niedziela, 30 sierpnia 2020

Pożegnanie:(

W środę podczas jednego ze spacerów mijałyśmy sąsiada z sunią. To adoptowana starsza sunia , wilczyca mająca ok 16 lat. W środę widać było kolejny raz jak z ogromnym wysiłkiem stawia łapy. Mijając nas odwróciła łepek i żałośnie zaszczekała w naszym kierunku. Coś jej tam odpowiedziałam, Funia  i Maksi też. W czwartek wracając z pracy zobaczyłam leżącą bezwładnie sunię i stojącego nad nią opiekuna, spytałam czy mogę w czymś pomóc. Tego mogłam się spodziewać. To były jej ostanie chwile, szli do weta aby ja przeniósł za TM. Słysząc mnie sunia uniosła łepek, smutno spojrzała, Mogłam tylko z siebie wydobyć: trzymaj się maleńka. W windzie zaczęłam płakać z bezsilności. Wiem suni, choroba,nic nie można było zrobić.
Zrozumiałam wtedy, że to jej szczekanie poprzedniego dnia to było pożegnanie z nami.

wtorek, 25 sierpnia 2020

Moja kolejna wielka miłość

Być może dziwnie to zabrzmi, że kochając moje sunie kocham tez inne. Jestem zauroczona Tolą. Bokserka mojej koleżanki o urzekającym uśmiechu, oczkach pełnych radości i długim ogonkiem merdającym jak mocny bicz - to Tola. Uśmiech jej jest dosłownie powalający, dwa wystające z mordki kły, być może jednych straszą lecz u mnie wywołują uśmiech.
Tola rozbroiła mnie jeszcze czymś, siadała mi na stopie i czekała na głaski po łepku.
Próbowała nawet wejść mi na kolana. Ogromna wielka , ciężka i pełna miłości sunia. Czuję jej ogromną wrażliwość. To dzięki Jej opiekunce Asi sunia jest taka kochana. Z tego co opowiadała, ułożenie Toli nie było łatwe ale gratuluje Asiu udało Ci się.

sobota, 15 sierpnia 2020

Siła miłości

Czym mnie jeszcze zaskoczą moje psy?
Wczoraj gdy wróciłam do domu, dziewczyny zachowały się dość dziwnie. Zabrakło radosnego powitania., pewnie  miały coś na sumieniu. Zabrałam moje sunie na spacer, było fajnie, one pełne radości.
Po powrocie wszystko było jasne. Wybuchła poduszka na tapczanie. Ciekawe tylko dlaczego zawsze moje wybuchają..
Na tapczanie tuz za moja głowa , sunie maja swój kocyk i swoja podusię. Ta podusia to mały jasiek dokładnie taki jak mój tzn ten który wybuchł.
Nie miałam siły nawet krzyknąć na nie. Spytałam raczej siebie : hm szkoda, że to moja została zniszczona, cóż będę musiała sobie poszukać innej.
Popołudnie minęło spokojnie, ostatni spacer również. Jednak przez cały czas na mnie patrzyły maślane oczy Maksi i delikatnie merdała ogonkiem.
Wieczorem gdy kładłam się spać zobaczyłam coś co mnie wzruszyło totalnie.
Aż trudno w to uwierzyć ale poduszeczka suczek, ta leżąca na tapczanie była przesunięta w to samo miejsce gdzie leżała tamta podarta.
Sunie oddały mi swoją ukochaną podusię. Wzruszyłam się, oczy zrobiły się mokre. Najpierw miałam odsunąć obślinioną podusię, uznałam jednak, że położę ją pod moja drugą, nie chciałam sprawić im przykrości.

niedziela, 9 sierpnia 2020

Tylko raz

Zwierzęta nie robią przykrości no może z wyjątkiem zjedzenia butów, czy zostawienia śmierdzącej niespodzianki na podłodze. Jednak każdą taką sytuację można wytłumaczyć. Buty? nie ich wina trzeba było schować. Niespodzianka? a co miały zrobić, nie potrafią korzystać z naszej toalety.
A ten jedyny raz? to wtedy gdy odchodzą za Tęczowy Most.
Na razie musimy przetrwać upały. Wiem, wiem wszystkim jest gorąco.