipca 2013

"chodź, pomaluj mi świat.."

Wczoraj , 1 lipca był Międzynarodowy Dzień Psa. Może przy tej okazji ktoś "pomaluje  świat" kolejnej bezdomnej psince. Wystarczy wejść na fc i jest wiele smutnych istotek - psów i kotów, wyczekujących swojego domku.  Czy nie warto jednemu z psów  "zmienić świat ?   Powiecie:całego świata nie uratuję . To prawda, ale jednemu psu uratujesz świat i to warto.  Najgorsze jest to, że one nic nie zrobiły, a człowiek zafundował im najpierw tułaczkę, potem schron  .Tytuł postu- to cytat z piosenki z dawnych lat, którą śpiewał zespól 2+1   .Wprawdzie to nie jest piosenka o psie ale myślę , że do tej sytuacji pasuje. Poszukajcie piosenki w necie  , miłego słuchania i przemyśleń . Jeśli z jakiś powodów nie możesz mieć psa w domu, to możesz go adoptować wirtualnie .