niedziela, 25 czerwca 2017

Obiady

Czasem czuję się jakbym prowadziła stołówkę hihi. Pora obiadu to najbardziej pracowita część dnia.
 U nas w domu od zawsze panował zwyczaj, najpierw jedzą zwierzaki, dopiero pozostali domownicy.
Zawsze uważałam, że to najwygodniejsza opcja.
Porę obiadową zaczynał zawsze najpierw spacer z psem. Po powrocie wszyscy po kolei dostawali obiad. teraz najpierw je żółw, gdyż inaczej gryzie w nogi mnie i psy gdy zauważy, ze one jedzą.
Żółw zje . idzie spać, wtedy spokojnie mogą zjeść psy. Na końcu pozostali domownicy.
 Ma to swoje uzasadnienie, piesek zje, idzie odpocząć już nie dopomina się mojego jedzenia. a jeśli nawet chce dostać coś ze stołu, mówię już zjadłaś, teraz ja jem,skutkuje odchodzi i kładzie się spać, Wprawdzie czasem obraża się, że nic nie daję. ale trudno.
 Gdy wszystkie brzuszki pełne, mały relaks przy kawie. Zawsze robiąc kawę myślę o Atosie-jamniku który mieszkał kiedyś z nami. Gdy poczuł zapach kawy zjawiał się obok i nie odpuszczał aż nie dostała kilka łyżeczek kawy (gorzkiej, ze śmietanką)

piątek, 23 czerwca 2017

Kompromis

Wspólne życie w jednym domu ze zwierzakiem wymaga kompromisów.
Urządzamy mieszkanie i nagle okazuje się, że zwierzakowi coś nie pasuje.W pokoju stoi duży fotel, ustawiłam go tuż obok tapczanu, chciałam aby suniom było wygodnie przejść. One tyle razy go przesuwały aż musiałam odpuścić. Fotel stoi w miejscy przez nich wybranym.
Gdy jestem poza domem, one śpią czasem szaleją i znów musiałam ustąpić.
 W przedpokoju leży wycieraczka, na której po powrocie zostawiam buty. Nie pamiętam dokładnie ile razy kładłam ja ponownie na miejscu. Kilka dni temu odpuściłam leży tak gdzie one ja zostawiają. Trudno uwierzyć, od kilku dni wycieraczka leży spokojnie.
Nie umiem tego wytłumaczyć, ale powiem jedno to też jest ich dom

niedziela, 18 czerwca 2017

Pies z bidula

Osoba adoptująca psa z bidula czyli schronu, początkowo  o tym opowiada obcym.
Pamiętam reakcje moje pierwszej suni gdy o tym komuś mówiłam. Obserwowałam jej reakcję ii? nie uwierzycie ona chowała wzrok, zupełnie jakby wstydziła się, że tam była.
Pewnego dnia wzięłam jej łepek w dłonie i powiedziałam, Aguniu to żaden wstyd zaliczyć schronisko, niech się wstydzi ten kto ci zgotował ten los, jesteś najcudowniejszym psem i bardzo cię kocham.
 Sunia zmienił się o 360 stopni, na spacerach chodziła z podniesionym łepkiem jej oczy mówiły jestem kochana i mam swój dom.
Psom też trzeba mówić , że się je kocha, że są cudowne i ważne dla nas.

sobota, 17 czerwca 2017

O ludzka głupoto

Nie rozumiem ludzi. Wracałyśmy ze spaceru, sunie były cichutko. Przed nami szła jedna z sąsiadek.Szanuje nawet tych co nie lubią zwierząt.Najpierw pyrgnęła przed nami metalowymi drzwiami, w ostatniej chwili ściągnęłam sunie aby ciężkie metalowe drzwi ich nie uderzyły. Wyjmuje klucze a ta sama kobieta wraca otwiera nam drzwi i szybko puszcza , nie dając możliwości ich złapania. Po raz kolejny ściągam sunie aby uniknęły silnego uderzenia. Gdy podchodzę po trudach do windy, ( ...na parterze stały obie windy. Kobieta zaczęła przepraszać, że nie pojedzie z nami windą, spokojnie skomentowałam, ma pani racje, zjedzą panią z butami i torba..
 Weszłyśmy do windy, uściskałam moje sunieczki i wróciłyśmy do domu.

wtorek, 13 czerwca 2017

Nie ma tego złego,...

Mam swoje ulubione sklepy, w tym maleńki sklep zoologiczny. Sklep jest drogi, ale jest miło i wpadam tam po zabawki, smakołyki.
Jestem kiepskim klientem, bo kupuje tylko drobiazgi, większe zakupy robię w innych miejscach.
Ja rozumiem, że ta kobieta chce jak najwięcej sprzedać, ale ostatnio robi się niezbyt miło.
Daje mi do zrozumienia, ze mam weterynarza który wyciąga pieniądze, moje zdanie jest zupełnie inne. Od zawsze gdy mieszka ze mną pies lub kot, dostają jedzenie w takiej ilości ze zjadają od razu, chowam miskę.. i już, gdy to był temat naszej rozmowy, ironicznie usłyszałam, że jej labradorka ma zawsze jedzenie w misce i je kiedy chce i nie wyobraża sobie aby mogła jej zabrać miseczkę.
Teraz próbuje mnie usilnie namówić do obroży elektrycznej, czy jak to się nazywa. BO ona rozmawia z klientami  i jak pies jest zbyt głośny to wzywają straż miejską. Odparłam, ze nigdy nie kupię takiej obroży, wiec usłyszałam, że będę płacić mandaty. Zaprzeczyłam, że nie będę. i znów: ale ja wiem od klientów....itd... Przeprosiłam, że muszę już iść
Efekt niezbyt miłej rozmowy?::: kilka rozmów ze znajomymi w necie, kilka minut  przeglądania stron sklepów zoologicznych i zapadła decyzja,, Przestaję u tej kobiety robić zakupy.
Raz , że będą tańsze zakupy to ominą mnie głupie komentarze i wymuszanie na mnie zakupów,typu cążek do pazurków. Od zawsze robi to wet moim psom, i zwyczajnie nie chcę tego zmieniać.
 A mówienie, że tak jest taniej? znajdę w innym miejscu oszczędności, np zakupy w necie.

niedziela, 4 czerwca 2017

Pieskie życie, pieski świat..

Jak różny jest pieski świat. Kilka dni temu, znajoma gotowała młoda kapustę. Niefart przesoliła ją. To się zdarza nawet najlepszej gospodyni. Mimo rad, kapusty nie udało się o uratować, nie nadawała się do jedzenia. Znajomej szkoda było ją po prostu wyrzucić, w myśl zasady jedzenia nie wolno wyrzucać. Dlaczego o tym wspominam właśnie tu? Zbulwersował mnie koniec historii ; cyt : kapustę dam psom. Nie mogłam uwierzyć, jedzenie które nie nadaje się dla człowieka? dawać psu? to jakiś koszmar.
Innej znajomej coś się skwasiło, nie podtrzymałam tematu aby nie usłyszę psy zjedzą , przecież tego nie wyrzucę.
Inaczej mnie wychowano. Jak coś się nie udało w kuchni, to po prostu lądowało w koszu a nie w psiej misce.
Podejrzewam , ze obie znajome dostały by zawału, gdyby dowiedziały się, że w czasach gdy wędlina, mięso były na kartki, moje zwierzaki dostawały od każdego członka rodziny po maleńkim plasterku szynki. Nikt z  nas nie wyobrażał sobie, że przełknie a pies będzie się ślinił a człowiek siedzący obok sam zje. I to nie był kawałek nie nadający się do zjedzenia lecz pyszny świeżutki.
I tak to jest, ale wolę nasz świat.