wtorek, 24 listopada 2020

Nieszczęścia chodzą parami

 Kilka dni nie miałam klawiatury, zalałam ja kawą. Żeby dać radę ostatkiem sił zrobiłam kawę, usiadłam do kompa i  pech jej zawartość zalała klawisze.

To były najbardziej pechowe urodziny Funi. To ja zawiniłam, nosząc jak wszyscy maseczkę i okulary, dodatkowo było już ciemno. Funia podeszła mi pod nogę i mój but ja uderzył w bok. Przeprosiłam, wygłaskałam. Jednak po dwóch dniach zakładając jej szelki wyczułam zgrubienie ogromne wchodziło mi w dłoń. Pierwszy odruch telefon do pani weterynarz. Diagnoza mnie ciut uspokoiła, krwiak. Przez kilka dni chodziłyśmy na zastrzyki, dodatkowo tabletki. Najważniejsze, że zmniejsza się.

 Moje kochane słoneczko.

Maksi robiłam znów analizę moczu. Wyniki nienajlepsze ale sunia jest radosna.

 Trzymajcie kciuki za nas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz