poniedziałek, 9 listopada 2020

I jak tu dać radę

Gdy wracam z drugiej zmiany, czas pędzi szybko. Ostatni spacer przed nocą, potem posiłek. Maksi jak zwykle czeka spokojnie ale Funia tak mnie popędza  jakby to pomogło w szybszym odgrzaniu jedzenia albo jego studzeniu. Wreszcie udało się to ogarnąć. Chwila oddechu? a skąd jeszcze serek i tabletka dla Maksi. Wołam dziewczyny , rozgniatam 1,5 tabletki oblepiam serkiem i wyciągam obie ręce w kierunku suczek. Co jest? Funia zjadła razem z moim palcem a Maksi nie chciała, wręcz wypluła. Obejrzałam jej kawałek sera i z przerażeniem zobaczyłam, że Funia wyrwała mi kawałek serka z tabletką . To dlatego Maksi nie chciała zjeść pustego serka zauważyła pomyłkę. Zamarłam, spanikowana przez resztę wieczoru obserwowałam Funię. 

Sunie ułożyły się do spania. Maksi na tapczanie, Funia na swoim posłaniu. Wyłączyłam telewizor i..usłyszałam popiskiwanie Funi. Pora dość późna, odczekałam chwilę. Nie mogłam uwierzyć Maksi zeszła z tapczanu, na to miejsce wskoczyła Funia i zasnęła. Nie ukrywam, że wolę jak Maksi śpi nad moja głową. Pomimo, że jest większa obie się wysypiamy. Spółka z Funia jest mniej komfortowa, śpiąc nad moja głową sunia grzebie łapkami i co chwilę ciągnie mnie za włosy i zmieniając pozycję ogonkiem zamiata mi po twarzy. Nie wyspałam się, najważniejsze jednak jest to, że jest ok.

Kocham je obie i mimo tego ogonka miotającego się po mojej twarzy, nigdy nie wywalę jej z łóżka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz