środa, 8 kwietnia 2020

Życie toczy się dalej

Wczoraj zaniosłam do analizy mocz Makusi. Dzisiaj po pracy odbiorę wyniki, bardzo się boję.
Codziennie a nawet kilka razy dziennie ja oglądam dotykam, sprawdzam. Musi być dobrze, powtarzam to sobie.
Zbliżają się święta które tym razem nie cieszą. Za oknem same zakazy i nakazy, jedynie w domu radość.
Post zaczęłam pisać rano, kończę pod koniec dnia. Maksi ma złe wyniki. Pozbyła się tego co miała pojawiły się kolejne problemy. Od jutra zaczynamy nowe leki i to dość silne, potem powtórka z badania moczu.........i strach. Boje się o nią lecz powtarzam sobie musi być dobrze.
Okazuje się, że moje sunie jakoś szybko "załapały" co wolno a czego nie wolno podczas panującej epidemii.
Moje pierwsze zaskoczenie było podczas ubierania szelek. Stojąc z głową do dołu, zakaszlałam, łokciem zasłoniłam usta, reakcja Funi była powalająca: odskoczyła do tyłu aż odbiła się o drzwi wejściowe, a jej mina mówiła :jak możesz?
Dzisiaj po powrocie do domu, znów reakcja moich suczek. Bardzo szybko nauczyły się , że gdy wracam z miasta , nie dotykam ich, dokładnie myje ręce. W tym czasie sunie odsuwają się najdalej jak można. Jak, już ogarnę dezynfekcje wystarczy, że spytam: kto mnie kocha. Natychmiast są obok mnie i czule się witamy.
I jak ich nie kochać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz