piątek, 29 marca 2019

Czy pies ugryzie?

Często zadawane pytanie, szczególnie przez osoby nie mające zwierząt.
Owszem ugryzie jeśli uzna, że musi. To nie jest bzdura.
Pamiętam z dzieciństwa moja sunię, mała pekinkę Perełkę. Kiedyś wspominałam o niej.
Sunia  była niegryzącym psem. Kiedyś podczas rodzinnego spotkania, ktoś zaczął pokpiwać z małego pieska z płaską mordką. Pytał po co nam taki pies przecież on i tak nikogo nie obroni.
Po skończonych  imieninach, ta osoba nie dawała za wygraną. Wychodząc z pokoju powiedziała do Perełki: a ja teraz zabiorę twojego pana. Rozpętało się piekło. Sunia rzucała się z zębami na kostki gości. Nikt nie mógł się pożegnać z moim tatą. No cóż było nie prowokować.
W naszej przychodni weterynaryjnej pracuje kobieta która pomaga naszej pani doktór. Mam wrażenie, że boi się psów. Podczas ostatniej wizyty spytała: ciekawe czy one by panią obroniły. Pewnie tak. Od tamtego pytania coś się zmieniło u moich suczek. Są ze mną 7 lat ale nie słyszałam ich warczących. Maksi lubi spać pod drzwiami. Nie reagowała do tej pory na odgłosy dochodzące z klatki schodowej. Teraz gdy kręcą się obcy warczy.....
I niech mi nikt nie mówi, że psy mało rozumieją..

piątek, 22 marca 2019

To wszystko jednak ma sens

Opiekując się moimi suniami dałam im całe serce i maksimum uwagi. nauczyłam tego co powinny znać.
 Dbałam gdy chorowały, biegłam z nimi do weta, potem pilnowałam przyjmowania tabletek.
Nieraz mówiłam im,że je kocham. To wszystko, nie oczekując niczego.
Dzisiaj miałam ciężki dzień, potem krótki spacer, zakupy, obiad dla wszystkich i padłam:(.
Położyłam się na chwilę i przysnęłam. Za oknem zrobiło się ciemno.  Sunie spały w różnych miejscach w  domu.
Tak do siebie powiedziałam: czy ktoś mnie tu kocha? Uwierzyć nie mogłam  lecz nagle usłyszałam tupot łapek po linoleum i w ciemnościach zobaczyłam rozfalowany ogon Maksi. Słysząc moje pytanie, przyszła się przytulić. Tuż za nią podeszła Funia również gotowa do przytulania.
Czy może być coś cudowniejszego? To dowód , że mój wysiłek miał sens. Czują się kochane i mnie kochają.

czwartek, 14 marca 2019

Czy ludzie mają uczucia?

Hm, to,że psy je mają to czuję na każdym kroku. Wczoraj wróciłam po kilku godzinach do domu. Sunie jak zwykle okazują radość i czekają na spacer. Byłam bardzo zmęczona więc mówię: dziewczynki dajcie mi chwilę, ok? trudno uwierzyć ale obie rozeszły się po mieszkaniu. Jedna poszła na swoje posłanie, druga na tapczan i grzecznie czekały na zaproszenie na spacer.
Po drodze do domu spotkałam znajomą i zagadałam : ojej ma pani nowego pupila? To co usłyszałam "zwaliło" mnie  z nóg. A ze znajomą zamieniła się psami. Jej schorowana sunia została oddana do poprzedniej właścicielki a ona ma młodego pieska. Zatkało mnie. Sądząc po mojej minie, mimo iż o nic już nie spytałam, kobieta dalej tłumaczyła... Tam maja bliżej do leczenia jej i takie ble, ble...
Przeprosiłam,że muszę już iść.
Czy ktoś się zastanowił co czują te psy? One tak jak ludzie mają uczucia czy to naprawdę tak trudno zrozumieć?

Jak dobrze zacząć dzień

Czasem trudno rano wstać, tym bardziej, że zaczynamy dzień o 3.30. Tak na dobrą sprawę od razu musimy być tzw "kontaktowi". Wiele sytuacji tego wymaga.
Najcudowniej gdy można się uśmiechnąć zaraz po otwarciu oczu.  Podczas gdy wiele osób, zmienia bok podczas snu , u nas Maksi otwiera oko i czasem udaje, że śpi, natomiast Funisia szybciutko biegnie i szuka swojego misa albo inna zabawkę.
I jak się nie roześmiać gdy małe cztery łapy o świcie są gotowe do zabawy..
Gdy mam wolne to wstajemy powoli, czasem ciut później, ot tak aby miło zacząć wolne..
I refleksja: czy gdyby nie zwierzaki to świat nie byłby smutniejszy?

niedziela, 10 marca 2019

Małe radości

Mój dziadek zawsze mówił:trzeba się cieszyć z małych rzeczy bo duże rzadko się zdarzają. To prawda.
W sobotę przeżyłyśmy pierwszą w tym roku wiosenną burzę. I z czego się cieszyć? Owszem miałam powody do radości. Podczas burzy Funia wyszła na dwór i nawet się załatwiła . To było niesamowite.
Pokonanie strachu dla malucha to niesamowity wyczyn.
Tak długo malej tłumaczyłam, że jesteśmy z nią i przy nas nic się jej stać nie może. Nie zawsze to się udaje ale my miałyśmy szczęście. Kolejny powód do radości, wiosna zbliża się dużymi krokami co spowoduję dłuższe spacery wietrzące futerka.
Maksi coraz mnie interesuje się swoja łapką. Spryskuję ja po każdym wyjściu z domu specjalnym lekarstwem.
martwię się jednak bo gdy zaczynają kwitnąć drzewa Maksi może mieć problem z oddychaniem .Wprawdzie raz zaniemogła lecz muszę trzymać  rękę na pulsie.
Musi być dobrze.

piątek, 8 marca 2019

Biedna Maksi:(

Moja Makusia cierpi. Pękł jej pazur w przedniej łapce aż do skóry. Nie kulała, miała cały czas apetyt. Gdyby nie to, że ja dokładnie oglądam moje sunie i bardzo obserwuję, pewnie bym tego nie zauważyła. Pazur nie krwawił, ale Makusia nie dala mi tego obejrzeć. Wracając z pracy kupiłam w aptece środek dezynfekujący. Miałam nadzieję ,że problem sam się rozwiąże.
To jednak okazało się bardziej skomplikowane, ułamany pazur wisiał. Nie obyło się bez wizyty u pani doktor. Podcięła, zatamowała krwawienie. Suni ulżyło i mnie też. Gdy cierpi którakolwiek z suczek mnie to boli.
Teraz wszystko wychodzi na prostą.

środa, 6 marca 2019

To nie było miłe ale musiałam

Zawsze uszanuję gdy opiekun psa nie pozwala na bliższe kontakty z moimi psami tymi czy poprzednimi. Nigdy jednak nie pozwolę aby ten sam pies i różni opiekunowie
 ( mąż , żona) mieli odmienne zdanie. W takich sytuacjach muszę podjąć decyzje zakazu kontaktu.
 Wiem żal psów, ale jak mam wytłumaczyć swoim pupilom ze raz mogą się przywitać innym razem nie.
Niedawno moje sunie poznały Iryska. Opiekunów z widzenia znam dość długo. Psy się polubiły.
Pani cieszyła się, że jej pies ma koleżanki ale pan widząc nas ucieka jak poparzony. Przed chwilą znów spotkałam Iryska , tym razem z panią. Niestety musiałam powiedzieć, że psy nie będą się witać bo nie będę z nich robić idiotów: raz mogą raz , nie mogą.
Przykre to ale musiałam wybrać ..:(

sobota, 2 marca 2019

To nie był sen

Podejrzewam, że każde pokolenie osób dojrzałych przeżywa taką chwilę aby powiedzieć: jakich czasów dożyliśmy . To co nas porusza, zachwyca, wzrusza powinno być na co dzień.
Jednak tak nie jest. Nie dotyczy to tylko spraw zwierząt ale i ludzi.
W moim blogu opowiem o psie.
Nie pamiętam już kiedy ale z pewnością wspominałam Gabi. To dużych rozmiarów szorstkowłosa sunia. Kiedyś adoptowana ze schroniska, stała się pełnoprawnym członkiem rodziny. Gdy spytałam o wiek suni, usłyszałam, że chyba  ok 17 a może więcej. Od dawna ją znam. Jest głucha, na szczęście widzi i węch pozostał. Ma trudności z poruszaniem się - stawy. Pod czułym okiem opiekunów dostaje specjalne preparaty na stawy. Dostała specjalne szelki a właściwie taka uprząż aby w każdej chwili jej pomóc wstać. Motywują ja do wychodzenia na spacerki, chociaż bardzo krótkie.
Gabi nie chętnie wychodzi ale i na to znaleziono sposób. Na spacer z sunia wychodzą dwie osoby, jedna asekuruje rączki od szelek, druga............idzie tyłem niosąc w ręku patyczek do szaszłyków i kawałek mięska. Chudy kawałek bo Gabi jest na diecie. Ten rytuał spacerowy jest powtarzany kilka razy dziennie, bez względu na pogodę i tak dzień po dniu. Opiekunowie to młodzi ludzie, "ciepli", spokojni.
Dokładnie tak powinna wyglądać starość psa. Niestety to rzadkość. Wystarczy posiedzieć chwilę na FB i poczytać o staruszkach porzuconych  w lesie, przy drodze......

Czopi

Uf wreszcie udało mi się zapamiętać imię kumpla moich suczek. Widujemy się co prawda rzadko lecz spotkania są coraz sympatyczniejsze. Czopi to mały, maleńki szpic z piękna rudą sierścią. Gdy idzie ze swoja panią za nami poszczekuje i daje znać o sobie.
 Sunie oczywiście bardzo się cieszą ale już bez wrzasków. Radość jest ogromna.
Podczas ostatniego spaceru musiałam poprawić zapięcie szelek Funi. Opiekunka szpica zaproponowała, że potrzyma Maksi. Chętnie skorzystałam z pomocy.
Gdy po chwili spojrzałam na Makusię, .. jej oczy miały prawie kwadratowy kształt. Co w nich zobaczyłam: zdziwienie, obawę. Oczy psa "mówią" wszystko o tym co zwierzę czuje w danej chwili.
Szybciutko poprawiłam zapięcie i odebrałam smycz. Do końca wieczoru , w domu sunia nie odstępowała mnie na krok. W nocy zasnęła obok mnie, przytuliła się tak jak robiła to kiedyś tuż po adopcji. Następnego dnia dużo czasu spędziłyśmy razem. MUsialam jej przypominać, że mimo tylu lat jest dla mnie nadal waznym i kochanym psem.