Opiekując się moimi suniami dałam im całe serce i maksimum uwagi. nauczyłam tego co powinny znać.
Dbałam gdy chorowały, biegłam z nimi do weta, potem pilnowałam przyjmowania tabletek.
Nieraz mówiłam im,że je kocham. To wszystko, nie oczekując niczego.
Dzisiaj miałam ciężki dzień, potem krótki spacer, zakupy, obiad dla wszystkich i padłam:(.
Położyłam się na chwilę i przysnęłam. Za oknem zrobiło się ciemno. Sunie spały w różnych miejscach w domu.
Tak do siebie powiedziałam: czy ktoś mnie tu kocha? Uwierzyć nie mogłam lecz nagle usłyszałam tupot łapek po linoleum i w ciemnościach zobaczyłam rozfalowany ogon Maksi. Słysząc moje pytanie, przyszła się przytulić. Tuż za nią podeszła Funia również gotowa do przytulania.
Czy może być coś cudowniejszego? To dowód , że mój wysiłek miał sens. Czują się kochane i mnie kochają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz