niedziela, 23 listopada 2014

Koszmarne urodziny

Funia dwa lata jest ze mną. Zamiast smakołyków i pieszczot był koszmar:(
 Dopadł nas jakiś wirus. Najpierw mnie, potem Maksi i  Funię. Funisia  jest delikatna, drobniutka dlatego najgorzej to przeszła. Przez całą noc wymiotowała.
 Weterynarz dała zastrzyki i kroplówkę. Funia źle to zniosła,. ustały wymioty ale sunia przycichła. Niezbyt miła rozmowa z panią. weterynarz.Organizm się regenerował, dostała elektrolity. Z troska patrzyłam na słabiutkie zwierzątko.Czas jakby stał w miejscu. To były straszne dni. Musiałam wyjść z domu i dałam małej smakołyka, mimo osłabienia zjadła go. Przerażona musiałam zostawić moje zwierzaki same.
 Gdy wracałam, pełna lęku otwierałam drzwi i z radością usłyszałam jak obie się  drą . To było cudne.
 Podczas choroby suni brakowało mi jej głośnego ziewania, czy piszczenia.
 Choroba zbliża ludzi ze zwierzętami . Od chwili gdy mała wyzdrowiała, patrzy na mnie z wielka miłością.
 Moje kochane psy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz