środa, 22 lipca 2020

Szybko lecą lata

12 lipca minęło 8 lat gdy Maksi jest ze mną. Jest super, chociaż znów czekam na wyniki moczu.
Jeszcze kilka godzin i będę wiedziała czy coś drgnęło i w którą stronę.
Przypomniała mi się historia sprzed wielu, wielu lat.
Ludzie mieszkający na południu Polski w małym miasteczku byli tuż po rodzinnej tragedii. Żeby łatwiej "się pozbierać" kupili piękną działkę na której powstawał wymarzony dom.Przez cały czas gdy dom powstawał ludzie jeździli i marzyli. Pewnego dnia przybłąkał się piesek. Ile było nad nim zachwytu. Zawozili mu jedzenie i jakby na to nie patrzeć dawali mu nadzieję na dom.
Gdy spytałam dlaczego nie zabiorą go do domu w którym teraz mieszkają, usłyszałam nie mogą.  Zawsze dodawali, że w tym nowym domu będą mieli psa. Moja znajomość z ta kobietą, wprawdzie internetowa ale trwała dość długo. Po udanej przeprowadzce spytałam o małego kundelka który kiedyś dostał nadzieję na dom. Najpierw kobieta zmieniła temat a gdy przypomniałam że chcieli mieć psa padła odpowiedź: tak mamy pięknego kupionego w hodowli. Znów spytałam o tamtego o którym bez przerwy opowiadała. Cisza. Nie neguję,że marzyła o rasowym psie ale mając dom, ogród nigdy nie uwierzę, że nie można było spełnić obietnicy i dać domu tamtemu.
Być może wcześniej już o tym wspominałam, lecz jak widać trudno mi o tym zapomnieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz