wtorek, 29 grudnia 2020

Końcówka roku

 To od lat trudny czas dla nas. Od jutra nowe tabletki. Poprzednie już nie pomagały.

Za oknem zamiast śniegu deszcz. Leje od kilku godzin.

Moje psy śpią jak zabite. Mają ciepło, sucho, pełne brzuszki, miska z wodą i dużo dużo miłości.

Wiem samo myślenie nie pomoże ale żal tych wszystkich piesków samotnych w budach, na zabłoconych podwórkach....Oby następny rok był dla nich bardziej łaskawy.

poniedziałek, 14 grudnia 2020

Nowe zwyczaje u nas

Od zawsze je uczyłam ze nie wolno nikogo zwalać z miejsca spoczynku.  Było to zawsze respektowane.

Od kilku dni Funia uznał , że najlepiej śpi się w moim łóżku. Gdy patrzy na mnie z miną cierpiętnicy, mówię: ustalcie to między sobą.

Po biadoleniu Funi Maksi wstawała robiąc jej miejsce.  Dzisiaj Maksi uznała, że też tak zrobi. Funia szybko zajęła miejsce na łóżku

 Maksi stanęła obok niej i zaczęła płakać dokładnie tak jak wcześniej robiła to Funia. Funia opuściła miejsce i zajęła moje. Obie zasnęły a mnie została podłoga hihi Też tak macie?


wtorek, 8 grudnia 2020

Zdałam egzamin?

Moim zwierzakom nie brakuje czułości .Jednak kolejne zwierzątko sprawdza ile dla mnie znaczy.

Maksi i Funi często mówię,że je kocham. Skąd te testy?

Dbam o stawy Makusi. dostaje leki wzmacniające stawy. Uważam aby nie leżała na zimnym.

Kilka dni temu gdy zabierałam sunie na spacer, Funia przyszła jako pierwsza, natomiast Maksi stała na brzegu tapczany i patrzyła na podłogę. Zawsze to był sygnał , że bolą ją stawy. Uspokoiłam sunię, że ja zestawię. Podeszłam do tapczanu. musiałam się wysilić aby mojego grubaska wziąć na rękę. Zdjęłam ją, przytuliłam. postawiłam na dywanie. Minęła chwila szukam suni obok siebie na ziemi... nie ma.

Odwróciłam się i okazało się, że Makusia znów jest na tapczanie merda ogonkiem jak oszalała oczka błyszczą. To była radość i mój zdany egzamin. Sunia miała pewność: zdjęła? to znaczy ,że kocha.....

Oj te moje skarby kochane...

środa, 25 listopada 2020

Czy to już histeria?

 Maksi pogorszyły się wyniki moczu. Zimą gdy ziemia pokryta jest śniegiem można podpatrzeć kolor moczu. Teraz? to jest trudniejsze. Wczoraj idąc do weterynarza byłyśmy we trzy. Gdy Maksi robiła siusiu, zerknęłam na listek.

 Zauważyłam czerwony kawałek listka. Serce zaczęło mocniej bić i gdy tylko sunia skończyła , odsunęła się, natychmiast rzuciłam się do listka. Było mi wszystko jedno czy przy okazji nie zabrudzę ręki. odnalazłam listek wzięłam do ręki.. Zatkało mnie, to natura pofarbowała liść. Jesień ma swoje uroki, lecz ja się wystraszyłam.

wtorek, 24 listopada 2020

Nieszczęścia chodzą parami

 Kilka dni nie miałam klawiatury, zalałam ja kawą. Żeby dać radę ostatkiem sił zrobiłam kawę, usiadłam do kompa i  pech jej zawartość zalała klawisze.

To były najbardziej pechowe urodziny Funi. To ja zawiniłam, nosząc jak wszyscy maseczkę i okulary, dodatkowo było już ciemno. Funia podeszła mi pod nogę i mój but ja uderzył w bok. Przeprosiłam, wygłaskałam. Jednak po dwóch dniach zakładając jej szelki wyczułam zgrubienie ogromne wchodziło mi w dłoń. Pierwszy odruch telefon do pani weterynarz. Diagnoza mnie ciut uspokoiła, krwiak. Przez kilka dni chodziłyśmy na zastrzyki, dodatkowo tabletki. Najważniejsze, że zmniejsza się.

 Moje kochane słoneczko.

Maksi robiłam znów analizę moczu. Wyniki nienajlepsze ale sunia jest radosna.

 Trzymajcie kciuki za nas.

wtorek, 17 listopada 2020

Urodziny

Funia dzisiaj obchodzi swoje urodziny .

Tego dnia przywieziono ją do mnie.

Zmieniła się bardzo.To mała cwaniara. Kocham , kocham ją bardzo tak samo jak Makusię.  To była bardzo dobra decyzja o jej adopcji. Nie było łatwo . Funia jest pieskiem który wymagał dużo pracy i cierpliwości, miłości i zrozumienia.  Nie jest typową przylepą to raczej roszczeniowa istota. Mała ufa mi bo zawsze ją bronię. Maksi też ją kocha i broni gdy trzeba. 

poniedziałek, 9 listopada 2020

I jak tu dać radę

Gdy wracam z drugiej zmiany, czas pędzi szybko. Ostatni spacer przed nocą, potem posiłek. Maksi jak zwykle czeka spokojnie ale Funia tak mnie popędza  jakby to pomogło w szybszym odgrzaniu jedzenia albo jego studzeniu. Wreszcie udało się to ogarnąć. Chwila oddechu? a skąd jeszcze serek i tabletka dla Maksi. Wołam dziewczyny , rozgniatam 1,5 tabletki oblepiam serkiem i wyciągam obie ręce w kierunku suczek. Co jest? Funia zjadła razem z moim palcem a Maksi nie chciała, wręcz wypluła. Obejrzałam jej kawałek sera i z przerażeniem zobaczyłam, że Funia wyrwała mi kawałek serka z tabletką . To dlatego Maksi nie chciała zjeść pustego serka zauważyła pomyłkę. Zamarłam, spanikowana przez resztę wieczoru obserwowałam Funię. 

Sunie ułożyły się do spania. Maksi na tapczanie, Funia na swoim posłaniu. Wyłączyłam telewizor i..usłyszałam popiskiwanie Funi. Pora dość późna, odczekałam chwilę. Nie mogłam uwierzyć Maksi zeszła z tapczanu, na to miejsce wskoczyła Funia i zasnęła. Nie ukrywam, że wolę jak Maksi śpi nad moja głową. Pomimo, że jest większa obie się wysypiamy. Spółka z Funia jest mniej komfortowa, śpiąc nad moja głową sunia grzebie łapkami i co chwilę ciągnie mnie za włosy i zmieniając pozycję ogonkiem zamiata mi po twarzy. Nie wyspałam się, najważniejsze jednak jest to, że jest ok.

Kocham je obie i mimo tego ogonka miotającego się po mojej twarzy, nigdy nie wywalę jej z łóżka.

poniedziałek, 2 listopada 2020

Szczęście

Co to jest szczęście? Dla jednych nowe auto z salonu dla innych dalekie podróże. Moje szczęście ma cztery łapy i wilgotny nos. Jest trudny czas, tym bardziej, że dzieją się ważne rzeczy. Jeszcze będzie pięknie i normalnie. Jak dać sobie z tym rade? Kiedyś znajoma powiedziała, że gdy dopada ją gorszy dzień zawsze myśli o psach, kotach w schroniskach. Mam dwie sunie po bardzo wielu przejściach. One są niesamowite. Dostaję od nich tyle miłości i wsparcia. Wiem to wsparcie czasem dziwnie wygląda, zwłaszcza gdy w moim łóżku znajduję oplutego misia. Dostaję to co mają najdroższego, swoje zabawki albo swoją obecność.

Wczoraj podczas spaceru szłyśmy dość szeroko , no cóż ja i dwie smycze. Nagle z tyłu słyszę przepraszam. Jakaś kobieta zamyśliła się i nie wiele brakowało a wpadłaby mi na plecy. Ja też przeprosiłam  bo szłyśmy zbyt szeroko. Kobieta skomentowała :nie szkodzi ważne, że one są szczęśliwe.

Funia natychmiast dała swoja ripostę, nie, nie to nie był szczek tylko taka jej forma rozmowy. Roześmiałyśmy się obie gdyż Funia potwierdziła, że jest szczęśliwa.

Można nie kochać?


czwartek, 22 października 2020

To coś więcej niż przyjaźń

 Popularne powiedzenie brzmi, że pies najwierniejszym przyjacielem. To prawda ale też prawda jest, że nikt tak nie potrafi kochać jak pies czy kot. Ostatnio miałam dość trudne dni. Dlatego postów było dużo mniej. Największe wsparcie jak zwykle otrzymałam od moich psich przyjaciółek. Gdy wracam do domu i coś jest zniszczone to wiem, że tęskniły .

Ostatnio w ramach wsparcia dostałam od Funi misia do spania. Wróciłam z łazienki i na poduszce czekał jej miś. Miś jest prawie jej wielkości dlatego włożenie go na tapczan jest dość trudne. Funia przysuwa go najbliżej jak można, następnie wskakuje na tapczan, robi tzw zwis i wciąga maskotkę. Nieważne ze przytulanka obśliniona ciut pourywana ale ona dała mi to co kocha najbardziej. Często zasypia vis a vis mnie i zerka czy nie wywaliłam jej prezentu. No jak bym mogła! 

poniedziałek, 12 października 2020

Jesteśmy

Dni mijają bardzo szybko. Na szczęście jakoś się trzymamy.Mamy nowych znajomych , młode małżeństwo i ich dwa uratowane psy. Duży to Misiek a nie wiele mniejsza to Chanelka. Polubiliśmy się wszyscy. Opiekunowie to szalenie mili ludzie. Moje dziewczyny kochają ich drapanie. Po powrocie do domu Funia podskakuje z radości  jeździ na łapkach. Chanelka gdy widzi mnie z daleka biegnie aby się przywitać. To cudowne uczucie gdy kocha nas obcy piesek.

Moje dziewczyny też się zmieniają. Gdy Chanelka próbuje zdominować Maksi, moja sunia włącza zęby i ustawia ją do pionu. Gdy wkraczam do akcji mówiąc dziewczyny tak nie można, Maksi podchodzi do Chanelki i trąca ja delikatnie po pyszczku, Chanelka robi  tak samo. Przepraszają się obie.

W domu też bywa ciut inaczej. Zaczynają się chłodne dni, na szczęście w domu grzeją. Gdy obie dziewczyny leża na moim tapczanie, a ja mam ochotę aby odpoczął mój kręgosłup. Żadna nie schodzi, muszę się położyć między nimi.Jak długo na to czekałam. Nie warto tracić nadziei.


niedziela, 20 września 2020

Co u nas?

Jakoś się trzymamy. Wprawdzie wyniki Maksi nie polepszyły się ale sunia ma się dobrze.Ma dobry humorek przytula się jest radosna..... Ma niewielką ilość białka w moczu ale chyba tak już zostanie.

Funia ?tez jest ok. Nadal dzieli się swoim jedzeniem z Maksi.Już nie walczę z tym. Obie dostają syropek na wzmocnienie, min na stawy.

Będzie dobrze , musi być dobrze...

niedziela, 30 sierpnia 2020

Pożegnanie:(

W środę podczas jednego ze spacerów mijałyśmy sąsiada z sunią. To adoptowana starsza sunia , wilczyca mająca ok 16 lat. W środę widać było kolejny raz jak z ogromnym wysiłkiem stawia łapy. Mijając nas odwróciła łepek i żałośnie zaszczekała w naszym kierunku. Coś jej tam odpowiedziałam, Funia  i Maksi też. W czwartek wracając z pracy zobaczyłam leżącą bezwładnie sunię i stojącego nad nią opiekuna, spytałam czy mogę w czymś pomóc. Tego mogłam się spodziewać. To były jej ostanie chwile, szli do weta aby ja przeniósł za TM. Słysząc mnie sunia uniosła łepek, smutno spojrzała, Mogłam tylko z siebie wydobyć: trzymaj się maleńka. W windzie zaczęłam płakać z bezsilności. Wiem suni, choroba,nic nie można było zrobić.
Zrozumiałam wtedy, że to jej szczekanie poprzedniego dnia to było pożegnanie z nami.

wtorek, 25 sierpnia 2020

Moja kolejna wielka miłość

Być może dziwnie to zabrzmi, że kochając moje sunie kocham tez inne. Jestem zauroczona Tolą. Bokserka mojej koleżanki o urzekającym uśmiechu, oczkach pełnych radości i długim ogonkiem merdającym jak mocny bicz - to Tola. Uśmiech jej jest dosłownie powalający, dwa wystające z mordki kły, być może jednych straszą lecz u mnie wywołują uśmiech.
Tola rozbroiła mnie jeszcze czymś, siadała mi na stopie i czekała na głaski po łepku.
Próbowała nawet wejść mi na kolana. Ogromna wielka , ciężka i pełna miłości sunia. Czuję jej ogromną wrażliwość. To dzięki Jej opiekunce Asi sunia jest taka kochana. Z tego co opowiadała, ułożenie Toli nie było łatwe ale gratuluje Asiu udało Ci się.

sobota, 15 sierpnia 2020

Siła miłości

Czym mnie jeszcze zaskoczą moje psy?
Wczoraj gdy wróciłam do domu, dziewczyny zachowały się dość dziwnie. Zabrakło radosnego powitania., pewnie  miały coś na sumieniu. Zabrałam moje sunie na spacer, było fajnie, one pełne radości.
Po powrocie wszystko było jasne. Wybuchła poduszka na tapczanie. Ciekawe tylko dlaczego zawsze moje wybuchają..
Na tapczanie tuz za moja głowa , sunie maja swój kocyk i swoja podusię. Ta podusia to mały jasiek dokładnie taki jak mój tzn ten który wybuchł.
Nie miałam siły nawet krzyknąć na nie. Spytałam raczej siebie : hm szkoda, że to moja została zniszczona, cóż będę musiała sobie poszukać innej.
Popołudnie minęło spokojnie, ostatni spacer również. Jednak przez cały czas na mnie patrzyły maślane oczy Maksi i delikatnie merdała ogonkiem.
Wieczorem gdy kładłam się spać zobaczyłam coś co mnie wzruszyło totalnie.
Aż trudno w to uwierzyć ale poduszeczka suczek, ta leżąca na tapczanie była przesunięta w to samo miejsce gdzie leżała tamta podarta.
Sunie oddały mi swoją ukochaną podusię. Wzruszyłam się, oczy zrobiły się mokre. Najpierw miałam odsunąć obślinioną podusię, uznałam jednak, że położę ją pod moja drugą, nie chciałam sprawić im przykrości.

niedziela, 9 sierpnia 2020

Tylko raz

Zwierzęta nie robią przykrości no może z wyjątkiem zjedzenia butów, czy zostawienia śmierdzącej niespodzianki na podłodze. Jednak każdą taką sytuację można wytłumaczyć. Buty? nie ich wina trzeba było schować. Niespodzianka? a co miały zrobić, nie potrafią korzystać z naszej toalety.
A ten jedyny raz? to wtedy gdy odchodzą za Tęczowy Most.
Na razie musimy przetrwać upały. Wiem, wiem wszystkim jest gorąco.

środa, 29 lipca 2020

Chichot

Wczoraj Maksi miała ostatni zastrzyk z antybiotykiem. Co prawda dostała jeszcze 5 tabletek do domu i probiotyk osłaniający. Muszę wierzyć, że będzie jeszcze dobrze.
Od poniedziałku nasza pani weterynarz idzie na urlop więc wczoraj trzeba było wykorzystać do końca pobyt w przychodni.
Wspominałam już kiedyś o praktykujących studentkach w gabinecie. Makusia nie lubi metalowego stołu w przychodni. Staram się aby zastrzyki dostawała stojąc na podłodze a gdy są młode studentki proszę aby na podłodze skróciły jej pazurki.
Wczoraj obie dziewczyny kucnęły przy mojej suni, jedna trzymała po kolei łapki, druga skracała pazurki. Gdy potrzebna była zmiana strony suczki obie to powiedziały.
Nagle  zachichotały  tak głośno, że musiałam się wsłuchać i zrozumiem przyczynę radości.
Usłyszałam jak jedna z Nich powiedziała : ojej zobacz ona się sama odwraca.
To prawda Maksi zna słowa odwróć się , z drugiej strony. Nie ukrywam mojej dumy.


piątek, 24 lipca 2020

Złe wyniki

Jest mi źle Maksi ma znów jakiś stan zapalny, ma białko w moczu. Dzisiaj po pracy idę do pani weterynarz, tym razem sama po jakiś lek. Ona nie jest młodym pieskiem i wszelkie infekcje a tym bardziej dróg moczowych wracają. Na pyszczku pojawiła się siwizna, coraz bardziej widoczna.
Kocham i będę ja ratować za wszelką cenę. Proszę o kciuki.

środa, 22 lipca 2020

Szybko lecą lata

12 lipca minęło 8 lat gdy Maksi jest ze mną. Jest super, chociaż znów czekam na wyniki moczu.
Jeszcze kilka godzin i będę wiedziała czy coś drgnęło i w którą stronę.
Przypomniała mi się historia sprzed wielu, wielu lat.
Ludzie mieszkający na południu Polski w małym miasteczku byli tuż po rodzinnej tragedii. Żeby łatwiej "się pozbierać" kupili piękną działkę na której powstawał wymarzony dom.Przez cały czas gdy dom powstawał ludzie jeździli i marzyli. Pewnego dnia przybłąkał się piesek. Ile było nad nim zachwytu. Zawozili mu jedzenie i jakby na to nie patrzeć dawali mu nadzieję na dom.
Gdy spytałam dlaczego nie zabiorą go do domu w którym teraz mieszkają, usłyszałam nie mogą.  Zawsze dodawali, że w tym nowym domu będą mieli psa. Moja znajomość z ta kobietą, wprawdzie internetowa ale trwała dość długo. Po udanej przeprowadzce spytałam o małego kundelka który kiedyś dostał nadzieję na dom. Najpierw kobieta zmieniła temat a gdy przypomniałam że chcieli mieć psa padła odpowiedź: tak mamy pięknego kupionego w hodowli. Znów spytałam o tamtego o którym bez przerwy opowiadała. Cisza. Nie neguję,że marzyła o rasowym psie ale mając dom, ogród nigdy nie uwierzę, że nie można było spełnić obietnicy i dać domu tamtemu.
Być może wcześniej już o tym wspominałam, lecz jak widać trudno mi o tym zapomnieć.

niedziela, 5 lipca 2020

Pomoc domowa

Nie wiedziałam, że mam w domu taka pomocnice. To Funia. Ona pilnuje spacerów, aby podać posiłek bo są głodne. Mała nawet czuwa abym nie spaliła garnka podczas gotowania.
Wczoraj, nie wiem czy spadło ciśnienie czy zbliżała się burza , zachciało mi się spać. Wstawiłam jednak na gaz jajka . Bardzo starałam się aby nie zasnąć. Jajka na twardo gotuje się krótko. Musiałam jednak zasnąć. Nagle obudziło mnie marudzenie Funi. Siedziała na dywanie, delikatnie  szczekała i patrzyła na mnie wymownie.
Zerwałam się, dzięki niej nie spaliłam garnka, jajka zostały uratowane. Moje małe łapki , zmęczone zasnęły.

Maksi kombinuje

Wczoraj jechałyśmy windą i dosiadły się dwie młode dziewczyny. Ubrane były w modne spodnie czyli z dziurami na kolanach. Obie nachyliły się aby pogłaskać sunie. Nie zgadniecie co wzbudziło w moich pieskach największe zainteresowanie? Dziury w spodniach. Maksi powąchała nogę przez dziurę. Bardzo jej się to spodobało. Następnie spojrzała na mnie zupełnie jakby chciała powiedzieć : chcesz taką? to ci zrobię żaden problem.
Powinnam zareagować  i ogłosić jej ze nie wolno ale wtedy pewnie uznano by mnie za głupią.
 Cóż muszę uważać jak zostawiam ubrania, bo okazując mi swoją wielka miłość obie mogą mi tak przerobić spodnie, nawet jeśli juź nie robią przeróbek.

niedziela, 28 czerwca 2020

Kolejny egzamin zdany

Jestem dumna z moich suczek. Dwa dni temu miały pierwszy raz kontakt z dzieckiem. Sąsiadka była przed blokiem z jakąś małą dziewczynką. Kobieta siedziała na murku a dziecko coś pisało kredą na chodniku. Wracałyśmy do domu po spacerku. Po przywitaniu się z sąsiadką, sunie uznały, że trzeba przywitać dziewczynkę. Przypomniałam, że maja być delikatne aby Jej nie wystraszyć. Dziewczynka pogłaskała Maksi po łepku, podeszła Funia też dała się pogłaskać i jak to Funia szczeknęła aż dziecko drgnęło. Upomniałam sunię ,sąsiadka odparła ze Amelka ma pieski i nie boi się a sunie są delikatne i grzeczne. Amelka wcześniej musiała coś jeść bo na buzi miała  czerwony ślad. Maksi wyciągnęła pyszczek i znów musiałam upomnieć sunię słowami Makusiu nie całujemy. W oczach obydwu suczek widziałam radość, to było dla nich nowe doświadczenie. Pierwszy raz były głaskane przez dziecko. Wcześniej nie pozwalałam gdy nie znałam osoby dorosłej która jest w danej chwili z dzieckiem. Tym razem znam sąsiadkę wiec uznałam , że można pozwolić na kontakt.

środa, 24 czerwca 2020

Kochajmy naszych pupili

Ostatnio zamilkłam. Wreszcie nadszedł kres jednego z koszmarnych schronisk dla zwierząt Radysy.
Niewiele by brakowało aby 8 lat temu moja Maksi znalazła się w tej mordowni. Dzięki wspaniałym wolontariuszkom , ominęła ja wielka tragedia. Kolejne "święto"  a raczej tragedia psów to dni podczas których psy przechodzą koszmar w Chinach. Czekam na dzień gdy usłyszę informację, że to koniec tego barbarzyństwa..


U nas burze za oknem i ogromny strach Funi i Maksi. Najgorzej mi gdy one są same a ja w pracy.
Kilka dni temu po powrocie do domu ....Zdziwiło mnie, iż otwierając drzwi nie słychać moich psów.
Po chwili zobaczyłam tylko nos Maksi .. Funi nie było.
Szybko wyjaśniło się wszystko. Funia w chwili strachu chowa się do łazienki a tym razem Maksi zastawiła jej drzwi stołkiem.
Ważne, że są obie cale. Kochajcie swoich pupili psy, koty i każde zwierzątko które mieszka z Wami.


czwartek, 11 czerwca 2020

Wszystko wraca do normy

Tak jak kiedyś wstajemy raniutko. Pieski dzielnie to znoszą. Dzisiaj wracając ze spacerku ochroniarz otworzył nam drzwi, Funia coś zakwiliła -to było dziękuję w jej wykonaniu. Na śniadanko zjadła cała porcję swojej karmy, natomiast Maksi poczuła się zawiedziona , że w misce Funi jest pusto.
Gdy powiedziałam :co nie zostawiła ci, Maksi machnęła ogonkiem.
Maksi się przytula, Funia coraz mądrzejsza. Obie kochają sąsiadów którzy je lubią.Wczoraj idziemy na spacer, jest winda, otwieram ja i sunie jak zwykle wbiegają do środka. Usłyszałam, że ktoś na piętrze zamyka drzwi więc spytałam czy mam zaczekać. Usłyszałam tak poproszę. Moje dziewczyny wypadły z windy musiały się przywitać z sąsiadką.
W wolnej chwili głaskałam Funie i obiecałam jej kupić nowe szeleczki. Dzisiaj zawołałam ja aby zmierzyć. Mała grzecznie usiadła przede mną i dzielnie znosiła owijanie ją centymetrem.
Szelki kupione w necie. Oby były dobre.
Moje najcudowniejsze kochane skarby.

niedziela, 7 czerwca 2020

Och życie,

Przez kilka dni nie zaglądałam tu. Musiałam coś przetrawić. Żyję już trochę lat na tym świecie i nie wiele powinno mnie zdziwić. A jednak:(. Jakieś babsko szukało psa z hodowli. OK chce rasowego przemilczę. Jednak to co napisała jako swoje wytłumaczenie podniosło mi ciśnienie. Dlaczego rasowego? bo ona nie chce jakiegoś psa wyrzuconego na śmietnik, bo śmieci nie wpuszcza do domu.
To babsko nie zasługuje nazywać się człowiekiem. Nie dlatego, że woli rasowego psa ale za jej komentarz.
Przez moje życie przewinęło się kilka takich małych niechcianych istot. Kot Filip, suczka Aga
i moje obecne dziewczyny Makusia i Funia. Każde z nich było i jest kochane i miało lub ma godne życie.

sobota, 30 maja 2020

Ręce opadają

Bywają takie sytuacje, że już nic nie można zrobić ani powiedzieć .
Ostatnie wyniki Maksi nie są najlepsze. Zalecenia to dieta i podawanie tylko karmy urynary.
Raniutko pierwszą maleńka porcje to sunia zje, ale gdy wczoraj dostała to samo na obiad odmówiła.
Puściła focha do samego wieczora. Drugie zalecenie to musi dużo pić. Tu też poległam, Ona pije tyle co zawsze. Próbowałam różnych trików aby jej pragnienie było większe, bez rezultatu.
Gdy dostaje dietę, patrzy mi w oczy a w nich czytam pytanie "już mnie nie kochasz?" Oczywiście, że kocham i to co dostaje do zjedzenia ma nie dopuścić do zrobienia się kamieni w pęcherzu.
Jak to przeskoczyć?
Z Funią jest ok. Jedyny problem to taki, że Funia potrafi zostawić swoje jedzenie dla Maksi.

środa, 27 maja 2020

A jednak ważne

Zawsze uważałam, że tak jak ludzie psy musza mieć swoich znajomych. Tak znajomych ludzkich
i psich. Moje dziewczyny mają ulubionych sąsiadów-ludzi. Gdy się mijamy mówimy dzień dobry , każdy po swojemu.
Prze cały ten trudny czas, ludzie zostawali w domach. Często pieski miały inne godziny spacerków.
Okazuje się,że nie tylko suniom brakowało psich znajomych ale mnie również.
Kilka tygodni temu odeszła Tosia. Malutka kundelka i tylko moja ulubienica piesków nie. Gdy raniutko już po naszym spacerku spotykałam panią z Tosią. Mała biegła przez długi trawnik w moim kierunki aby się przywitać. Czasem polizała po ręku, czasem delikatnie szczypnęła ząbkami.
Bardzo mi jej brakuje.
 Druga obecnie moja sympatia to Luna. Młodziutka drobniutka sunia. Nie widziałyśmy się od marca.
Wszystkie trzy tzn Maksi, Funia i ja rozglądałyśmy się i nic.
Dzisiaj z daleka zobaczyłam jakiegoś faceta i małego smutnego rudego pieska. Wracali już do domu.
Nagle chyba ściągnięta moim wzrokiem sunia odwróciła się, przyjrzała nam i dosłownie za chwilę już leżała z brzuszkiem do góry tuż przed nami. Poznała nas kochana Luna. Dziewczyny się obwąchały, wygłaskałam ją i maleńki wulkan radości pobiegł za swoim opiekunem.
Nie tylko nam spotkanie sprawiło radość ale Lunie też.

czwartek, 21 maja 2020

Mamy dość

Nie wiem jak Wasze zwierzaki ale moje się zmieniły. Na dworze podczas spacerów słuchały . Od chwili gdy nosimy tzn kiedy ludzie noszą maseczki to moje psy zachowują się jak dwa urwisy.
Zero reakcji na moje polecenia. Wracam ze spacerów zmęczona i uszarpana. Na pierwszy spacer wychodzimy ok 4.30 albo ok 5,00 rano, mogę sobie pozwolić aby maseczka leżała w torbie którą noszę na spacery. Zdecydowanie tylko bez maseczki mnie słuchają, w maseczce nic.
Nigdy nawet w początkach adopcji nie męczyło mnie to, że w rękach mam dwie smycze.
Teraz gdy obie udają, że jak mam maseczkę to mówię nie do nich każda ciągnie w swoją stronę.
Wczoraj w przychodni pierwszy raz będąc 8 lat razem, Funia dostała ode mnie klapsa w pupę.
Bardzo urosły jej pazurki, o ile Makusia pozwoliła sobie obciąć  Funia nie, darła się, wiła jak przysłowiowy piskorz. Z wielkim trudem p. weterynarz obcięła w przednich łapkach boczne pazurki.
 Cóż i tak je kocham mimo wszystko....


niedziela, 17 maja 2020

Buda

Czym jest buda dla psa każdy wie. Nigdy nie zrozumiem jak można wyganiać psa aby spał w budzie, tym bardziej gdy on jest wielkości kota.
W tym roku wiosna nas nie rozpieszcza. W nocy jest zimno, są przymrozki. Gdy patrzę na moje psy wtulone w kocyki, poduszki w ciepłym domku to aż serce mi rośnie.
Znajoma ma trzy psy jeden duży i dwa wielkości kota. Ciągle powtarza jak bardzo je kocha, dzwoniąc do mnie zawsze pyta o moje dziewczyny.
Dwa tygodnie temu przez cały dzień padał deszcz, noc była zimna, nad ranem posypał śnieg.
Podczas kolejnej rozmowy telefonicznej pytam o Jej psy. Liczyłam, że zabrała je do domu.
NIE. wiecie czemu? bo naniosłyby błota. Przecież można sprzątnąć odpowiedziałam, w słuchawce zrobiło się cicho. Jak można mając piętrowy domek, nie znaleźć miejsca dla psa  którego podobno się kocha. Dziwna ta miłość. I mogłaś spać ? spytałam wiedząc, że one mokre śpią w budzie?
Nie napiszę już nić bo same wulgarne słowa cisną mi się na język.

sobota, 16 maja 2020

Wspominki

To  zdjęcie sprzed kilku lat. Maksi gdyby miała nie wiem jak ogromną ochotę na jedzenie zostawione na stole, nigdy nie ruszyła. To była ława, więc nie było trudno ukraść cokolwiek. Funia to inna bajka.
 Kiedyś wystarczyła chwila, odwróciłam się aby zamknąć okno i z mojej kanapki zniknął pasztet z cukinii. Nie widziałam ale jestem pewna , że to Funia go ukradła hihi.
Teraz od ponad roku mam stół w pokoju, jednak uważam na to co tam zostawiam.

czwartek, 14 maja 2020

Maksi

Kilka dni brania leków, wczoraj zastrzyk i........ jest ciut lepiej ale nie do końca. po tym jak stawia łapkę widać, że sprawia jej ból.
Pomimo dbania o nią, poprzednie warunki życia dają znać o sobie. Brak dachu , brak regularnego jedzenia. Mam nadzieję, że wszystko wróci do normy.
Będę ją ratować za wszelką cenę.
Jest lepiej. Muszę jeszcze jej podawać preparat na stawy. Jest radosna więc chyba czuje ulgę.
Powoli chyba wychodzimy na prostą. PO niedzieli trzeba jeszcze sprawdzić mocz.
Teraz wiem, że będzie jeszcze dobrze.


czwartek, 7 maja 2020

Kciuki potrzebne

Bardzo proszę trzymajcie kciuki. Maksi wróciła dawna kontuzja łapki. Z wielkim trudem chodzi. Moje duże słoneczko zapomniało, że nie jest motylkiem i źle skoczyło.
Chodzi z wielkim trudem. To nadgarstek z przedniej łapki. Wczoraj prawie zaczołgałam się do naszej pani weterynarz po jakiś lek dla suni. Ona by nie doszła. Pani doktor przyjmuje ze złamaną nogą więc wizyta domowa odpada.
Na czas podawania leków na łapkę, odstawiłam leki na drogi moczowe. ( tych odstawionych Makusia bierze aż 7 sztuk dziennie)
Jak wyleczymy łapkę, wrócimy do tabletek i za kilka dni znów zaniosę mocz do analizy.
Denerwuję się , chociaż wiem, że nerwy nic nie pomogą. Zrobię wszystko aby ratować mój skarb.

czwartek, 30 kwietnia 2020

Będzie lepiej

Muszę w to wierzyć, inaczej można byłoby oszaleć. Sytuacja jest trudna dla wszystkich  to fakt. Jednak z powodu trudnej sytuacji nie można pozwolić sobie na jakąkolwiek agresję.
Chwilami mam wrażenie, że ludzie zamiast maseczek powinni nosić kagańce.
Podam przykład, dwa dni temu musiałam iść do banku. Obowiązuje procedura czyli wpuszczana  jest jedna osoba . Nagle weszła do korytarza banku kobieta i głośno mówi ciekawe w jakich godzinach bank jest czynny. Grzecznie odpowiedziałam , że na drzwiach wisi kartka. I nagle kobieta zaczęła na mnie wrzeszczeć : co się wtrącam , ona do siebie mówiła. itd itd. Po chwili gdy wyszedł bankier  znów został zaatakowany ogromną ilością pretensji.
Wiem to blog o psach, one jednak też odczuwają tą sytuację. Czują napięcie w ludziach nawet tych którzy nas mijają. Robię wszystko aby im to wynagrodzić, tuląc, pieszcząc w domu.
Są zmęczone tym, że gdy wracam do domu to pierw zdejmuje maseczkę, rękawiczki, myję dokładnie ręce i dopiero się witamy. Druga bardzo trudna sytuacja to jazda windą, zwłaszcza gdy tuż przed nami ktoś używał płynu do dezynfekcji. Funisia która jest alergiczka na zapachy, dostaje ataku kichania , często tak silnego, że łepkiem uderza o podłogę
Przetrwamy, musimy tak powtarzam w domu im i sobie. Ważne jest nastawienie.

wtorek, 21 kwietnia 2020

Czy tylko ja tak mam?

Moje psy to moi przyjaciele, podopieczni i przepraszam za nie gdy nabroją ale i ostro reaguję gdy ktoś je niesłusznie osądza.
Wczoraj jadąc na spacer, w windzie coś śmierdziało. Gdy czas wyliczony, trudno zatkałam nos  i wsiadłyśmy. Sunie były wyjątkowo ciche gdyż też wyczuwały dyskomfort.
Po kilku minutach, winda stanęła  i dosiadł się do nas jakiś facet. Poprosiłam aby szybciej wchodził bo w windzie coś śmierdzi. I już za chwilę krew mnie zalała, bo facet powiedział : może to one.  We mnie się zagotowało i wrzasnęłam: one na pewno nie.  Głupia dyskusja trwała dalej. Facet tłumaczył, że dopiero nią jechał i nic nie czuł. Ugryzłam się w język, ale chciałam powiedzieć, że skoro jechał tzn wiadomo czyj to smród.
To jednak przemilczałam lecz ostro dodałam i jakiś oszołom wywalił znów chusteczki w windzie.
Podczas wymiany zdań, moje dziewczyny patrzyły na mnie z czułością, znów je broniłam

piątek, 17 kwietnia 2020

Zapracowane male łapki

No tak to Funia. Znów przejęła funkcję przewodnika stada. Nie ukrywam, że wychodzi jej to na dobre.  Mniej jazgocze na dworze, przecież szefowej nie wypada hihi.
Podczas spacerów, zagląda Maksi w oczy jakby sprawdzała czy dobrze się czuje. Czasem nawet obdzieli buziakiem. W domu gdy śniadanie już mają w miskach. Szefowa najpierw sprawdza czy u Maksi jest wystarczająca ilość karmy, jeśli uzna ,że zbyt mało zostawia jej część swojej porcji.
Nie bardzo mogę na to pozwalać gdyż Maksi je karmę weterynaryjną.
Funia opieka objęła również mnie. Przytula się tak jak nie robiła tego nigdy, śpi ze mną prawie codziennie.Gdy ona się boi daje mi łapkę do trzymania. Obecnie gdy uznaje, że to ja potrzebuję wsparcia, podczas snu łapki kładzie obok mnie na poduszce. Kilka razy dostałam od niej do przytulenia jej ukochanego misia.
Czy można nie kochać?

piątek, 10 kwietnia 2020

Uważaj , pies dużo rozumie

Czasem to cieszy, innym razem utrudnia życie. Pamiętam jak mój Atos jamnik (kiedyś już wspominałam o tym) nauczył się liczyć do 6 gdyż mieszkaliśmy na 6 piętrze. Gdy niecierpliwił się jadąc windą na spacer, liczyłam mu pietra. Przez to "wpakowałam" się w małe kłopoty. Nasza przychodnia weterynaryjna była dość daleko. Do przychodni jechałam taksówka lecz wracałam tramwajem. Musiałam tak robić bo zwierzątko często chorowało a własnego samochodu nie było.
 W tramwaju Atos siedział u mnie na kolanach , był spokojny ale tylko jadąc 6 przystanków Do domu przystanków było 9, więc przez trzy ostatnie , musiałam trzymać z całej siły wyrywającego się psa,
Moje obecne sunie już nie uczyłam tego. One same wykombinowały co znaczy liczba dwa.
Jak nasypałam jednej zbyt mało karmy i dosypałam, drugiej musiałam podać  wsypując dwa razy inaczej się upomniała.
Teraz Maksi dostaje tabletki 2 rano i 2 wieczorem. Są w kapsułkach, więc mogę je wysypać i schować w kawałku pasztetu. Myślicie, że to nic trudnego? Dwa dni wymyślałam jak z tego wybrnąć. Podaję Maksi kawałek pasztetu z tabletka i już zanim połknie podaję drugi, wtedy ona się śpieszy i nie czuje smaku lekarstwa. To wszystko jest o tyle trudne, że obok Maksi siedzi Funia, której aż cieknie ślina. Gdy Maksi zje swoje dwa kawałki, Funia też dostaje swoje DWA tyle, że bez leku.
Muszę być skupiona , Funia potrafi odebrać kawałki przeznaczone dla Maksi. Taki kamuflaż będę uprawiać dwa razy dziennie przez dwa tygodnie hihi.

środa, 8 kwietnia 2020

Życie toczy się dalej

Wczoraj zaniosłam do analizy mocz Makusi. Dzisiaj po pracy odbiorę wyniki, bardzo się boję.
Codziennie a nawet kilka razy dziennie ja oglądam dotykam, sprawdzam. Musi być dobrze, powtarzam to sobie.
Zbliżają się święta które tym razem nie cieszą. Za oknem same zakazy i nakazy, jedynie w domu radość.
Post zaczęłam pisać rano, kończę pod koniec dnia. Maksi ma złe wyniki. Pozbyła się tego co miała pojawiły się kolejne problemy. Od jutra zaczynamy nowe leki i to dość silne, potem powtórka z badania moczu.........i strach. Boje się o nią lecz powtarzam sobie musi być dobrze.
Okazuje się, że moje sunie jakoś szybko "załapały" co wolno a czego nie wolno podczas panującej epidemii.
Moje pierwsze zaskoczenie było podczas ubierania szelek. Stojąc z głową do dołu, zakaszlałam, łokciem zasłoniłam usta, reakcja Funi była powalająca: odskoczyła do tyłu aż odbiła się o drzwi wejściowe, a jej mina mówiła :jak możesz?
Dzisiaj po powrocie do domu, znów reakcja moich suczek. Bardzo szybko nauczyły się , że gdy wracam z miasta , nie dotykam ich, dokładnie myje ręce. W tym czasie sunie odsuwają się najdalej jak można. Jak, już ogarnę dezynfekcje wystarczy, że spytam: kto mnie kocha. Natychmiast są obok mnie i czule się witamy.
I jak ich nie kochać?

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

świat się zatrzymał ale

Wszystko stanęło na "głowie". Jedno jest pewne trzeba uważać i nie zwariować.
Moje dziewczyny załatwiły mi pracę od tygodnia. Dosłownie załatwiły. Poszłam coś załatwić i zabrałam ze sobą moje psie przyjaciółki. Chwile poszczekały, ja zagadałam panią  i po chwili usłyszałam : nie szuka pani pracy?
I tak po krótkiej rozmowie, małym szkoleniu, pracuję.
Moje dziewczyny znów tęsknią, wczoraj nawet próbowały mi pomóc w kuchni. Zrobiły przegląd makaronu .
Zawsze gdy nadchodzi trudny czas, poznajemy ludzi. Ci o których nawet byśmy nie podejrzewali swoja postawą wzruszają do łez. Inni potwierdzają swoją postawę. To nie jest czas spotkań, ale krótka rozmowa telefoniczna to mila pamięć o drugiej osobie.
Co w tym wszystkim jest najbardziej cudowne i nigdy nie zawiedzie? Zwierzak, On zawsze jest taki sam. Specjalnie użyłam dwukrotnie dużej litery. W zwierzakach jest ogromna ilość miłości.
Wielu ludzi mogłoby się dużo od nich nauczyć.

niedziela, 29 marca 2020

Uwaga!!

To moje ulubione  zdjęcie, zrobione kilka lat temu. Gdy miałam im coś ważnego do powiedzenia mówiłam uwaga dziewczyny. One tak siadały i słuchały.
Czemu ponownie do tego wracam? Przeżywamy wszyscy trudny czas. Nie wszyscy ludzie akceptują apel nawołujący do pozostania w domu.
Za oknem piękna słoneczna pogoda, otwarte okno. Z ulicy słychać jeżdżąca policje i nawołującą do pozostania w domu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że moje dziewczyny słysząc zza okna słowo: Uwaga, ze szczekaniem dobiegają do okna. Starają się też sprowokować mnie abym słuchała. Rozumieją , że od słowa uwaga zaczyna się jakaś ważna komenda. Mieszkamy w takim miejscu miasta ze odgłosy z ulicy są często, moje psy nie reagują, nawet nie lubią. Owszem szczekają gdy na podwórku odezwie się jakiś ich kumpel .
Słowo uwaga jednak jest dla nich ważne.

czwartek, 26 marca 2020

Czy to tylko pies?

Ktoś ładnie powiedział, że to anioł, wprawdzie nie ma skrzydeł, ma mokry nos i cztery łapy.
Dla wszystkich jest trudny czas. Dużo czasu spędzamy, ratuje nas obowiązkowy spacer z psem.
One czują dość napięta atmosferę, potrafią jednak podejść musnąć nosem albo dać kuksańca -jak robi to Funia. Ich oczy pełne miłości, bliskość dodają siły.
One nie robią przykrości, "dają" z siebie dużo. Te kochane różowe brzuchole podstawiają do drapania.
Wczoraj po długiej przerwie sunie zaczęły się bawić. Funia swoim misiem i piłeczką a Maksi gryzła sznurek.
Moje dziewczyny dużo śpią. Zdrowy zwierzak dużo śpi a jego widok koi nerwy.

sobota, 21 marca 2020

I jak im dogodzić?

Dużo czasu spędzamy razem już od pół roku. Funia jeszcze bardziej się "ucywilizowała" tzn: uwielbia się przytulać i odkryła, że łózko to najlepsze miejsce do spania.
Od chwili adopcji , szczególnie gdy pojawiła się druga suczka wprowadziłam zasadę polegającą na tym ,że nikogo nie wolno zwalać z miejsca które zajmuje. Ja jestem wyjątkiem, gdy wybieram się spać a jedna z nich zajmuje środek tapczanu. Wtedy pada hasło przepraszam, chcę się położyć. Słysząc to posłusznie opuszczają moje miejsce.
 Problem zaczyna się gdy dotyczy to miejsca znajdującego się na tapczanie  nad moja głową.. Jeszcze niedawno gdy miejsce zajęła Funia , mówiłam idziemy spać i natychmiast Funia schodziła Maksi wskakiwała i nie było problemu.
Wczorajsza noc to był koszmar. Funia zajęła miejscówkę nad moją głową, natomiast Maksi przez cała noc chodziła i mogła sobie znaleźć miejsca. Straciło nawet na ważności moje stwierdzenie: Funiu idziemy spać. Mała ściskała oczki udowadniając , że śpi i absolutnie nie słyszy. Prawda była jednak inna bo strzygła uszami. hihi.
 W dzień po jednym ze spacerków Maksi zajęła to miejsce  i słodko spała. Funia chodziła po mieszkaniu i nie mogła sobie znaleźć miejsca. jej zachowanie wzbudzało moje zainteresowanie. Przeszukałam na wszelki wypadek sierść w obawie, że mogła przynieść kleszcza. Wszystko było ok.
W domu mają kilka miejsc do spania: fotel , którego nie lubią:( (musiałam wymienić poprzedni bo sypało się z niego), każda ma swoje posłanie, dodatkowo jest mata układana pod drzwiami  i posłanko w łazience ( tam głównie śpi Funia gdy coś ja przestraszy) i jest miejsce do spania pod stołem.
I mimo tego problem bo każda chce spać nad moja głową. Za Maksi to ich ulubione miejsce. A tak Maksi leży podczas ogromnych upałów

wtorek, 17 marca 2020

poniedziałek, 16 marca 2020

To prawda

Gdy idę pusta ulicą z psami na kolejny spacer, to mam wrażenie, że ta sytuacja która teraz wszyscy przeżywamy, pojawiła się po coś. To zagrożenie zmusiło ludzi do zwolnienia tempa i do chwilowego zastanowienia. Oczywiście szkoda, że aż tak dużym kosztem ludzi których wirus zabije, i tych którzy pracując ponad siły ratują ludzkie życie.
Wczoraj aż popłynęła mi łza z oka gdy znalazłam na FB profil  (mogę przekręcić nazwę) pies korona
albo jakoś podobnie. Ogłaszają się tam osoby oferujące swoją pomoc przy wyprowadzeniu psa, chcą nawet zabrać zwierzątko i dać im dom tymczasowy. Ludzie proponują pomoc w zakupach a jedna osoba nawet dopisała, że jak zrobi obiad to się nim podzieli.
Czy to nie jest piękne ? Po ostatnich falach nienawiści nareszcie z ludzi "wychodzi" człowiek taki jaki być powinien.

Moja Maksi kocha poduszki nadal. Pozdrawiamy wszystkie pieski i ich opiekunów.

Trudny egzamin

Przed nami trudny egzamin życiowy. Epidemia i strach który ogarnia ludzi. Gdy czytam apele weterynarzy o tym, że zwierzęta nie przenoszą wirusa i aby ich nie porzucać lub nie przychodzić z prośbą o uśpienie. Nie mogę w to uwierzyć. Mam w domu trzy zwierzaki, gdy patrzą na mnie swoimi oczkami, ja podchodzę mówię im jak bardzo je kocham i przetrwamy. W ostatniej chwili zamówiłam duży worek suchej karmy i czekam na nią jak na szpilkach.
Będzie dobrze, musi. Nasze spacery są regularnie ale nieco krótsze. One czują, że coś się dzieje. Tym bardziej ze podczas każdej mojej rozmowy telefonicznej tulą się do siebie. Boją się. Trzymam kciuki aby ludzie zrozumieli, nie porzuca się przyjaciół i aby dotarło do nich,że zwierzaki nie przenoszą chorób.
Na Fb ogłaszają się ludzi którzy chcą pomóc w wyprowadzaniu psa w razie nagłej potrzeby. Chwała im za to.

środa, 11 marca 2020

Czy ludzi pogięło?

Od lat trzymam się zasady, że drzwi mojego mieszkania zamykam tuż po wejściu. Kilka razy zdarzyło mi się , że ktoś za mną próbował wejść do mieszkania.
 Wczoraj przed południem byłam w domu, piłam kawę, sunie słodko spały. Nagle dzwonek do drzwi.
Z racji mojego peselu wstanie i podejście do drzwi zajmuje mi chwilę. Moje sunie jak zwykle nie szczekają. Mimo iż mieszkanie jest małe, ktoś będący za drzwiami, zaczął szarpać za klamkę i kopać w drzwi. Wkurzyłam się,z impetem otworzyłam drzwi , wydarłam się jak można tak się dobijać? i szarpać drzwiami. Co się okazało za drzwiami stała siostra mojej niedawno zmarłej sąsiadki. Ja rozumiem,że kobieta ma grubo ponad 80 lat ale bez przesady z tym waleniem. Powód wizyty
powalił mnie. Pani przyszła z propozycją podarowania mi zawartości lodówki po zmarłej siostrze..
Można było by rzec, że miło z jej strony, jest jednak coś. Jej siostra leżała w szpitalu ok dwóch tygodni, potem tydzień zanim została pochowana. Podsumowując:obawiam się, że zawartość lodówki nie nadaje się do spożycia. Wzięłam głęboki  oddech , grzecznie podziękowałam, mówiąc, że wszystko mam i kolejne zdanie mnie zatkało: ale tam jest sporo parówek może sunie by zjadły. Znów podziękowałam, pomimo ,że we mnie aż się zagotowało .Czy pies to jest śmietnik .?

niedziela, 8 marca 2020

Dumna, dumna

Oj tak są chwile które napawają mnie dumą z moich suczek.
Maksi jest dużo lepiej ale nadal zostajemy na specjalistycznej karmie, Funia odpukać też zdrowa.
Kilka dni temu byłyśmy we trzy aby zaszczepić Funię na wściekliznę. Tradycyjnie pieski zostały poczęstowane psimi smakołykami w gabinecie. Podczas jedzenia bardzo nakruszyły.. Ponieważ w pyszczku już było pusto, wymownie spojrzały w kierunku p. weterynarz, prosząc o kolejnego chrupka. Pani doktor spojrzała na podłogę i powiedziała do nich: no dziewczyny nakruszyłyście, sprzątnijcie to, ja mam to za was zrobić? Dziewczyny moje natychmiast języczkami zebrały okruszki.
Pani weterynarz i jej praktykantka zamilkły.
Moje sunie rzadko kogoś poza mną słuchają ale tu zachowały się genialnie.

niedziela, 1 marca 2020

Dwie strony

Należę do ludzi którzy kochają zwierzęta i którzy określają , że zwierzę umarło, odeszło.. Zdycha to wiara w ludzi, jak ktoś ładnie powiedział.
Gdy z ust kogoś padnie słowo zdycha i dotyczy to zwierzęcia, zapala mi się czerwona lampka.
Nawet jeśli będzie przysięgał jak bardzo kocha psy, koty, ja i tak w to nie uwierzę.
Pies jak pokocha to całym serduchem ale człowiek bywa wredny bo jak inaczej nazwać taka sytuację.
Mały kundelek mieszkający na wsi, kocha dzieci. Mieszka tylko na podwórku, nawet nie wiem czy ma budę, bo z opowiadań raczej jej nie ma, śpi gdzie chce.
Codziennie rano odprowadza dzieci do szkolnego autobusu, nie raz czeka aż wrócą ze szkoły.. Gdy nawet w nocy jest duży mróz piesek jest na dworze. Gdy spytałam a nie można go wpuścić do domu?
A fuj ile brudu zostawi, usłyszałam w odpowiedzi. Piesek malutki, za swoje serce dostaje zlewki ze stołu ( z komentarzem przecież on świetnie je) i żałują mu nawet dachu nad łepkiem.Nigdy tego nie zrozumiem.
Ci sami ludzie patrzyli na mnie jak na ufoludka gdy mówiłam, że moje psy dostają smakołyki, śpią w domu, w miejscu gdzie mają na to ochotę. W moim rodzinnym domu gdy ktoś dziwnie patrzył na traktowanie psa  lub kota, mój tata odpowiadał : nasz dom jest jego domem więc skąd to zdziwienie?
 Gdy zwierzak coś zniszczył, mój tata zawsze mówił to nie jego wina ale nasza bo trzeba było schować.


środa, 26 lutego 2020

Czy jest coś piękniejszego?

No czy jest coś piękniejszego niż radość twojego pupila? Ten błysk w oku? lodowaty i mokry nos?
Fakt, że nie używa ludzkiej mowy, nie ma większego znaczenia.
Obserwując swojego zwierzaka rozumiesz czego potrzebuje i chce.
Nie ważne czy ma ogon czy nie, ty wiesz jaki ma nastrój, marzenie.
Gdy śpi spokojnie wtulony w poduszkę, gdy wymusza smakołyk...sytuacje łagodzą stres.
One kochają, są z tobą gdy masz gorszy dzień.
W oczach widać jak bardzo cie kochają.
Czasem zdejmujesz klaczek z ubrania, zamiatasz wniesiony piasek.
Zjedzony but, firanka? to głupie szczegóły.Takiej przyjaźni jaka od nich masz nie dostaniesz od człowieka.
Kochaj je, lecz w razie choroby i nigdy ale to nigdy nie porzucaj.

czwartek, 13 lutego 2020

Niech mnie ktoś uszczypnie

Mamy 21 wiek? Czy ja śnię? Pamiętam z dzieciństwa moje wakacje na wsi. Wracałam z nich chora.
Jako dziecko nie mogłam pojąć dlaczego najbogatszy gospodarz we się, mający kilka pól i głodzi psy.
Jego córka  była jakieś trzy, może cztery lata starsza ode mnie. Od rana do wieczora pracowała w polu. Kiedyś spotkałam Ją w sklepie, kupowała kilka bochenków chleba. Widząc moje zdziwienie powiedziała, że to dla psów.  Tego dnia została w domu bo skręciła nogę. Miała dzięki temu chwilę dla siebie. Zaprosiła mnie na swoje podwórko. Pilnowały je dwa psy na łańcuchach. Okazało się, że kupiony chleb dostały psy. gdy zjadły wlała im trochę wody. Nie mogę o tym zapomnieć.
Chwilami mam wrażenie, że nadal tkwię w 20 a nie w 21 wieku. Znajoma której jest o wiele lżej niż mnie próbowała mnie przekonać jak wyżywić psy. Części kurczaka są tanie, więc pochwaliła się , że na nich gotuje rosół (mięso jest dla nich) ale przecież ciągle zostają kawałki chleba. Dostają to
psy: chleb zalewany rosołem. Mnie zatkało. Gdy powiedziałam, że to nie jest jedzenie dla psów i moich nie będę tak karmić, usłyszałam : ach jak one to lubią. A co zrobić jak zostaje chleb? przecież nie wyrzuca się. Może bezczelnie ale odparłam:  trzeba kupować mniej chleba albo robić z niego grzanki? Zapadła cisza.

Ciut lepiej

Dzisiaj przed nami przedostatni zastrzyk.  Od dwóch dni nie ma już temperatury, na dziąsła nakładamy żel. Wszystko pomaga, gardło odzyskało normalna barwę dziąsła coraz bledsze.
Martwi mnie jedno. Sunia nie ma siły. Pani Weterynarz osłuchała serduszko  i jest wszystko w porządku. Być może to kolejny antybiotyk spowodował osłabienie.Zobaczymy jak minie trochę czasu. Proszę o kciuki.

wtorek, 11 lutego 2020

Złe wiadomości

Maksi chora. Przez dwa dni dziwnie się zachowywała, obserwowałam co jest nie tak. Cóż sama nie dałabym rady. Przed chwilą wróciłyśmy z przychodni. Maksi ma wysoka gorączkę i stan zapalny jamy ustnej. Biedulka. Opuszczony ogonek dał mi znać, że coś jest nie tak. Przed  wyjściem gdy jej powiedziałam :idziemy do pani doktor Maksi pomachała ogonkiem i polizała mnie. Bingo.
Diagnoza i zastrzyki do końca tygodnia.
Makuniu wyciągniemy Cię z tego maleńka. Damy radę, musi być dobrze.

czwartek, 6 lutego 2020

Próba optymizmu

Wczoraj odebrałam wyniki Makusi. Nadal są złe. Maksi dostaje leki i weterynaryjna karmę.
Poprosiłam o wydrukowanie wyniku badań z grudnia i obecnych. Poczułam ulgę i optymizm.
Obecne wyniki chociaż złe ale ciut lepsze niż grudniowe. Będzie lepiej... mam taką nadzieję.
Wczoraj byłam drugi raz z Funia na obcięciu pazurków. Ten zabieg to istny horror. Tak jest od zawsze. Ona dostaje histerii przy każdym pazurku.
Maksi jest inna, pięknie pozwala na podcięcie, mimo iż jej pazurki są o wiele trudniejsze ( same się powyginały)
Nasza pani weterynarz, która nas zna od dwóch albo trzech lat, podczas jednej z ostatnich wizyt powiedziała, że one są "ludzkie" Pewnie dlatego, że jest z nimi fajny kontakt.
Funia po wczorajszym stresie okupuje moje łóżko. Nasuwa się pytanie co na to Maksi? Męczy ja to ale nie reaguje. Dzisiaj gdy wstałam znalazłam ja śpiącą na fotelu.

wtorek, 4 lutego 2020

Kontrolne badania

Znów żyję w ogromnym stresie, przed chwilą zebrałam mocz Makusi do analizy. Przede mną dwa bardzo trudne dni. Wprawdzie dzisiaj zaniosę go do przychodni, lecz wynik będzie dopiero jutro.
Po suni nie widać, że jej coś dolega, jest radosna, bawi się. Nie widać jednak tego co nęka organizm.
Boję się, nawet nie wiecie jak bardzo.Proszę o kciuki. Jutro dam znać o wynikach.

sobota, 1 lutego 2020

"Rodzinne"poranki

Jest niedziela, za nami pierwszy spacer. Dziewczyny tradycyjnie po małym śniadanku, ja przy kompie. To stało się już tradycją, gdy nasypię im suchej karmy, ja siadam przed ekranem , biorę leki.
Najczęściej jest bardzo wcześnie, dlatego szybko idziemy spać.  Maksi pierwsza kończy jeść
 i kładzie się przy moim łóżku, zostawiając swoje ulubione miejsce puste. To puste miejsce po pierwszym spacerze należy się Funi. One tak ustaliły między sobą i ja to szanuję. Uczyłam od pierwszych wspólnych chwil gdy byłyśmy razem, że ta która pierwsza zajmie miejsce, jest nietykalna. Owszem gdy łóżko zajmą obie, muszę przypomnieć, że chcę się położyć. Nie ma jednak z tym problemu.
 Obserwując zwierzęta często mam wrażenie że ludzie powinni doceniać ich mądrość i uczyć się od nich.
Kocham psy sprytne, gapowate i nie tylko psy.
W ludziach złości mnie zazdrość, że komuś się coś udało. Częste gadanie głupot  i udawanie, że są najmądrzejsi. Dla niektórych ludzi liczy się tylko kasa.
 Zwierzęta znają znaczenie słowa szacunek, natomiast ludzie nie zawsze. Gdy jej nie masz to od razu są bardzo zajęci, nie maja czasu nawet na krótki telefon.
Od zawsze gdy mam dość tych najmądrzejszych, przytulam swojego zwierzęcego przyjaciela i mówię mu jaki jest wspaniały i kochany.
 Dama wstała na śniadanie, czyli z moim spaniem muszę poczekać hihi. Dama jest też spryciarą (dla przypomnienia Dama to żółwica stepowa), zauważyła, że gdy idzie środkiem pokoju to wszyscy uważają aby na niej nie stanąć. Szybko pokonuje trasę spod okna,  wchodzi pod fotel i tamtędy dopiero dociera do swojej stołówki.

piątek, 31 stycznia 2020

Monitoring psi

Oczywiście mam na myśli mój osobisty psi. Często się zastanawiam jak to jest? Funia śpi na posłaniu przed telewizorem, Maksi w łóżku. Oglądam film kryminalny. Zgodnie z tematyką , na ekranie padają strzały. Funia aż sapie tak śpi, Maksi chrapie. Gdy bezszelestnie wstanę i idę w kierunku łazienki...natychmiast oczy obydwu suczek są skierowane na mnie. Na podłodze jest dywan, chodzę często boso a one i tak mnie obserwują.
Gdy już się ułożę do ponownego oglądania, mówię: śpimy. To "zaczarowane" słowo. Dziewczyny znów wtulają się w poduszki i śpią jak zabite.

czwartek, 30 stycznia 2020

Kolejny śnieg

U nas spadł pierwszy śnieg tej zimy. Wyciągnęłam z szafy dwa czerwone kubraczki i zabrałam pupilki na spacer. Będąc w mieszkaniu, nie wiedziały, że zrobiło się biało. Po wyjściu z windy mamy kilka schodków i z tego miejsca widać wszystko:psy na podwórku, czy śnieg.
Moje sunie jak zobaczyły śnieg, zamarły. Chwilę musiałam je przekonywać do wyjścia. To jest dowód, że trauma nie znika do końca. W domu wytarłam łapki, brzuszki, okrycia odłożyłam do wysuszenia.
Funia jak zwykle popędzała mnie, gdyż zbliżała się pora obiadu. Z pełnymi brzuszkami, poszły spać wtulając się w swoje podusie. Godzinami mogę patrzeć jak rozkoszują się ciepłem..

środa, 29 stycznia 2020

Krzyk

Dzień minął spokojnie, podobnie wieczór. Funia jako pierwsza zajęła miejscówkę w łóżku. Maksi poszła spać pod drzwi na swoja matę. Nie mogłam zasnąć gdyż Funia co chwilę drapała mnie łapkami po głowie. i zamiatała ogonkiem twarz. Mimo trudności zasnęłam.
Nagle obudził mnie skowyt Funi. Usiadłam jak oparzona na łóżku, zapaliłam światło. Nie zdziwiłabym się gdyby ktoś zastukał do moich drzwi, że maltretuję psa. Funia z mojego łóżka poszła prosto na swoje posłanko. Odsiedziałam chwilę i szukałam wyjaśnienia jej zachowania. . Wygłaskałam ją  i wróciłam do łóżka. W nocy kilkakrotnie zapalam światło aby sprawdzić czy śpi. Nie zauważyłam nic złego.
Najprawdopodobniej miała zły sen stąd ten skowyt. Nie mogłam jej przycisnąć podczas snu bo spała jak zwykle nad moja głową. Jak można się tak drzeć Na szczęście to był tylko zły sen.

piątek, 24 stycznia 2020

Domowe zasady

Funia od początku gdy do nas przybyła, robiła co chciała. Maksi na dużo jej pozwalała, jednak były granice..Nie wolno przeskakiwać nad śpiącym psem. Gdy to się wydarzyło było ostre spięcie z zębami. Gdy tylko byłam w domu, bardzo tego pilnowałam. Uczyłam je obie że jeśli tego nie lubią muszą szanować że druga też nie toleruje takich sytuacji. Chyba się udało.
Kilka dni temu okazało się, że Funia mnie też traktuje jak kolejnego psa w stadzie. Skąd taki wniosek?.
Każdego ranka po pierwszym spacerku, Funia zajmuje na łóżku miejsce Maksi. Ponieważ nasz pierwszy spacer jest ok 4 rano, dlatego po spacerku idziemy spać. Jak wspomniałam Funia już śpi w łóżku. Kilka dni temu  gdy się położyłam, już zasypiałam nagle Funia zaczęła popiskiwać, siedząc nad moja głową . Uchyliłam się i pytam-chcesz zejść? Bingo. Funi chciało się pić. Zeszła do miseczki, popiła i wróciła do mnie.
Rozczuliło mnie to.

czwartek, 16 stycznia 2020

Wpadka

Dzisiaj Funia mnie przechytrzyła. W chwilach gdy jedna z nich dostaje tabletki, druga dostaje malutki kawałek pasztetu. Obecnie Maksi dostaje tabletki. Bardzo uważam której daję tabletkę a której pusty pasztet. Dzisiaj nie zdążyłam .wyciągnęłam rękę z zawiniątkiem. Funisia szybko wyciągnęła szyjkę i chwyciła kawałek z tabletką. Fakt kawałek z tabletka jest większy więc połasiła się na wielkość. Zamarłam. Poczułam ulgę gdy przypomniało mi się, że Funia już kiedyś je brała.
Trudno najwyżej będzie częściej wołać na dwór.
To dowód jak bardzo trzeba uważać.

wtorek, 14 stycznia 2020

Brawo Maksi

Jestem dumna z moich dziewczyn a tym razem z Makusi. Dzisiaj wracając ze spacerku w drzwiach stało rusztowanie. Wstrzymałam dziewczyny mówiąc że muszę spytać czy możemy przejść.Panowie robiący remont potwierdzili. Otworzyłam szerzej drzwi i przepuściłam przodem sunie. Maksi niefortunnie zaczęła wchodzić w środek rusztowania. Delikatnie szarpnęłam smycz i mówię Makuniu nie z tej strony . Maksi cofnęła się i przesunęła się na drugą stronę rurki. Dwaj robotnicy nie skomentowali ale czułam ,że ich zatkało. Mnie rozpiera duma tym bardziej,że maksi była kiedyś zalęknionym kundelkiem. Od kiedy zamieszkała ze mną, bardzo dużo do niej mówię. Widzę szczęście w jej oczach, gdy jedziemy windą a ona zachowaniem pokazuje ze rozumie sens tego co ktoś obcy mówi.
 Moje dwa kochane słodziaki.

niedziela, 12 stycznia 2020

Ojej znów było strasznie

Na klatce schodowej nadal trwa remont.  Najgorsze jest to, że nigdy nie wiadomo z której strony bloku można wejść albo wyjść. Często przed spacerami idę ocenić sytuację. W piątek najpierw zrobiłam małe zakupy i spytałam pracujących ludzi którą stroną wyjdę z bloku za pół godziny. Gdy okazało się, że chwilowo nie ma to znaczenia , ulżyło mi.
Zaniosłam zakupy do domu, wypiłam szybką kawę i zabrałam dziewczyny na spacer. Nikogo z remontujących nie spotkałam , chyba trafiłam na przerwę..
Spacer udany, bez zbędnych wybuchów, przy ładnej pogodzie, super.
Gdy zbliżyłyśmy się do klatki schodowej, przejście było zastawione drabiną, rusztowaniem i pracowało kilku robotników. Wsadziłam głowę pytając czy możemy wejść. Panowie przytaknęli i zaczęli robić nam wolne miejsce. To był początek "cyrku".Funia gdy zobaczyła drabinę, rusztowanie i kilku facetów, zrobiła w tył zwrot. Na szczęście była na smyczy. Chwilę trwała nasza szamotanina zanim udało mi się wciągnąć na klatkę. Opanowana Maksi stała cierpliwie  czekając aż Funia zaakceptuje moje argumenty. Na szczęście  nie wkroczyła do akcji. Gdy Maksi próbuje mnie wesprzeć w wychowaniu Funi, reaguje "agresją".Czemu " " bo to nie agresja , tak to wygląda z boku, ona tylko używa argumentów szefowej stada.
Jej cierpliwość w danej chwili to był strach (ale z obecnych tylko ja to wiedziałam).
Obawiałam się ewentualnej reakcji robotników, ci jednak stali jak zamurowani ..Gdy wychodzimy na spacer a Funia szczeka, to często pokazują swoje niezadowolenie. Tym razem jednak nie.
Udało się , szczęśliwe dotrzeć do mieszkania

piątek, 10 stycznia 2020

Remi

Remi to duży kundelek w długą sierścią. Wypatrzyłam jego razem z panią z okna autobusu. Kobieta trzymała do za szelki ale jego zad odmawiał posłuszeństwa.. Niestety musiałam czekać aż autobus zatrzyma się na przystanku. Podeszłam do nich pytając jak mogę pomóc. Okazało się, że Remi dostał narkozę gdyż nie dawał się dotknąć. Zaproponowałam aby szalikiem podtrzymać mu pupę. Udało się. Po przejściu kawałka drogi, puchata kulka zrobiła sobie przerwę. Usiadł na moim bucie, co mnie rozczuliło. Remi został adoptowany 2 lata temu. Boi się wielu rzeczy (skąd ja to znam).Od opiekunki dowiedziałam się,że piesek ma połamane palce. Co ta psina musiała przeżyć. kim trzeba być aby to zrobić. Nadjechał  autobus wsadziłam ich i poszłam w swoją stronę.
Moja Maksi w tylnej łapce ma krzywy palec, podejrzewam, że kiedyś musiał być złamany:(

środa, 8 stycznia 2020

Czas

Mija nowy tydzień Nowego Roku. Wracamy do życia. To nie tylko kwestia strachu, to coś więcej.
Przez cały tydzień dziewczyny spały jak zabite.
Jak one musiały cierpieć. Czemu tak uważam?
Nie jestem niepełnosprawną osobą, ani niedołężną staruszką. W sylwestra byłam w domu, słuchając delikatnej muzy.
Wszyscy wiedzą bo zbadali to naukowcy, że psy maja o wiele wrażliwsze uszy niż ludzie.
Chodzę na koncerty, gdy są organizowane w salach, zajmuję miejsca w pierwszym rzędzie.. Nigdy nie nie odczuwałam bólu uszu. Niedawny sylwester przebił wszystko. Przez kilka dni bolała mnie głowa i uszy. To z powodu petard. Skoro ja cierpiałam na uszy to co musiały czuć psy i to nie tylko moje.
Nie żyjemy sami na tej planecie, szanujmy innych jej mieszkańców, szczególnie tych którzy sami się nie obronią.

niedziela, 5 stycznia 2020

Przytulać czy nie

W sylwestra siedząc na fb wywiązała się dyskusja n.t przytulania przestraszonego psa. Pewna młoda osoba chyba aż z emocji "zapluła" ekran laptopa podając przykłady z szykowania psa do wystawy.
Pisała,że wtedy nie przytula psa bo by go nigdy niczego nie nauczyła.
Nie znam się na wystawach psów a tym bardziej na szykowaniu ich do tego.
Słyszałam, że poradniki o psach też o tym wspominają. W domu mam dwa psy. Każdy jest inny.
Funia gdy bardzo się boi nie lubi przytulania ale daje mi swoją łapkę do potrzymania. Biorę wilgotną łapkę i mówię, że jest ok.
Maksi bojąc się musi się do mnie przytulić. Tak jest od dnia jej adopcji. Wtula się we mnie, obejmuję ja i mówię, że jest ok.
Gdy takie drobne gesty są potrzebne moim suniom aby łatwiej znieść stres, to co? mam je odepchnąć bo tak radzi poradnik?
One maja mnie i opinia żadnego poradnika mnie nie interesuje. Przytulam i będę przytulać moje zwierzaki jeśli będą tego ode mnie oczekiwały.

środa, 1 stycznia 2020

Nowy Rok

Witamy w Nowym Roku.
To trudny czas dla nas. Po siedmiu latach podawania tych samych leków, tym razem każda zareagowała inaczej.
Funisia leżała w łazience jak nieżywa, natomiast Maksi cały czas wtulała się we mnie, albo mnie lizała. Nad ranem zasnęłyśmy i dopiero o 7 rano był pierwszy spacer. Przerwa duża ale i tak w sylwestra ostanie wyjście było o 18.30. Cała w napięciu czekałam co się wydarzy. Do tej pory godzina 13 w sylwestra był ostatni spacer, tym razem ciut później.
Mam nadzieję, że wszystko powoli będzie się normować. Ważne też, że jesteśmy razem.
Dla nich ta noc była trudna ale dla mnie też. Po nocnych wybuchach czuję się jakby przejechało po mnie coś ciężkiego.
Najważniejsze jednak, że obydwa moje słoneczka są ze mną.
 Życzymy wszystkim aby Nowy Rok przyniósł tylko dobre chwile.