niedziela, 10 marca 2019

Małe radości

Mój dziadek zawsze mówił:trzeba się cieszyć z małych rzeczy bo duże rzadko się zdarzają. To prawda.
W sobotę przeżyłyśmy pierwszą w tym roku wiosenną burzę. I z czego się cieszyć? Owszem miałam powody do radości. Podczas burzy Funia wyszła na dwór i nawet się załatwiła . To było niesamowite.
Pokonanie strachu dla malucha to niesamowity wyczyn.
Tak długo malej tłumaczyłam, że jesteśmy z nią i przy nas nic się jej stać nie może. Nie zawsze to się udaje ale my miałyśmy szczęście. Kolejny powód do radości, wiosna zbliża się dużymi krokami co spowoduję dłuższe spacery wietrzące futerka.
Maksi coraz mnie interesuje się swoja łapką. Spryskuję ja po każdym wyjściu z domu specjalnym lekarstwem.
martwię się jednak bo gdy zaczynają kwitnąć drzewa Maksi może mieć problem z oddychaniem .Wprawdzie raz zaniemogła lecz muszę trzymać  rękę na pulsie.
Musi być dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz