niedziela, 12 stycznia 2020

Ojej znów było strasznie

Na klatce schodowej nadal trwa remont.  Najgorsze jest to, że nigdy nie wiadomo z której strony bloku można wejść albo wyjść. Często przed spacerami idę ocenić sytuację. W piątek najpierw zrobiłam małe zakupy i spytałam pracujących ludzi którą stroną wyjdę z bloku za pół godziny. Gdy okazało się, że chwilowo nie ma to znaczenia , ulżyło mi.
Zaniosłam zakupy do domu, wypiłam szybką kawę i zabrałam dziewczyny na spacer. Nikogo z remontujących nie spotkałam , chyba trafiłam na przerwę..
Spacer udany, bez zbędnych wybuchów, przy ładnej pogodzie, super.
Gdy zbliżyłyśmy się do klatki schodowej, przejście było zastawione drabiną, rusztowaniem i pracowało kilku robotników. Wsadziłam głowę pytając czy możemy wejść. Panowie przytaknęli i zaczęli robić nam wolne miejsce. To był początek "cyrku".Funia gdy zobaczyła drabinę, rusztowanie i kilku facetów, zrobiła w tył zwrot. Na szczęście była na smyczy. Chwilę trwała nasza szamotanina zanim udało mi się wciągnąć na klatkę. Opanowana Maksi stała cierpliwie  czekając aż Funia zaakceptuje moje argumenty. Na szczęście  nie wkroczyła do akcji. Gdy Maksi próbuje mnie wesprzeć w wychowaniu Funi, reaguje "agresją".Czemu " " bo to nie agresja , tak to wygląda z boku, ona tylko używa argumentów szefowej stada.
Jej cierpliwość w danej chwili to był strach (ale z obecnych tylko ja to wiedziałam).
Obawiałam się ewentualnej reakcji robotników, ci jednak stali jak zamurowani ..Gdy wychodzimy na spacer a Funia szczeka, to często pokazują swoje niezadowolenie. Tym razem jednak nie.
Udało się , szczęśliwe dotrzeć do mieszkania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz