wtorek, 11 listopada 2014

11 listopada, powinno być radośnie i dostojnie a było?

Jak dobrze, że ten koszmarny dzień dobiega końca. W każdy wolny dzień jest więcej czasu dla mojego zwierzyńca. Pierwszy spacer, jak zwykle o 4 rano, potem drzemka, kawa i około 11 miał być ten fajny spacer. Piękna pogoda, , ciepło, słoneczko i najważniejsze, pora o której psy z mojej okolicy są już po spacerach. Trudno sobie lepiej wymarzyć, Park tylko dla nas.
Sunie dość szybko porządnie się załatwiły i zostało wąchanie. Obchodząc dość duży teren zauważyłam parking zastawiony samochodami policyjnymi. To jeszcze nie wzbudziło moich podejrzeń, Ale w dość krótkim czasie przy ławkach zaczęły gromadzić się grupki młodych 19-20 latków, o ogolonymi głowami jak z poprawczaka. Każdy z nich trzymał plecak. Niby nic dziwnego, noszenie plecaków jest dość popularne.
Gdy zobaczyłam na rękawach młodych ludzi, pojawiające się biało-czerwone opaski, zaczęłam pośpiesznie kończyć spacer. Sunie chętnie by pochodziły ale ja byłam innego zdania. Doszłyśmy do klatki a z parku doleciał hałas petard. Tego się bałam aby któryś dla"zabawy" nie rzucił czegoś w stronę moich psów.
To co się działo można było obejrzeć w TV. Funisia przesiedziała dzień w łazience.
Już jest wieczór a petardy słychać nadal.
 Miało być tak cudownie :( szkoda.
Na dodatek wracając z ostatniego spacerku, ktoś zostawił przy windzie lustro j Funia mało zawalu nie dostała gdy zobaczyła psa.
Ciężki dzień, dobrze , że już się kończy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz