Funisia miała pobierana krew na badania.Utrzymanie jej było ogromnym wyzwaniem. Krzyczała, wiła się i wyrywała. Trzymałam mocno prosiłam aby była spokojna. Maksi została w domu gdyż by biegała wokół stołu i nakręcała Funię. Krew udało się pobrać. ale gdy zobaczyłam plamkę krwi na stole poczułam, że miękną mi nogi i dosłownie chwila a straciłabym przytomność. Tak mam od zawsze.
Przeprosiłam pana doktora za Funię i za mnie. Jednak lekarz ciepłym głosem powiedział " ona się bala inaczej by nas pogryzła. Funia gdy już została postawiona na podłodze, popatrzyła z uznaniem na lekarza , zupełni jakby chciała powiedzieć |ojej nareszcie ktoś mnie rozumie.
Następny dzień był równie trudny. Można było odebrać wynik. W strachu weszłam do gabinetu i gdy usłyszałam ze wyniki są dobre aż się popłakałam z radości.
Czy można mieć lepsze wiadomości?
Moje najdroższe skarby kochane dwa. Gdy czekałam w nerwach na wyniki badań Dama chodziła za mną po mieszkaniu i kładła łepek na mojej stopie. Po wyjaśnieniu ona , już zajmuje się tylko sobą.