niedziela, 10 sierpnia 2014

Maksi dba o Funie

Ktoś może powiedzieć , że "uczłowieczam" psy. To bzdura, ja je obserwuję. Ostatnio Funia sikała, aż mnie poniosło. Nakrzyczałam, że jeśli musi, to jest linoleum w przedpokoju a nie na dywan.Tyle razy jej mówiłam ze nie tu ale tu.. Czasem było ok ale kilka razy przesadziła. Maksi nie podobało się, że krzyczę na Funię.
 Maksi, która do tej pory zawsze merdała ogonkiem, gdy tylko zwracałam się do niej po imieniu, tym razem było inaczej. Gdy do niej coś mówiłam, Makusia odwracała łepek, i pokazywala swoje niezadowolenie. Zrobiło mi się przykro. Przesadziłam?. Długo myślałam. Już wiem, na razie będę zapierać, ale niedługo kupie nowy dywan.. trudno:(
Funia przez kilka dni mnie przepraszała Maksi tylko obserwowała....Trudno gniewać się długo.
Pewnego dnia , wracam do domu, wkładam klucz do zamka.. i szok. nie słychać psów. Zawsze gdy tylko usłyszą moje kroki, jest szal radości. Tym razem było inaczej. Zamarłam. Gdy otworzyłam drzwi, zobaczyłam obydwa psy, ale nadal były cicho. Dolatujący fetorek z pokoju wyjaśniał wszystko:( Dywan został zamieniony w toaletę. I to tym razem zrobiła tez Makusia. wyraziłam swoje niezadowolenie ale dodałam , no cóż musiałaś sobie jakoś poradzić. Sprzątnęłam i wyszłyśmy na spacer. Po powrocie już nie wracałam do sprawy.
Powoli, mijały kolejne dni. Funia znów się przytula lecz nie dlatego, że przeprasza ale jest pieszczochem.
 Maksi gdy zauważyła , że Funia nie gniewa się na mnie, podeszła i zaczęła się zachowywać jak dawniej.
 Maksi znów jest radosna, merda ogonkiem.
 A jak Funia? Jest też kochana, gdy Maksi utrudnia jej wejście do łazienki, Funia przychodzi z tym do mnie. Popiskuje i prosi o pomoc.
 Jest cudnie. kochane psiaczki. Chociaż czekają mnie nowe wydatki:(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz