środa, 5 lutego 2014

Jak dobrze mieć sąsiada:)

Czy na pewno dobrze i czy każdego? Mnie trafiła się "wyjątkowa sąsiadka"   Znam Ją 10 lat i chyba dopiero teraz  poznaję. Starsza Pani, mieszkająca sama pól życia, (wcześniej mieszkała z mamą)pełna złośliwości i przepełniona nienawiścią. W każdej awarii wyczuwa podstęp i czyjąś manipulację. Dlaczego pisze o Niej tu? na Blogu o psich smutkach? Dlatego , że znam Ją dzięki naszym psom. Gdy spotkałam starszą Panią w nowym bloku, tuż po przeprowadzce ucieszyłam się, teraz jednak zmieniłam zdanie. Gdy tylko w czymś pomogę tej kobiecie , Ona uznaje ze ma prawo wtrącać się w moje życie, kontrolować, wydawać opinie. Nie było tak od początku, czasem sąsiadka też mi pomagała, ale robiła to w dziwny sposób. Powoli ograniczałam nasze spotkania. Teraz już nawet unikam wspólnych spacerów z psami? czemu? Chcę oszczędzić nerwów nam obu. Zaczęło się to pewnego dnia. Wracam po dość ciężkim dniu, próbuję się zrelaksować z moimi suniami. Nadchodzi sąsiadka " jak dobrze, że panią widzę, żeby pani wiedziała ja dzisiaj mało nie dostałam zawalu" Przeraziłam się, że coś się stało, a tu słyszę taka rewelację : To skandal w pobliskim ogrodzie obcięli krzewy za nisko ziemi... i cały potok słów poleciał:( I tym się Pani tak zdenerwowała?Tłumaczyłam, że co rok na wiosnę podcinają i jeśli nawet komuś się coś omsknęło to nie powód do zdenerwowania, odrośnie. Ale gdzie tam, mogłam gadać , starsza Pani wiedziała swoje. Moim największym zmartwieniem wtedy było aby wystarczyło mi karmy do końca miesiąca a nie jakieś krzewy.
Przeprosiłam jazgocząca kobietę, że mam swoje, ważniejsze sprawy na głowie niż jakieś krzaczki ,, pożegnałam się i poszłam swoją drogą.
Wiem tolerancja dla starszych osób. Mam ją zapewniam, ale trzeba zachować zdrowy rozsądek żeby nie zwariować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz